Komentarz do artykułu POSE czyli Dr ROMANOV i jego wyznawcy
- Nagor
- Ekspert/Trener
- Posty: 3438
- Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
Muszę odświeżyć dyskusję, bo jestem właśnie po lekturze Pirie. Książka jest fantastyczna, już kiedyś ją przeglądałem, ale dawno. Teraz jestem na świeżo. Pirie sam o sobie pisze, że był szalonym człowiekiem i to po części prawda. Przewraca do góry nogami połowę utrwalonych teorii biegowych. Ale co najlepsze - chociaż wiele twierdzeń, które głosi, testował na sobie 50 lat temu, chociaż zmarł 17 lat temu, to dopiero teraz nauka zaczyna potwierdzać jego "herezje".
Podobnie ma sie sprawa ze stylem biegania.Przeczytajcie fragment książki i powiedzcie, czy Wam to czegoś nie przypomina: "Większość butów do biegania jest dzisiaj konstruowana w taki sposób, że poprawnie techniczne bieganie jest właściwie niemożliwe - co powoduje plagę kontuzji u osób je noszących. To jakieś nieporozumienie twierdzić, że biegacz powinien lądować na pięcie, a potem przy każdym kroku przetaczać się po całej stopie."
"to nie przypadek, że biegacze z krajów rozwijających się, którzy często nie widzieli na oczy butów do biegania, mają najlepszą technikę biegową"
Pirie poświęca w książce masę miejsca na rozważania o technice biegu. Pisze oczywiście o lądowaniu na "the ball of the foot". Dalej m.in. o tym, że za jego czasów biegało się w płaskich, cienkich tenisówkach do tenisa, a nie było kontuzji. Oraz o tym, że sam zrobił w życiu 270 tysięcy mil, z czego co najmniej połowę po twardej nawierzchni i dzięki odpowiedniej technice uniknął kontuzji... Oraz o tym, że w latach 60-70 mieszkał w domu Adi Dasslera i testował buty Adidasa, dzięki czemu w tamtym okresie były one najlepsze na świecie.
Wygląda więc na to, że Piere 50 lat przed specjalistami z Nike odkrył ideę "natural running". Co więcej: wygląda na to, że Romanov mocno skorzystał z jego książki, bo znajduje tam bardzo podobne fragmenty o wychylaniu sie do przodu tak mocno, żeby wymusić "przewrócenie się".
Co do Romanova, to moje wątpliwości wynikają z faktu, że jego teoria brzmi strasznie skomplikowanie i zakłada jakieś "podstawy intelektualne" dla jej zrozumienia. Podczas gdy dla mnie naturalne bieganie wydaje sie czymś oczywistym. Bartosh ma jednak rację - ja biegam ze śródstopia. Przez ostatnie kilka miesięcy biegałem z "pięty" - i nabawiłem się strasznego bólu stopy. Ostatnio zmieniłem buty na lekkie i płaskie, z minimalna amortyzacją - i ból minął. Oczywiście buty wymusiły powrót do biegania ze śródstopia.
Osobom ze znajomością angielskiego proponuje ściągnąć i przeczytać tego pdf-a. Lektura jest niesamowita. A dla innych - postaram się napisać jakiś artykulik o Gordonie, jego życiu, osiągnięciach (naprawdę imponujących" oraz o tym, jak go odbierał przez lata biegowy światek.
Podobnie ma sie sprawa ze stylem biegania.Przeczytajcie fragment książki i powiedzcie, czy Wam to czegoś nie przypomina: "Większość butów do biegania jest dzisiaj konstruowana w taki sposób, że poprawnie techniczne bieganie jest właściwie niemożliwe - co powoduje plagę kontuzji u osób je noszących. To jakieś nieporozumienie twierdzić, że biegacz powinien lądować na pięcie, a potem przy każdym kroku przetaczać się po całej stopie."
"to nie przypadek, że biegacze z krajów rozwijających się, którzy często nie widzieli na oczy butów do biegania, mają najlepszą technikę biegową"
Pirie poświęca w książce masę miejsca na rozważania o technice biegu. Pisze oczywiście o lądowaniu na "the ball of the foot". Dalej m.in. o tym, że za jego czasów biegało się w płaskich, cienkich tenisówkach do tenisa, a nie było kontuzji. Oraz o tym, że sam zrobił w życiu 270 tysięcy mil, z czego co najmniej połowę po twardej nawierzchni i dzięki odpowiedniej technice uniknął kontuzji... Oraz o tym, że w latach 60-70 mieszkał w domu Adi Dasslera i testował buty Adidasa, dzięki czemu w tamtym okresie były one najlepsze na świecie.
Wygląda więc na to, że Piere 50 lat przed specjalistami z Nike odkrył ideę "natural running". Co więcej: wygląda na to, że Romanov mocno skorzystał z jego książki, bo znajduje tam bardzo podobne fragmenty o wychylaniu sie do przodu tak mocno, żeby wymusić "przewrócenie się".
Co do Romanova, to moje wątpliwości wynikają z faktu, że jego teoria brzmi strasznie skomplikowanie i zakłada jakieś "podstawy intelektualne" dla jej zrozumienia. Podczas gdy dla mnie naturalne bieganie wydaje sie czymś oczywistym. Bartosh ma jednak rację - ja biegam ze śródstopia. Przez ostatnie kilka miesięcy biegałem z "pięty" - i nabawiłem się strasznego bólu stopy. Ostatnio zmieniłem buty na lekkie i płaskie, z minimalna amortyzacją - i ból minął. Oczywiście buty wymusiły powrót do biegania ze śródstopia.
Osobom ze znajomością angielskiego proponuje ściągnąć i przeczytać tego pdf-a. Lektura jest niesamowita. A dla innych - postaram się napisać jakiś artykulik o Gordonie, jego życiu, osiągnięciach (naprawdę imponujących" oraz o tym, jak go odbierał przez lata biegowy światek.
- henley
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 420
- Rejestracja: 12 maja 2007, 23:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa Marysin Wawerski
Fredzio, a jak biegają Ochal, Wójcik, Szost, Dudycz ...? Lądują na pięcie czy na śródstopiu? Oglądałem dzisiaj wideo z Maratonu Warszawskiego 2006 i jestem pewien ,że Murawski lądował na śródstopiu.
pzdr
henley
,,Nie ma litości, zakładników nie bierzemy..."
henley
,,Nie ma litości, zakładników nie bierzemy..."
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Ja nie wiem czy oni się nad tym zastanawiali - ale dobzi i mocni biegacze lądują na śródstopiu.
Zbyszek Murawski ma w ogóle ładny styl i na pewno masz rację.
Ale tutaj rozmawiamy raczej o amatorach, o nas samych.
Bo wg mnie bieganie naturalne musi być konsekwencją pewnych przedsięwzięć - wzmocnienia się lub/i zmiany butów.
Samo przestawienie się na inne buty to za mało - dlatego ludzie od Romanova lądują u lekarzy. Trzeba być mocnym.
Ładnie stylowo to my sobie możemy biec przez pierwsze kilka kilometrów. Ale spóbujcie sobie o tym przypomnieć naprzykład po 20 km na jakimś treningu - każdy jest już zmęczony i chce odpocząć - więc co robi? Ląduje na pięcie bo to daje szanse na odpoczynek.
Zbyszek Murawski ma w ogóle ładny styl i na pewno masz rację.
Ale tutaj rozmawiamy raczej o amatorach, o nas samych.
Bo wg mnie bieganie naturalne musi być konsekwencją pewnych przedsięwzięć - wzmocnienia się lub/i zmiany butów.
Samo przestawienie się na inne buty to za mało - dlatego ludzie od Romanova lądują u lekarzy. Trzeba być mocnym.
Ładnie stylowo to my sobie możemy biec przez pierwsze kilka kilometrów. Ale spóbujcie sobie o tym przypomnieć naprzykład po 20 km na jakimś treningu - każdy jest już zmęczony i chce odpocząć - więc co robi? Ląduje na pięcie bo to daje szanse na odpoczynek.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Ja zawsze uważałam, że kluczem do dobrych wyników i braku kontuzji nie są wcale jakieś super buty z amortyzacją, gdzie się da. To raczej pułapka.Nagor pisze:.Przeczytajcie fragment książki i powiedzcie, czy Wam to czegoś nie przypomina: "Większość butów do biegania jest dzisiaj konstruowana w taki sposób, że poprawnie techniczne bieganie jest właściwie niemożliwe - co powoduje plagę kontuzji u osób je noszących. To jakieś nieporozumienie twierdzić, że biegacz powinien lądować na pięcie, a potem przy każdym kroku przetaczać się po całej stopie."
"to nie przypadek, że biegacze z krajów rozwijających się, którzy często nie widzieli na oczy butów do biegania, mają najlepszą technikę biegową"
Jakubowski zawsze mówił, że kiedy biegało się w tenisówkach - a biegało się, bo innych butów nie było - to nie było kontuzji, a krok i technikę biegacze mieli lepszą. Po prostu, trzeba było mieć mocne stopy, mocne łydki i efekty było widać. Teraz amortyzacja za bardzo nas rozleniwia.
Szczyt mojego biegania też przypada na czasy, kiedy miało się jedne dobre buty na półtora roku. I biegało się w nich do zdarcia, nie zastanawiając się, czy amortyzacja jeszcze jest, czy nie. Maratony biegałam w bardzo lekkich i zdartych już, bo używanych wcześniej przez kogo innego, startówkach i zero problemów z czymkolwiek, natomiast mam wrażenie, ze krok i odbicie miałam wówczas lepsze. Po prostu stopa musiała pracować.
- Nagor
- Ekspert/Trener
- Posty: 3438
- Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
Ostatnio rozmawiałem o tym z Fredziem - że firmy obuwnicze po latach badań ze zgrozą odkryły, że do niczego nie są potrzebne, a wręcz szkodzą, bo najzdrowsze dla nóg jest bieganie w zwykłych tenisówkach z bazaru. Ciekawe, że Pirie taką intuicyjna wiedzę miał już 50 lat temu, gdy na rynku pojawiały się pierwsze buty z amortyzacją.
Marketing to jednak podstawa i teraz modne są buty, które wyglądają zupełnie jak tenisówki z bazaru za 5zł, ale mają z boku modny znaczek i kosztują 400zł... Najbardziej jaskrawy przykład to chyba trampki Converse, szczyt młodzieżowego szpanu, czyli chińskie trampki z modnym znaczkiem. Można powiedziec, że produkcja butów zatoczyła koło i nagle znalazła się w tym samym miejscu, gdzie była na początku. Czyli - po latach badań i wydanych milionach czy miliardach dolarów firmy dochodzą do wniosku, że całą amortyzację i bajery można o kant pupy rozbic Przyznam, że mnie to bawi.
Co jeszcze? Pirie w swojej książce pisze, że główną przyczyną kontuzji achillesa jest częśc buta z tyłu, która teoretycznie ma to ścięgno osłaniac, a w praktyce ociera i drażni.
Czy to jednak oznacza, że produkcja butów do biegania nagle staje sie niepotrzebna? Nie sądzę - oprócz amortyzacji i systemów liczą się np. nieprzemakalne tkaniny, antypoślizgowe podeszwy, modne wzornictwo. Poza tym po latach wmawiania ludziom, że bez amortyzacji nie da się biegac nikt tak łatwo nie porzuci wygodnych, mięciutkich bucików.
Marketing to jednak podstawa i teraz modne są buty, które wyglądają zupełnie jak tenisówki z bazaru za 5zł, ale mają z boku modny znaczek i kosztują 400zł... Najbardziej jaskrawy przykład to chyba trampki Converse, szczyt młodzieżowego szpanu, czyli chińskie trampki z modnym znaczkiem. Można powiedziec, że produkcja butów zatoczyła koło i nagle znalazła się w tym samym miejscu, gdzie była na początku. Czyli - po latach badań i wydanych milionach czy miliardach dolarów firmy dochodzą do wniosku, że całą amortyzację i bajery można o kant pupy rozbic Przyznam, że mnie to bawi.
Co jeszcze? Pirie w swojej książce pisze, że główną przyczyną kontuzji achillesa jest częśc buta z tyłu, która teoretycznie ma to ścięgno osłaniac, a w praktyce ociera i drażni.
Czy to jednak oznacza, że produkcja butów do biegania nagle staje sie niepotrzebna? Nie sądzę - oprócz amortyzacji i systemów liczą się np. nieprzemakalne tkaniny, antypoślizgowe podeszwy, modne wzornictwo. Poza tym po latach wmawiania ludziom, że bez amortyzacji nie da się biegac nikt tak łatwo nie porzuci wygodnych, mięciutkich bucików.
- PiotrekMarysin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1143
- Rejestracja: 21 lip 2006, 13:15
Uważam Fredzio, że nagłe przestawienie sie z "pięty" na "śródstopie" może powodować kontuzje i trzeba być tutaj bardzo ostrożnym, jednak jeśli ktoś dopiero zaczyna biegać i od początku będzie stawiał nogi poprawnie technicznie, to zwiększając kilometraż będzie się naturalnie do tego przystosowywał i kontuzje będą mu zupełnie obce.FREDZIO pisze:Ja nie wiem czy oni się nad tym zastanawiali - ale dobzi i mocni biegacze lądują na śródstopiu.
Zbyszek Murawski ma w ogóle ładny styl i na pewno masz rację.
Ale tutaj rozmawiamy raczej o amatorach, o nas samych.
Bo wg mnie bieganie naturalne musi być konsekwencją pewnych przedsięwzięć - wzmocnienia się lub/i zmiany butów.
Samo przestawienie się na inne buty to za mało - dlatego ludzie od Romanova lądują u lekarzy. Trzeba być mocnym.
Nagor, czy miałeś może już okazję obejrzeć ten filmik??
[url=http://team.entre.pl]ENTRE.PL TEAM[/url]
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Tak, marketing i jeszcze raz marketing.Nagor pisze:Marketing to jednak podstawa i teraz modne są buty, które wyglądają zupełnie jak tenisówki z bazaru za 5zł, ale mają z boku modny znaczek i kosztują 400zł... .
Na szczęście, nigdy nie było mnie za bardzo stać na to, żeby ulegać jego wpływom i zbytniemu gadżeciarstwu, biegałam zatem w tym, co akurat miałam, i też do zdarcia. Jakoś kontuzji nie mam, a moje problemy z kręgosłupem wynikają z czego innego.
Techniczne i efektywne bieganie, to mocne stopy i łydki, a nie sposób wzmocnić stopy biegając w butach podpartych w każdym punkcie i z super amortyzacją.
Natomiast uważam, że nie wszystko dla każdego. Ja, Nagor i ci, którzy z bieganiem mają do czynienia od lat, możemy sobie biegać w tenisówkach, bo nawyk biegania na śródstopiu mamy z bieżni. I mamy zatem przygotowany do takiego biegania aparat ruchu.
Co innego, początkujący amatorzy, a do tego jeszcze często z nadwagą. Ale tu też nie można polegać na samych butach. Uważam, że od początku kariery, nawet amatorskiej, trzeba ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć i wzmacniać stopy - wspięcia, podskoki, przebieżki boso. To nie zaszkodzi.
A nie tylko wymieniać buty jedne po drugich i szukać coraz wymyślniejszych "systemów".
- Nagor
- Ekspert/Trener
- Posty: 3438
- Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
Próbuję wgrac filmik teraz, zobaczymy. Henley, ja Ci odpowiem za Beatę - tak, również długie bieganie robi się na śródstopiu, ja biegam czasem nawet 26km.
Ale trzeba zwrócic uwagę na co innego, ja o tym nigdy nie myślałem, ale Pirie napisał o tym w książce. Lądowanie jest na śródstopie, ale potem na ułamek sekundy stopa kładzie się cała. Pirie zwraca uwagę, żeby po lądowaniu na śródstopie nie zostawac w takiej pozycji, bo to właśnie powoduje kontuzję. Czyli wyobrażam sobie (bo nigdy nie oglądałem tego np. w zwolnieniu), że stopa ląduje na śródstopiu, a dokładnie na zewnętrznej jego części, potem kładzie całą stopę, nie odrywając oczywiście śródstopia, to na chwilę rozluźnia mięśnie stopy i równomiernie rozkłada przeciążenie i kolejne wybicie jest znowu ze śródstopia.
Mnie się wydaje, że ja truchtając nie kładę całej stopy - po lądowaniu na śródstopiu kładę stopę, ale nie do końca, wydaje mi się, że sama pięta minimalnie wisi nad ziemią. Przy bardzo wolnym biegu ta pięta może po lądowaniu zupełnie dotknąc ziemi, a przy szybkim, np. gdy biegnie się w kolcach, wisi dośc wysoko nad podłożem.
Czyli znowu - to nie ma byc na palcach, tylko sama pierwsza faza lądowania na śródstopie, potem czasami można opadac na piętę.
Ale trzeba zwrócic uwagę na co innego, ja o tym nigdy nie myślałem, ale Pirie napisał o tym w książce. Lądowanie jest na śródstopie, ale potem na ułamek sekundy stopa kładzie się cała. Pirie zwraca uwagę, żeby po lądowaniu na śródstopie nie zostawac w takiej pozycji, bo to właśnie powoduje kontuzję. Czyli wyobrażam sobie (bo nigdy nie oglądałem tego np. w zwolnieniu), że stopa ląduje na śródstopiu, a dokładnie na zewnętrznej jego części, potem kładzie całą stopę, nie odrywając oczywiście śródstopia, to na chwilę rozluźnia mięśnie stopy i równomiernie rozkłada przeciążenie i kolejne wybicie jest znowu ze śródstopia.
Mnie się wydaje, że ja truchtając nie kładę całej stopy - po lądowaniu na śródstopiu kładę stopę, ale nie do końca, wydaje mi się, że sama pięta minimalnie wisi nad ziemią. Przy bardzo wolnym biegu ta pięta może po lądowaniu zupełnie dotknąc ziemi, a przy szybkim, np. gdy biegnie się w kolcach, wisi dośc wysoko nad podłożem.
Czyli znowu - to nie ma byc na palcach, tylko sama pierwsza faza lądowania na śródstopie, potem czasami można opadac na piętę.
- Nagor
- Ekspert/Trener
- Posty: 3438
- Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
Hm, jeśli chodzi o nogi, to facet wygląda dobrze, ale jego praca rąk jest fatalna. Rozumiem, że chodzi mu o to, żeby ręce pracowały w odpowiedniej płaszczyźnie, ale robi inny typowy błąd, znacznie gorszy: zamiast pracowac rękami do tyłu, czyli wypychając do tyłu łokcie i minimalizując pracę i machanie z przodu (bo to napina mięśnie znacznie gorzej niż niewłaściwa płaszczyzna), on pracuje nimi w dół. Na to zwraca uwagę każdy trener - praca rąk ma byc "z łokcia", a nie "z dłoni".
Mam na dysku sporo filmików z różnych dużych imprez i każdy zawodnik światowej klasy biega, pracując rękami do tyłu, a nie do przodu lub w dół. Przez tę pracę rąk facet wygląda pokracznie.
Mam na dysku sporo filmików z różnych dużych imprez i każdy zawodnik światowej klasy biega, pracując rękami do tyłu, a nie do przodu lub w dół. Przez tę pracę rąk facet wygląda pokracznie.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Jasne, że nie na samym śródstopiu, bo nie jestem Kenijką .henley pisze:Rozumiem Beato ,że swoje długie wybiegania >20km biegasz na śródstopiu?
Dzięki zatem Nagor za odpowiedź w moim imieniu . Nie odpowiedziałam, bo wyszłam. Ale w zasadzie nie mam już nic do dodania. Ja tak to właśnie czuję - to nie jest może bieganie stricte na samym śródstopiu, bo tak to można przelecieć w kolcach na tartanie 3 czy 5km. Ale lądowanie jest na śródstopie, później stopa opada jednak na moment na piętę.
Taki sposób biegania nawet optycznie, z boku, wygląda na lżejszy, nie człapie się z pięty. I chyba jest bardziej efektywny.
- Fist
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 949
- Rejestracja: 18 lip 2005, 22:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Rumia/Gdańsk
- Kontakt:
Czyli jak ktoś bedzie chcial kupic buty do biegania najlepiej polecic mu lekkie startówki (nie kolce) z minimalna amortyzacja?
Mateusz
Dare for more!
Dare for more!
- Nagor
- Ekspert/Trener
- Posty: 3438
- Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
No i tu jest właśnie dylemat. Myślę, że niekoniecznie. Mogą byc lekkie i mogą byc z dośc cienką podeszwą, ale podejrzewam, że zupełnie bez amortyzacji ten ktoś szybko się wykonczy. Niewielu ludzi ma bowiem dostatecznie mocne nogi, żeby zniesc bieganie w cienkich butach po twardym. Poza tym startówki szybko się niszczą.
- henley
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 420
- Rejestracja: 12 maja 2007, 23:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa Marysin Wawerski
Startówki mają całkiem niezłą amortyzację na śródstopiu. Na pięcie jest ona zdecydowanie mniejsza ale chyba nie jest ona już tak potrzebna?
pzdr
henley
,,Nie ma litości, zakładników nie bierzemy..."
henley
,,Nie ma litości, zakładników nie bierzemy..."
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Henley, wszystko jest zależne od tego, czy Ty jesteś w stanie tak biegać? Czy masz wystarczająco mocne nogi, a co za tym idzie - czegoś sobie po drodze nie rozwalisz? Ja bym skłaniała się raczej do rady Nagora - w miarę lekkie buty z cienką podeszwą, ale i z amortyzacją. Po prostu nie jakieś super hiper obudowane i z super amortyzacją w każdym punkcie.henley pisze:Startówki mają całkiem niezłą amortyzację na śródstopiu. Na pięcie jest ona zdecydowanie mniejsza ale chyba nie jest ona już tak potrzebna?
Ktoś mi niedawno zadał pytanie, czy może biegać ciągłe w kolcach, bo chce wzmocnić łydki. Nie tędy droga - można biegać w kolcach, jeśli ma się wystarczająco mocne nogi, ale nie będąc przygotowanym mięśniowo i zakładając kolce na ciągły, można tylko sobie te nogi rozwalić.
Analogicznie, jeśli założysz, Henley, lekkie startówki na wybieganie 30km, to też może się różnie skończyć.