Komentarz do artykułu W poszukiwaniu Świętego Graala
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2698
- Rejestracja: 14 sty 2003, 12:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
wszystko fajnie tylko nikt mi nie odpowiedział na moje watpliwości jak można prównywać trening na 90 % hr max i trening na 80 % hr max.Przeciez te 2 treningi atakują co innego. I druga rzecz pod podana stroną nie ma definicji treningu typu Tempo. A powtrzam jakpatrzyłem na kolarskie Angolosaskie poradniki kolarskie to trening typu Tempo jest a 80-85 % a więc idelanie odpowiada naszemu biegowemu WB 2 zakresowi II. Ponawima pytanie do autora artukułu gdzie dokładnie jest definicja treningu typu Tempo gdzie wskazane jest ż eon jest pod 90 % hr max.
Tompoz
Tompoz
Tompoz
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2698
- Rejestracja: 14 sty 2003, 12:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
A tak swoja drogą to juz od paru lat wam mówie obserwując POlska szkołe biegową...................... że biegajac na WB 1 czyli na tętnach 75 % hr max. nie da się zrobić mistrzów olimpijskich. Kolarz zawodowy robi takie WB 1 ale ono trwa 7 godizn np. i to z tego powodu ze etap trwa 7 godzin. A polski maratończyk ktory biega maraton w 2,10-2,15 biegajać WB 1 na tętnie 75 % hr max. nie zostanie mistrzem olimpijskim. Maraton trwający trochę ponad 2 godziny to jest rura gaz cały czas to nie jest człapanie. Motor tlenowy to sie busuję za juniora. Juniorzy już maja mocne motory tlenowe a za seniora to trzeb akolejnych mocnych bodzców. Człapanie WB 1 to okej dla kogoś co pyka maraton w 4 godizny, ale nie dla zawodowca co śmiga 2 godizny zmałym hakiem.
Tompoz
Tompoz
Tompoz
- wysek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3442
- Rejestracja: 16 paź 2004, 22:35
- Życiówka na 10k: 32:34
- Życiówka w maratonie: 2:43
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
@up
Z twojej wypowiedzi wynika jakbys atakowal WB1, uwazasz, ze lagodne rozbiegania sa zbedne? Czy o co Ci konkretnie chodzi? Ze takie wybieganie powinno trwac tyle co trwa tylko powinno byc robione z predkoscia maratonska? Machnij sobie 7 treningow dzien po dniu bez WB1 same mocne akcenty, a zobaczysz o co chodzi...
Z twojej wypowiedzi wynika jakbys atakowal WB1, uwazasz, ze lagodne rozbiegania sa zbedne? Czy o co Ci konkretnie chodzi? Ze takie wybieganie powinno trwac tyle co trwa tylko powinno byc robione z predkoscia maratonska? Machnij sobie 7 treningow dzien po dniu bez WB1 same mocne akcenty, a zobaczysz o co chodzi...
-
- Dyskutant
- Posty: 39
- Rejestracja: 30 paź 2008, 13:47
ehmm no po przeczytaniu tekstu i komentarzy to mam dziwne wrażenie. Bo po pierwsze jeden z kolegów porównuje trening kolarski do biegowego o_O no nie wiem ale jest to dla mnie co najmniej dziwne i bezsensowne, no a przede wszystkim bezcelowe. Co do samego tekstu, to co jest lepsze pewnie nie da sie powiedzieć , jak juz zauważono dla jednego lepsze to dla drugiego co innego. Wyniki biegaczy też chyba nie mogą być odzwierciedleniem z tego chociażby względu, że pieniadze które idą na bieganie w USA i u nas są nieporównywalne. Obozy, odżywki, sprzęt możliwosci,( koksy
). Logicznym wydaje sie ze wraz z adaptacja organizmy do obciazenia predkość czy to WB2 czy Tempo run sie pewnie zmienia. Tylko jak różny trening ma kształtować te same elementy skoro Tempo run to raczej trening no jeśli nie na granicy beztlenowego to gdzieś w jego obszarze, a WB2 to raczje jeszcze tlenowa jednostka?

- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Tempo Run i II zakres "atakuja" co innego - pewnie nie w 100% - bo to nie jest zupełnie rozłączne. Ale w obydwu krajach jest to DRUGA intensywność treningowa - więc gdyby nawet przyjąć, że długi amerykański tempo run to jest nasz drugi zakres (bo u amerykanów mamy zwalniać im bardziej wydłużamy trening) - to to powinno sie w pewnym momencie pokrywać (tzn w pewnym momencie powinniśmy dojśc do tego, że to są tożsame treningi ) - a sie nie pokrywa. Poprostu wg amerykanów - nasz II zakres to jest "strata czasu"
- bo albo za słaba żeby byc akcentem wyraźnie różnym od Easy (wybiegania) albo za mocna - żeby być Easy, aby kolejne Easy bez kłopotów zrobić nastepnego dnia.
Tompoz - wg definicji - amerykańskiej tempo to jest mniej więcej intensywnośc godzinnego wyścigu - czyli dla mocnych biegaczy tempo prawie półmaratońskie a dla słabszych "piętnastokilometrowe".

Tompoz - wg definicji - amerykańskiej tempo to jest mniej więcej intensywnośc godzinnego wyścigu - czyli dla mocnych biegaczy tempo prawie półmaratońskie a dla słabszych "piętnastokilometrowe".
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 347
- Rejestracja: 04 paź 2008, 15:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Mam pytanie odnośnie McMillian calculator- czy long runs mogę spokojnie potraktować jako zimową tlenówkę dla kogoś, kto biega od 4 miesięcy dopiero? (budowanie bazy)
PS: w oparciu o wynik na 10 km
PS: w oparciu o wynik na 10 km
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
To sa intenwysności dla każdego, niezaleźnie od stażu.
Jak najbardziej możesz tak to traktować.
Jak najbardziej możesz tak to traktować.
- Nagor
- Ekspert/Trener
- Posty: 3438
- Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
Dodatkowo - "tempo run" nie jest intensywnością beztlenową, a typowo tlenową, przynajmniej w założeniu. Stąd też ta klasyczna długość 20 minut. Daniels uważa, że dłuższy bieg na tej intensywności może niepotrzebnie powodować wzrost poziomu kwasu mlekowego.
Chociaż zakwaszenie na obu treningach jest podobne, to teoretycznie bierze się ono z różnych źródeł. W polskim drugim zakresie jest takie, a nie inne, bo kwas mlekowy jest produkowany w minimalnej ilości. W amerykańskim jest zasada, że ten poziom mleczanu jest stały, bo istnieje przez jakiś czas równowaga pomiędzy produkcją a usuwaniem kwasu mlekowego i bieg odbywa się w stanie tej równowagi.
Wadą koncepcji polskiej jest nienadążanie za odkryciami fizjologii. Nasi trenerzy, z tego co się orientuję, nie słyszeli w życiu o czymś tam, że kwas mlekowy nie tylko jest produkowany, ale i intensywnie usuwany w trakcie wysiłku. Ba, są badania sugerujące, że kwas mlekowy może być w pewnym stopniu wykorzystywany jako źródło energii. Ja np. przez lata byłem utrzymywany (przez ogólnie pojętą polską szkołę trenerską) w błędnym przekonaniu, że kiedy poziom kwasu we krwi wzrośnie, to już koniec, bo jest możliwa droga tylko w jedną stronę. Czyli jak pojawia się duża ilość kwasu mlekowego, to już koniec. Tymczasem ten poziom jest zmienny - rośnie, kiedy przyspieszamy, spada, kiedy zwalniamy, bo cały czas pracują mechanizmy "czyszczące" krew.
Stąd jakieś dziwne teorie, że jak nam wzrośnie do 6mmoli, to koniec, zablokowane zostają przemiany tłuszczowe i pozostaje się przykryć białym prześcieradłem i powoli czołgać w stronę cmentarza. A wystarczy zwolnić.
Równocześnie prawdą jest, ale to też poza rozumieniem większości naszych trenerów, że można biec na niskim zakwaszeniu, ale przy wysokim koszcie energetycznym wysiłku. To oznacza małą część energii czerpanej z przemian tłuszczowych. Stąd się biorą dramatycznie słabe wyniki niektórych zawodników jeśli porównać ich czasy z biegów na 5-21km a maratonem. Pisał o tym Canova, używając analogii samochodowej. Nie wystarczy się mało zakwaszać, aby być dobrym maratończykiem - trzeba jeszcze popracować nad ekonomią silnika.
Chociaż zakwaszenie na obu treningach jest podobne, to teoretycznie bierze się ono z różnych źródeł. W polskim drugim zakresie jest takie, a nie inne, bo kwas mlekowy jest produkowany w minimalnej ilości. W amerykańskim jest zasada, że ten poziom mleczanu jest stały, bo istnieje przez jakiś czas równowaga pomiędzy produkcją a usuwaniem kwasu mlekowego i bieg odbywa się w stanie tej równowagi.
Wadą koncepcji polskiej jest nienadążanie za odkryciami fizjologii. Nasi trenerzy, z tego co się orientuję, nie słyszeli w życiu o czymś tam, że kwas mlekowy nie tylko jest produkowany, ale i intensywnie usuwany w trakcie wysiłku. Ba, są badania sugerujące, że kwas mlekowy może być w pewnym stopniu wykorzystywany jako źródło energii. Ja np. przez lata byłem utrzymywany (przez ogólnie pojętą polską szkołę trenerską) w błędnym przekonaniu, że kiedy poziom kwasu we krwi wzrośnie, to już koniec, bo jest możliwa droga tylko w jedną stronę. Czyli jak pojawia się duża ilość kwasu mlekowego, to już koniec. Tymczasem ten poziom jest zmienny - rośnie, kiedy przyspieszamy, spada, kiedy zwalniamy, bo cały czas pracują mechanizmy "czyszczące" krew.
Stąd jakieś dziwne teorie, że jak nam wzrośnie do 6mmoli, to koniec, zablokowane zostają przemiany tłuszczowe i pozostaje się przykryć białym prześcieradłem i powoli czołgać w stronę cmentarza. A wystarczy zwolnić.
Równocześnie prawdą jest, ale to też poza rozumieniem większości naszych trenerów, że można biec na niskim zakwaszeniu, ale przy wysokim koszcie energetycznym wysiłku. To oznacza małą część energii czerpanej z przemian tłuszczowych. Stąd się biorą dramatycznie słabe wyniki niektórych zawodników jeśli porównać ich czasy z biegów na 5-21km a maratonem. Pisał o tym Canova, używając analogii samochodowej. Nie wystarczy się mało zakwaszać, aby być dobrym maratończykiem - trzeba jeszcze popracować nad ekonomią silnika.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13421
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Żeby natrafić na zonk wcale nie trzeba daleko szukać. Zwłaszcza jeśli się jest Dorotą Gonitwą, która trenuje dopiero od kilku miesięcy. Weźmy pod lupę kalkulator na bieganie.pl. Pierwszą rzeczą, która z założenia jest zła to fakt, iż tempo maratońskie jest zawsze szybsze od tempa II zakresu. Tak nie jest!
Wszystko dobrze jeżeli Dorota to stara wyjadaczka i szykuje się na czas w maratonie rzędu 2.30. Wówczas tempo maratońskie wynosi 3:33/km, a tempo II zakresu 3:44/km. Te prędkości zgadzają się z rzeczywistością. Lecz gdy Dorota zaczyna dopiero przygodę z bieganiem i rozdziewicza się w maratonie wynikiem poniżej 3.45, to wg kalkulatora jej ciągłe w II zakresie powinny być robione w tempie powyżej 5:30/km. To nie zgadza się z rzeczywistością, bo Dorota biega już 14km ciągu po 4:56/km! Czyli znacznie szybciej niż jej tempo maratońskie (5:19/km).
Kalkulator to ciekawostka, która może stać się przyczyną niepowodzeń i frustracji zwłaszcza wśród początkujących, bo gdyby Dorota sugerowała się tym systemem to mogłaby zabrać się z grupą na 3.20 i nieszczęście gotowe. A tak ledwo połamała 3.45 i jest szczęśliwa.
PS. za Dorotą Gonitwą (jedną i drugą) kryją się dwa konkretne przypadki z życia.
Wszystko dobrze jeżeli Dorota to stara wyjadaczka i szykuje się na czas w maratonie rzędu 2.30. Wówczas tempo maratońskie wynosi 3:33/km, a tempo II zakresu 3:44/km. Te prędkości zgadzają się z rzeczywistością. Lecz gdy Dorota zaczyna dopiero przygodę z bieganiem i rozdziewicza się w maratonie wynikiem poniżej 3.45, to wg kalkulatora jej ciągłe w II zakresie powinny być robione w tempie powyżej 5:30/km. To nie zgadza się z rzeczywistością, bo Dorota biega już 14km ciągu po 4:56/km! Czyli znacznie szybciej niż jej tempo maratońskie (5:19/km).
Kalkulator to ciekawostka, która może stać się przyczyną niepowodzeń i frustracji zwłaszcza wśród początkujących, bo gdyby Dorota sugerowała się tym systemem to mogłaby zabrać się z grupą na 3.20 i nieszczęście gotowe. A tak ledwo połamała 3.45 i jest szczęśliwa.
PS. za Dorotą Gonitwą (jedną i drugą) kryją się dwa konkretne przypadki z życia.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Nie rozumiem Jacol o co Ci chodzi.
Pobiegła maraton w 3:45 to z tego wynika jej "II zakres" po 5:30.
Co to ma za związek z biegiem na 14 km po 4:56 ? To jest aktualnie mniej więcej jej tempo startowe na tym dystansie (14 km) - jak to sie ma do tego naszego "II zakresu"?
Pobiegła maraton w 3:45 to z tego wynika jej "II zakres" po 5:30.
Co to ma za związek z biegiem na 14 km po 4:56 ? To jest aktualnie mniej więcej jej tempo startowe na tym dystansie (14 km) - jak to sie ma do tego naszego "II zakresu"?
Ostatnio zmieniony 16 gru 2008, 20:30 przez Adam Klein, łącznie zmieniany 1 raz.
- bebej
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2102
- Rejestracja: 01 lis 2004, 09:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Przeźmierowo koło Poznania
- Kontakt:
Po jakiego grzyba Dorotka chce przebiec maraton? Moze i przebiegnie ten dystans i to nie na czworakach, ale po co? Czy motywacją przebiegniecia maratonu jest zapis w życiorysie - przebiegłam maraton w 3:45 -jestem lepsza od innych. Wg mnie to snobizm, który czesto kończy sie wykluczeniem z grona biegaczy. Żeby było "smieszniej" to Dorotka przez swoje ambicje moze sama sie wykluczyć i to na zawsze.yacool pisze:Żeby natrafić na zonk wcale nie trzeba daleko szukać. Zwłaszcza jeśli się jest Dorotą Gonitwą, która trenuje dopiero od kilku miesięcy. Weźmy pod lupę kalkulator na bieganie.pl. Pierwszą rzeczą, która z założenia jest zła to fakt, iż tempo maratońskie jest zawsze szybsze od tempa II zakresu. Tak nie jest!
Wszystko dobrze jeżeli Dorota to stara wyjadaczka i szykuje się na czas w maratonie rzędu 2.30. Wówczas tempo maratońskie wynosi 3:33/km, a tempo II zakresu 3:44/km. Te prędkości zgadzają się z rzeczywistością. Lecz gdy Dorota zaczyna dopiero przygodę z bieganiem i rozdziewicza się w maratonie wynikiem poniżej 3.45, to wg kalkulatora jej ciągłe w II zakresie powinny być robione w tempie powyżej 5:30/km. To nie zgadza się z rzeczywistością, bo Dorota biega już 14km ciągu po 4:56/km! Czyli znacznie szybciej niż jej tempo maratońskie (5:19/km).
Kalkulator to ciekawostka, która może stać się przyczyną niepowodzeń i frustracji zwłaszcza wśród początkujących, bo gdyby Dorota sugerowała się tym systemem to mogłaby zabrać się z grupą na 3.20 i nieszczęście gotowe. A tak ledwo połamała 3.45 i jest szczęśliwa.
PS. za Dorotą Gonitwą (jedną i drugą) kryją się dwa konkretne przypadki z życia.
Coraz bardziej utwierdzam sie w przekonaniu, że maraton nie jest dla amatorów.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13421
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Bebej, nie irytuj się
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13421
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Zaczynając od zawodników biegających poniżej 3 godzin maraton, poprzez tych którzy biegają na poziomie około 3 godzin i wreszcie tych, biegających powyżej 3 godzin, relacja między tempem maratońskim i tempem II zakresu zmienia się. Odpowiednio: tempo maratonu jest większe od tempa II zakresu, zrównuje się z nim i wreszcie tempo II zakresu jest szybsze od tempa maratońskiego.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13421
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Może rzeczywiście maraton nie jest dla amatorów, ale na piątkę też można się nieźle skatować. Myślę, że skutecznie udałoby się tylko przekonać amatora żeby nie brał się za skok o tyczce...