hahahahahahha a wiesz co to jest korupcja myslisz że to jest przypadłość tylko naszego kraju
w USA policjant nie wezmie 100 dolarów ale jeżeli zaproponujesz 50000tys powaznie się nad tym zastanowi
myslisz że menedzer wielkiej gwiazdy nie dowie się kiedy przyjadą dysponując potężnymi środkami od sponsorów
w komisjach antydopingowych są tylko ludzie a nie roboty
jak kwitła korupcja podczas
wyboru kraju który ma zorganizować olimpiadę
Nagor już sily do ciebie nie mam
gratuluje ci tego że doping jest ci obcy
i żyj dalej w przekonaniu że wielcy sportowcy swoje wyniki zawdzięczają cięzkiej pracy i predyspozycjom fizyczno psychicznym
na pewno życie zweryfikuje twoje zdanie w tym temacie a jeżeli nie to do smierci będziesz żył w błogiej nieświadomości i zastanawiał się jak to jest że trenuje dużo sumiennie mam talent do tej dyscypliny ale jakoś dużego wyniku zrobić nie moge jak oni to robią czy biegają w lepszych butach lepiej jedzą ?????
a odpowiedz jest prosta .............................
bleez chyba zdajesz sobie sprawe że nie jesteśmy na Białorusi i dyskusja u nas a kraju jest dozwolona za co dziękuje moderatorom że są tolerancyjni i jeżeli ktoś wypowiada swoje zdanie które kłóci się z ich poglądami nie reagują na to banem lub zamknięciem tematu
bleez dobrze że nie jesteś moderatorem
jak widze na tym forum są właściwi ludzie na właściwych miejscach
O tym że Nagor żyje w niewiedzy wystarczyło posłuchać komentarz relacji Na eurosporcie2 odnośnie maratonu Londy i Dębno, że musiałem ściszyć telewizor tyle błędów było.
Kolejna wpaka (Nagor napisał:"Tomasz - rzucasz modne hasła - spytaj o konkrety. Słyszałeś o przypadku, żeby ktoś brał coś niedozwolonego i mieścił się w normach? Co masz na myśli mówiąc "doping genetyczny"? Dziennikarską sensację?"
Więc na szybkiego moge podać że jednym z takich środków jest testosteron, jedni go mają w organiżmie mniej, drudzy więcej. Jest dawka zabraniona i kiedyś w jednym z wywiadów Korzeniowski przyznał że też to brał, ale do danej - dopuszczalnej granicy...
W linku powyżej mam jedną z list w której znajdują się nasi biegacze łapani za doping w poszczególnych latach.
O tym że łatwo łyknąć doping można sie przekonać np. jak zbliżają się zawody i zachoruchesz. Bierzesz jakies lekarstwa, które nie żadko zawierają efidryne(co prawda nie ma na to dyskwalifkacji-ale jest na liście dopingu, przynajmniej przy pierwszej wpadce, za drugim razem grozi dopiero rok dyskwalifikacji). Jak nie wczytasz sie w ulotke i jego składniki-do juz jesteś na "dopalaczu"
Oglądałem tez kilka lat temu dokumentalny film odnośnie narkotyku, pokazali jakiś maraton w Chinach, wyrywkowo wzieli 10 biegaczy - amatorów do kontroli-aż ośmiu z nich w organiżmie miało jakieś narkotyki.
Pamiętajmy że co raz więcej dawnych środków zabrononych -obecnie jest dopuszczalnych. Ja dla zasady nawet kawy nie pije, a ilu z was bez kawy nie wyobraża sobie dnia codziennego?
Pamietajmy też że np jeżeli kontroli podda się osoba która zajeła np. trzecie miejsce maratonu Dębno -ale nie ma sztywnej karty-. Przy zaleczeniu wpadki w zasadzie nic jej nie zrobią. Troche są to chore zasady ale taka osoba może dalej wszędzie startować poza maratone w którym wpadł - gdyz decyzje o dyskwalifikacji o ile wiem podejmuje sam organizator danej mprezy.
Bambus, w nieświadomości żyjesz ty. Ilu znasz finalistów olimpijskich, ilu najlepszych polskich zawodników? Ja ich znam, nie raz byłem w jednym pokoju na obozie, w zaprzyjaźnionych grupach treningowych, wiem kto, co je i nawet jakie ma wyniki badań. Żaden z nich nie bierze niczego niedozwolonego. Pamiętam, jak wypłynęła sprawa Osmana, w czasie Mistrzostw Polski w Białej Podlaskiej, plotka o tym poszła w trakcie obiadu, reakcja była mocno negatywna, jeden z jego znajomych maratończyków powiedział na gorąco, że "oszustowi już nigdy reki nie podam".
Ty dysponujesz wiedzą typowego mięśniaka z siłowni - wiem, bo chodziłem na siłownie i tam wiara w to, że niczego nie da sie osiągnąć bez zastrzyku czy tabletki jest powszechna. Ale to jest patologia, margines społeczeństwa. Oskarżeniami takimi jak twoje może sie podeprzeć każde dziecko: "wszyscy sportowcy biorą, wszyscy politycy kradną, wszyscy homoseksualiści to pedały, Żydzi to naciągacze, Czarni brudasy itd. itp.". Ten typ uogólnień charakteryzuje bardzo proste umysły.
Zaś co do naszego drogiego Krzysia (swoją drogą dziwne, że takiego fachowca od wytykania błędów jeszcze żadna redakcja nie zatrudniła, a taki cienias Nagór wszędzie sie wkręci), to Krzysiek - gadasz jak potłuczony. To zresztą macie wspólne, żaden z was nie podaje ani jednego faktu, same dziecinne uogólnienia. Krzysiek, co ma wspólnego doping genetyczny z testosteronem? Czy Ty odróżniasz gen od hormonu? Pamiętajmy że co raz więcej dawnych środków zabronionych -obecnie jest dopuszczalnych. - długo nad tym myślałeś? Bo tak się składa, że jest zupełnie odwrotnie, jedynym wyjątkiem jest kofeina. Znasz jakieś inne środki, które były zabronione, a są dozwolone? I kto Ci powiedział, że trzecia osoba w Dębnie może się dopingować? Przecież Darek Błachnio w wywiadzie wyraźnie mówi, jaka jest procedura. Artur Osman był czwarty w Hamburgu, biegł bez karty sztywnej i jakoś dwa lata dyskwalifikacji dostał...
Więc chłopaki, proszę Was po dobroci, jak nie macie o czymś pojęcia, nie zabierajcie głosu. To forum czytają młodzi zawodnicy i niektórzy mogą posłuchać Waszych głupot, a ponieważ bieganie.pl ma pełnić rolę również wychowawczą, cierpliwość moderatora może sie w końcu skończyć.
Zasady sa więc proste - albo mówimy o faktach albo wcale. Faktem jest, odsetek kosiarzy w lekkiej atletyce jest bardzo mały. Ja zresztą trzymam kciuki, żeby WADA wyłapała całe to robactwo.
misiu pluszowy ja nie musze się chwalić znajomoscia z olimpijczykami
bo widze ze ty tylko to potrafisz bo osobiscie byłem na olimpiadzie i nie jako kolega olimpijczyków tylko zawodnik
a jak chcesz to daj bana potwierdzi to tylko to że jedyna słuszna racja jest po twojej stronie i nikt więcej racji nie ma
pewnie zawodnik z ciebie też nie jest za dobry czyli dobiegasz do mety miejsce to rzecz drugorzędna liczy się samo uczestnictwo
strasznie śmieszny jesteś i infantylny jak dorośniesz kiedyś to pogadamy
Z tego co widze , na przestrzeni lat nastapilo pewne przewartosciowanie .
Kiedys bylo bardzo trudno o koks w konkurencjach biegowych .
Fakt , wszyscy silowcy koksowali sie w zime , bo kontrolowali wylacznie latem , podczas zawodow .
W biegach liczyly sie takie rzeczy jak Supradyn , lub ... banany lub pomarancze . Kto mial dobre zarcie w systemie kartkowym , temu psycha nie siadala i wyniki byly jak nigdy ( zdecydowanie lepsze jak dzisiaj ) .
"Koksami" byly nazwane srodki z rodzaju supli , dostepne wylacznie w aptekach z lekami zagranicznymi .
Ale najwazniejsze bylo "chamskie zdrowie " . Dzisiaj mamy do czynienia z powszechnym uzaleznieniem . Dlaczego ? Bo nareszcie mozemy zakupic wagon tych rzeczy , bez znajomosci u pani magister .
Uzaleznienie od supli nie rozni sie zbytnio od uzaleznienia od dopingu .
Zbyt wiele mamy przykladow osob truchtajacych po 6 km dziennie ,zastanawiajacych sie na powaznie nad cala gama supli , dzieki ktorym beda w stanie podolac temu morderczemu rezimowi .
Co do testosteronu .
Jak widac z niezliczonych postow znerwicowanych , zaleknionych uzytkownikow , ktorzy boja sie nawet pisac z odkryta przylbica , spoleczenstwo wybitnie nam niewiescieje .
Moze jest to wykladnia braku sluzby wojskowej , ktora w wielu wypadkach przerabiala chlopcow na mezczyzn ?
W kazdym badz razie ludziom jakby "jaj brakowalo" i pewnie stad ten run na testosteron .
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
bambus pisze:pewnie zawodnik z ciebie też nie jest za dobry
Bambus, tego typu tekstami udowadniasz, że nie masz nic wspólnego z bieganiem i lekką atletyką na poziomie zawodniczym. Nie prezentuję poziomu olimpijskiego, ale to, jakim jestem zawodnikiem, wie jednak większość środowiska biegowego, bo długo w nim siedzę. To, że mnie nie znasz, źle o Tobie świadczy, przynajmniej jeżeli chodzi o znajomość realiów biegowych.
Poza tym - wciąż ani jednego konkretu w Twoim poście. Czyli bez zmian.
widze że kazda dyscyplina ma swoich Groupies - mądrali -zachwycaczy
jesteś w środowisku o mój Boże za to nominacji olimpijskich nie dają
jak startowałem wielu takich było a mądrale z nich były
nic sobą nie reprezentowali a najwięcej dyskutowali
będzie z ciebie idealny działacz sportowy
bo jak w sporcie do tej pory nic nie zrobiłeś to raczej nic już nie zrobisz
już więcej tu głosu nie zabieram bo pogadać można z zawodnikami a nie z ich kolegami olimpijczyków żal.pllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
bambus pisze:widze że kazda dyscyplina ma swoich Groupies - mądrali -zachwycaczy
jesteś w środowisku o mój Boże za to nominacji olimpijskich nie dają
jak startowałem wielu takich było a mądrale z nich były
nic sobą nie reprezentowali a najwięcej dyskutowali
będzie z ciebie idealny działacz sportowy
bo jak w sporcie do tej pory nic nie zrobiłeś to raczej nic już nie zrobisz
już więcej tu głosu nie zabieram bo pogadać można z zawodnikami a nie z ich kolegami olimpijczyków żal.pllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
Nagor pisze:Ten typ uogólnień charakteryzuje bardzo proste umysły.
... przyganiał kocioł garnkowi...
Nagor pisze:Ty dysponujesz wiedzą typowego mięśniaka z siłowni.
Nagor pisze:
Krzysiek, co ma wspólnego doping genetyczny z testosteronem? Czy Ty odróżniasz gen od hormonu?
Tutaj nie nikt nie mówi o tym, że ma to ze sobą coś wspólnego. To są dwie różne kwestie, wysłałem kilka linków, możesz poczytać. A swoją drogą to modyfikacje genetyczne mogą wpływać na poziom hormonów.
Tomasz, chyba nie rozumiesz, moja wypowiedź nie dotyczy Ciebie, a Krzyśka. Fakt, że pytasz o rzeczy, które jak na razie istnieją tylko jako sensacyjne nagłówki w gazetach, no ale rozumiem ciekawość (swoją drogą mam "Świat Nauki" z 2001 roku, który już wtedy straszył "dopingiem genetycznym". To jednak fantazje podobne do podróży w czasie, jak na razie nie występujące w naturze).
Widzę zresztą, że stajesz sie specjalista nie tylko od filozofii, treningu maratońskiego, składu mięśni, suplementacji i lipolizy, ale również genetyki. Prawdziwy człowiek-orkiestra... Zaskoczę Cię, że na poziom hormonów wpływa nawet pogoda, nie tylko ten strasznie brzmiący, choć niewykryty jak na razie "doping genetyczny".
Bambus z jednej strony chwali się, czego to nie wie i gdzie nie był, a z drugiej pokazuje elementarne braki wiedzy na temat dopingu, sportu i biegania, co trochę nie gra ze sobą. Zresztą bambus prawdopodobnie jest Fatal Errorem, zbanowanym wcześniej m.in. za swoje dziwne wypowiedzi. Zarzuca mi naiwność, a sam realizuje się na forum. Po co? Dlaczego? Sam chyba tylko wie.
To, co udało się w tej dyskusji, to odwrócenie kota ogonem - zamiast przy pomocy faktów dyskutować o zjawisku dopingu i odnosić sie do artykułu, sprowadzacie ją do tego, że muszę sie tłumaczyć, że nie jestem wielbłądem. Dlatego proszę jeszcze raz - dyskutujcie na temat, bez uogólnień, trzymając sie faktów.
P.S. Pisząc "dyskusja" nie mam na myśli wklejania linków. To do Ciebie, panie Tomaszu.
Ja może tylko wyjaśnię małe nieporozumienie.
Bo widzę, że Krzysiek nie pisał o testosteronie w związku z dopingiem genetycznym ale z tym, ze czegoś można brać za dużo lub mieścić się w normie i na to dawał jakiś przykład z Korzeniowskim.
E, myślałem, że chociaż Fredzio weźmie mnie w obronę w tej koksiarskiej nagonce. Może to Balco kogoś tu sponsoruje?
Co do Krzyśka, to zauważyłem już swój błąd, ale nie zmienia to mojej oceny jego argumentów. Bardzo nieufnie podchodzę do pisania, że "ktoś, kiedyś, chyba, gdzieś, coś powiedział", bez podawania ani kawałka konkretu. Może Michał zadzwoni do Roberta i spyta wprost: "Korzeń, podobno przyznałeś się kiedyś, że stosowałeś testosteron, czy to prawda?"
Paranoja Krzyśka (no i ta ortografia na poziomie 6-latka), że "każdy może łyknąć doping", budzi tylko politowanie, tym bardziej, że nie sądzę, żeby ktokolwiek chciał go badać. Co do dopingu, to oczywiście wiem, że można sięgnąć po niego łatwo. W Stanach lekarz proponował mi zaleczenie testosteronem kontuzji achillesa. Tylko że normalny sportowiec w takiej sytuacji mówi "nie". Mnie sie podobał wywiad z Tomkiem Lewandowskim, który mówi wyraźnie, że Marcin nie przyjmuje żadnych zastrzyków. Wyraźnie wyczuwa się w jego tonie niechęć do jakichkolwiek zastrzyków i taka postawa mi się podoba. Co prawda w czasie kariery na bieżni wziąłem łącznie jakieś kilkanaście zastrzyków (dozwolonych), ale od kilku lat tego unikam, po prostu wydaje mi sie to jakieś takie "nie w porządku", choć oczywiście znam naszych zawodników, którzy po treningu siedzą pod kroplówką (dozwoloną). Niektórzy nawet witaminę C biorą w zastrzykach.
W czasie swojej kariery na bieżni spotkałem też wielu Kenijczyków czy Etiopczyków, dla których nawet łykanie tabletek jest "nie w porządku". Mam znajomych, którzy studiują/studiowali w Stanach z Kenijczykami i dla nich łykanie czegokolwiek jest po prostu moralnie nie w porządku, dziwne, niepotrzebne, zresztą o tym pisał też Canova. To jest zakorzenione w ich kulturze. I oni biegają po 2:08 i szybciej w maratonie. A nagle na forum przychodzi jakiś gość, który bieganie zna tylko z telewizji i mówi, że "Wszyscy koksują", a osobom o przeciwnym zdaniu zarzuca naiwność. I nie rozumie, że większość sportowców nie weźmie żadnego dopingu, nawet gdyby miała taka okazję.
Canova pisał zresztą świetna wypowiedź na letsrun o tym, że według niego doping u najlepszych nie ma sensu - przynajmniej w dyscyplinach wytrzymałościowych. Podawał przykład Bekele, o którym koksiarz mógłby pomyśleć, że jak weźmie EPO, to co? - pobiegnie 25.30 na 10000m? Canova argumentuje, że trening najlepszych jest doprowadzony do takiej perfekcji, w tak idealnych warunkach, że doping po prostu nie ma sensu, bo nie jest w stanie zmienić parametrów ich wyśrubowanych do granic organizmów.
Koksowanie przez zawodników z poziomu 2:12 jest dla mnie o tyle zabawniejsze, że podczas pobytów za granicą przekonałem się, jak potworna pracę wykonują na treningach inne nacje: Kenijczycy, Etiopczycy, Hiszpanie, Amerykanie itd. Nasi robią w większości mniej niż połowę tego, jeśli zsumować objętość i intensywność, i tylko drżą z obawy przed przetrenowaniem. My mamy ogromne rezerwy w treningu, nie w koksach.
Na Teneryfie biegałem raz z Hiszpanem-amatorem, który w czasie przerwy na sjestę, po wyjściu z biura, robił trening tempowy na poziomie naszych najlepszych maratończyków. To zresztą temat na inną opowieść.
Nie mogę tylko znieść, gdy jakiś anonimowy bambus swoimi anonimowymi tekstami obraża i podważa pracę setek, tysięcy zawodników, którzy w pocie czoła przebijają się na poziom np. olimpijski. Dla bambusa oni wszyscy "koksują". Ja z wieloma z nich jadłem, spałem i biegałem, i wiem, jak ciężko pracują na swój sukces i jak uczciwymi są ludźmi.