Komentarz do artykułu "- Dopingowiczu, kryj się!" - rozmowa
Ja nie uważam się za specjalistę. Po prostu pytam o doping genetyczny bo mnie to bardzo ciekawi. Ty jednak musiałeś „uszczypnąć” bo bez tego się nie obejdzie. Czy naprawdę Ci się wydaje, że jest to czysta fantazja?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 512
- Rejestracja: 16 sty 2008, 22:22
- Życiówka na 10k: 31.16
- Życiówka w maratonie: 2:23;47
Nagor napisał "Paranoja Krzyśka (no i ta ortografia na poziomie 6-latka), że "każdy może łyknąć doping", budzi tylko politowanie, tym bardziej, że nie sądzę, żeby ktokolwiek chciał go badać. Co do dopingu, to oczywiście wiem, że można sięgnąć po niego łatwo. W Stanach lekarz proponował mi zaleczenie testosteronem kontuzji achillesa. "
Nagor ja ci błędów nie wytykam, ale skoro tak, to od kiedy Achilles piszemy z małej litery!!!
Widze że dyskusja z tobą staje sie zbędna, ja wiem swoje i mam wykaz w swoim zestawieniu kto i kiedy został złapany i za co. Jakąś tam wiedzę posiadam. Mój zbiór danych nie tylko odnośnie dopingu został wykorzystany nawet do pracy magisterskiej-dziwne że profesor nie zauważył, iż niektóre wstawki mają poziom sześciolatka..
A jak uważasz że gadasz z gówniarzem - sześciolatkiem, to żegnam.
Nagor ja ci błędów nie wytykam, ale skoro tak, to od kiedy Achilles piszemy z małej litery!!!
Widze że dyskusja z tobą staje sie zbędna, ja wiem swoje i mam wykaz w swoim zestawieniu kto i kiedy został złapany i za co. Jakąś tam wiedzę posiadam. Mój zbiór danych nie tylko odnośnie dopingu został wykorzystany nawet do pracy magisterskiej-dziwne że profesor nie zauważył, iż niektóre wstawki mają poziom sześciolatka..
A jak uważasz że gadasz z gówniarzem - sześciolatkiem, to żegnam.
Żyje po to, by biegać
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 710
- Rejestracja: 26 gru 2007, 09:56
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Myślę Panowie i Panie, że wszyscy się za bardzo zagalopowaliście i poszliście w osobiste wycieczki zamiast w mertoryczną stronę dyskusji.
Przeczytałem całość i wydaje mi się że każdy z Was ma trochę racji. Niepotrzebnie tylko każdy uogólnia i "rzuca" się na tego co myśli inaczej.
Nagór - doping w sporcie istnieje, nie tylko na poziomie olimpijczyków i zawodowców. Doping w sporcie zaczyna się już na poziomie małomiasteczkowych klubów - wierz mi, nie jestem i nie byłem zawodowcem, uprawiałem sport na poziomie czysto amatorskim, ale na własne oczy widziałem 17-18 letnich chłopaków ładujących sobie w dupę Nerobolil, Tetsosteron, Omnadren i inne świństwa, żrących garściami "piątki" metanabolu i pijących wiadrami mieszaniny dziwnych "energetyków" przywiezionych nie wiadomo skąd i przez kogo.
W dawnych czasach tzw. transformacji, jak na bazarach było pełno Rosjan handlujących wszystkim, gówniarze razem z "trenerami" faszerowali się jakimś ruskim świństwem które było przywożone na kilogramy. Jakby nie mogli sprzedać to by nie przywozili. Ci zawodnicy walczyli o miejsca w zawodach na poziomie okręgówki, województwa, jakichś trzecioklasowych międzynarodowych zawodów jubiorów w Bułgarii itp, a nie o olimpiadę, setki tysięcy dolarów od sponsorów i stacji TV. Także nie uwierzę że sport jest czysty bo widziałem to na własne oczy.
Z drugiej strony - Fatal - nie jest tak że każdy bierze, bo wśród sportowców są w większości ludzie inteligentni i wiedzą co to znaczy i do czego prowadzi. Nie każdy chce poświęcić pół życia za jeden medal. Oczywiście że doping jest powszechy - to akurat podzielam, tylko nie koniecznie trzeba obrażać wszystkich. Jakbyś się czuł jak bym napisał że wszyscy prawnicy to hieny i oszuści, bo akurat mnie dwóch oszukało? Po co uogólniać?
Przeczytałem całość i wydaje mi się że każdy z Was ma trochę racji. Niepotrzebnie tylko każdy uogólnia i "rzuca" się na tego co myśli inaczej.
Nagór - doping w sporcie istnieje, nie tylko na poziomie olimpijczyków i zawodowców. Doping w sporcie zaczyna się już na poziomie małomiasteczkowych klubów - wierz mi, nie jestem i nie byłem zawodowcem, uprawiałem sport na poziomie czysto amatorskim, ale na własne oczy widziałem 17-18 letnich chłopaków ładujących sobie w dupę Nerobolil, Tetsosteron, Omnadren i inne świństwa, żrących garściami "piątki" metanabolu i pijących wiadrami mieszaniny dziwnych "energetyków" przywiezionych nie wiadomo skąd i przez kogo.
W dawnych czasach tzw. transformacji, jak na bazarach było pełno Rosjan handlujących wszystkim, gówniarze razem z "trenerami" faszerowali się jakimś ruskim świństwem które było przywożone na kilogramy. Jakby nie mogli sprzedać to by nie przywozili. Ci zawodnicy walczyli o miejsca w zawodach na poziomie okręgówki, województwa, jakichś trzecioklasowych międzynarodowych zawodów jubiorów w Bułgarii itp, a nie o olimpiadę, setki tysięcy dolarów od sponsorów i stacji TV. Także nie uwierzę że sport jest czysty bo widziałem to na własne oczy.
Z drugiej strony - Fatal - nie jest tak że każdy bierze, bo wśród sportowców są w większości ludzie inteligentni i wiedzą co to znaczy i do czego prowadzi. Nie każdy chce poświęcić pół życia za jeden medal. Oczywiście że doping jest powszechy - to akurat podzielam, tylko nie koniecznie trzeba obrażać wszystkich. Jakbyś się czuł jak bym napisał że wszyscy prawnicy to hieny i oszuści, bo akurat mnie dwóch oszukało? Po co uogólniać?
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
A ja nie na temat.
Marcin (Nagor), apeluję o więcej ........ nie wiem jakiego użyć słowa. Tolerancja ?
Jeśli Krzysiek wytyka błędy, które rzeczywiście są to dobrze - jest dodatkowy "audyt".
Nie chciałbym żebyśmy stwarzali wrażenie że jesteśmy (tzn bieganie.pl) przekonani o swojej nieomylności i wszystkowiedzący.
Tak nie jest. Zawsze jest warto zastanowić się nad innym punktem widzenia.
Nie chodzi mi już tutaj o doping ale o Twoje podejście do Krzyśka i te bezsensowne wycieczki ortograficzne.
Marcin (Nagor), apeluję o więcej ........ nie wiem jakiego użyć słowa. Tolerancja ?
Jeśli Krzysiek wytyka błędy, które rzeczywiście są to dobrze - jest dodatkowy "audyt".
Nie chciałbym żebyśmy stwarzali wrażenie że jesteśmy (tzn bieganie.pl) przekonani o swojej nieomylności i wszystkowiedzący.
Tak nie jest. Zawsze jest warto zastanowić się nad innym punktem widzenia.
Nie chodzi mi już tutaj o doping ale o Twoje podejście do Krzyśka i te bezsensowne wycieczki ortograficzne.
- Nagor
- Ekspert/Trener
- Posty: 3438
- Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
Ok, mogę udawać, że ortografia Krzyska nie jest na poziomie 6-latka ; )
A co do dopingu - to dyskusja toczyła się właśnie (w moim mniemaniu) o sportowcach wysokiego poziomu. Paradoksalnie sport wyższego poziomu jest pewnie czystszy niż sport na poziomie okręgówki. Koksujących się małolatów spisałbym na straty - tzn. trzeba im uświadamiać, że sobie szkodzą, ale oni po prostu demonstrują słabe charaktery. Z nich sportowo niczego nie będzie, bo ktoś, kto już na początku drogi próbuje oszukiwać i iść na skróty, nigdy nie będzie wielkim sportowcem.
Wydaje mi się jednak, że większą szkodę sportowi jako zjawisku społecznemu wyrządzają ludzie tacy jak bambus, którzy powtarzają fajnie brzmiące hasełka "wszyscy biorą" - niż ten niewielki odsetek koksiarzy. Spójrzcie jeszcze raz w ten wywiad, gość, który w tym siedzi całe życie, mówi o 2-4 % koksiarzy w najbardziej zakoksowanych dyscyplinach. Myślicie, że w komisji antydopingowej pracują ludzie naiwni? Oni wiedzą, że najwięcej świństwa jest na siłowniach i w zawodach podwórkowych, stąd mowa o tych programach uświadamiających.
Ale to tez nie jest tak, że oni zupełnym przypadkiem złapią czasem jednego z wielu koksiarzy w sporcie wyczynowym. Oni siedzą w tym sporcie od lat, mają swoje sposoby, o których Darek w wywiadzie nie chce mówić: analizę wyników, progresu, tego, gdzie kto uzyskuje jakie czasy, wreszcie: donosy. Afera Balco zaczęła się od donosu. Sprawy dopingowe w tej chwili są niemal nie do ukrycia na najwyższym poziomie, a poziomu niższego sie nie kontroluje, bo nie ma na to pieniędzy, poza tym ludzie sami są odpowiedzialni za swoje zdrowie. Na koksiarza, jeśli jakimś cudem nie wpadnie komisji w oczy, w najgorszym razie doniosą koledzy z bieżni czy ulicy.
Dopingu obecnie uczy sie od dziecka - czym innym jak nie dopingiem są bowiem Red Bulle, różnego rodzaju dopalacze, które wciska się już dzieciom przed egzaminami w gimnazjach? To nauka, że trzeba coś łyknąć, żeby mieć w czymś wynik. Potem amfetamina przed egzaminem na studiach, wszechobecne reklamy środków farmakologicznych - to robi swoje. I w całym tym zalewie sportowcy z najwyższej półki są, paradoksalnie, najbardziej czyści. Ja pewnie pamiętacie, Małysz był permanentnie przeziębiony, bo nie mógł sie leczyć niczym innym jak tylko czosnkiem i polopiryną.
A co do dopingu - to dyskusja toczyła się właśnie (w moim mniemaniu) o sportowcach wysokiego poziomu. Paradoksalnie sport wyższego poziomu jest pewnie czystszy niż sport na poziomie okręgówki. Koksujących się małolatów spisałbym na straty - tzn. trzeba im uświadamiać, że sobie szkodzą, ale oni po prostu demonstrują słabe charaktery. Z nich sportowo niczego nie będzie, bo ktoś, kto już na początku drogi próbuje oszukiwać i iść na skróty, nigdy nie będzie wielkim sportowcem.
Wydaje mi się jednak, że większą szkodę sportowi jako zjawisku społecznemu wyrządzają ludzie tacy jak bambus, którzy powtarzają fajnie brzmiące hasełka "wszyscy biorą" - niż ten niewielki odsetek koksiarzy. Spójrzcie jeszcze raz w ten wywiad, gość, który w tym siedzi całe życie, mówi o 2-4 % koksiarzy w najbardziej zakoksowanych dyscyplinach. Myślicie, że w komisji antydopingowej pracują ludzie naiwni? Oni wiedzą, że najwięcej świństwa jest na siłowniach i w zawodach podwórkowych, stąd mowa o tych programach uświadamiających.
Ale to tez nie jest tak, że oni zupełnym przypadkiem złapią czasem jednego z wielu koksiarzy w sporcie wyczynowym. Oni siedzą w tym sporcie od lat, mają swoje sposoby, o których Darek w wywiadzie nie chce mówić: analizę wyników, progresu, tego, gdzie kto uzyskuje jakie czasy, wreszcie: donosy. Afera Balco zaczęła się od donosu. Sprawy dopingowe w tej chwili są niemal nie do ukrycia na najwyższym poziomie, a poziomu niższego sie nie kontroluje, bo nie ma na to pieniędzy, poza tym ludzie sami są odpowiedzialni za swoje zdrowie. Na koksiarza, jeśli jakimś cudem nie wpadnie komisji w oczy, w najgorszym razie doniosą koledzy z bieżni czy ulicy.
Dopingu obecnie uczy sie od dziecka - czym innym jak nie dopingiem są bowiem Red Bulle, różnego rodzaju dopalacze, które wciska się już dzieciom przed egzaminami w gimnazjach? To nauka, że trzeba coś łyknąć, żeby mieć w czymś wynik. Potem amfetamina przed egzaminem na studiach, wszechobecne reklamy środków farmakologicznych - to robi swoje. I w całym tym zalewie sportowcy z najwyższej półki są, paradoksalnie, najbardziej czyści. Ja pewnie pamiętacie, Małysz był permanentnie przeziębiony, bo nie mógł sie leczyć niczym innym jak tylko czosnkiem i polopiryną.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 710
- Rejestracja: 26 gru 2007, 09:56
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dyskusja się toczy raczej o dopingu jako zjawisku obecnemu w sporcie jako takim, rozgraniczanie nie ma większego sensu, bo wszyscy, a przynajmniej większość zaczyna na podwórku.Nagor pisze: A co do dopingu - to dyskusja toczyła się właśnie (w moim mniemaniu) o sportowcach wysokiego poziomu.
Z całym szacunkiem, nie uwierzę że skoro gość jako amator i junior wali koks żeby się zakwalifikować na zawody regionalne, przestanie go brać jak wbije się do wyższej lub najwyższej ligi, tam gdzie naprawdę są wielkie pieniądze, prestiż, splendor, itdNagor pisze: Paradoksalnie sport wyższego poziomu jest pewnie czystszy niż sport na poziomie okręgówki.
Jonson, Flo-Jo, Amstrong - to najwięksi, wymieniać dalej? Oni zaczęli koksować przed zawodami na których ich złapali? Nie, raczej już na poziomie juniora. Niestety bardzo dużą winę ponoszą działacze i trenerzy którzy też mają presję na wyniki, w końcu żyją z tych zawodników i nie wierzę żeby koleś mógł ciągnąć cykl trenigowy na koksie bez wiedzy trenera i rozpisanego pod to specjalnego treningu. Trener przeważnie jest dla młodego zawodnika autorytetem, a niestety nie zawsze kieruje w dobrą stronę.Nagor pisze:Koksujących się małolatów spisałbym na straty - tzn. trzeba im uświadamiać, że sobie szkodzą, ale oni po prostu demonstrują słabe charaktery. Z nich sportowo niczego nie będzie, bo ktoś, kto już na początku drogi próbuje oszukiwać i iść na skróty, nigdy nie będzie wielkim sportowcem.
Myślę że Ty go Marcin po prostu nie lubiszNagor pisze: Wydaje mi się jednak, że większą szkodę sportowi jako zjawisku społecznemu wyrządzają ludzie tacy jak bambus




Nie myślę w ten sposób, zastanawiam się tylko kto ich finansuje, komu podlegają i w jaki sposób. Bo jak pod MKOL to dmuchają w jedną trąbkę - w tą którą trzymają sponsorzy, a dyrygują menedżerowie zawodnikówNagor pisze: Myślicie, że w komisji antydopingowej pracują ludzie naiwni?
Takie czasy, rządzi ten co ma więcej kasy - rekalma jest wszechobecna i nachalna, rodzice nie mają czasu tłumaczyć i tak to się kręci.Nagor pisze:Dopingu obecnie uczy sie od dziecka - czym innym jak nie dopingiem są bowiem Red Bulle, różnego rodzaju dopalacze, które wciska się już dzieciom przed egzaminami w gimnazjach? To nauka, że trzeba coś łyknąć, żeby mieć w czymś wynik. Potem amfetamina przed egzaminem na studiach, wszechobecne reklamy środków farmakologicznych - to robi swoje.
Akurat Małysz jest w tym niewielkim odsetku ludzi posiadających tak zwaną iskrę Bożą, jest stworzony żeby być skoczkiem, tak jak Indurain żeby być kolarzem, a Pele piłkarzem. Im doping nie jest do niczego potrzebny, i tu się z Tobą zgadzam, że może im tylko zaszkodzić - vide - np. Maradona.Nagor pisze: I w całym tym zalewie sportowcy z najwyższej półki są, paradoksalnie, najbardziej czyści. Ja pewnie pamiętacie, Małysz był permanentnie przeziębiony, bo nie mógł sie leczyć niczym innym jak tylko czosnkiem i polopiryną.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
A na jakiej podstawie stawiasz Induraina wyżej niż Armstronga ? Żadnemu nie udowodniono dopingu.ruh hożuf pisze: Johnson, Flo-Jo, Amstrong - to najwięksi, wymieniać dalej? Oni zaczęli koksować przed zawodami na których ich złapali? Nie, raczej już na poziomie juniora.
.
.
.
.
Akurat Małysz jest w tym niewielkim odsetku ludzi posiadających tak zwaną iskrę Bożą, jest stworzony żeby być skoczkiem, tak jak Indurain żeby być kolarzem,
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 710
- Rejestracja: 26 gru 2007, 09:56
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jedyną przewagą Armstronga jest to że wygrał TDF 7 razy, a Indurain "tylko" 5. Poza tym Hiszpan jest o wiele bardziej utytułowanym kolarzem: ma medale mistrzostw świata, olimpijski i wiele innych. Armstrong w jakiś sposób był umoczony w aferę w US POSTAL i przegrał powiązną z aferą sprawę w sądzie z Felippo Simeonim. Fachowcy od kolarstwa twierdzą że Indurain jest po prostu stworzony do tego sportu (serce, płuca, wydolność) a Armstrong bez wątpienia jest gwiazdą, ale jednak nie tego formatu jeżeli chodzi o kolarstwo. Na zwycięstwa Armstronga zawsze pracowała cała drużyna, Indurain jak chciał odjechać, to po prostu "dawał w pedał" i odjeżdżał, nie oglądając się na pomocników z drużyny. No i co do Induraina nigdy nie było nawet cienia podejrzenia o doping.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 18 cze 2004, 20:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Wiara w to że sport na najwyższym poziomie jest czystszy niż ten na poziomie , nazwijmy to lokalnym jest moim zdaniem nieco naiwna.Po prostu tam wchodzą w grę wielkie pieniądze i zawodników którzy chcą się dopingować stać jest na takie środki które są niewykrywalne w danym momencie lub nie są jeszcze traktowane jako substancje niedozwolone.Powiedzmy sobie szczerze, wielkie afery dopingowe ostatnich lat wybuchały raczej na skutek przypadku niż skoordynowanych działań odpowiednich służb.Ludzie którzy byli w te afery zamieszani uprawiali ten proceder przez lata a nie dni czy miesiące a skala problemu jest taka, że na pewno nie można nazwać zjawiska marginalnym.Zresztą, działacze sportowi nie do końca są zainteresowani w ujawnianiu i zwalczaniu dopingu bo to negatywnie wpływałoby na biznes warty wiele miliardów dolarów rocznie który nazywa się " sportem " ....
- Nagor
- Ekspert/Trener
- Posty: 3438
- Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
Maneater, nie do końca się zgodzę. Jeśli działaczom nie opłaca sie ścigać dopingowiczów, to dlaczego zdyskwalifikowano niemal wszystkich najlepszych kolarzy świata, dlaczego wsadzono do więzienia Marion Jones, dlaczego zdyskwalifikowano srebrnego medalistę MŚ na 1500m Caoucha, rekordzistkę świata Ceplak? Gdyby trzymać sie Twojej logiki, to nikomu to się nie opłaca, wręcz odstrasza kibiców i lepiej byłoby przymknąć na to oko. Tymczasem jednak prowadzi się ostro tę walkę, w ostatnich latach wręcz bardzo mocno.
Co do przypadku, to też nie do końca się zgodzę. Rywalizacja w sporcie jest tak silna, ścierają się różne interesy sponsorskie, że pewnych spraw po prostu nie da się ukryć. Nawet jeśli ktoś prześliźnie się przez siatkę kontroli, doniosą na niego inni, którzy wiedzą, co się święci. Zawodnicy znają się od lat, wiedzą, kogo na co stać, trenują w tych samych miejscach na świecie, wszelkie cuda są od razu wyłapywane i sprawdzane. Pewnie, że niektórym z pewnością się udało, zanim rozpoczęto polowanie na implanty z EPO, zanim zaczęto szukać THG, ale nie ma ich tak dużo jak myślisz.
W tej chwili próbki pobrane od zawodników się zamraża i w każdej chwili można je ponownie skontrolować - tak było z aferą BALCO i THG, przebadano wstecz kilkaset próbek i kilkunastu zawodników wpadło. Skala dopingu z pewnością jest mniejsza niż medialna histeria na ten temat. MEdia od lat strasza np. rzeszami Chińczyków, którzy niby szykują się gdzieś w ukrytych ośrodkach do Igrzysk i wygrają wszystko, co jest do wygrania. Przychodzi jednak rok olimpijski i okazuje się, że Chińczycy nie dominują aż tak bardzo. Po prostu ukrycie dopingu nie jest teraz takie proste. Chińczycy postawili więc na masowe szkolenie uz od dziecka, skoszarowanie, wyłapywanie talentów.
O tym, że lekka atletyka jest teraz czysta jak nigdy dotąd, świadczy tez analiza statystyczna - wyniki, np. w porównaniu do lat 80. mocno spadły w wielu najbardziej zagrożonych koksem konkurencjach. Rosną zas w tych, w których była i jest duża rezerwa treningowa, np. w maratonie.
No i ostatnia sprawa, powtarzam za Canovą - najlepszym na świecie doping nie jest w stanie pomóc, tak bardzo podkręcone sa ich organizmy. Doping może pomóc średnim i słabym zawodnikom. Najlepszym pomaga głównie na psychikę.
Co do przypadku, to też nie do końca się zgodzę. Rywalizacja w sporcie jest tak silna, ścierają się różne interesy sponsorskie, że pewnych spraw po prostu nie da się ukryć. Nawet jeśli ktoś prześliźnie się przez siatkę kontroli, doniosą na niego inni, którzy wiedzą, co się święci. Zawodnicy znają się od lat, wiedzą, kogo na co stać, trenują w tych samych miejscach na świecie, wszelkie cuda są od razu wyłapywane i sprawdzane. Pewnie, że niektórym z pewnością się udało, zanim rozpoczęto polowanie na implanty z EPO, zanim zaczęto szukać THG, ale nie ma ich tak dużo jak myślisz.
W tej chwili próbki pobrane od zawodników się zamraża i w każdej chwili można je ponownie skontrolować - tak było z aferą BALCO i THG, przebadano wstecz kilkaset próbek i kilkunastu zawodników wpadło. Skala dopingu z pewnością jest mniejsza niż medialna histeria na ten temat. MEdia od lat strasza np. rzeszami Chińczyków, którzy niby szykują się gdzieś w ukrytych ośrodkach do Igrzysk i wygrają wszystko, co jest do wygrania. Przychodzi jednak rok olimpijski i okazuje się, że Chińczycy nie dominują aż tak bardzo. Po prostu ukrycie dopingu nie jest teraz takie proste. Chińczycy postawili więc na masowe szkolenie uz od dziecka, skoszarowanie, wyłapywanie talentów.
O tym, że lekka atletyka jest teraz czysta jak nigdy dotąd, świadczy tez analiza statystyczna - wyniki, np. w porównaniu do lat 80. mocno spadły w wielu najbardziej zagrożonych koksem konkurencjach. Rosną zas w tych, w których była i jest duża rezerwa treningowa, np. w maratonie.
No i ostatnia sprawa, powtarzam za Canovą - najlepszym na świecie doping nie jest w stanie pomóc, tak bardzo podkręcone sa ich organizmy. Doping może pomóc średnim i słabym zawodnikom. Najlepszym pomaga głównie na psychikę.
-
- Dyskutant
- Posty: 38
- Rejestracja: 20 kwie 2008, 09:43
1.miałem nie pisać ale jak czytam takie opinnie to śmiać mi się chce czy tobie pranie mózgu robili?Nagor pisze:Doping może pomóc średnim i słabym zawodnikom. Najlepszym pomaga głównie na psychikę.

zacznij prowadzić jakieś forum dla dzieci może "Domowe przedszkole"
albo "Spiewaj z panem tenorkiem" dzieci ci we wszystko uwierzą
widze że i tobie psychika pomaga



2 nie jestem żadnym fatalem
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 18 cze 2004, 20:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Nagor: W przypadku kolarzy to sprawa zaczęła się od przypadkowego odkrycia niedozwolonych środków przez policję a sami kolarze wcześniej przechodzili kontrole antydopingowe dziesiątki razy. Najbardziej znani lekkoatleci też przeważnie wpadali przez przypadek.W wielu wypadkach mamy do czynienia z poszlakami wskazującymi na stosowanie dopingu ( np. liczne przypadki śmierci lekkoatletów i kolarzy z powodu zawału ) a nie z przyłapaniem zawodnika na stosowaniu dopingu. Zgadzam się że obecne wyniki zawodników są generalnie słabsze niż w latach 80-tych kiedy szprycowano się na potęgę tyle że nie zmienia to faktu że tak naprawdę działaczom nie opłaca się na poważnie walczyć z dopingiem. Dlaczego ? Bo jak wcześniej już pisałem sport zawodowy to obecnie wart dziesiątki miliardów dolarów biznes. Ludzie którzy inwestują w to swoje pieniądze chcą wyników , spektaklu, gwiazd, rekordów itp. Dlatego uważam że tak naprawdę nie walczy się z dopingiem na poważnie. Bo jak powiedział to jeden z byłych polskich kolarzy " jeżeli komuś się wydaje że człowiek jest w stanie przejechać codziennie 200 km prędkością kilkudziesięciu km/h bez wspomagania to bardzo się myli "...
- Fist
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 949
- Rejestracja: 18 lip 2005, 22:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Rumia/Gdańsk
- Kontakt:
Mi sie jednak wydaje, powołam sie na kolarstwo, ze niekoniecznie wszyscy dzialacze chca ukryc doping zeby interes sie krecil. Gdyby tak bylo to afere Puerto by szybko zamknieto, a doprowadzilo to do zakonczenie karier przez takie legendy jak Ullrich czy Basso. Sponsorzy maja fatalna reklame jesli ich zawodnik, druzyna zostanie zlapana (te "przypadkowe" lapania czarnych owiec mimo wszystko wystepuja) , w wiekszosci przypadkow wycofuja sie z interesu. przyklad kolarski-Phonak, albo zmiany "nazwy" w druzynie Caisse d'Epargne
Jones i Montgomery to wielkie gwiazdy wiec ich zlapanie raczej nikomu sie nie oplacalo. To sa sprinty a biegi dlugie?
Kenia i Etiopia odjezdzaja o kilka dlugosci wiec jak ktos bedzie im dorownywal to znajdzie sie pod taka presja ze jego doping zostanie szybko wykryty. Nie sugeruje ze kazdy bialy ktory pobiegnie 26.30 na 10km cos bierze. Wszak statystycznie w kazdej 10 tys populacji jest osobnik zdolny osiagnac Vo2Max powyzej 80ml
Jones i Montgomery to wielkie gwiazdy wiec ich zlapanie raczej nikomu sie nie oplacalo. To sa sprinty a biegi dlugie?
Kenia i Etiopia odjezdzaja o kilka dlugosci wiec jak ktos bedzie im dorownywal to znajdzie sie pod taka presja ze jego doping zostanie szybko wykryty. Nie sugeruje ze kazdy bialy ktory pobiegnie 26.30 na 10km cos bierze. Wszak statystycznie w kazdej 10 tys populacji jest osobnik zdolny osiagnac Vo2Max powyzej 80ml
Mateusz
Dare for more!
Dare for more!
- wysek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3442
- Rejestracja: 16 paź 2004, 22:35
- Życiówka na 10k: 32:34
- Życiówka w maratonie: 2:43
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
http://marcin-lewandowski.pl/content/view/68/49/ - warto poczytac 
