FREDZIO pisze:Paweł - ale czy to co piszesz to jest coś odkrywczego? Wg mnie to są same banały. Tak jak byś przepisywał jakiś ogólny wstęp do książki. Jaki to ma sens?
z ust mi kolega to wyjął. Paweł, czy przypadkiem nie robiłeś magisterki z teorii treningu, to by wiele wyjaśniało
Po tylu postach jeszcze nic nie padło w temacie kontroli, jak w expose premierów, dużo o tym co trzeba robić, ale nic o tym jak.
Większość trenerów, no może część, z którymi się zetknąłem kontrolują trening w sposób podstawowy, tzn. pobiegł/a szybciej, skoczył/a dalej/wyżej, podniósł/a więcej kg. Podejrzewam, że kwestie zakwaszenia są mniej roztrząsane, a już CK, o której wspomniał Paweł to wchodzi w zakres czarnej magii. A przecież jest dużo sposobów kontroli, samych testów wysiłkowych jest pewnie kilkanaście, parametrów krwi jest kilka podstawowych (np. CK, mocznik, glukoza, testosteron, kortyzol, współczynnik T/C, hormon wzrostu, widziałem prace o stosowaniu pomiarów leptyny, IL-6 itp.), obserwacje fizjologiczne (głównie tętno), pomiary np.: ciężaru właściwego moczu, temperatury ciała, testy psychologiczne, badania biomechaniczne... do wyboru do koloru. Tylko powstaje proste z pozoru pytanie: co jest dla mnie (jako trenera) z tego przydatne i jaką mi to daje informację? I tutaj zaczynają się schody.
Kolejna spawa, zmienność rodzajów/form treningowych, to też jest już truizmem w tym towarzystwie. Wystarczy prześledzić forum i zobaczyć ile ludzi umawia się na sale, siłownie, baseny.
Panowie, do konkretów!
Piotras, jestem z tobą, też zamieszany jestem w systemy zarządzania jakością

. Zdecydowanie zgadzam się, że to co zaczął pisać Paweł, to raczej sterowanie treningiem. Jest to pojęcie szerokie, w skład którego wchodzi kontrola. No bo przecież korygowanie planów treningowych w przypadku np. choroby zawodnika jest zmianą procesu treningowego nie opierającą się na kontroli.
I jeszcze mała prośba, Panowie odpuśćmy sobie terminy w rodzaju: niezgodność, działanie korygujące itp. Zbyt dużo mam tego na codzień, a i współczynnik strawności niepomiernie wzrośnie, przy założeniu oczywiście, że jest ujemnie skorelowany z ilością (nad)użytych terminów.
Długo było, ale jeszcze jedną rzecz poruszę. Nie mogę się do końca zgodzić, że najlepszą kontrolą jest start. Zależy czego kontrolą i zależy co uznamy za start udany. Czy nie zdobycie medalu przez stratę setnej sekundy spowodowaną tym, że akurat pechowo ułożyła się pozycja wiosła w kajakarstwie to start udany? A jeżeli nie, to czy można powiedzieć, że zawodnicy byli źle przygotowani? A jeżeli byli źle przygotowani, to jakie wprowadzić zmiany w treningu? W przypadku niektórych dyscyplin, wynik sportowy uzależniony jest od wielu zmiennych niezależnych od zawodnika (patrz wiatr w skokach narciarskich).