Prosze o rade doswiadczonych biegaczy:)
-
mar-ta
- Rozgrzewający Się

- Posty: 5
- Rejestracja: 02 mar 2009, 11:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Szkocja
Witam,
pisze pierwszy raz chociaz czesto tu zagladalam, moja przygoda z bieganiem zaczela sie jakies 10 miesiecy temu. Przy wzroscie 156, waga moj 65 kilogramow, wiek 38, postanowilam to zmienic. Poczatki, tak jak u wiekszosci zadyszka i obrzek pluc;), po 2 minutach), wychodzilam codziennie ( nie da sie tego nazwac bieganiem;)) i pokonowalam kolejne wyznaczone odcinki trasy. Poczatkowo nie interesowalam sie ani odlegloscia, ani tempem, az do momentu kiedy w koncu odkrylam ta strone. Z moich wyliczen wynikalo, ze powinnam przebiec minimum 40 minut;), i sie zaczelo:)
Z komorka w garsci ruszylam pierwszy raz w zyciu w swoj bieg sprawdzajacy, bieglam, bieglam, bieglam............................zerkalam na czas, robilam wielkie oczy, pokonalam dystans dwokrotnie dluzszy niz, niz normalnie.........................i dalej trzeba bylo biec:D, zrobilam te 40 minut.
Od tego momentu minely moze jakies 5 miesiecy sama juz nie wiem, dostalam w prezencie, pulsometr, wiec jestem jako tako na biezaca z czasem;)
MOJ PROBLEM:biegam 5 razy w tygodniu, 40, 40,30,40 i 50-60 minut, schudlam jedynie jakies 2 moze 3 kilo, moja waga stoi w miejscu, nie twierdze, ze odzywiam sie skromnie ale wydaje mi sie ze calkiem rozsadnie, ograniczam slodycze, napoje gazowane, wieczorami zazwyczaj nie spozywam posilkow, lubie alkochol pije duzo piwa:)
martwi mnie brak utraty wagi no i ostatnio odczuwam jakies znuzenie, wczoraj mialam zrobic swoje 60 minut, z wielkim zaparciem i tylko sila woli zrobilam 50 minut, dzisiaj juz nie pobieglam.
Czuje, ze musze cos zmienic w swoim bieganiu, bo cos jest nie tak fizycznie i psychicznie, wlasciwie to nie robilam sobie tych przerw odpoczynkowych, bo balam sie, ze jesli tydzien prawie nie bede biegala, to zaraz przytyje. moze ktos przez to przechodzil i cos doradzi:)
Pozdrawiam biegaczy:)
pisze pierwszy raz chociaz czesto tu zagladalam, moja przygoda z bieganiem zaczela sie jakies 10 miesiecy temu. Przy wzroscie 156, waga moj 65 kilogramow, wiek 38, postanowilam to zmienic. Poczatki, tak jak u wiekszosci zadyszka i obrzek pluc;), po 2 minutach), wychodzilam codziennie ( nie da sie tego nazwac bieganiem;)) i pokonowalam kolejne wyznaczone odcinki trasy. Poczatkowo nie interesowalam sie ani odlegloscia, ani tempem, az do momentu kiedy w koncu odkrylam ta strone. Z moich wyliczen wynikalo, ze powinnam przebiec minimum 40 minut;), i sie zaczelo:)
Z komorka w garsci ruszylam pierwszy raz w zyciu w swoj bieg sprawdzajacy, bieglam, bieglam, bieglam............................zerkalam na czas, robilam wielkie oczy, pokonalam dystans dwokrotnie dluzszy niz, niz normalnie.........................i dalej trzeba bylo biec:D, zrobilam te 40 minut.
Od tego momentu minely moze jakies 5 miesiecy sama juz nie wiem, dostalam w prezencie, pulsometr, wiec jestem jako tako na biezaca z czasem;)
MOJ PROBLEM:biegam 5 razy w tygodniu, 40, 40,30,40 i 50-60 minut, schudlam jedynie jakies 2 moze 3 kilo, moja waga stoi w miejscu, nie twierdze, ze odzywiam sie skromnie ale wydaje mi sie ze calkiem rozsadnie, ograniczam slodycze, napoje gazowane, wieczorami zazwyczaj nie spozywam posilkow, lubie alkochol pije duzo piwa:)
martwi mnie brak utraty wagi no i ostatnio odczuwam jakies znuzenie, wczoraj mialam zrobic swoje 60 minut, z wielkim zaparciem i tylko sila woli zrobilam 50 minut, dzisiaj juz nie pobieglam.
Czuje, ze musze cos zmienic w swoim bieganiu, bo cos jest nie tak fizycznie i psychicznie, wlasciwie to nie robilam sobie tych przerw odpoczynkowych, bo balam sie, ze jesli tydzien prawie nie bede biegala, to zaraz przytyje. moze ktos przez to przechodzil i cos doradzi:)
Pozdrawiam biegaczy:)
- Katarina
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 464
- Rejestracja: 13 mar 2006, 12:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
po pierwsze gratulacje 
2-3kg to zawsze sukces, nie ma co nastawiać się na rewolucje, lepiej wolniej a przy tym zmieniając styl życia, by po szybkim sukcesie nie okazało się, że jest on nietrwały :P jołjoł
z bieganiem, w ogóle z uprawianiem sportu jest tak, że produkujemy sobie mięśnie
więc waga stoi sobie w miejscu, spada czasem nieznacznie a tak naprawdę sylwetka bardzo poprawia się
nie mówiąc o samopoczuciu :D
spójrz na swoją dietę krytycznym okiem. co to znaczy dużo piwa? to przecież też sporo kalorii
co to znaczy, że rozsądnie jesz? cóż... to pojęcie względne... dla jednego jogurt z owocami to już obżarstwo a dla innego wielka micha mięcha + bochenek chleba to zaledwie przekąska... spróbuj może przeliczyć to na kalorie (nie namawiam do liczenia w ogóle, ale może w ten sposób uda Ci się ustalić czy faktycznie nie jesz za dużo usprawiedliwiona bieganiem
)
zmęczenie może być objawem przesilenia wiosennego... po zimie, szare dni itp itd
, braku słońca, owoców...
i też znużenia rutyną... spróbuj coś uroizmaicić. np zacznij od realizowania jakiegoś niezaawansowanego planu treningowego, które znajdziesz na tej stronie
zmiana bodźców zainteresuje też sam organizm więc i tu może coś się ruszyć 
2-3kg to zawsze sukces, nie ma co nastawiać się na rewolucje, lepiej wolniej a przy tym zmieniając styl życia, by po szybkim sukcesie nie okazało się, że jest on nietrwały :P jołjoł
z bieganiem, w ogóle z uprawianiem sportu jest tak, że produkujemy sobie mięśnie
spójrz na swoją dietę krytycznym okiem. co to znaczy dużo piwa? to przecież też sporo kalorii
zmęczenie może być objawem przesilenia wiosennego... po zimie, szare dni itp itd
i też znużenia rutyną... spróbuj coś uroizmaicić. np zacznij od realizowania jakiegoś niezaawansowanego planu treningowego, które znajdziesz na tej stronie
- wysek
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 3442
- Rejestracja: 16 paź 2004, 22:35
- Życiówka na 10k: 32:34
- Życiówka w maratonie: 2:43
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
Jeden wielki chaos ten Twój "trening" 
Zacznijmy od podstaw, żeby uniknąć monotonii polecił bym Ci biegowy CEL! Oraz plan. http://bieganie.pl/?cat=19 tu jest dostatek planów treningowych. Następnie odnośnie spadku kg. Żeby kg leciały w dół jest jedna podstawowa zasada - ujemny bilans kaloryczny. Zjadasz dzienne zapotrzebowanie na kcal + bieganie czyli spalasz kalorie = ujemny bilans = kg lecą w dół
Powiem wprost "wydaję mi się, że odżywiam się racjonalnie" to złe podejście co potwierdza brak spadku kg. No i pamiętaj o odpoczynku bo biegasz zbyt często, a wtedy łatwo o przetrenowanie.
Zacznijmy od podstaw, żeby uniknąć monotonii polecił bym Ci biegowy CEL! Oraz plan. http://bieganie.pl/?cat=19 tu jest dostatek planów treningowych. Następnie odnośnie spadku kg. Żeby kg leciały w dół jest jedna podstawowa zasada - ujemny bilans kaloryczny. Zjadasz dzienne zapotrzebowanie na kcal + bieganie czyli spalasz kalorie = ujemny bilans = kg lecą w dół
-
mar-ta
- Rozgrzewający Się

- Posty: 5
- Rejestracja: 02 mar 2009, 11:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Szkocja
wysek, ok, z tym rozsadnym odzywianiem pewnie macie racje, ogolnie to ja bardzo lubie jesc, ale zalozylam sobie, ze skoro wybiegam 700 kalori, to nie musze przestrzegac jakichs drastycznych diet i odmawiac sobie, swojego ukochanego sera zoltego, ale pewnie bede musiala;), z piwka chyba tez bede musiala zrezygnowac, wprawdzie kilka razy czytalam, ze piwo samo w sobie nie jest tuczace, ale chyba nie moge sobie tego brac do serca;), zaraz zajrze na stronke ktora mi podales, a tak wstepnie to chyba zaczne trening na 10 kilometrow, to chyba cwiercmaraton jest, bo ze jestem w stanie przebiec 10 kilometrow to pewne;)
Katarina, dzieki, trzymam sie, tak czy siak nie zamierzam sie poddac, teraz to bylaby glupota, dodam jeszcze, ze nienawidzilam biegania i nie sadzilam, ze kiedykolwiek bede w stanie przebiec 10 kilometrow, dla mnie to duzo, tak czy siak robie sobie teraz tydzien odpoczynkowy, postudiuje te plany, wybiore cos i do roboty, nie ma sie co mazac:)

Katarina, dzieki, trzymam sie, tak czy siak nie zamierzam sie poddac, teraz to bylaby glupota, dodam jeszcze, ze nienawidzilam biegania i nie sadzilam, ze kiedykolwiek bede w stanie przebiec 10 kilometrow, dla mnie to duzo, tak czy siak robie sobie teraz tydzien odpoczynkowy, postudiuje te plany, wybiore cos i do roboty, nie ma sie co mazac:)
- Nagor
- Ekspert/Trener
- Posty: 3438
- Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
Marta, 700 kalorii to niewiele: 1,5 czekolady lub 3 piwa. Dlatego samo bieganie niewiele da bez zmian w diecie albo ta waga będzie spadać Ci z 10 lat do odpowiedniego poziomu.
Popieram poprzedników co do planu - biegając codziennie tak samo i tym samym tempem nie wytrzymałbym więcej niż miesiąc. Wybierz sobie plan, zacznij go realizować, a od razu będzie łatwiej.
Popieram poprzedników co do planu - biegając codziennie tak samo i tym samym tempem nie wytrzymałbym więcej niż miesiąc. Wybierz sobie plan, zacznij go realizować, a od razu będzie łatwiej.
-
mar-ta
- Rozgrzewający Się

- Posty: 5
- Rejestracja: 02 mar 2009, 11:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Szkocja
dzieki, za rady, sprobuje cos zmienic, jak zlapie znowu wiatr w zagle, dam znac:),
prawde mowiac marzy mi sie bieg na 10 kilometrow, bedzie tu taki regionalny we wrzesniu, nie wiem czy sie odwaze, i czy dam rade, ale............nie mowie nie:)
prawde mowiac marzy mi sie bieg na 10 kilometrow, bedzie tu taki regionalny we wrzesniu, nie wiem czy sie odwaze, i czy dam rade, ale............nie mowie nie:)
- Atlantyda
- Dyskutant

- Posty: 42
- Rejestracja: 26 lis 2007, 20:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Żywiec
Witajmar-ta pisze:dzieki, za rady, sprobuje cos zmienic, jak zlapie znowu wiatr w zagle, dam znac:),
prawde mowiac marzy mi sie bieg na 10 kilometrow, bedzie tu taki regionalny we wrzesniu, nie wiem czy sie odwaze, i czy dam rade, ale............nie mowie nie:)
2-3 kg utraty wagi w ciągu 10-ciu miesięcy, to nie jest źle. Śpieszy ci się gdzieś? Popatrz, masz fajne życie: potrafisz biegnąć przez godzinę, lubisz strzelić browara i ucieszyć się jedzeniem. Koleżanki na pewno ci tego zazdroszczą, bo im dupy rosną, a tobie się kurczy. Prawda, że pomalutku, ale zawsze coś!
Pozdrawiam. Atlantyda
A poniżej moja pierwsza miłość :)
http://pl.youtube.com/watch?v=fLHpoDJz05E
A poniżej moja pierwsza miłość :)
http://pl.youtube.com/watch?v=fLHpoDJz05E
-
mar-ta
- Rozgrzewający Się

- Posty: 5
- Rejestracja: 02 mar 2009, 11:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Szkocja
Atlantyda, niezla ta twoja pierwsza milosc, takie spadanie gwaltowne w dol jak bangi, czy ze spadochronu, jakos mnie nie kreci, chociaz nigdy nie probowalam, ale taki lot na paralotni, moze kiedys;),
przeciez zycie zaczyna sie po 40:)
przeciez zycie zaczyna sie po 40:)
- Atlantyda
- Dyskutant

- Posty: 42
- Rejestracja: 26 lis 2007, 20:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Żywiec
Witajmar-ta pisze:Atlantyda, niezla ta twoja pierwsza milosc, takie spadanie gwaltowne w dol jak bangi, czy ze spadochronu, jakos mnie nie kreci, chociaz nigdy nie probowalam, ale taki lot na paralotni, moze kiedys;),
przeciez zycie zaczyna sie po 40:)
Powiem inaczej: życie nie zaczyna się po 40, tylko dzieli się na czas przed lataniem i resztę życia:)
Pozdrawiam. Atlantyda
A poniżej moja pierwsza miłość :)
http://pl.youtube.com/watch?v=fLHpoDJz05E
A poniżej moja pierwsza miłość :)
http://pl.youtube.com/watch?v=fLHpoDJz05E


