Uuu, ale tu zamieszania się narobiło: reklamy, dylematy językowe, gramatyczny rachunek sumienia
darek284 pisze:Yogi, przez Ciebie już nie muszę nic czytać, żadnej literatury. Kupuję książki i odkładam na półkę, a radość z czytania, ciągnę jak smok z Twoich postów. Tylko dlaczego tak rzadko piszesz? Bardzo proszę o więcej takich kawałków. To duuużo lepsze niż wszystkie seriale w telewizji razem wzięte (nawet te amerykańskie).
Darku, bardzo spąsowiałem, po tym co zacząłeś pisać o Yogim, ale ostatecznie wdzięczny jestem, że wprowadziłeś zdrowy balans ważąc na szali moje posty z amerykańskimi serialami. Ponieważ telewizora używam w domu sporadycznie, ciężko zająć mi stanowisko a propos tych wyjątkowych superprodukcji. Na szczęście jako referencje z dawna przypominam sobie jednen serial, rodem z Miami - o tęgim policjancie i podobnym do niego psie (chociaż może to odwrotnie było). Twoje odniesienie predestynuje mnie więc do występowania na Forum w charakterze wioskowego głupka. Po ostatnich głosach poparcia rozważam nawet oficjalne zgłoszenie swojej działalności do Fredzia. Każda społeczność potrzebuje takiej roli tak, jak kania potrzebuje dżdżu. Tylko, że zwykle mało kto się kwapi z własnej inicjatywy - wszyscy zajęci bieganiem, wiadomo. Były już tu czy tam różne trolee

. Wyjaśniam: to erzace. Dla trolla nie odkłada się książek na półkę zaraz po kupieniu, jeno wali się nimi takiego po łbie i patrzy czy równo puchnie. Jestem więc raczej spokojny o swój byt.
Na pytanie - dlaczego rzadko piszę:
Ponieważ biegacz ze mnie nierasowy jeszcze, to pisnę sobie czasem, tworząc tym samym (mam taką nadzieję) folklor niczym biegająca Genowefa Pigwa. Gdybym tylko odkrył równoważnik zastępujący liczbę wybieganych kilometrów liczbą wygenerowanych postów, sytuacja mogłaby być inna.
Zasadnicze wytłumaczenie będzie jednak bardziej wiarygodne:
Co prawda potrzeba ciągłego sprawdzania forów nie nosiła u mnie jeszcze znamion obsesyjno-kompulsywnych, to pewnego pięknego deszczowego dnia postanowiłem przekonać się, czy do zachowania podstawowych funkcji życiowych konieczne będzie kilkukrotne w ciągu dnia łączenie się z różnymi wątkami. Przez zaniechanie klikania myszką symbolicznie przeciąłem łączącą mnie pępowinę...
- I wiecie, drogie dzieci, co się wtedy stało?!
- Nic się nie stało, naprawdę, nic się nie staaało - odśpiewali polscy kibice (w tym dzieci)
- Ma się rozumieć! - dopowiedział prosiaczek.
I był happy end, bo wszyscy wyszli żywi - i wątki i ciężarny.
No dobra, to tyle żartów. Post nabrał już właściwej postom Yogiego objętości, więc z czystym sumieniem mogę zacząć przechodzić powoli do konkretów:
Nas w sobotę na Kabatach nie będzie, buuu. Przez kontuzje troszkę wypadliśmy z Emilką z naszego planu treningowego (nie obyło się bez wizyty u Rudej Ewy). Sprawdzanie się w sobotę narażając na szwank mięśnie dotknięte niedawną niedyspozycją byłoby niewskazane. Ale biegamy sobie, a co!
Pozdrawiamy wszystkich startujących!
Izo, osobne kciuki trzymamy specjalnie za Ciebie i Piotra! Ciekawi mnie jak bardzo pozytywnym echem odbije się Norrie w Kabackim Lesie. Kątem oka wypatrujcie nie tylko rywali, ale też kogoś znajomego z naszego stolika na balu.
Powodzenia!