Poszedłem na trening. Robiłem 5km + 5x20s przyśpieszeń.
Najpierw rozgrzewka 1,9km w 15:17 (8'3") później lekkie rozciąganie i
3,1k + 5x20s w 20:58 (6'46"). Biegałem po pętli (asfalt). Nie chciało mi się iść do lasu na błoto. Pod koniec treningu czułem z tyłu łydkę, dolną część, bo bólem bym tego nie nazwał, ale przeszło. W domu zrobiłem rozciąganie i ćwiczenia sprawności ogólnej (te, które byłem w stanie zrobić)
Jestem zadowolony forma w porządku. Jutro robię 10km i trochę się martwię, żeby kontuzji nie załapać.
Pulsometr na rozgrzewce wariował puls skakał od ok. 100 do 220. Zastanawiałem się czy nie przerwać treningu, ale spoko dokończyłem i później działał w miarę dobrze.
Siatka na moich butach zaczyna niszczeć i niepokoi mnie to trochę.
A to co mnie wprawiło w dobry nastrój to poranne warzenie 86kg :D i mierzenie 102cm w pasie :D
Wracam do normalnych rozmiarów :D
Rapacinho weź się chłopie w garść

Jeszcze nie było tak źle, żeby nie mogło być lepiej