Czy chronić kolana od mrozu?

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
Awatar użytkownika
Nagor
Ekspert/Trener
Posty: 3438
Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Słupsk

Nieprzeczytany post

No to rzeczywiście bądź ostrożna. Narty same w sobie są ciężkie dla kolan, a w połączeniu z bieganiem - mocno ryzykowne, z tego względu, że sumują się przeciążenia. Do tego te mocne, boczne szarpnięcia, nic dziwnego, że zimą wypełniają się oddziały urazowe w szpitalach w Tatrach ; ) Nie szarżuj, odpoczywaj, może maść, może nawet jakiś usztywniacz na te narty? Są do kupienia w niektórych aptekach i sklepach sportowych/medycznych.
New Balance but biegowy
airda

Nieprzeczytany post

Nagor pisze: z tego względu, że sumują się przeciążenia.
Sumuja sie? Hmm... no wlasnie tu mam watpliwosc. Przeciez inaczej pracuje staw kolanowy podczas biegu i podczas zjazdu, inaczej rozlozone sa obciazenia. Gdyby sie sumowaly, jak piszesz, nie powinno sie pojawic uczucie dyspomfortu, ale bol, typowy dla przeciazen.
Nagor pisze:Nie szarżuj, odpoczywaj, może maść, może nawet jakiś usztywniacz na te narty? Są do kupienia w niektórych aptekach i sklepach sportowych/medycznych.
Odpoczywaj powiadasz... no wlasnie odpoczywalam ;)
Nie lubie masci, jakos w nie nie wierze, a jesli juz, to jakie? Przeciwzapalne, przeciwbolowe czy 'dla sportowcow'?
Usztywniacze? Chyba ladnie podziekuje ;)
Awatar użytkownika
Nagor
Ekspert/Trener
Posty: 3438
Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Słupsk

Nieprzeczytany post

Ja też nie lubię i nie stosuję maści, ale jestem w takiej desperacji, że zacząłem robić sobie te okłady. Doktorek poleca Voltaren, ale np. w Stanach są znacznie mocniejsze (Voltaren gel to 2% maść przeciwbólowa i przeciwzapalna). No i po 5 chyba latach mam na nodze ściągacz, on jakby stabilizuje kolano.

Co do sumy obciążeń, to nie ma znaczenia większego, jaki to rodzaj wysiłku - to jednak zawsze te same kolana, prawda? W każdym razie biegacz zawsze jest narażony na kontuzje przy uprawianiu sportów typu narty czy np. piłka nożna.
airda

Nieprzeczytany post

To moze zrob sobie po prostu przerwe, odpoczynek?

Nie do konca zrozumialam - czy jednak smarujesz sie masciami czy robisz sobie jakies oklady?

Obawiam sie takze, ze na nartach taki sciagacz, nie jest dobrym rozwiazaniem. Po prostu tym razem bede delikatniej sie ze soba obchodzic, no i niestety to juz nie beda cudowne, szerokie stoki Alp ;(

Nie mialam pojecia, ze biegacz, a w zasadzie jego organizm tak reaguje na narty. Szkoda :(
Awatar użytkownika
ooco
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 850
Rejestracja: 13 kwie 2008, 21:39
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Skierniewice

Nieprzeczytany post

airda pisze:No wlasnie... wczoraj sobie pobiegalam rano, tylko w leginsach kalenji (deefuz 1000) i dzisiaj... boli kolano :(
nie wiem czy zwróciliście uwagę ale deefuz 1000 to letnie rajtki są, najcieńsze z oferty kalenji
airda

Nieprzeczytany post

ooco pisze:nie wiem czy zwróciliście uwagę ale deefuz 1000 to letnie rajtki są, najcieńsze z oferty kalenji
Hmm... w takim razie pomylilam model, bo te, w ktorych biegam na pewno nie sa letnie.
Awatar użytkownika
Nagor
Ekspert/Trener
Posty: 3438
Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Słupsk

Nieprzeczytany post

To jest smarowania a la Gustlik czyli dużo, grubo i na to okład z folii, a całość owijam chusta opatrunkową. Co do biegaczy i nart, to jest to w sumie zrozumiałe - każdy ma jakąś tam swoja odporność mechanizmu, nie ma ludzi z żelaza. Jeśli biega sie dużo, a np. godzina dziennie to już jest dużo, to nie ma szans, żeby ścięgna i mięśnie tego nie odczuły. Cały ten układ jest w jakiś sposób naruszony - on sie ciągle wzmacnia i wzmacnia, ale równocześnie rosną też obciążenia - na tym polega trening. Generalnie więc w fazie treningu jesteśmy układem lekko wciąż osłabionym, a taki osłabiony układ łatwiej naruszyć, szczególnie jeśli przeciąży sie go jakąś dodatkową aktywnością.

Mięśnie przyzwyczajają sie do amortyzacji uderzeń stopy o podloże, a tu nagle szok, bo na nartach dostają jakies boczne poslizgi. Np. wyczynowiec w szczycie formy to jest układ bardzo mocny, ale kruchy, jak kryształ. Łatwo o infekcję, łatwo o kontuzję. Znajomy sprinter mówił mi kiedyś, że sprinter w formie ma dwa wyjścia - albo rąbnie wynik albo zerwie mięsień, tak to jest wszystko doprowadzone do granic. W pewnym stopniu to sie stosuje do wszystkich biegaczy - im więcej się biega, tym bardziej ryzykowne staja się w tym okresie wszystkie inne aktywności. Mowi sie o tym, że np. zawodowy kolarz w ogóle nigdzie nie chodzi, bo to jest układ w 100% dopasowany do roweru i chodząc może np. na prostej drodze złamać nogę ; )

Słyszałem opowieści o tym, jak biegaczom wyczynowym w szczycie formy kości pękają jak zapałki np. przy grze w piłce, a ścięgna kruszą się jak słoma ; ) W szczycie formy jest się jak napięta struna - mocnym, ale wystarczy draśnięcie kawałkiem szkła i TRACH.

Dla amatorów, oczywiście z zachowaniem pewnych proporcji, tez to się stosuje.
airda

Nieprzeczytany post

Nagor pisze:Generalnie więc w fazie treningu jesteśmy układem lekko wciąż osłabionym, a taki osłabiony układ łatwiej naruszyć, szczególnie jeśli przeciąży sie go jakąś dodatkową aktywnością.
Hmm... to jak do tego ma sie trening uzupelniajacy? Sa po prostu dyscypliny lepiej wiazace sie z bieganiem i gorzej? A jesli tak, to z ktorymi z tych drugich postepowac ostroznie?

Jestem poczakujacym amatorem, biegalam przed wyjazdem na narty tygodniowo nieco ponad 40 km - bez szalenstw. A jednak okazuje sie, ze wystarczyl tydzien intensywnej (ale takze bez szalenstw) jazdy na nartach by pierwszy godzinny bieg po powrocie przyplacic najpierw bolem, a nastepnie dyskomfortem w kolanie. Strach myslec co by bylo gdybym biegala tygodniowo 80 km i pojechala na dwa tygodnie na narty.
Awatar użytkownika
Nagor
Ekspert/Trener
Posty: 3438
Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Słupsk

Nieprzeczytany post

Trening wspomagający ma m.in. uodparniać mięśnie na urazy, czyli dostarczać takiego rodzaju bodźca, jakiego nie dostarcza samo bieganie i tym samym je wzmacniać. Jak będziesz biegała 80km, to będzie tak samo lub lepiej, bo ogólnie będziesz mocniejsza. Ja biegam nawet 180km i nie ma różnicy w stosunku do 60km kilka lat temu, jeśli chodzi o urazowość. Poza tym - czasami nawet idealny organizm doznaje kontuzji wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, jakiegoś pechowego ruchu (słynne i często najgorsze są kontuzje pod prysznicem).

No i pamiętaj - narciarstwo to jest skrajny wysiłek, pod względem chwilowych przeciążeń nieporównywalny z bieganiem. Dzięki dobrej technice i sprzętowi częściowo się zabezpieczasz, ale wystarczy jakiś przypadek, ktoś Ci zajedzie drogę, najedziesz na nierówność, szarpniesz, but sie nie wypnie - i potwornie mocne ścięgna pryskają jak pajęcze nitki. Albo piłka nożna - tam są te niebezpieczne boczne kopnięcia.

Bieganie, jeśli ma się w miarę dobrą mechanikę ruchu, jest całkiem bezpiecznym sportem - pod warunkiem, że dajesz sobie odpowiednio dużo czasu na regenerację. Tu naprawdę rzadko zdarzają się jakieś poważne kontuzje - jeśli tak, to wskutek sumujących się obciążeń, wynikających z błędu, a nie jakichś szarpnięć czy pośliźnięć (choć też się zdarza).
airda

Nieprzeczytany post

Bosh... odmalowales dosc horrorystyczna wizje jazdy na nartach i stopnia kruchosci systemu jakim jest nasz organizm.

Niestety nie odpowiedziales mi na pytanie - czy sa sporty, z ktorymi biegnie nie bardzo 'sie lubi'? Jak wnosze z wlasnych doswiadczen jest to narciarstwo zjazdowe. Sa jeszcze jakies?

I na koniec mala niedyskrecja - jezdzisz na nartach? :)
Awatar użytkownika
Nagor
Ekspert/Trener
Posty: 3438
Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Słupsk

Nieprzeczytany post

Nie jeżdżę na nartach i nie gram w piłkę, bo uważam, że ryzyko jest zbyt duże w stosunku do tego, co robię w bieganiu. Tzn - mogę się na tyle uszkodzić, że nie będę mógł biegać. Za bezpieczne sporty uważam pływanie, rower, siatkówkę bez wielkich wyskoków. Z ryzykownych? Hm... Na pewno koszykówka, bo to jest ciągłe zwarcie (ale zdarza mi się zagrać), no i wszelkie sporty gdzie mogą występować jakieś takie boczne szarpnięcia. Rugby? ; ) Tenis na pewno może być ryzykowny, ale nigdy nie grałem więc, nie ma obaw, czasami zaszarpałem w ping-ponga, ale to uważam za bezpieczne :ble: Zawsze podobała mi się wspinaczka skałkowa bez asekuracji, ale nie znam się na tym i wspinałem się ze 2 razy w życiu. To jednak sport, który chcę pouprawiać jak już nie będę intensywnie biegał.

Poza tym - wielu biegaczy łapie się za te poboczne sporty w okresie roztrenowania, to taki odpoczynek psychiczny. Ryzyko jest, ale bez ryzyka nie ma... no w sumie nie wiem, czego nie ma, ale czegoś na pewno ; )
airda

Nieprzeczytany post

... zabawy, bez ryzyka nie ma zabawy.

W takim razie czuje sie uspokojona - mamy inne priorytety, wiec ja - poczatkujacy, a nastepnie wieczny amator - ani nart ani tenisa nie musze sie tymczasem pozbawiac :)
Awatar użytkownika
Nagor
Ekspert/Trener
Posty: 3438
Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Słupsk

Nieprzeczytany post

Zgadza się, z powodu biegania nie musisz pozbywać się żadnych zabaw ; )
ODPOWIEDZ