Komentarz do artykułu Plac Meskel i Góra Entoto - czyli gdzi
- bebej
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2102
- Rejestracja: 01 lis 2004, 09:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Przeźmierowo koło Poznania
- Kontakt:
Uważajcie redakcjo na Pietię, on zaczął juz wypominac mi malutkie błędy ortograficzne, bezczelny smarkacz.W tym jesteśmy bardzo dobzi.

Ps. Jeśli to zabieg stylistyczny, niczym słowotwórstwo rzeczonego Pietii, to sorry Batory. Może tak Etiopczycy mówią po polsku.


- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Nie marudz , tylko idz poraninguj .
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 10
- Rejestracja: 30 kwie 2008, 10:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kłodzko
Gdyby miarą sukcesu byla ilość flaszek wina wypita na stadionie
na którym często biegam to nasz kraj zostawił by Etiopię i Kenie daleko z tyłu. (w kategorii puszek piwa też)
na którym często biegam to nasz kraj zostawił by Etiopię i Kenie daleko z tyłu. (w kategorii puszek piwa też)
- russian, white russian
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1406
- Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gaia
jak ktoś jeszcze będzie rzucał teksty w stylu:
'czarnuchy to mają formę bo przed lwami uciekają'
'Keniole' itd,
to zapraszam na solo jak w podpisie, albo na ulicy lepiej
prawda jest taka, że oni trenują więcej, niż my kiedykolwiek chcielibyśmy chcieć.
a my grzejemy d... w ciepełku dobrobytu europejskiego, i wymyślamy se wymówki, dlaczego Kenijczycy i Etiopczycy biegają szybciej, kombinując, jak to zrobić, żeby kasę z nagród dostawali nasi.
pozdro
'czarnuchy to mają formę bo przed lwami uciekają'
'Keniole' itd,
to zapraszam na solo jak w podpisie, albo na ulicy lepiej
prawda jest taka, że oni trenują więcej, niż my kiedykolwiek chcielibyśmy chcieć.
a my grzejemy d... w ciepełku dobrobytu europejskiego, i wymyślamy se wymówki, dlaczego Kenijczycy i Etiopczycy biegają szybciej, kombinując, jak to zrobić, żeby kasę z nagród dostawali nasi.
pozdro
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
- fotman
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1738
- Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Moim zdaniem wszystko na ten temat powiedział Canova w tym wywiadzie .
W Europie dzieciaki nie biegają na podwórku, są wożone do szkoły, w szkole mają mało zajęć sportowych, w domu siedzą przed telewizorem lub monitorem kompa. Generalnie chowane są w cieplarnianych warunkach. Nie są narażane na stresy związane z życiem w społeczności podwórkowej więc charaktery są raczej miękkie i nieodporne. Do tego odżywiane są byle jak syficznym wysokoprzetworzonym pożywieniem.
Europejczycy budzą się z tego życia gdy jest już za późno na wyczynowy sport a na rekreację prawie za późno. Po 30 roku życia próbują "coś z sobą zrobić".
Cywilizacja konsumpcyjna zabija nasze ciała i charaktery.
W Europie dzieciaki nie biegają na podwórku, są wożone do szkoły, w szkole mają mało zajęć sportowych, w domu siedzą przed telewizorem lub monitorem kompa. Generalnie chowane są w cieplarnianych warunkach. Nie są narażane na stresy związane z życiem w społeczności podwórkowej więc charaktery są raczej miękkie i nieodporne. Do tego odżywiane są byle jak syficznym wysokoprzetworzonym pożywieniem.
Europejczycy budzą się z tego życia gdy jest już za późno na wyczynowy sport a na rekreację prawie za późno. Po 30 roku życia próbują "coś z sobą zrobić".
Cywilizacja konsumpcyjna zabija nasze ciała i charaktery.
- Nagor
- Ekspert/Trener
- Posty: 3438
- Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
Russian, o ile też mnie drażnią teksty o lwach, to słowo "Keniole" uważam za jak najbardziej właściwe, nie wiem, co Ty w nim widzisz złego? To po prostu skrót od "Kenijczycy". W Polsce trafiają się zawodnicy, którzy z różnych względów mają ksywkę "Keniol".
Co do zasuwania, to masz rację, ale jest jedna sprawa. W Kenii nie musisz się niczym martwić - nic nie masz, idziesz spać do baraku w obozie założonym przez innego biegacza, jest ciepło, możesz spokojnie poświęcić cały swój czas na trening. U nas jest wiele obowiązków, musisz płacić czynsz za mieszkanie, niesprzyjająca pogoda, a często brak miejsc do biegania - trzeba np. dojeżdżać godzinę autobusem. Jak do tego dojdzie grypa, biegowa samotność, pokryte lodem ścieżki, wyganianie ze stadionu i brak znających się na rzeczy trenerów, to zrozumiesz, dlaczego u nas ciężko poświęcić się bieganiu. Ja w czasach kiedy byłem młodszym zawodnikiem, marzyłem o takiej sytuacji, że nie muszę się martwić gdzie spać i co jeść - i że po prostu biegam, szykując się do sezonu. U nas taki komfort mają jednak nieliczni. W Kenii - jest to dostępne dla wszystkich.
Co do zasuwania, to masz rację, ale jest jedna sprawa. W Kenii nie musisz się niczym martwić - nic nie masz, idziesz spać do baraku w obozie założonym przez innego biegacza, jest ciepło, możesz spokojnie poświęcić cały swój czas na trening. U nas jest wiele obowiązków, musisz płacić czynsz za mieszkanie, niesprzyjająca pogoda, a często brak miejsc do biegania - trzeba np. dojeżdżać godzinę autobusem. Jak do tego dojdzie grypa, biegowa samotność, pokryte lodem ścieżki, wyganianie ze stadionu i brak znających się na rzeczy trenerów, to zrozumiesz, dlaczego u nas ciężko poświęcić się bieganiu. Ja w czasach kiedy byłem młodszym zawodnikiem, marzyłem o takiej sytuacji, że nie muszę się martwić gdzie spać i co jeść - i że po prostu biegam, szykując się do sezonu. U nas taki komfort mają jednak nieliczni. W Kenii - jest to dostępne dla wszystkich.
- Remus
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1470
- Rejestracja: 04 kwie 2007, 20:06
- Życiówka na 10k: 30:28
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
- fotman
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1738
- Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Nie demonizowałbym naszego klimatu. Ostatnimi czasy zimy są łagodne i 2-3 tygodnie naprawdę niskiej temperatury nikomu nie szkodzi.Nagor pisze:Co do zasuwania, to masz rację, ale jest jedna sprawa. W Kenii nie musisz się niczym martwić - nic nie masz, idziesz spać do baraku w obozie założonym przez innego biegacza, jest ciepło, możesz spokojnie poświęcić cały swój czas na trening. U nas jest wiele obowiązków, musisz płacić czynsz za mieszkanie, niesprzyjająca pogoda, a często brak miejsc do biegania - trzeba np. dojeżdżać godzinę autobusem. Jak do tego dojdzie grypa, biegowa samotność, pokryte lodem ścieżki, wyganianie ze stadionu i brak znających się na rzeczy trenerów, to zrozumiesz, dlaczego u nas ciężko poświęcić się bieganiu. Ja w czasach kiedy byłem młodszym zawodnikiem, marzyłem o takiej sytuacji, że nie muszę się martwić gdzie spać i co jeść - i że po prostu biegam, szykując się do sezonu. U nas taki komfort mają jednak nieliczni. W Kenii - jest to dostępne dla wszystkich.
Oddając się wspomnieniom mogę powiedzieć, że największy progres wyników osiągnąłem biegając w okresie przygotowawczym za komuny (1986) w łysych butach (halówkach) po śniegu w ciężkim mrozie (temp. od-10 do -20). Byłem piękny (190cm/72kg) i młody (16 lat) i jadłem jedzenie na kartki wystane przez Mamę w kolejkach. Cytrusy widziałem raz do roku. Odżywek nie widywałem choć byłem członkiem kadry narodowej (he, he- członek kadry w halówkach).
Ale ja jestem mastodontem z pokolenia, które biegało po podwórku (za piłką, w berka, w chowanego, w podchody i co najważniejsze- w wojnach miedzypodwórkowych). Gdy zaczynałem przygodę ze sportem mając 14 lat byłem w naturalny sposób wybiegany.
Nagor, treningu lekkoatletycznego nie zaczyna się w 7 roku życia- to nie tenis czy pływanie. Ci Kenijczycy zanim trafią do trenera po prostu aktywnie spędzają czas tak jak ludzie z mojego pokolenia to robili. A to, że nie mają nic, niektórych z tłumu biegających motywuje do podjęcia ciężkiego wyczynowego treningu. Podejrzewam, że ten trening także ma cechy partyzantki podobnej do tego co ja przeżywałem za dawnych czasów (bez specjalnych butów, odzieży technicznej, pulsometrów, odżywek itp.). Dopiero potem najbardziej utalentowani trafiają pod skrzydła poważnych trenerów i mniej poważnych managerów (biegacze z Afryki słyną z doskonałych wyników i... trwonienia, rozmieniania na drobne swojego talentu).
Co do zmartwien o czynsz- o to martwią się w Europie rodzice. Mając 15-20 lat przeważnie nie żyje się "na swoim" a w tym wieku rozwija się talent. Zawodnik, który do 20 roku życia nie ma osiągnięć już ich mieć raczej nie będzie (no chyba, że trafia do la w późnym wieku, np. Johnson) i powinien zająć się amatorskim uprawianiem sportu albo znaleźć frajera (sponsora), który go będzie utrzymywał.
Zły trener nie jest w stanie zabić prawdziwego talentu. Może zniechęcić do biegania, może zajeździć ale jeśli zawodnik ma talent na docelowe bieganie na poziomie klasy MM, to do poziomu MK wytrenuje go nawet... trener piłki nożnej (no, może odrobinę przesadzam).
Ciepły klimat pozwala trenować ale także rozleniwia... bo po co pracować gdy można się najeść tym, co na drzewie rośnie i położyć się w cieniu. Oglądasz czasem programy podróżnicze Cejrowskiego?
- Nagor
- Ekspert/Trener
- Posty: 3438
- Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
Fotman, wierzę, że zrobiłeś w polskiej zimie największy postęp, ale jaki to był poziom? Nie da się zrobić porządnego treningu, kiedy jak np. w tym roku w Słupsku od początku stycznia do końca lutego wszystko jest oblodzone, nie chodzi nawet o samą temperaturę. Nie da się tam biec nawet w tempie 5min/km. A jeśli ktoś myśli o przebiciu się, musi biegać znacznie szybciej. Przeglądam plany treningowe Kenijczyków i oni już w grudniu biegają w tempie grubo poniżej 3min/km. U nas to jest niemożliwe.
Co do przebicia się, to się mylisz niestety. Duncan Kibet, ten gość z Kenii, który ostatnio pobiegł 2:04 i wygrał maraton w Rotterdamie, zaczął trenować w wieku 21 lat, teraz ma prawie 32. Wybijający się Kenijczycy w wieku 18 lat to zwykle goście, którzy mają datę urodzenia obniżoną o kilka lat i w rzeczywistości mają np. 22-24 lata.
Co do przebicia się, to się mylisz niestety. Duncan Kibet, ten gość z Kenii, który ostatnio pobiegł 2:04 i wygrał maraton w Rotterdamie, zaczął trenować w wieku 21 lat, teraz ma prawie 32. Wybijający się Kenijczycy w wieku 18 lat to zwykle goście, którzy mają datę urodzenia obniżoną o kilka lat i w rzeczywistości mają np. 22-24 lata.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Bardzo dobry fragment - idealnie pokazuje to o czym napisałem.
- russian, white russian
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1406
- Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gaia
...a Polaczki to czułe zdrobnienie od Polacy. spoko.Nagor pisze:Russian, o ile też mnie drażnią teksty o lwach, to słowo "Keniole" uważam za jak najbardziej właściwe, nie wiem, co Ty w nim widzisz złego? To po prostu skrót od "Kenijczycy". W Polsce trafiają się zawodnicy, którzy z różnych względów mają ksywkę "Keniol".
Co do zasuwania, to masz rację, ale jest jedna sprawa. W Kenii nie musisz się niczym martwić - nic nie masz, idziesz spać do baraku w obozie założonym przez innego biegacza, jest ciepło, możesz spokojnie poświęcić cały swój czas na trening. U nas jest wiele obowiązków, musisz płacić czynsz za mieszkanie, niesprzyjająca pogoda, a często brak miejsc do biegania - trzeba np. dojeżdżać godzinę autobusem.
ksywka to zupełnie zupełnie inna jazda językowo. ksywy znikąd się nie biorą, mają swój kontekst, często anegdotyczne pochodzenie. a w mikrospołeczności lingwistycznej, prościej gwarze biegackiej, taki ' Keniol' ma jednak bardzo, bardzo pozytywne konotacje.
--------------------
co ja Ci mam napisać? że w Kenii średnia długość życia to 49 lat? że 10% populacji ma Aids? średnia matka pięcioro dzieci?.
rzuć to, co masz i jedź tam, skoro jest tak pięknie.
a że to była kolonia brytyjska, /angielski i suahili są j. urzędowymi/ to i się dogadasz bez problemu. i pewnie cię ktoś do swojego baraku zaprosi jako ciekawostkę.
tylko uważaj, żeby Ci się podczas pobytu data urodzenia nie obniżyła, bo za trzy lata wrócisz dziesięć lat starszy.Nagor pisze:Wybijający się Kenijczycy w wieku 18 lat to zwykle goście, którzy mają datę urodzenia obniżoną o kilka lat
znajoma po etnolingwistyce/suahili/ była w Kenii w zeszłym roku dłuższy czas jako wolontariuszka, to się trochę nasłuchałem.
wiem, że artykuł jest o Etiopii ale tam mają 800 dolarów PKB/głowę rocznie.
w Kenii 1600. więc pewnie w Etiopii jest fajniej
/za https://www.cia.gov/library/publication ... os/ke.html
-----------------------
fotman ma rację: nie przeginajmy z tą zimą. w tym roku faktycznie trochę mocniejsza, ale poprzednie lata? tydzień-dwa mrozów i tyle.
a po lodzie DA SIĘ biegać na luzaku szybciej niż 5km/min. w normalnych papuciach. słowo. i jeszcze priopercepcja gratis.
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2698
- Rejestracja: 14 sty 2003, 12:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nagor pisze:Fotman, wierzę, że zrobiłeś w polskiej zimie największy postęp, ale jaki to był poziom? Nie da się zrobić porządnego treningu, kiedy jak np. w tym roku w Słupsku od początku stycznia do końca lutego wszystko jest oblodzone, nie chodzi nawet o samą temperaturę. Nie da się tam biec nawet w tempie 5min/km. A jeśli ktoś myśli o przebiciu się, musi biegać znacznie szybciej. Przeglądam plany treningowe Kenijczyków i oni już w grudniu biegają w tempie grubo poniżej 3min/km. U nas to jest niemożliwe.
Co do przebicia się, to się mylisz niestety. Duncan Kibet, ten gość z Kenii, który ostatnio pobiegł 2:04 i wygrał maraton w Rotterdamie, zaczął trenować w wieku 21 lat, teraz ma prawie 32. Wybijający się Kenijczycy w wieku 18 lat to zwykle goście, którzy mają datę urodzenia obniżoną o kilka lat i w rzeczywistości mają np. 22-24 lata.
Kolego Nagor deminizujesz wszystko co związane jest z Kenijczykami i Etiopczykami. Dam ci przykład życia Czesław LANG przeszedł na zawodowstwo w roku 1982. Przygotowania do sezonu wczesne robił nie na południu Włoch , nie ma Teneryfie itd. tylko biegał na nartach biegowych w Zakopanym efekt był w pierwszym swoim starcie w Giro de Italia 17 i drugi na czas za Bernardem Hinault. Pierw wszyscy się dziwili włoscy zawodowcy i pukali w głowę. W roku 1986 Saroni Visentini byli w styczniu z Langiem w naszych polskich górach i biegali na biegówkach. By po latach przenieś ten trening w ich Dolomity. Podejrzewam gdybyć zaczoł trenować w " Tej Twojej wykątkowej Kenii gdzie niczego nei brakuje" to albo by ci odstrzelili głowę rabunkowo, albo biś dostał Anemii podczas treningu wysokogórskiego w Etiopii. Mówisz że w twoim Słupsku miałeś 2 miesiące oglodzenia. Jesteś mniej zmotywowany niż młody Kenijczyk który biega mimo to że mogą bu odstrzelić głowę podczas treningu. Nie demonizuj waszego klimatu jest idelany na trening biegowy. Anglicy mają mgłę i jakoś potrafili wychować qwielkich biegowych mistrzów. Nie demonizujmy treningu wysokogórskiego. Dam przykład Sylka Szmyda jest wtrakcie 10 dniowego treningu na Teneryfie i to będzie jedyny cykl treningowy wysokogórski przed Giro de Italia. 10 dni a nie miesiące spędzane w KENII.np. Danilo Di Luca trenuje w Meksyku wysokogórsko, a np. Amstrong lubił czas pomiędzy Dauphine Libere a Tour spędzać w znamym tez przez biegaczy Saint Moritz. Czytujesz treningi Kenijczyków że już w styczniu zapitalają na 3.00. Myslisz że tak naprawdę wiesz gdzie teraz jest Bekele............................. a może pomyka teraz po asfalcie na Teneryfie i włąsnie miją do Likwigas na treningu z Basso i Sylwkiem Szmydem i właśnie Basso robi sobie z Bekele zdjęcie pamiątkowe. A jutro przeczytasz wywiad z Bekele że coś tam robi coś tam a on gaworzył sobie w Basso.
Kolego Nagor to są zawodowcy istotne szczegóły swoich treningów nigdy nie zdradzą.
Tompoz
Tompoz
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Wg mnie tacy zawodowcy są częścią zawodniczego świata, to nie dotyczy wszystkich.tompoz pisze: Kolego Nagor to są zawodowcy istotne szczegóły swoich treningów nigdy nie zdradzą.
A co do Kenijczyków i Etiopczyków. Gebrselassie powiedział, żę to jest splot kilku czynników:
1. Kwestia stylu życia - mniej siedzący tryb życia od małego dziecka
2. Kwestia skali - zobaczcie choćby ilu ludzi biega po tym Meskel Square, dla wielu z nich to jedyna szansa wybicia się z biedy
3. Kwestia determinacji - zarówno Etiopczycy jak i Kenijczycy są w stanie postawić na jedną szalę znacznie więcej bo mniej ryzykują. Posiadają mniej i mniej mogą stracić, do tego życie na tej szerokości geograficznej powoduje, że mniej się musisz martwic tym gdzie spędzisz zimę niż w Polsce - kiedyś europejczycy byli też tak zdeterminowani bo było w naszej części świata (całej Europie) więcej socjalizmu
4. Kwestia warunków geograficzno klimatycznych - możliwość takiego samego treningu przez cały rok, ukształtowanie terenu, położenie nad poziomem morza
5. System - obydwa z tych krajów wykształciły jakiś swój własny system szkolenia, to działa
To nie jest jedna rzecz która decyduje o ich supremacji. Trudno jest z nimi wygrać bo trzeba by stworzyć warunki podobne do tych jakie są u nich, a tego chyba nikt nie chce.