Debiut w maratonie w 2009
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
Obiecywałem sobie, że po ostatnich zawodach - 7 grudnia, zrobię sobie jeszcze jedno bieganko - 9 grudnia i przerwa do nowego roku. Oczywiście nie udało się - już dzisiaj mnie rwało i zrobiłem sobie 12 km w 1:06. Nie da się od tego oderwać!!!
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 20
- Rejestracja: 12 wrz 2008, 12:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bełchatów
Ja rownież kocham tę dyscypliny, piłkę bo dlugo w nią grałem, a siatkówkę bo mieszkam w Bełchatowie a mamy tu super druzynę. Zresztą po ostatnim zwycięstwie Skry z Iskrą Odincowo, jak poszedłem pobiegac po meczu to zwycięstwo siatkarzy same mnie niosło do przodu.a też kocham piłkę nożną, zresztą kocham też siatkówkę
POZDRAWIAM DAREK
- Jakub Osina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 08 maja 2008, 17:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świdnik
- Kontakt:
Dziś rano ok. 11 km - z czego 10x 100m/100m - bardzo sympatycznie, chociaż bardzo rano jak na mnie (7:40)
Jutro ok. 12 km do zrobienia z szybkością 5:40 min/km
Jutro ok. 12 km do zrobienia z szybkością 5:40 min/km
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 776
- Rejestracja: 20 paź 2007, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Jutro oczywiście wycieczka biegowa, czyli trochę tych kilometrów powinno być
Jedna rzecz z którą mam teraz problemy to buty... Moje nowe Asicsy poszły do reklamacji i zwrócili mi kasę, teraz zastanawiam się czy coś kupować nowego, czy może poczekać. Kupiłem oryginalne Adidasy ostatnio, miały być do chodzenia ale w sumie myślę, że można by w nich zacząć biegać bo pisze, że są do biegania. Teraz przez zimę pobiegałbym sobie w Adidaskach a na wiosnę by się coś kupiło lepszego jak będzie większy wybór, bo jak byłem w Galerii Krakowskiej, to muszę przyznać, że coś mały wybór jest butów do biegania... Jutro wypróbuję Adidasy i zobaczymy jak będzie.

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 347
- Rejestracja: 04 paź 2008, 15:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wczoraj miało być 25 km i pokonanie najdłuższego dystansu w życiu zarazem. Wyszło inaczej....
Było 31km!!!!!!!!!
(co prawda po 4 miesiącach biegania, ale jednak)
Końcówka była dla mnie naprawdę ciężka, bo wcześniejsze najdłuższe wybieganie wynosiło 23 kilometry. Kiedy wróciłem do domu, pochłonąłem tonę jedzenia, poleżałem na kanapie przed telewizorem i przed dziesiątą poszedłem spać. Było niesamowicie. Jestem z siebie dumny jak diabli.
I w związku z tym mam pytanie- czy problemy ze snem, budzenie się w nocy po takim wysiłku to normalka? Wstałem przed 7 rano, zasypiało się też nienajlepiej
Było 31km!!!!!!!!!



Końcówka była dla mnie naprawdę ciężka, bo wcześniejsze najdłuższe wybieganie wynosiło 23 kilometry. Kiedy wróciłem do domu, pochłonąłem tonę jedzenia, poleżałem na kanapie przed telewizorem i przed dziesiątą poszedłem spać. Było niesamowicie. Jestem z siebie dumny jak diabli.
I w związku z tym mam pytanie- czy problemy ze snem, budzenie się w nocy po takim wysiłku to normalka? Wstałem przed 7 rano, zasypiało się też nienajlepiej
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 776
- Rejestracja: 20 paź 2007, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Hmm u mnie dziś lekko ponad 14km w czasie 1:15:17, ale nie jestem zadowolony z treningu... W planie były jeszcze minutówki, ale nie udało się ich zrealizować przez problemy fizjologiczne
Rano przed bieganiem coś mnie przeczyściło, ale myślałem, że w biegu będzie już ok, no i było do ok8km., pózniej był kryzys, ale udało się go przetrwać, gdy wydawało się, że wszystko zmierza ku szczęśliwemu końcowi, jak mnie złapało 300 metrów przed chatą to miałem ostry finisz
No i niestetty nie udało się zrealizować tych minutówek, bo miałem zamiar zrobić jeszcze jedną pętle, ale cóż uda się za tydzień
Za tydzień planuje spróbować przebieć 15-16km, zobaczymy czy się uda, bo jak na razie muszę przyznać, że przy tych 14km, około 12km zaczynają wysiadać nogi, ale może to dlatego, że jeszcze w planie nie ma siły biegowej.
Buty w których dziś biegałem mogę podsumować tak: ani zle, ani dobrze. Wygląda, że są solidne, ale czy będę w nich dalej biegał to się okaże w najbliższym tygodniu. Zobaczę jak to będzie wyglądać na najbliższych 3-4 treningach i podejmę decyzję.
Ja problemów jako takich ze snem nie mam, choć bardzo rzadko zdarza się bym się nie obudził w środku nocy, na ogół przynajmniej raz w nocy mi się to zdarza. Czy mocne zmęczenie może powodować problemy ze snem? W sumie to sam nie wiem, teoretycznie powinno się wtedy lepiej spać, ale pamiętam taką noc po bardzo mocnym treningu w piłkę, gdzie budziłem się chyba kilkanaście razy w nocy i zle się spało.
PS. Mam pytanie bierze ktoś z Was glukozaminę? Zastanawiam się czy nie zacząć jej stosować, bo znowu coś kolana dają znać o sobie. Z tego co czytałem u Skarżyńskiego to kolana mogą być przewiewane i przez to coś tam tracą, a pomóc uzupełniać to może glukozamina. Ja w sumie doszedłem do wniosku, że w moim przypadku może właśnie o to chodzić, bo to chyba nie przypadek, że w tamtym roku problemy z kolanami także miałem w okresie zimowym (jak dobrze pamiętam koniec stycznia-luty), a od marca wszystko wróciło do normy i przez cały rok nie było z nimi problemu, dopiero od niedawna znowu dają znać o sobie.



Buty w których dziś biegałem mogę podsumować tak: ani zle, ani dobrze. Wygląda, że są solidne, ale czy będę w nich dalej biegał to się okaże w najbliższym tygodniu. Zobaczę jak to będzie wyglądać na najbliższych 3-4 treningach i podejmę decyzję.
Ja problemów jako takich ze snem nie mam, choć bardzo rzadko zdarza się bym się nie obudził w środku nocy, na ogół przynajmniej raz w nocy mi się to zdarza. Czy mocne zmęczenie może powodować problemy ze snem? W sumie to sam nie wiem, teoretycznie powinno się wtedy lepiej spać, ale pamiętam taką noc po bardzo mocnym treningu w piłkę, gdzie budziłem się chyba kilkanaście razy w nocy i zle się spało.
PS. Mam pytanie bierze ktoś z Was glukozaminę? Zastanawiam się czy nie zacząć jej stosować, bo znowu coś kolana dają znać o sobie. Z tego co czytałem u Skarżyńskiego to kolana mogą być przewiewane i przez to coś tam tracą, a pomóc uzupełniać to może glukozamina. Ja w sumie doszedłem do wniosku, że w moim przypadku może właśnie o to chodzić, bo to chyba nie przypadek, że w tamtym roku problemy z kolanami także miałem w okresie zimowym (jak dobrze pamiętam koniec stycznia-luty), a od marca wszystko wróciło do normy i przez cały rok nie było z nimi problemu, dopiero od niedawna znowu dają znać o sobie.
-
- Stary Wyga
- Posty: 211
- Rejestracja: 05 paź 2008, 10:42
Wuj Phyll...gratuluje dystansu....następnym razem już bedziesz pewniejszy...bo wiesz jak trzydziestka smakuje....ja po takim dystansie zazwyczaj wypijam okolo dwu litrów kisielku rozwodnionego ze szczyptą soli,kąpiel i wygrzanie sie w wannie i drzemka okolo godzinna...przed snem nocnym spacer z psem okolo godziny.....i noc juz normalnie przesypiam ....rano czuje sie jak Gołota ...przed walka ...tak naładowany...pozdrawiam biegających
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 347
- Rejestracja: 04 paź 2008, 15:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja wypiłem litr wody z miodem (oprócz tego kolejny litr na trasie) i położyłem się po kilku godzinach spać dopiero- być może w tym sęk.fanx pisze:Wuj Phyll...gratuluje dystansu....następnym razem już bedziesz pewniejszy...bo wiesz jak trzydziestka smakuje....ja po takim dystansie zazwyczaj wypijam okolo dwu litrów kisielku rozwodnionego ze szczyptą soli,kąpiel i wygrzanie sie w wannie i drzemka okolo godzinna...przed snem nocnym spacer z psem okolo godziny.....i noc juz normalnie przesypiam ....rano czuje sie jak Gołota ...przed walka ...tak naładowany...pozdrawiam biegających
Na spacer nie miałbym już siły, to była moja pierwsza trzydziestka i ostatni kilometr musiałem utrzymywać całą siłą woli, by nie zatrzymać się.
Odnośnie picia, powiem tylko, że używam wody z miodem i szczyptą soli, chociaż nie jest to nektar bogów (ach, ta sól...)
-
- Stary Wyga
- Posty: 211
- Rejestracja: 05 paź 2008, 10:42
Wuj Phyll...chiałbym wiedziec czy masz lekkie wypalenie,zmeczenie i mniejszą ochote na biegania teraz po dwóch dniach od przebiegniecia trzydziestki....u mnie wystąpiło jakies zmeczenie psychiczne i nie mogłem sie przmóc do przebiegniecia chociazby 10km..trwało to okolo tygodnia.....
Rapacinho....od czsu gdy zwiekszyłem dystane zacząlem jeść wiecej galarety...wieprzowa,rybna...a czy glukozamina....nigdy nie stosowałem....a moje kolana przeszły naprawdę wiele.....
Rapacinho....od czsu gdy zwiekszyłem dystane zacząlem jeść wiecej galarety...wieprzowa,rybna...a czy glukozamina....nigdy nie stosowałem....a moje kolana przeszły naprawdę wiele.....
- ssokolow
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1810
- Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
- Życiówka na 10k: 48:35
- Życiówka w maratonie: 4:04:02
- Lokalizacja: Kraków
nieźle... ja tym razem na weekend wyjechałem ze znajomymi... i mimo świetnych warunków do treningu ;p trenowałem tylko podnoszenie szklaneczki
- a rano już się nie zmobilizowałem do wstawania na trening ;p
niestety widzę pierwsze efekty obijania się ;p wczoraj mimo tempa 10s wolniejszego niż zazwyczaj - tętno na górnej granicy owb1...
trzydziestki jeszcze nawet nie mam w planach
myślę że najpierw muszę zrealizować przynajmniej 25/26km a dopiero potem myśleć o czymś dłuższym.

niestety widzę pierwsze efekty obijania się ;p wczoraj mimo tempa 10s wolniejszego niż zazwyczaj - tętno na górnej granicy owb1...
trzydziestki jeszcze nawet nie mam w planach

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 347
- Rejestracja: 04 paź 2008, 15:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie, wręcz przeciwnie. Czy uzupełniłeś węglowodany należycie? Ja dla dobrej regeneracji (okay, także z czystego łakomstwa) zjadłem ok 6 kawałków słodkiego jak miód ciasta, dogryzłem dwa kawałki pizzy, które ktoś zostawił w lodówce, a na drugi dzień obróciłem 6-8 kromek chleba z miodemfanx pisze:Wuj Phyll...chiałbym wiedziec czy masz lekkie wypalenie,zmeczenie i mniejszą ochote na biegania teraz po dwóch dniach od przebiegniecia trzydziestki....u mnie wystąpiło jakies zmeczenie psychiczne i nie mogłem sie przmóc do przebiegniecia chociazby 10km..trwało to okolo tygodnia.....
Rapacinho....od czsu gdy zwiekszyłem dystane zacząlem jeść wiecej galarety...wieprzowa,rybna...a czy glukozamina....nigdy nie stosowałem....a moje kolana przeszły naprawdę wiele.....
Kondycyjnie wygląda to mniej więcej tak:
W sobotę, kiedy przybiegłem do domu po tych 30 km prawie nie mogłem się schylić, kiedy upadł mi na ziemię pilot

W niedzielę bolały mnie nogi, ale już myślałem czy by nie zrobić 4 km- powstrzymałem się. Wczoraj zrobiłem trochę głupio i poszedłem potruchtać. Po 1,5km truchciku wyprułem 3 km szybszego biegu, nie wiedzieć czemu nogi niosły mnie jak zaczarowane, jakby nie pamiętały tych trzech dych. Jednak po 3 km przypomniały sobie i do domu raczej przyszedłem niż przybiegłem.
Chociaż przyznam, że znam ten ból. Były dni, w których przebiegłem po 12 km, ale coś się działo i potem 5 dni przełamywałem się by robić te minimalne 8km. Odchodziła mi ochota do biegania, najchętniej siedziałbym na tyłu i trawił coś słodkiego. Co ciekawe, gorzej było w sferze psychicznej a nie fizycznej. Dziwiło mnie to tym bardziej, że normalnie nie mogłem się powstrzymać od biegania nawet w czasie jesiennego przeziębienia i musiałem zrobić te 10 km dla świętego spokoju (oczywiście bez szaleństw i należycie ubrany)
- jakub738
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1372
- Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 347
- Rejestracja: 04 paź 2008, 15:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Czy ja wiem? Może po prostu jestem łakomyjakub738 pisze:Wuj phyll to masz niezly organizm ja po dlugim wybieganiu ledwo co wypije kubek mietowej herbaty a na jedzenie to przez 3 godziny nie moge patrzec bo nic nie jestem w stanie zjesc taki mam metlik w zoladku.

A tak naprawdę sam niekiedy nie mam ochoty na jedzenia po bieganiu- np kiedy robiłem 4X 1000m na maksimum sił.
Tymczasem jak biegnę długo bolą mnie nogi, z organizmem jest okay. Co ciekawe na końcówce biegu byłem diablo głodny i w tempie ekspresowym musiałem podczas truchtu opchnąć pozostałe pół litra wody z miodem, bo inaczej umarłbym z głodu
Po prostu mam tak jakoś we krwi długie i spokojne bieganie- sprawia mi to frajdę i relaksuje. Faktycznie, sam się dziwię dlaczego tak szybko dochodzę do siebie, ale staram się mimo wszystko nie naginać organizmu