kofeina ?
- dr_tayson
- Wyga
- Posty: 71
- Rejestracja: 27 kwie 2008, 12:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
oczywiscie że nie ;] Ja tutaj mówie o takim postępowaniu kilka razy w tygodniu przez dłuższy czas.
Obecnie najwiekszym czynnikiem ryzyka jesli chodzi o wrzody w społeczeństwie są niesteroidowe leki przeciwzapalne takie jak aspiryna, ibuprofen itp.
Obecnie najwiekszym czynnikiem ryzyka jesli chodzi o wrzody w społeczeństwie są niesteroidowe leki przeciwzapalne takie jak aspiryna, ibuprofen itp.
Potwierdzam. Jakis rok temu tak sie zafascynowalem zielona herbata, ze pilem ja bardzo mocna, na czczo i ogolnie bardzo duzo (teraz pije duzo, ale lepszej jakosci i nieco lzejsza). No i wyladowalem u gastrologa, bo mnie pieklo w brzuchu niemilosiernie.dr_tayson pisze: Co do kofeiny na pusty żołądek --> kofeina działa pobudzająco na nerw błędny, zwiększając tymsamym wydzielanie kwasu solnego w żołądku.... niszczy to błonę śluzową ... w następstwie prowadzi do choroby wrzodowej żołądka.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 18 cze 2004, 20:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Co do herbaty a zwłaszcza zielonej herbaty to zawiera ona generalnie mniej kofeiny (teiny) niż kawa ( w napoju ).Dokładniej to wygląda to w ten sposób że najwięcej kofeiny ma kawa , mniej ma czarna herbata a jeszcze mniej zielona herbata. A co do problemów z żołądkiem po dużej ilości herbaty na czczo to pieczenie to raczej efekt garbników...
-
- Wyga
- Posty: 83
- Rejestracja: 03 gru 2007, 16:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Małopolska
Chcesz zrzucic te 15 kg? Biegaj rano, pij mocna kawe przed biegiem, nastepnie szklankę wody mineralnej, i realizuj trening biegowy! Efekty są kwestią czasu (niezbyt długiego). Wiem to z własnego doświadczenia.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1221
- Rejestracja: 13 paź 2008, 06:50
- Życiówka w maratonie: brak
Ja dodam, że zanim zacząłem biegać i prowadzić zdrowszy tryb życia piłem kilka (3-5) kaw dziennie! Teraz rzadko mam potrzebę picia nawet jednej
Nie wiem z czego to wynika ale wygląda na to, że bieganie i odpowiednia dieta (dużo owoców, warzyw oraz MŻ - czytaj mniej żreć
), daje tyle energii organizmowi, że kawa staje się zbędna. A kilogramy i tak lecą. Staram się nie jeść więcej niż 2000 kcal dziennie urywając ok 400kcal z mojego dziennego zapotrzebowania (śniadanie 400kcal obiad 1'300kcal max! a najlepiej tak ok.1000 i kolacja najpóźniej o 18:00 - 300 kcal) do tego bieganie (19:30) i topnieję w oczach (nie głodując!)
Spalaczy tłuszczu szukaj raczej w owocach (gripfruty, jabłka, ananasy i kiwi) i w bieganiu (min 30min w tempie 70%). Nie dojadaj między posiłkami. Jeżeli już to tylko owocami (unikając bananów) Jeżeli nie piłeś dotąd kawy to po co przyzwyczajać się do kolejnej używki?!


Spalaczy tłuszczu szukaj raczej w owocach (gripfruty, jabłka, ananasy i kiwi) i w bieganiu (min 30min w tempie 70%). Nie dojadaj między posiłkami. Jeżeli już to tylko owocami (unikając bananów) Jeżeli nie piłeś dotąd kawy to po co przyzwyczajać się do kolejnej używki?!
Pozdrawiam!
wykastrowany kot
wykastrowany kot
Najlepiej spożywać w miarę równe posiłki A nie tak, że mało na śniadanie, na obiad dużo, znów na kolację mało. Posiłki co 3-4h, czyli 4-5 dziennie. Banany przy bieganiu wyjątkowo wskazane. Nie jest koniczne bieganie 30` na 70%. Spalaczy tłuszczu nie ma co szukać, zbędna zabawa. No i jeśli biegasz, i spożywasz tylko 2000kcal, to przesadzasz z tym „cięciem”. Jaka jest Twoja masa ciała?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 310
- Rejestracja: 10 paź 2008, 12:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Irlandia
Dieta 2000kcal i bieganie to nie ma się co dziwic że topniejesz w oczach, tak samo szybko się przetrenujesz, banany jak najbardziej wskazane w bieganiu, chyba najlepszy owoc dla biegaczy, a co do samej kofeiny to ponoc jest jednym z najlepszych antyoksydantów, prawdą jest że pomoże w spalaniu tkanki tłuszczowej, co do spalaczy tłuszczu to nie wszystkie są na kofeinie. można wybrac łagodniejsze bez kofeiny które z ODPOWIEDNIĄ DIETĄ pomogą bez skutków ubocznych, pozdro
RUN FOREST RUN!!!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1221
- Rejestracja: 13 paź 2008, 06:50
- Życiówka w maratonie: brak
Forest Gump pisze:Dieta 2000kcal i bieganie to nie ma się co dziwic że topniejesz w oczach, tak samo szybko się przetrenujesz, banany jak najbardziej wskazane w bieganiu, chyba najlepszy owoc dla biegaczy, a co do samej kofeiny to ponoc jest jednym z najlepszych antyoksydantów, prawdą jest że pomoże w spalaniu tkanki tłuszczowej, co do spalaczy tłuszczu to nie wszystkie są na kofeinie. można wybrac łagodniejsze bez kofeiny które z ODPOWIEDNIĄ DIETĄ pomogą bez skutków ubocznych, pozdro
Wszystko Ok, ale moim celem nie jest bieganie ale zrzucenie nadwagi. Obecnie ważę 99kg przy wzroście 176cm i wieku 40lat. Biegam od 4 tygodni startując z pułapu 104,5kg. To dla tego wygląda to tak radykalnie. Bieganie odgrywa tu rolę wspomagającą. Zresztą nie biegam codziennie na maxa. Dwa razy w tygodniu robię sobie lekką przebieżkę (1600m) a resztę to rozciąganie i ćwiczenia. Pięć razy w tygodniu 4000m. Wszystko to na stadionie, od którego mieszkam 100mtomasz pisze:Najlepiej spożywać w miarę równe posiłki A nie tak, że mało na śniadanie, na obiad dużo, znów na kolację mało. Posiłki co 3-4h, czyli 4-5 dziennie. Banany przy bieganiu wyjątkowo wskazane. Nie jest koniczne bieganie 30` na 70%. Spalaczy tłuszczu nie ma co szukać, zbędna zabawa. No i jeśli biegasz, i spożywasz tylko 2000kcal, to przesadzasz z tym „cięciem”. Jaka jest Twoja masa ciała?

Dopiero jak zrzucę wagę do 90kg to stopniowo zwiększę ilość spożywanych kalorii do wymaganej normy dziennej a jeżeli będę biegał więcej to będę też więcej jadł. Z tymi częstszymi posiłkami to czytałem i rzeczywiście przekonuje mnie to!
Co do tych bananów to odradziłem koledze gdyż jego celem (jak zrozumiałem) podobnie jak moim jest zgubienie wagi, a banany z owoców są najbardziej kaloryczne.
Dodam, że po bieganiu zawsze robię sobie 1 kanapkę w celu regeneracji. Odżywek nie używam gdyż czuję się bardzo dobrze więc nie widzę jeszcze takiej potrzeby, choć w szafce kuchennej stoi opakowanie ISO PLUS OLIMPA. Może to błąd? No i sporo piję i tu pytanie jaka woda mineralna jest najlepsza do biegania? Ja z całą rodzinką pijemy Staropolankę. Jest średniozmineralizowana i smakuje wyśmienicie.
Ostatnio zmieniony 17 paź 2008, 16:46 przez wykastrowany kot, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam!
wykastrowany kot
wykastrowany kot
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 310
- Rejestracja: 10 paź 2008, 12:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Irlandia
A to co innego, co do wody to obojętnie jaka mineralna jest dobra:) najważniejsze żebys dodawał co jakiś czas dystans do przebiegnięcia, a co np 10 dni zrób sobie dzień gdzie zjesz 3000 do 3500 kcal głównie z węglowodanów jak ryż, kasza, makaron, w celu odbudowy glikogenu, ten dzień oczywiście bez treningu.
RUN FOREST RUN!!!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1221
- Rejestracja: 13 paź 2008, 06:50
- Życiówka w maratonie: brak
Z tym dodawaniem dystansu to tak właśnie robiłem (kolega z bloku mnie nauczył). Pierwszy tydzień 7 okrążeń stadionu (bez zatrzymywania) i ósme marszem aby delikatnie się schłodzić. W każdym kolejnym tygodniu dokładam po jednym okrążeniu. Tylko, że nie wiem ile będę w stanie przebiec np. po 10 tygodniach, więc nie wykluczone, że zatrzymam się na 5-6km. O to się jednak nie martwię bo organizm sam pokaże.Forest Gump pisze:A to co innego, co do wody to obojętnie jaka mineralna jest dobra:) najważniejsze żebys dodawał co jakiś czas dystans do przebiegnięcia, a co np 10 dni zrób sobie dzień gdzie zjesz 3000 do 3500 kcal głównie z węglowodanów jak ryż, kasza, makaron, w celu odbudowy glikogenu, ten dzień oczywiście bez treningu.
Po zrzuceniu wagi poniżej 90kg postawię sobie jakiś cel biegowy. Wcześniej nie widzę sensu. Póki co to spalanie tłuszczyku i jeden malutki epizod biegowy - start w Mili Niepodległości w Goleniowie 11 listopada na dystansie 1 mili. Ktoś przecież musi zamykać stawkę


Pozdrawiam!
wykastrowany kot
wykastrowany kot
Jumper.
Chaos widzę.
4-5x dziennie a nie 3, bo przyspieszasz metabolizm. Jedząc 3x spowalniasz go, i zamiast spalać tłuszcz szybciej, robisz to wolniej.
Musisz więcej i częściej aplikować sobie trening - jeśli bieganie jest dla Ciebie zbyt wymagające, to idź na rower, na basen, nawet na długi spacer.
Metoda, którą chcesz zastosować – czyli drastyczne ograniczenie kalorii, a później powrót do normy – jest bez sensu.
Po 1) Nie dostarczając odpowiedniej ilości kalorii spowalniasz metabolizm, przestawiasz jeszcze bardziej organizm na magazynowanie tłuszczu.
Po 2) Organizm i tak się dostosuje do nowej porcji kalorii, jednak kosztem sięgnięcia do rezerw – i uwaga – również do zasobów mięśni, oraz wielu cennych dla organizmu substancji.
Po 3) Powracając znów do „normy”, tak naprawdę zaczniesz robić ogromną nadwyżkę. Dlaczego? Bo do poprzedniego stanu organizm się przyzwyczaił, a teraz dostawać będzie znacznie więcej. Poprzednio spalałeś tłuszcz i mięśnie w proporcji około 50/50, a teraz będzie to 95/5. Na tym polega właśnie jojo – czyli zaczniesz odkładać tłuszcz.
Banan nie jest najbardziej kalorycznym owocem, a po drugie w porównaniu z innymi produktami spożywczymi ma tych kalorii… mało.
Około 7x mniej niż cukier, którym słodzisz herbatę czy kawę, na co prawie nikt uwagi nie zwraca.
Banan to 10x mniej kalorii niż czekolada, którą każdy wcina i oszukuje się, że tego nie robi.
Poza tym jeśli planujesz dietę zwróć uwagę na inne bardzo ważne czynniki, nie tylko kalorie.
Jeśli chcesz stracić masę tłuszczową, to po bieganiu (zwłaszcza jeśli to jest tylko 4km) nie musisz nic jeść. A jeśli chcesz się regenerować, to do 30` węglowodany o dużym lub średnim IG, byle nie jakieś rafinowane cukry.
Jeśli chodzi o wodę to na bieganie.pl jest bodajże artykuł.
Chaos widzę.
4-5x dziennie a nie 3, bo przyspieszasz metabolizm. Jedząc 3x spowalniasz go, i zamiast spalać tłuszcz szybciej, robisz to wolniej.
Musisz więcej i częściej aplikować sobie trening - jeśli bieganie jest dla Ciebie zbyt wymagające, to idź na rower, na basen, nawet na długi spacer.
Metoda, którą chcesz zastosować – czyli drastyczne ograniczenie kalorii, a później powrót do normy – jest bez sensu.
Po 1) Nie dostarczając odpowiedniej ilości kalorii spowalniasz metabolizm, przestawiasz jeszcze bardziej organizm na magazynowanie tłuszczu.
Po 2) Organizm i tak się dostosuje do nowej porcji kalorii, jednak kosztem sięgnięcia do rezerw – i uwaga – również do zasobów mięśni, oraz wielu cennych dla organizmu substancji.
Po 3) Powracając znów do „normy”, tak naprawdę zaczniesz robić ogromną nadwyżkę. Dlaczego? Bo do poprzedniego stanu organizm się przyzwyczaił, a teraz dostawać będzie znacznie więcej. Poprzednio spalałeś tłuszcz i mięśnie w proporcji około 50/50, a teraz będzie to 95/5. Na tym polega właśnie jojo – czyli zaczniesz odkładać tłuszcz.
Banan nie jest najbardziej kalorycznym owocem, a po drugie w porównaniu z innymi produktami spożywczymi ma tych kalorii… mało.
Około 7x mniej niż cukier, którym słodzisz herbatę czy kawę, na co prawie nikt uwagi nie zwraca.
Banan to 10x mniej kalorii niż czekolada, którą każdy wcina i oszukuje się, że tego nie robi.
Poza tym jeśli planujesz dietę zwróć uwagę na inne bardzo ważne czynniki, nie tylko kalorie.
Jeśli chcesz stracić masę tłuszczową, to po bieganiu (zwłaszcza jeśli to jest tylko 4km) nie musisz nic jeść. A jeśli chcesz się regenerować, to do 30` węglowodany o dużym lub średnim IG, byle nie jakieś rafinowane cukry.
Jeśli chodzi o wodę to na bieganie.pl jest bodajże artykuł.
- Arti
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4522
- Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Z uwagi na pracę umysłową do kawy praktycznie jestem zmuszony
Ale to tylko 2 kawy dziennie i to rozpuszczalne zatem lajcik.

[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1221
- Rejestracja: 13 paź 2008, 06:50
- Życiówka w maratonie: brak
Tomasz, pisząc o wróceniu do normy mam na myśli normę, która jest mi potrzebna aby utrzymać stałą wagę. W moim przypadku jest to ok 2500 kcal dziennie. Chciał bym się trochę w tym względzie wyedukować. Dotąd nie zwracałem uwagę co jem, jak jem, ile co ma kalorii, czy coś jest zdrowe czy nie itp. Jakoś jestem spokojny o to, że efekt jojo mnie nie spotka a to dlatego, że chcę przyjąć taki sportowy, biegaczy styl życia (ŚLUBUJĘ!). Nie mam wyjściatomasz pisze:
Metoda, którą chcesz zastosować – czyli drastyczne ograniczenie kalorii, a później powrót do normy – jest bez sensu.
Po 1) Nie dostarczając odpowiedniej ilości kalorii spowalniasz metabolizm, przestawiasz jeszcze bardziej organizm na magazynowanie tłuszczu.
Po 2) Organizm i tak się dostosuje do nowej porcji kalorii, jednak kosztem sięgnięcia do rezerw – i uwaga – również do zasobów mięśni, oraz wielu cennych dla organizmu substancji.
Po 3) Powracając znów do „normy”, tak naprawdę zaczniesz robić ogromną nadwyżkę. Dlaczego? Bo do poprzedniego stanu organizm się przyzwyczaił, a teraz dostawać będzie znacznie więcej. Poprzednio spalałeś tłuszcz i mięśnie w proporcji około 50/50, a teraz będzie to 95/5. Na tym polega właśnie jojo – czyli zaczniesz odkładać tłuszcz.


Oczywiście wszystko to co piszecie jest dla mnie bardzo cenne i na pewno nie jedno wprowadzę w życie! Muszę się tylko do tego przekonać i wpierw zrozumieć, że to ma sens!
Wracając do twoich uwag:
Piszesz, że powinienem częściej wprowadzać trening? 7X w tygodniu w tym 5X 4km to mało jak na pierwszy miesiąc biegania, zważywszy na moją wagę, obciążenie stawów, możliwość nabawienia się kontuzji?! Według mnie to na razie wystarczy. Staram się czytać swój organizm a on jak nikt inny sam mówi mi czy mogę więcej

I na koniec - nie słodzę kawy i herbaty a słodycze poszły w odstawkę

Od jutra też zamiast trzech posiłków spróbuję je rozbić na 5. Zobaczę przez tydzień lub dwa jakie to będzie miało wpływ na zrzucenie wagi i formę podczas biegu

Pozdrawiam!
wykastrowany kot
wykastrowany kot
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 15 sie 2008, 23:47
Szczerze powiedziawszy jak czytam wszystkie wypowiedzi na tym dziale to dochodzę do wniosku, że te dyskusje naprawdę nie mają sensu-kawy nie bo wrzody, mleka nie bo to już od razu seppuku lepiej popełnić, Nie twierdze że autorzy opisujący negatywne ich skutki nie mają racji nie znam się za bardzo na tym, a cześć wypowiedzi jest napisane logicznie więc nie mnie rozstrzygać czy mają racje czy nie, pewnie jakaś prawda w tym jest. Natomiast nie zgadzam się z takim tokiem rozumowania bo idąc tym śladem lepiej nie oddychać no bo przecież w powietrzu są tlenki siarki, tlenki azotu, metale ciężkie itd a ich negatywnych skutków chyba nie trzeba przedstawiać.
Ok napiszcie, że nie ma sensu pić kawy bo to nie pomaga w treningu czy chudnięciu spoko (swoją drogą ma to się w sprzeczności z artykułami tutaj publikowanymi ale to już nie moja sprawa ) ale nie piszcie że działanie jest "masakryczne",że lepiej nie próbować bo coś tam... to co jak bym pił kawę to już mam testament pisać czy co?
Pozdrawiam
Ok napiszcie, że nie ma sensu pić kawy bo to nie pomaga w treningu czy chudnięciu spoko (swoją drogą ma to się w sprzeczności z artykułami tutaj publikowanymi ale to już nie moja sprawa ) ale nie piszcie że działanie jest "masakryczne",że lepiej nie próbować bo coś tam... to co jak bym pił kawę to już mam testament pisać czy co?
Pozdrawiam
Takie rozmowy mają ogromny sens. To nie jest tak, że wszystko funkcjonuje na zasadzie opozycji binarnych. Po wypaleniu jednego papierosa, albo wypiciu „setki” wódki przecież Ci nic nie będzie. Ale czy to oznacza, że nie szkodzi to zdrowiu? Oczywiście, że nie – pewne rzeczy w przeciągu całego życia, przez dziesiątki lat… ostatecznie wpływają na choroby, na krótsze życie, na problemy zdrowotne, dysfunkcje, patologie itd.
To już jest kwestia mentalności. Mnóstwo ludzi przecież powiada: „palę i żyję, najwyżej kilka lat wcześniej umrę”.
Dochodzi do tego jeszcze inna ważna kwestia.
Na pewne rzeczy mamy wpływ, na inne nie. Na jedne niewielki, na inny ogromny. To, że nie mamy wpływu na wiele rzeczy, które nas podtruwają wcale nie oznacza, że mamy przyjąć bierną postawę wobec całej reszty. Warto zająć się tym, na co mamy świadomy wpływ, co podlega naszej kontroli.
To już jest kwestia mentalności. Mnóstwo ludzi przecież powiada: „palę i żyję, najwyżej kilka lat wcześniej umrę”.
Dochodzi do tego jeszcze inna ważna kwestia.
Na pewne rzeczy mamy wpływ, na inne nie. Na jedne niewielki, na inny ogromny. To, że nie mamy wpływu na wiele rzeczy, które nas podtruwają wcale nie oznacza, że mamy przyjąć bierną postawę wobec całej reszty. Warto zająć się tym, na co mamy świadomy wpływ, co podlega naszej kontroli.