Zaczęłam truchtać miesiąc temu, wychodze na ścieżki przynajmniej 4 razy w tygodniu. I wiecie co? Mogę padać na pysk ze zmęczenia, wieczorem ciężko mi zasnąć z poirytowania i przeciążenia obowiazkami, a rano o 5.30 oczy same sie otwieraja i nie ma, jakże częstego wczesniej, przeciągania się w poduchach i przekładania z boku na boczek. Zakładam getry, koszulkę z krótkim rekawem, i moje super wypasione buty biegowe ;D i wybiegam na polne dróżki. Uwielbiam ten moment, gdy sąsiedzi dopiero przecieraja zaspane ślepia a ja juz oddycham głeboko rześkim powietrzem, pozbywajac się gesiej skórki

Bieganie wciaga, a ja bynajmniej nie mam zamiaru sie temu wciaganiu opierać

Pozdrawiam Was, dziewczyny, mam nadzieje że będzie nas coraz wiecej na biegowych szlakach.