co ciekawe - tylko pierwszy długi bieg sprawiał problemy. Uruchomiły się mieśnie, które podczas kilku-, kilkunastokilometrowych biegów nie odgrywały roli. To jak przetarcie, po którym nie ma śladu.
Komentarz do artykułu I Ty możesz przebiec maraton !!!
-
Edda
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 559
- Rejestracja: 26 sty 2008, 23:33
ten nie jest mocny, tylko że ja truchtam trochę więcej
. Obiektywnie patrząc to w takim razie wszystko zależy od właśnie czasu biegania. Ja biegam krotko, więc kulminacją będzie dla mnie prawdopodobnie maraton.
co ciekawe - tylko pierwszy długi bieg sprawiał problemy. Uruchomiły się mieśnie, które podczas kilku-, kilkunastokilometrowych biegów nie odgrywały roli. To jak przetarcie, po którym nie ma śladu.
co ciekawe - tylko pierwszy długi bieg sprawiał problemy. Uruchomiły się mieśnie, które podczas kilku-, kilkunastokilometrowych biegów nie odgrywały roli. To jak przetarcie, po którym nie ma śladu.
-
Edda
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 559
- Rejestracja: 26 sty 2008, 23:33
ale zmierzasz do tego, czy istnieje zależność między przebiegnięciem NHR a przebiegnięciem maratonu? Ciężka sprawa. Bo jesli chodzi Ci o NHR jako taki niezależnie od Oprah Winfrey, to tu masz odp:ashaa pisze:A biegł ktoś z was na nike human race ? jak wrażenia ?
http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=12015
i jeszcze tu:
http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=11910
-
cleo1223
- Stary Wyga

- Posty: 214
- Rejestracja: 02 lip 2008, 15:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Marki
Jejku, fajnie byłoby wystartować w maratonie...
Tylko, że ja biegam od początku lipca. Spokojnie wyciągnę 45 min, z czego po 10min <75% , resztę >; W niedzielę chcę wyciągnąć 60 min, z czego 45 min >75%.
Nawet nie mam jeszcze licznika, żeby policzyć sobie kilometry...
Zaczęłam od planu 10-tyg., ale przy 3x9'/2 i zmianie otoczenia na morskie - przeszłam na dłuższe biegi. I tak mi zostało. Co tydzień (niedziela) wydłużam sobie dystans o 15 min. No, ale to pewnie nie wystarczy.
I boję się, że nawet jeżeli uda mi się znacznie poprawić wyniki - to i tak zbyt krótko biegam; 2 miesiące to za mało, żeby porywać się na maraton..
Tylko, że ja biegam od początku lipca. Spokojnie wyciągnę 45 min, z czego po 10min <75% , resztę >; W niedzielę chcę wyciągnąć 60 min, z czego 45 min >75%.
Nawet nie mam jeszcze licznika, żeby policzyć sobie kilometry...
Zaczęłam od planu 10-tyg., ale przy 3x9'/2 i zmianie otoczenia na morskie - przeszłam na dłuższe biegi. I tak mi zostało. Co tydzień (niedziela) wydłużam sobie dystans o 15 min. No, ale to pewnie nie wystarczy.
I boję się, że nawet jeżeli uda mi się znacznie poprawić wyniki - to i tak zbyt krótko biegam; 2 miesiące to za mało, żeby porywać się na maraton..
-
Edda
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 559
- Rejestracja: 26 sty 2008, 23:33
pamiętam jak w styczniu będąc na poziomie 45 min w 1 jedn treningowej, w porywach do godziny (to byl dla mnie max), jeden z zapalonych fanów biegania napomknął o półmaratonie na wiosnę. Naprawdę poważnie o tym myślałam, mniej więcej do momentu, kiedy spojrzałam na treningowy plan i zadalam sobie pytanie - czy będę w stanie go przetrwać! (a nie przebiegnąć ponad 21 km). Same przygotowania szybko sprowadzają na ziemię, jeśli oczywiście jest się wobec siebie i swoich możliwości obiektywnym, a może lepiej - krytycznym.
Co do planów - powinny być wymagające. Powinny przynajmniej w jakimś stopniu być na tyle mocne, aby wypłynęły z nich negatywne elementy docelowego "finałowego" biegu - np. co robić kiedy niestety urywa się film (czytaj tracisz przytomność), czego nie robić / co robić, żeby uniknąć zgonu na trasie albo - "to, że jesteś w stanie przebiegnąć 20 km, nie znaczy, że pokonasz 42".
Co do planów - powinny być wymagające. Powinny przynajmniej w jakimś stopniu być na tyle mocne, aby wypłynęły z nich negatywne elementy docelowego "finałowego" biegu - np. co robić kiedy niestety urywa się film (czytaj tracisz przytomność), czego nie robić / co robić, żeby uniknąć zgonu na trasie albo - "to, że jesteś w stanie przebiegnąć 20 km, nie znaczy, że pokonasz 42".
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Chwalę Edytę gdzie tylko mogę to pochwale i tu. Jak rozumiem, Edyta konsekwentnie realizując nasz plan (a może nie ? przyznaj się - jak to było ? gdzie doginałaś bardziej niż to było w planie ?)
- pobiegła w niedzielę w swoim maratońskim debiucie 4:14, bardzo jej gratulujemy.
-
Edda
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 559
- Rejestracja: 26 sty 2008, 23:33
FREDZIO pisze:Chwalę Edytę gdzie tylko mogę to pochwale i tu. Jak rozumiem, Edyta konsekwentnie realizując nasz plan (a może nie ? przyznaj się - jak to było ? gdzie doginałaś bardziej niż to było w planie ?)- pobiegła w niedzielę w swoim maratońskim debiucie 4:14, bardzo jej gratulujemy.
dzięki Adam. Nie ukrywam, jest to dla mnie sukces. Po cichu był to dla mnie cel maksimum, no ale....
co do planu - nie realizowałam ani planu "I Ty możesz przebiec maraton!!!" ani "Maraton - 24 tygodniowy plan dla początkujących".
Mój plan to bylo połączenie "42 km dla średniozaawansowanych/ 5 tr / tydz." i kilometrażu z ostatniego dnia dla początkujących, a więc wtorek, środa, piątek, sobota z planu dla średniozaawansowanych a niedziela dla początkujacych, a to dlatego, żeby zaliczyć kilka biegów 25-30 km. Czy biegałam więcej, niż zakładał plan? - oczywiście tak. We wtorki, soboty i niedziele "dorzucalam" 1-2 km.
Ile przebiegłam? od 14 kwietnia 1255 km. Przy czym do 5 lipca (3 mies.) - 435 km - program "Jak oni chudli", od zakończenie programu - 820 km (niecałe 3 mies.). Znaczne zwiększenie miesięczne kilometrażu nie obyło się bez problemów - pojawiło się coś takiego jak gęsia stopka, ale dzięki Ewie (Rudej), nie musialam rezygnować z biegania - fizjoterapia i ćwiczenia i powoli przestawało boleć. Skok był rzeczywiście duży: kwiecien - czerwiec to miesięcznie średnio 145 - km, lipiec 215, sierpień -336, wrzesień - 292.
Co do samego biegu maratońskiego - jednym slowem "N I E S A M O W I T E P R Z E Ż Y C I E". Udalo się, bo..... - jest wiele powodów. W każdym razie bieglam w miarę równo, bez kryzysów, ściany, przerywow w marszu.
- ssokolow
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 1810
- Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
- Życiówka na 10k: 48:35
- Życiówka w maratonie: 4:04:02
- Lokalizacja: Kraków
-
Edda
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 559
- Rejestracja: 26 sty 2008, 23:33
Dzięki ssokolowy, dzięki rayker.
ssokolow, zwaz że ja po pierwsze systematycznie biegałam stosunkowo krótko, po drugie pierwsze trzy miesiące byly wolne, delikatne i krótkie pod względem biegowym. Biegnąc w sierpniu półmaraton przy dziesiatym kilometrze czułam, że może nie być ciekawie. Nie byłam jeszcze dość wybiegana, aby przebiec 42 km z kawałkiem. Decyzję tak naprawdę podjęłam 2 tygodnie przed. Ta liczba km, to był dla mnie warunek konieczny do osiągnięcia celu.
ssokolow, zwaz że ja po pierwsze systematycznie biegałam stosunkowo krótko, po drugie pierwsze trzy miesiące byly wolne, delikatne i krótkie pod względem biegowym. Biegnąc w sierpniu półmaraton przy dziesiatym kilometrze czułam, że może nie być ciekawie. Nie byłam jeszcze dość wybiegana, aby przebiec 42 km z kawałkiem. Decyzję tak naprawdę podjęłam 2 tygodnie przed. Ta liczba km, to był dla mnie warunek konieczny do osiągnięcia celu.
-
sawa79
- Rozgrzewający Się

- Posty: 2
- Rejestracja: 30 wrz 2008, 19:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie chciałbym tutaj zostać zrugany, poczytałem troszkę tutaj ale informacji ogrom, nasunęły mi sie pytanie. Zacząłem biegać w marcu było to bieganie na bieżni 20-25 min dość nieregularnie od 1do 3 razy w tygodniu od początku czerwca zrezygnowałem z siłowni i dość regularnie biegam 2-3 razy w tygodniu bez przerwy minimum 4,4 km bo taka mam najwygodniejszą trasę (zmierzoną) ale czasami ja wydłużałem nawet 2 krotnie juz pod koniec sierpnia nie sprawiało mi problemu przebiegniecie bez przerwy 9 km, jednak nie zwiększałem tego dystansu nigdy zazwyczaj to było 4,4 w miedzy czasie 3 wyjazdy w Alpy i nawet 12 h wysiłki trwające po 2 -5 dni ostatni na przełomie sierpnie i września (wejście w 48h na 4800 mnpm) po powrocie czułem ze złapałem kondycje, biegam sobie dalej nigdy nie myślałem aby biegać w maratonach oczywiście dopuszczałem myśl ze może kiedy, ale po przeczytaniu tego artykułu mam ochotę zmierzyć się z jakimś dystansem sprawdzić jak to tak naprawdę jest z moja wytrzymałości i wydolności czy możecie coś poradzić...? może lepiej zabrać sie za porządny trening i dopiero wtedy czegoś spróbować?
- Grozza
- Wyga

- Posty: 136
- Rejestracja: 21 lip 2008, 23:31
- Życiówka na 10k: 00:44:05
- Życiówka w maratonie: 03:45:45
- Lokalizacja: TG
Sawa79 myślę, że lepiej gdybyś na początku przygotował się do jakiegoś półmaratonu i po jego przebiegnięciu zobaczył jak się z tym czujesz. 9 km to jest raczej za mało jeśli chodzi o maraton, do maratonu trzeba już się porządnie przygotować i robić co parę tygodni niedzielne kilkudziesięciokilometrowe wybiegania. Ja na twoim miejscu przygotowałbym się na wiosnę na półmaraton na 21km a gdy po jego przebiegnięciu będzie Ci mało, przepracujesz mocno lato aby na jesień zmierzyć się z 42km.
-
sawa79
- Rozgrzewający Się

- Posty: 2
- Rejestracja: 30 wrz 2008, 19:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
oczywiście mam zamiar ostro pracować, nie spodziewałem się, że mnie to tak wciągnie, spróbuję dopasować któryś z planów treningowych do mojego poziomu, odnośnie tych 9 km to było to kilka razy może i więcej ciężko powiedzieć gdyż nigdy do tego nie podchodziłem poważnie robiłem to po prostu dla przyjemności, zawsze dobiegając zostawał zapas czasami chęć biegnięcia dalej, potem chcąc sie sprawdzić robiłem swoją trasę 4,4 starając sie zrobić jak najlepszy czas(zdaję sobie sprawę żę, 22 minuty to raczej nie najlepszy wynik) , i wciąż odczuwam (pewnie godną zapewne potępienia...) potrzebę sprawdzenia sie juz teraz nie za kilka miesięcy, cóż nie jestem cierpliwy:) morze w pół maratonie... może po prostu wyznaczę sobie trasę 25 km i spróbuję sie sam dla siebie żeby zobaczyć jak mój organizm zareaguje na takim dystansie, taki niedzielny bieg...czy to co piszę ma w ogóle jakiś sens ?
-
Edda
- Zaprawiony W Bojach

- Posty: 559
- Rejestracja: 26 sty 2008, 23:33
w tym przypadku ma sens. Lepiej jest zrobic coś, czego możesz później żałować, niż żalowac, że czegoś nie zrobiłeś. Zaryzykuj, jeśli czujesz potrzebe tu i teraz a nie w nastepnym sezonie. W najgorszym wypadku nie przekroczysz mety.
w dłuższej perspektywie lepiej jest biegac wg jakiegoś konkretnego planu adekwatnego do poziomu Twojego wytrenowania, czy to planu, ktory sam sobie ułożysz, czy gotowego. Lepszy nawet zly plan, niż żaden.
w dłuższej perspektywie lepiej jest biegac wg jakiegoś konkretnego planu adekwatnego do poziomu Twojego wytrenowania, czy to planu, ktory sam sobie ułożysz, czy gotowego. Lepszy nawet zly plan, niż żaden.



