Wirtualne i nie tylko treningi Grupy Katowickiej
- Mikael
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1221
- Rejestracja: 29 sty 2003, 09:09
MarkuC - dzięki za wczorajsze pobieganie! Mam nadzieję, że nie uszkodziłem swym bolidem zanadto trawnika
Benzyny starczyło i dotarłem do domu spokojnie. Tam zaś spokojnie wypiłem małe jasne pełne i... dziś obudziłem się z bólem gardła:(
Biegaliśmy wczoraj mój dłuższy bieg. Dzięki Markowi - przy którym nie można się obijać - były 44 minuty biegu ciągłego:) + trucht na początku i końcu w sumie około 12 minut.
Benzyny starczyło i dotarłem do domu spokojnie. Tam zaś spokojnie wypiłem małe jasne pełne i... dziś obudziłem się z bólem gardła:(
Biegaliśmy wczoraj mój dłuższy bieg. Dzięki Markowi - przy którym nie można się obijać - były 44 minuty biegu ciągłego:) + trucht na początku i końcu w sumie około 12 minut.
Któż jak Bóg!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1475
- Rejestracja: 09 mar 2003, 21:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice
Mikael: a wzajemnie dziękuje!
Trawnik jak trawnik trochę źle zrobiony i dlatego źle się wyjeżdża, ale nie przejmuj się nic nie uszkodziłeś, tylko zdaje się coś Ci kapie z tyłu samochodu (most? chyba nie hamulce!) oczywiście pisze to bez żadnych pretensji - tak tylko żebyś wiedział, ale i tak chyba mówiłeś o tym.
Co do biegania to tak jak przypuszczałem spokojnie możesz startować w zawodach 10 - 15 km. A jak solidnie przepracujesz zimę to przyszłoroczne maratony są Twoje! Ja we wrześniu zeszłego roku miałem podobną formę jak nie gorszą - nie wiem czy dawałem radę przebiec w jednym kawałku 4 km!
Co do biegania zimą to chyba jesteśmy umówieni: junior na zapasy a my do lasu, he?
A i sądze że jak pobiegamy przy ujemnych temperaturach to zimne piwko Ci przestanie szkodzić
Trawnik jak trawnik trochę źle zrobiony i dlatego źle się wyjeżdża, ale nie przejmuj się nic nie uszkodziłeś, tylko zdaje się coś Ci kapie z tyłu samochodu (most? chyba nie hamulce!) oczywiście pisze to bez żadnych pretensji - tak tylko żebyś wiedział, ale i tak chyba mówiłeś o tym.
Co do biegania to tak jak przypuszczałem spokojnie możesz startować w zawodach 10 - 15 km. A jak solidnie przepracujesz zimę to przyszłoroczne maratony są Twoje! Ja we wrześniu zeszłego roku miałem podobną formę jak nie gorszą - nie wiem czy dawałem radę przebiec w jednym kawałku 4 km!
Co do biegania zimą to chyba jesteśmy umówieni: junior na zapasy a my do lasu, he?
A i sądze że jak pobiegamy przy ujemnych temperaturach to zimne piwko Ci przestanie szkodzić
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1475
- Rejestracja: 09 mar 2003, 21:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice
Quote: from foma on 3:08 pm on Sep. 1, 2003
Marek C
Myślę, że w Gliwicach było 10km. Ten wynik śmiało możesz sobie zaliczyć.On mniej więcej odpowiada Twojemu aktualnemu wynikowi na 15km z Jaworzna. Dlatego wtedy pisałem, że masz za słaby wynik na 10km. Teraz jest OK. Urwij teraz trochę pietnastce.
Przecież wytrzymałość masz coraz lepszą, bo idziesz w kierunku maratonu.
maraton za dwa tygodnie więc teraz to już tylko czekanie nic sobie nie będę urywał! ale dziękuje trenerze za pochwałę
- MacGor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 566
- Rejestracja: 01 lut 2003, 23:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chorzów
Dawidek -bardzo mi przykro, że Ci się nie udaje wyjść z kontuzji , wszyscy wiemy, co przeżywasz i czekamy na wielki powrót. Niebawem, zobaczysz!
Nie wiem, czy Ci coś pomoże, to co napiszę, ale moja ostatnia kontuzja (wiosenna) podobnie kwitła, nic nie działało -zabiegi, przerwa, maści... NIC. Po 3 tygodniach bezruchu spotkałam b.dobrze biegającego kolegę, który powiedział, że czasem kontuzję trzeba "wybiegać" i sama zaniknie. Z drobnymi problemami faktycznie nieraz tak postępowałam, ale tym razem to było coś poważnego i odrzekłam, że to ryzykowne i się nie uda. Po tygodniu zaczęłam jednak biegać (musiałam się trochę poruszać, żeby tydzień później startować nad morzem w Jarosławcu). Zaryzykowałam. Nie przechodziło, ale się nie pogarszało. Biegałam ciężko, nieefentywnie i bez przyjemności. Wyjechałam nad morze. Podczas 2 startów (dla mnie ciężkich) ból zaniknął, ale wracał na treningach. Biegałam więc dużo mniej niż zwykle, byle ciągnąć trening, 10-12km dziennie. Tak się przyzwyczaiłam do bólu, że nie zwracałam już na to uwagi. Pewnego dnia stwierdziłam, że łydka nie boli i to już od jakiegoś czasu. Zachowałam umiar w obciążeniu treningowym i ból nie powrócił. Może to kwestia faktycznie "wybiegania kontuzji", a może to Bałtyk... Sam musisz ocenić, czy Twój uraz też tak można potraktować. Powodzenia!!!
Nie wiem, czy Ci coś pomoże, to co napiszę, ale moja ostatnia kontuzja (wiosenna) podobnie kwitła, nic nie działało -zabiegi, przerwa, maści... NIC. Po 3 tygodniach bezruchu spotkałam b.dobrze biegającego kolegę, który powiedział, że czasem kontuzję trzeba "wybiegać" i sama zaniknie. Z drobnymi problemami faktycznie nieraz tak postępowałam, ale tym razem to było coś poważnego i odrzekłam, że to ryzykowne i się nie uda. Po tygodniu zaczęłam jednak biegać (musiałam się trochę poruszać, żeby tydzień później startować nad morzem w Jarosławcu). Zaryzykowałam. Nie przechodziło, ale się nie pogarszało. Biegałam ciężko, nieefentywnie i bez przyjemności. Wyjechałam nad morze. Podczas 2 startów (dla mnie ciężkich) ból zaniknął, ale wracał na treningach. Biegałam więc dużo mniej niż zwykle, byle ciągnąć trening, 10-12km dziennie. Tak się przyzwyczaiłam do bólu, że nie zwracałam już na to uwagi. Pewnego dnia stwierdziłam, że łydka nie boli i to już od jakiegoś czasu. Zachowałam umiar w obciążeniu treningowym i ból nie powrócił. Może to kwestia faktycznie "wybiegania kontuzji", a może to Bałtyk... Sam musisz ocenić, czy Twój uraz też tak można potraktować. Powodzenia!!!
[b]szuuu[/b]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1475
- Rejestracja: 09 mar 2003, 21:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice
i do tego jeszcze jeden cytat :Quote: from MacGor on 9:42 am on Aug. 25, 2003
bo będąc osatnio w Beskidach przez 7 dni treningowych zrobiłam łącznie około 165km, w tym 3 wycieczki biegowe po 30km. W nienajlepszym obuwiu.
Nie czuję się zmęczona, ale to pewnie złudzenie wynikające z emocjonlego stosunku do sprawy.
Ech, wreszcie zdobyłam Pilsko!
'biegałam więc dużo mniej niż zwykle'
- MacGor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 566
- Rejestracja: 01 lut 2003, 23:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Chorzów
Marek! Guza szukasz?!
"biegałam więc dużo mniej niż zwykle" było przez 6 tygodni, dopiero potem pojechałam w góry (...żeby to nadrobić).
No.
"biegałam więc dużo mniej niż zwykle" było przez 6 tygodni, dopiero potem pojechałam w góry (...żeby to nadrobić).
No.
[b]szuuu[/b]
- Dawidek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 965
- Rejestracja: 02 maja 2002, 20:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Tychy, Polska
Dziekuje wszyskim za słowa otuchy, nie jestem załamany, bieganie to na szczescie nie wszystko co robię w zyciu. Potrzebuje tylko troche czasu aby sobie znowu wszystko w głowie przeplanowac
MacGor - jestem prawie pewny, że mojego urazu nie idzie rozbiegac, Po wczorajszym biegu ( dzis juz zrezygnowałem ) noga boała mnie bez przerwy, czy to podczas chodzenia czy podczas odpoczynku. Rano miałem problem z poprawnym zejscie ze schodów, rówież w pracy kilka razy musiałem przytrzymac sie ściany, gdyż nie mołem liczyc na podparcie sie na tej nodze - boli, czasami mocno.
MarkuC - dzięki za podpowiedzi, co do kliniki ale chyba pójdę do naszego szpitala bo w razie wykonania jakis badan, czy rehabilitacji bede miał wszystko na miejscu, jest to dla mnie bardzo wazne, gdyż leczyc moge sie tylko późnymi popołudniami i wieczorami.
Co mi jest Nie wiem jak fachowo to opisać, nie jest uraz samego kolana, boli wiecej z tyłu i na zewnatrz a paralizujący ból promieniuje po zewnętrznej stronie podudzia az do samej stopy. Pojawiło sie samo - bez przyczyn zewnętrznych, boli także przy jeżdzie na rowerze ale mniej i tylko tył kolana - całe to składanie.
Dzis byłem u lekarza rodzinnego i mam skierowanie do ortopedy - jak jakiegoś wybiore i sie tam udam to dam znac, co o tym mysli "fachowiec"
MacGor - jestem prawie pewny, że mojego urazu nie idzie rozbiegac, Po wczorajszym biegu ( dzis juz zrezygnowałem ) noga boała mnie bez przerwy, czy to podczas chodzenia czy podczas odpoczynku. Rano miałem problem z poprawnym zejscie ze schodów, rówież w pracy kilka razy musiałem przytrzymac sie ściany, gdyż nie mołem liczyc na podparcie sie na tej nodze - boli, czasami mocno.
MarkuC - dzięki za podpowiedzi, co do kliniki ale chyba pójdę do naszego szpitala bo w razie wykonania jakis badan, czy rehabilitacji bede miał wszystko na miejscu, jest to dla mnie bardzo wazne, gdyż leczyc moge sie tylko późnymi popołudniami i wieczorami.
Co mi jest Nie wiem jak fachowo to opisać, nie jest uraz samego kolana, boli wiecej z tyłu i na zewnatrz a paralizujący ból promieniuje po zewnętrznej stronie podudzia az do samej stopy. Pojawiło sie samo - bez przyczyn zewnętrznych, boli także przy jeżdzie na rowerze ale mniej i tylko tył kolana - całe to składanie.
Dzis byłem u lekarza rodzinnego i mam skierowanie do ortopedy - jak jakiegoś wybiore i sie tam udam to dam znac, co o tym mysli "fachowiec"
[i]Chłopcy się męczą i nużą, chwieją się słabnąc młodzieńcy, lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły: biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą.[/i]
( Iz 40, 30-31 )
( Iz 40, 30-31 )