Teoretycznie nic nie widać, a noga boli. Nawet rower odpada, bo pedałując stopa pracuje i w wyższych butach (poza klapakmi) noga pobolewa. Wygląda to na nadwyrężenie jakiś przyczepów mięśni, bo zakres ruchów mam ograniczony. Jak się zapomnę i podbiegnę do autobusu to później mam kilka minut przeklinania siebie za głupotę.... Niestety państwowa służba zdrowia mi nie pomoże, a prywatnie nie ma osoby poleconej mi.

Może za tydzień spróbuję podjechać rowerem na PSB, mogę wam tempo narzucać

, chyba że nagle cudownie ozdrowieję i będę mogła pobiegać