Ja miałem za cel złamanie 40 minut i się udało, 39:29 dokładnie. Ogólnie impreza bardzo pozytywna, oby takich jak najwięcej, ale oczywiście nie obyło się bez organizacyjnych wpadek. Śmiesznie było jak ktoś (chyba Irena Szewińska) za wcześnie wystartowała bieg i cały tłum już chciał ruszyć, każdy złapał za stoper a tu trzeba jeszcze minutę poczekać

Potem wszystko spoko, bo nie można uznać cichych kibiców za wpadkę organizatorów. No niestety, dużo ich było, ale cicho jak makiem zasiał, tylko jak znajomy przebiegał to krzyknęli. Co mnie najbardziej zirytowało to źle ustawione znaczniki kilometrów. Chyba, że się mylę, ale nie chce mi się wierzyć. Po 4 km miałem czas 15 minut i już minutę zapasu (biegłem na 40 minut). Po czym 5 km robię w 5 minut. Nie zwolniłem, więc musiały być źle ustawione. Zresztą jeszcze parę osób na to zwracało uwagę. No i jedno małe stoisko z napojami na 5 tys osób, no litości. Ja nie miałem problemu, ale jak już 500 osób dobiegło to była o nie istna walka, przepychanki, potem już armagedon prawie... Można to było jednak lepiej zorganizować.
Aha, ostatni kilometr biegłem bark w bark z Beatą Andres, jak się przed chwilą zorientowałem, jedną z redaktorek

Chyba z 10 razu się wyprzedzaliśmy, nie więcej niż o metr. Dobrze, że mi się trafiłaś, bo sam ostatni kilometr bym pewnie pobiegł dużo wolniej, a tak wola wali dała o sobie znać

Na mecie mieliśmy identyczny czas, co do sekundy
