Mazowiecki Park Krajobrazowy
- PiotrekMarysin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1143
- Rejestracja: 21 lip 2006, 13:15
Dziękuję wszystkim za gratulacje.
Kilka maratonów już mam na koncie, ale jednak te kilka kilometrów więcej robi sporą różnicę. Co prawda tempo jest inne, ale przez to wysiłek trwa sporo dłużej.
Przed wyruszeniem na trasę zastanawiałem się czy mi kostka nie przypomni o sobie, po porannym skręceniu, ale dobrze rozbiegana była jak nowa.
Na start ruszyliśmy z Warszawy z Pitem i Jangiem w towarzystwie Szarej. Janek Zostawił samochód w Sierakowie i mieliśmy na start dojść jakieś 4,5 - 5 km, ale tak się zagadaliśmy, że przegapiliśmy skręt i w sumie wyszło ponad 6, z czego ostatnie 2,5 biegiem, a i tak ledwo zdążyliśmy na start.
Nastawiałem się na 75 km, ale na starcie organizator mi powiedział, że autobus powrotny stamtąd rusza o 14:30, a ja miałem imprezę rodzinną na 13, więc sprawy zaczęły się komplikować i z braku powrotnej alternatywy zastanawiałem się nad skróceniem trasy do 50km. Zaczęliśmy w składzie Pit, Jang z Szarą, Konroz, Bemol i Ja. Pierwsze kilkanaście kilometrów biegiem z przerwami na kontrolowanie trasy na mapie. Po minięciu Truskawia Piotrek z Jankiem stwierdzili, że oni muszą oszczędzać siły (twardo szli na 100) i włączają więcej marszu dobiegania. Ja byłem trochę w rozterce, bo chciałem biec z nimi, ale ograniczony czas sprawił, że się pożegnałem i zacząłem gonić oddalających się Konroza i Bemola. Kolejne dwadzieścia parę kilometrów upłynęło nam w miłej atmosferze na pogawędkach o życiu, planach biegowych i wspominkach. Zatrzymywaliśmy się w zasadzie tylko na sprawdzenie drogi oraz picie lub przekąszenie batona czy banana. Niestety pod koniec tego odcinka Bemolowi zaczęło coraz bardziej doskwierać kolano. Zapewne we znaki dało mu się podłoże KPN'u. Teraz wiem, że naprawdę niełatwo jest całkiem szybkim tempem pokonywać po ciemku nieznane leśne ścieżki (czasem bardzo wąskie) pełne korzeni dziur i dołków, a niejednokrotnie mocno piaszczyste. W związku z jego dolegliwościami, żeby nie załatwił nogi na amen, coraz częściej i na dłużej przechodziliśmy do marszu. Mimo starannego sprawdzania trasy dwa czy trzy razy nie skręciliśmy tam gdzie trzeba, czego skutkiem były powroty i nadłożenie na całej trasie około 2,5-3 km. Gdy weszliśmy na ostatnią "prostą" do punktu kończącego odcinek 50 km i zostało nam jakieś 5 km. Powiedziałem chłopakom, że mam ochotę się trochę "przewietrzyć" i pobiegnę sobie trochę szybciej. Planowałem biec spokojnie po 5min/km, ale za dużo uwagi poświęcałem na wypatrywanie nierówności w drodze, która mimo, że była już szeroka, to jednak miejscami piaszczysta i dziurawa, więc wyszło, że do mety pokonałem troszkę ponad 6 km ze średnim tempem 4:30 min/km.
Jestem bardzo zadowolony z tego startu i wszystkim lubiącym takie klimaty gorąco polecam tę imprezę. Dodatkowym wyzwaniem jest tu nocna pora i panujące w puszczy ciemności. Co prawda noc biegu była pogodna, więc na otwartych przestrzeniach podziwialiśmy pięknie widoczne konstelacje gwiazd.
Co do zwierząt w lesie, to aż zadziwiające jak przenikliwa cisza panowała w puszczy i tylko raz natknęliśmy się na jakieś (sądząc po odgłosach całkiem duże) zwierzę przedzierające się przez gąszcz lasu kilkanaście metrów od szlaku.
Kilka maratonów już mam na koncie, ale jednak te kilka kilometrów więcej robi sporą różnicę. Co prawda tempo jest inne, ale przez to wysiłek trwa sporo dłużej.
Przed wyruszeniem na trasę zastanawiałem się czy mi kostka nie przypomni o sobie, po porannym skręceniu, ale dobrze rozbiegana była jak nowa.
Na start ruszyliśmy z Warszawy z Pitem i Jangiem w towarzystwie Szarej. Janek Zostawił samochód w Sierakowie i mieliśmy na start dojść jakieś 4,5 - 5 km, ale tak się zagadaliśmy, że przegapiliśmy skręt i w sumie wyszło ponad 6, z czego ostatnie 2,5 biegiem, a i tak ledwo zdążyliśmy na start.
Nastawiałem się na 75 km, ale na starcie organizator mi powiedział, że autobus powrotny stamtąd rusza o 14:30, a ja miałem imprezę rodzinną na 13, więc sprawy zaczęły się komplikować i z braku powrotnej alternatywy zastanawiałem się nad skróceniem trasy do 50km. Zaczęliśmy w składzie Pit, Jang z Szarą, Konroz, Bemol i Ja. Pierwsze kilkanaście kilometrów biegiem z przerwami na kontrolowanie trasy na mapie. Po minięciu Truskawia Piotrek z Jankiem stwierdzili, że oni muszą oszczędzać siły (twardo szli na 100) i włączają więcej marszu dobiegania. Ja byłem trochę w rozterce, bo chciałem biec z nimi, ale ograniczony czas sprawił, że się pożegnałem i zacząłem gonić oddalających się Konroza i Bemola. Kolejne dwadzieścia parę kilometrów upłynęło nam w miłej atmosferze na pogawędkach o życiu, planach biegowych i wspominkach. Zatrzymywaliśmy się w zasadzie tylko na sprawdzenie drogi oraz picie lub przekąszenie batona czy banana. Niestety pod koniec tego odcinka Bemolowi zaczęło coraz bardziej doskwierać kolano. Zapewne we znaki dało mu się podłoże KPN'u. Teraz wiem, że naprawdę niełatwo jest całkiem szybkim tempem pokonywać po ciemku nieznane leśne ścieżki (czasem bardzo wąskie) pełne korzeni dziur i dołków, a niejednokrotnie mocno piaszczyste. W związku z jego dolegliwościami, żeby nie załatwił nogi na amen, coraz częściej i na dłużej przechodziliśmy do marszu. Mimo starannego sprawdzania trasy dwa czy trzy razy nie skręciliśmy tam gdzie trzeba, czego skutkiem były powroty i nadłożenie na całej trasie około 2,5-3 km. Gdy weszliśmy na ostatnią "prostą" do punktu kończącego odcinek 50 km i zostało nam jakieś 5 km. Powiedziałem chłopakom, że mam ochotę się trochę "przewietrzyć" i pobiegnę sobie trochę szybciej. Planowałem biec spokojnie po 5min/km, ale za dużo uwagi poświęcałem na wypatrywanie nierówności w drodze, która mimo, że była już szeroka, to jednak miejscami piaszczysta i dziurawa, więc wyszło, że do mety pokonałem troszkę ponad 6 km ze średnim tempem 4:30 min/km.
Jestem bardzo zadowolony z tego startu i wszystkim lubiącym takie klimaty gorąco polecam tę imprezę. Dodatkowym wyzwaniem jest tu nocna pora i panujące w puszczy ciemności. Co prawda noc biegu była pogodna, więc na otwartych przestrzeniach podziwialiśmy pięknie widoczne konstelacje gwiazd.
Co do zwierząt w lesie, to aż zadziwiające jak przenikliwa cisza panowała w puszczy i tylko raz natknęliśmy się na jakieś (sądząc po odgłosach całkiem duże) zwierzę przedzierające się przez gąszcz lasu kilkanaście metrów od szlaku.
[url=http://team.entre.pl]ENTRE.PL TEAM[/url]
- Kazig
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2518
- Rejestracja: 01 paź 2001, 11:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa Targówek
- Kontakt:
W związku z tą imprezą doszło chyba do największej kompromitacji w mojej karierze! Udałem sie w piątek samochodem pod szpital leśny. Nie jestem dobrym kierowcą, brak też mi gpsa, miałem ogromne problemy z dotarciem na linię startu. W końcu zajechałem na parking pod szpitalem w Dziekanowie, a tam pustka. Dalej pobiegłem pod kamień Zboińskiego gdzie byłem o 23:03. O 23 miał być start, a tu pusto, tylko deszcz kapie z drzew kap kap D... spóźniłem się!
Dalej konsternacja, zaczynam zastanawiać się czemu jestem w tym miejscu? Na rozpisce trasy mam, że start jest z Uroczyska Szczukówek, czyli chyba coś pomyliłem Na mojej mapie nie ma gdzie to jest, ale przecież polecana była mapa Compassu, więc może dlatego! Cofam się, budze jakiegoś stróża - nie wiem. Nie ma samochodów, no jasne, przecież nie jestem przy starcie
Decyduje się gonić, rezygnuje z wyniku, ale jak już przyjechałem to przecież nie wrócę tak normalnie do domu. Biegnę..Kamień Papisa.. i dalej i dalej. Po godzinie, coś mi nie gra... po pierwsze nie ma śladów, Piasek na drodze powinien wyglądać jak po przejściu bydła, a nie wygląda. Zatrzymuje się i przypominam sobie screenshota, pierwsza strona z regulaminu, a tam był zdaje się 4-5.10. Spoglądam na zegarek i... w tym momencie pada parę niecenzuralnych słów, a nad głową unosi sie dymek, a tam miga znak osła
Coś nieprawdopodobnego.
Wracam do samochodu, zchodzę ze szlaku, żeby sobie skrócic, droga po jakimś czasie przechodzi w ścieżynkę, jakieś krzaki sapanie, cieżkie stąpanie i widzę - dwoje bardzo szeroko rozstawionych, nienaturalnie wielkich jak 5zł ślepiów patrzy sie na mnie z łąki. To musiał być łoś, hehe
Dalej konsternacja, zaczynam zastanawiać się czemu jestem w tym miejscu? Na rozpisce trasy mam, że start jest z Uroczyska Szczukówek, czyli chyba coś pomyliłem Na mojej mapie nie ma gdzie to jest, ale przecież polecana była mapa Compassu, więc może dlatego! Cofam się, budze jakiegoś stróża - nie wiem. Nie ma samochodów, no jasne, przecież nie jestem przy starcie
Decyduje się gonić, rezygnuje z wyniku, ale jak już przyjechałem to przecież nie wrócę tak normalnie do domu. Biegnę..Kamień Papisa.. i dalej i dalej. Po godzinie, coś mi nie gra... po pierwsze nie ma śladów, Piasek na drodze powinien wyglądać jak po przejściu bydła, a nie wygląda. Zatrzymuje się i przypominam sobie screenshota, pierwsza strona z regulaminu, a tam był zdaje się 4-5.10. Spoglądam na zegarek i... w tym momencie pada parę niecenzuralnych słów, a nad głową unosi sie dymek, a tam miga znak osła
Coś nieprawdopodobnego.
Wracam do samochodu, zchodzę ze szlaku, żeby sobie skrócic, droga po jakimś czasie przechodzi w ścieżynkę, jakieś krzaki sapanie, cieżkie stąpanie i widzę - dwoje bardzo szeroko rozstawionych, nienaturalnie wielkich jak 5zł ślepiów patrzy sie na mnie z łąki. To musiał być łoś, hehe
- PiotrekMarysin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1143
- Rejestracja: 21 lip 2006, 13:15
No nieźle Kaziq!!!
Jak zacząłem czytać to tak się nie mogłem doczekać kulminacji, że nie zwróciłem uwagi na piątek, w który się udałeś na start. Dopiero kapiący z liści deszczyk mnie zaniepokoił, bo przecież pogoda była cudna, a niebo bezchmurne...
[url=http://team.entre.pl]ENTRE.PL TEAM[/url]
- Kazig
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2518
- Rejestracja: 01 paź 2001, 11:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa Targówek
- Kontakt:
Warunki w sobotę zmieniły się, spadła temperatura. A ten deszczyk był drobny i nie przeszkadzałby specjalnie
- darek284
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 748
- Rejestracja: 23 kwie 2004, 11:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-Gocław
- Kontakt:
Oj Kazig, Kazig, jeden z bardziej znanych trójmiejskich napieraczy, a tu taka wtopa ale się uśmiałem. Ja przyznam też czasami tak mam. W trakcie czytania już przebieram nogami, już się napalam i często nie doczytam czegoś małym drukiem
Dzięki Piotrku za fajną relację, a na tym drugim forum przeczytałem, że Pit został opieprzony przez Twoją żonę jak tam Jej bieganie?
Pozdrawiam,
Darek
Darek
- PiotrekMarysin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1143
- Rejestracja: 21 lip 2006, 13:15
E tam od razu opieprzony... Po prostu wyraziła swoje niezadowolenie, że wybywam na całą noc...
A co do jej biegania, to teraz ma chwilową przerwę, bo się podziębiła, ale do BN twardo się będzie przygotowywała.
A co do jej biegania, to teraz ma chwilową przerwę, bo się podziębiła, ale do BN twardo się będzie przygotowywała.
[url=http://team.entre.pl]ENTRE.PL TEAM[/url]
- Renata
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 677
- Rejestracja: 08 paź 2007, 17:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa - Gocław
- Kontakt:
Czytaliście artykuł na głównej o roztrenowaniu?
A jak Wy to robicie?
Piotrek to już wiem. Biega dłuższe dystanse, choć chyba wolniej niż maraton i jak zrozumiałam ten wypad do puszczy był w trochę innym celu niż tylko na czas.
Kazig to raczej jest jeszcze w fazie ostrego przygotowania. Ile Ci jeszcze zostało do docelowej imprezy?
A jak Wy to robicie?
Piotrek to już wiem. Biega dłuższe dystanse, choć chyba wolniej niż maraton i jak zrozumiałam ten wypad do puszczy był w trochę innym celu niż tylko na czas.
Kazig to raczej jest jeszcze w fazie ostrego przygotowania. Ile Ci jeszcze zostało do docelowej imprezy?
Pozdrawiam,
Renata
http://renataidarek.blogspot.com/
Renata
http://renataidarek.blogspot.com/
- Kazig
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2518
- Rejestracja: 01 paź 2001, 11:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa Targówek
- Kontakt:
Hej
W mnie roztrenowania w zasadzie nie ma. Kiedyś, gdy tylko biegałem to były przerwy 2-3 tyg. Ale teraz jak ujeżdżam wiele dyscyplin to mniej tego potrzebuje, mniej to monotonne jest, no i nie mam tyle czasu ile chciałbym mieć na te aktywności. Natomiast pamiętam powroty po roztrenowaniu do biegania, zawsze były nieciekawe, wszystko bolało
Renata, w Rajdzie Pieszym w Kampinosie w efekcie wziąłem udział i poszło dobrze. Forma, najważniejsze cieszyć się z tego co robisz, być mocniejszym, może coś w przyszłym roku..
W mnie roztrenowania w zasadzie nie ma. Kiedyś, gdy tylko biegałem to były przerwy 2-3 tyg. Ale teraz jak ujeżdżam wiele dyscyplin to mniej tego potrzebuje, mniej to monotonne jest, no i nie mam tyle czasu ile chciałbym mieć na te aktywności. Natomiast pamiętam powroty po roztrenowaniu do biegania, zawsze były nieciekawe, wszystko bolało
Renata, w Rajdzie Pieszym w Kampinosie w efekcie wziąłem udział i poszło dobrze. Forma, najważniejsze cieszyć się z tego co robisz, być mocniejszym, może coś w przyszłym roku..
- PiotrekMarysin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1143
- Rejestracja: 21 lip 2006, 13:15
Halo, halo Renia. Nie zagalopuj się z tym roztrenowaniem. Na razie tylko krótki odpoczynek po MW, bo przez kilka tygodni trzeba teraz podtrzymać formę do BN. Roztrenowanie dopiero później. Ja zjadę zarówno z ilością jak i prędkością, a tydzień lub dwa może tylko basenu i roweru będzie? (no jednak nie da się. Przypomniałem sobie o sali... )
[url=http://team.entre.pl]ENTRE.PL TEAM[/url]
- darek284
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 748
- Rejestracja: 23 kwie 2004, 11:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-Gocław
- Kontakt:
Ja się obecnie roztrenowuję, biegam 3 razy na tydzień i wyjdzie tego około 35-40 km. Oczywiście Renata również Ja BN nie biegnę, trasa nie na życiówki, nie lubię tej imprezy, ale dzięki temu mogę pomóc Wam logistycznie.
Pozdrawiam,
Darek
Darek
- PiotrekMarysin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1143
- Rejestracja: 21 lip 2006, 13:15
Darku, zgadzam się że trasa nie jest łatwa (wbrew pozorom ten stromy zbieg dużo nie pomaga, a później aż do Wilanowa jest lekko, ale jednak cały czas pod górę), ale trzeba wykorzystać ogromny potencjał na życiówkę wypracowany treningiem do maratonu. U mnie w zeszłym roku to się sprawdziło kapitalnie i poprawiłem się na 10 km o 2 minuty! Na waszym miejscu nie składał bym broni, ale oczywiście zadecydujecie sami.
[url=http://team.entre.pl]ENTRE.PL TEAM[/url]
- darek284
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 748
- Rejestracja: 23 kwie 2004, 11:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-Gocław
- Kontakt:
To ja się jeszcze zastanowię, a tymczasem jeszcze chwilę będę się roztrenowywał
A Renata zabrała się za "Fizjologiczne podstawy wysiłku fizycznego" J.Górskiego
Udzieliła mi krótkiego "wykładu": "w czasie roztrenowania odpoczywają włókna mięśniowe (wolno kurczące się i szybko kurczące się), a trenują się szare komórki"
A Renata zabrała się za "Fizjologiczne podstawy wysiłku fizycznego" J.Górskiego
Udzieliła mi krótkiego "wykładu": "w czasie roztrenowania odpoczywają włókna mięśniowe (wolno kurczące się i szybko kurczące się), a trenują się szare komórki"
Pozdrawiam,
Darek
Darek
- Deck
- Ekspert/Fizjologia
- Posty: 1269
- Rejestracja: 20 cze 2002, 12:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
W temacie roztrenowania, to chyba lepiej poczytać Kubusia Puchatkadarek284 pisze:A Renata zabrała się za "Fizjologiczne podstawy wysiłku fizycznego" J.Górskiego
Jak tu się roztrenowywać? Teraz trzeba trenować pod BN, potem nie dać się świętom i w końcu pobiec coś przyzwoitego na Biegu Chomiczówki. Dalej może zahaczyć o Wiązowną, może nawet Bochnia, a dalej to już z górki, bo połówka w Warszawie i jakiś maratonik na wiosnę. A w międzyczasie jeszcze Falenica. No po prostu roztrenowania już nie wcisnę
- Beauty&Beast
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1158
- Rejestracja: 11 wrz 2007, 09:07
- Życiówka na 10k: 00:45:29
- Życiówka w maratonie: 3:42:02
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
A moze w ramach roztrenowanai zajrzycie na maratonik do Starej Milosnej...? Towarzysko-rekreacyjnie, limit czasu 5:30, okolica miła, towarzystwo takoż, z opcją pomaratonskiego spotkania przy jakimś jadle i napojach ?
- darek284
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 748
- Rejestracja: 23 kwie 2004, 11:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-Gocław
- Kontakt:
A kiedy jest ten maratonik? Jeszcze nie słyszałem, żeby w ramach roztrenowanie biec maraton, ale kawałek maratonu, czemu nie
Najbardziej kusi opcja jadła i napojów
Najbardziej kusi opcja jadła i napojów
Pozdrawiam,
Darek
Darek