Ja tutaj niczego nie propaguję, namawiam tylko do tego, aby kurczowo nie trzymać się liczenia, ile dni się nie pali, bo nadmierna koncentracja na tym powoduje, że to cały czas siedzi w głowie.
Napisałm, jak to zadziałało u mnie i tyle.
Bezdyskusyjne jest to, że papierosy są szkodliwe. Piszesz, że w papierosach jest jakiś amioniak. Rozumiem, że chodzi o amoniak? Napiszę tylko, że w papierosach, a ściślej w produktach spalania tytoniu stwierdzono około dwóch tysięcy substancji, z których żadna nie wpływa pozytywnie na zdrowie. Ze względu na szkodliwość ściśle związaną z ilością w produktach spalania, najniebezpieczniejsze są, wbrew pozorom, nie nikotyna, a tlenki węgla (CO, CO2). Oczywiście nikotyna też nie należy do witamin

Jako człowiek szczególnie cięty na różne mity napiszę, być może kontrowersyjnie, że żadna z substancji przyjmowanych w dymie tytoniowym nie powoduje uzależnienia biologicznego. Nałóg palenia jest tylko i wyłącznie uzależnieniem o podłożu psychicznym, więc proszę Cię, nie pisz bzdur o uzależniającym amioniaku.
Nie palcie zatem ludzie, bo nic dobrego z tego nie wyniknie, a moją historię czytajcie jako ciekawostkę.
P.S. cleo1223: ja nawet w szczytowym okresie swojego nałogu tytoniowego nie doprowadziłem się do takiego stanu, aby mieć kłopoty z oddychaniem.
A co do Twojej butelki wina - napisałbym Ci, ile w tej butelce wina pozytywów a ile nie i co ja wolałbym od tego wina. Napisłabym Ci to jako dyplomowany chemik, a nie psudodietetyk czy propagator obecnych trędów, ale tego nie zrobię, bo mogłoby się to okazać znowu mocno kontrowersyjne, poza tym na tym forum nie wypada
