NO I ZAGAZOWAŁEM PSA!!!
- THUNDERMAN
- Wyga
- Posty: 110
- Rejestracja: 01 wrz 2004, 08:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Nawiązując do poprzedniego posta - rzeczywiście moja nowa okolica jest niebezpieczna i wyszło to wczesniej niż mogłem przypuszczać.
Wczoraj wieczorem jakiś wilczur złapał mnie za nogawkę (i rozdarł spodnie). Potem warczał gdy tylko próbowałem się ruszyć. Stałem tak z 3 minuty bo pies nie chciał odejsć, po czym minął mnie właściciel - prymityw. Nawet na mnie nie spojrzał. Gdy tylko chciałem biec pies ruszał się jakby miał skoczyć, a on (właściciel) to widział i nic! Nie było sensu się kłócić... Stałem tak jeszcze trochę. W końcu piec sam zaczął się zbliżać. Testosteron szalał, a ja cały ten czas trzymałem w kieszeni gaz i ... w końcu nie wytrzymałem!!!
Opis reakcji psa (musnąłem go tylko w nos):
1. Natychmiastowe schowanie zębów
2. Błyskawiczny odwrót -przestraszył się już tego że coś z jego kierunku leci (jest to gaz w żelu)
3. Nakrył pysk łapami
4. Odbiegł nawet nie skomląc
5. Dalszy los nie jest znany
Właściciel już dawno zniknął w mroku, więc nie oglądając się za siebie pobiegłem dalej.
Kocham biegać i nikt nie ma prawa mi tego odbierać!!
Już dawno nie czułem się szczęśliwy...
Wczoraj wieczorem jakiś wilczur złapał mnie za nogawkę (i rozdarł spodnie). Potem warczał gdy tylko próbowałem się ruszyć. Stałem tak z 3 minuty bo pies nie chciał odejsć, po czym minął mnie właściciel - prymityw. Nawet na mnie nie spojrzał. Gdy tylko chciałem biec pies ruszał się jakby miał skoczyć, a on (właściciel) to widział i nic! Nie było sensu się kłócić... Stałem tak jeszcze trochę. W końcu piec sam zaczął się zbliżać. Testosteron szalał, a ja cały ten czas trzymałem w kieszeni gaz i ... w końcu nie wytrzymałem!!!
Opis reakcji psa (musnąłem go tylko w nos):
1. Natychmiastowe schowanie zębów
2. Błyskawiczny odwrót -przestraszył się już tego że coś z jego kierunku leci (jest to gaz w żelu)
3. Nakrył pysk łapami
4. Odbiegł nawet nie skomląc
5. Dalszy los nie jest znany
Właściciel już dawno zniknął w mroku, więc nie oglądając się za siebie pobiegłem dalej.
Kocham biegać i nikt nie ma prawa mi tego odbierać!!
Już dawno nie czułem się szczęśliwy...
LIVE TO RUN, RUN TO LIVE!
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Średnio agresywny był skoro tak sobie przez trzy minuty staliście. 
Ja ciągle słysze o Tych atakach psów na biegaczy i nie wiem dlaczego nigdy mnie to nie spotkało.
Z moich obserwacji (nie mówię, ze tak jest z Tobą) to spora część ludzi jest przewrażliwiona na tym punkcie.
To wszystko zależy od punktu widzenia.
Opowiem jedną sytuację z dwóch punktów widzenia.
Czas i miejsce - ze dwa lata temu przy szlabanie SBBP.PL, sobota ósma rano.
Punkt widzenia mojego kolegi Szkieleta z Wyborczej.
Idzie sobie chłopak spokojnie a tu nagle wyskakuje na niego jakieś bydle które zaczyna szczekać i ma ewidetnie agresywne zamiary. Właścicielka z daleka obserwuje sytuację. Szkielet skoczył na psa równie agresywnie i nawet się zamachnął chcąc go kopnąć ale pies uciekł.
Punkt widzenia mój.
Idziemy sobie ze Szkieletem a tu biegnie sobie bokiem drogi średniej wielkosci kundelek którego właścicielka idzie niedaleko. Szkielet podrywa sie jakoś dziwnie, przebiega nerwowo na drugą stronę ścieżki na co przestraszony pies reaguje szczekaniem na co Szkielet rzuca się na niego, pies ucieka.
Wg mnie pies był miły i spokojny. Wg Szkieleta agresywny.

Ja ciągle słysze o Tych atakach psów na biegaczy i nie wiem dlaczego nigdy mnie to nie spotkało.
Z moich obserwacji (nie mówię, ze tak jest z Tobą) to spora część ludzi jest przewrażliwiona na tym punkcie.
To wszystko zależy od punktu widzenia.
Opowiem jedną sytuację z dwóch punktów widzenia.
Czas i miejsce - ze dwa lata temu przy szlabanie SBBP.PL, sobota ósma rano.
Punkt widzenia mojego kolegi Szkieleta z Wyborczej.
Idzie sobie chłopak spokojnie a tu nagle wyskakuje na niego jakieś bydle które zaczyna szczekać i ma ewidetnie agresywne zamiary. Właścicielka z daleka obserwuje sytuację. Szkielet skoczył na psa równie agresywnie i nawet się zamachnął chcąc go kopnąć ale pies uciekł.
Punkt widzenia mój.
Idziemy sobie ze Szkieletem a tu biegnie sobie bokiem drogi średniej wielkosci kundelek którego właścicielka idzie niedaleko. Szkielet podrywa sie jakoś dziwnie, przebiega nerwowo na drugą stronę ścieżki na co przestraszony pies reaguje szczekaniem na co Szkielet rzuca się na niego, pies ucieka.
Wg mnie pies był miły i spokojny. Wg Szkieleta agresywny.
- THUNDERMAN
- Wyga
- Posty: 110
- Rejestracja: 01 wrz 2004, 08:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Bardzo spokojnie staliśmy skoro rozdarł mi nogawkę 
Może mieszkasz w innej okolicy a może jako PR-owiec nie chcesz się nikomu narażać... Mam w domu psa (64 kg) i na pewno nie reaguję panicznie na atak byle kundelka.
Często jednak zdarzają sie sytuacje że nawet przez takiego 'szczekającego kundelka' nie możesz biec dalej bo może skończyć się to nieciekawie. Musisz go obbiegać brnąc po błocie albo zatrzymywać się i maszerować. Niby nic się nie dzieje a właściciel świeci oczami, gdy zwracasz mu uwagę. Bo niby pies nie ugryzł... ale trening jest skopany. Kundel nie ma prawa dyktować Ci jak i gdzie masz biegać.
Ciekawe gdzie biegasz skoro nic takiego nigdy Ci się nie zdażyło?
Mi zdarza się to teraz prawie na każdym treningu! (Centrum Warszawy)
Kilka sytuacji z życia:
1. Rok temu: Stoję sobie w kolejce do kiosku. Przede mną stała jakaś kobieta. Nagle przechodzący obok pies (taki mały kundelek na smyczy) atakuje kobietę przede mną, przegryza jej dzinsy aż pojawia sie na nich krew. Po prostu coś mu odwaliło. W trakcie awantury właścicielka psa odmawia odkupienia spodni (oferuje ich zacerowanie bo nie były nowe) po czym odwraca się i odchodzi obrażona (ona!).
2. Dwa lata temu: Biegnę sobie aż tu nagle zza płotu wyskakuje doberman. Łapie mnie za rękaw od kurtki, warczy i nie chce puścić. Nie gryzie mnie, nie szarpie a jednak trzyma zawzięcie. Jest ciemno. Rozrywa kawałek materiału a potem trzyma i trzyma...
Stałem tak ponad 10 minut aż przyszedł uśmiechnięty właściciel.To był cholernie ważny trening!
3. Trzy lata temu - jamnik urąbał mnie w nogę i wgryzł się do kości. byłem wkurzony i pomimo że szczekał i warczał z daleka nie przestałem biec, nie obiegłem go tylko biegłem prosto po drodze. To wtedy znienawidziłem wszystkie spuszczone ze smyczy kundle...
...
4. Nie wiem co by było wczoraj. Właściciela straciłem z pola widzenia a pies szykował się do ponownej próby ugryzienia mnie w nogę. Rozdartych spodni wyobrazić sobie nie można
Ludzie muszą nauczyć się że uległe wobecd nich zwierzęta w określonych okolicznościach (noc, biegnący facet do którego widoku nie są przyzwyczajone) mogą reagować agresją.
Za każdym razem gdy uznam że zagrożone jest moje zdrowie będę bronił się przed agresywnym psem wszystkimi dostępnymi środkami bo mam do tego prawo.

Może mieszkasz w innej okolicy a może jako PR-owiec nie chcesz się nikomu narażać... Mam w domu psa (64 kg) i na pewno nie reaguję panicznie na atak byle kundelka.
Często jednak zdarzają sie sytuacje że nawet przez takiego 'szczekającego kundelka' nie możesz biec dalej bo może skończyć się to nieciekawie. Musisz go obbiegać brnąc po błocie albo zatrzymywać się i maszerować. Niby nic się nie dzieje a właściciel świeci oczami, gdy zwracasz mu uwagę. Bo niby pies nie ugryzł... ale trening jest skopany. Kundel nie ma prawa dyktować Ci jak i gdzie masz biegać.
Ciekawe gdzie biegasz skoro nic takiego nigdy Ci się nie zdażyło?

Kilka sytuacji z życia:
1. Rok temu: Stoję sobie w kolejce do kiosku. Przede mną stała jakaś kobieta. Nagle przechodzący obok pies (taki mały kundelek na smyczy) atakuje kobietę przede mną, przegryza jej dzinsy aż pojawia sie na nich krew. Po prostu coś mu odwaliło. W trakcie awantury właścicielka psa odmawia odkupienia spodni (oferuje ich zacerowanie bo nie były nowe) po czym odwraca się i odchodzi obrażona (ona!).
2. Dwa lata temu: Biegnę sobie aż tu nagle zza płotu wyskakuje doberman. Łapie mnie za rękaw od kurtki, warczy i nie chce puścić. Nie gryzie mnie, nie szarpie a jednak trzyma zawzięcie. Jest ciemno. Rozrywa kawałek materiału a potem trzyma i trzyma...
Stałem tak ponad 10 minut aż przyszedł uśmiechnięty właściciel.To był cholernie ważny trening!
3. Trzy lata temu - jamnik urąbał mnie w nogę i wgryzł się do kości. byłem wkurzony i pomimo że szczekał i warczał z daleka nie przestałem biec, nie obiegłem go tylko biegłem prosto po drodze. To wtedy znienawidziłem wszystkie spuszczone ze smyczy kundle...
...
4. Nie wiem co by było wczoraj. Właściciela straciłem z pola widzenia a pies szykował się do ponownej próby ugryzienia mnie w nogę. Rozdartych spodni wyobrazić sobie nie można

Ludzie muszą nauczyć się że uległe wobecd nich zwierzęta w określonych okolicznościach (noc, biegnący facet do którego widoku nie są przyzwyczajone) mogą reagować agresją.
Za każdym razem gdy uznam że zagrożone jest moje zdrowie będę bronił się przed agresywnym psem wszystkimi dostępnymi środkami bo mam do tego prawo.
LIVE TO RUN, RUN TO LIVE!
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Ale ja się zgadzam, zę psy powinny być na smyczy i człowiek przedewszystkim - ale biegam już parę lat i nie wiem jak to się dzieje - zawsze mam z psami dobre relacje.
Zdarza mi się, ze pies mnie zaczepia ale zaczepiają mnie tylko takie które chcą mnie wylizać po twarzy.
Zdarza mi się, ze pies mnie zaczepia ale zaczepiają mnie tylko takie które chcą mnie wylizać po twarzy.

- THUNDERMAN
- Wyga
- Posty: 110
- Rejestracja: 01 wrz 2004, 08:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
A może tam gdzie biegasz psy są przyzwyczajone do widoku biegacza? Gdy jadę na rowerze też mnie nie atakują i zawsze są ok 

LIVE TO RUN, RUN TO LIVE!
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 27 lis 2007, 13:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Radzymin
temat nie jest mi obcy gdyż biegam i mam owczarka (często razem biegamy), a w razie sytuacji konfliktowych mam przy sobie gaz pieprzowy.
Zdaży się że otwierając bramę i wjeżdżając samochodem do domu pies wybieganie poza ogrodzenie i spotyka tam biegacza. Z uwagi na to że mój pies wygląda raczej groźnie obserwuje na ogół reakcje typu: do budy! (mój pies śpi w domu), machanie rękami, gwałtowna zmiana biegu itp. Co nieuchronnie zwraca na siebie uwagę psa.
W tym miejscu apel: spotykając psa starajmy się nic nie zmieniać w swoim zachowaniu. Jeżeli coś mamy do powiedzenia właścicielowi to spokojnym głosem.
Gdy oczywiście czujemy się na serio atakowani to stajemy przodem do psa i liczymy że wygramy próbę sił i pies sobie pójdzie. W przeciwnym razie przyda sie gaz i mocne nogi.
Zdaży się że otwierając bramę i wjeżdżając samochodem do domu pies wybieganie poza ogrodzenie i spotyka tam biegacza. Z uwagi na to że mój pies wygląda raczej groźnie obserwuje na ogół reakcje typu: do budy! (mój pies śpi w domu), machanie rękami, gwałtowna zmiana biegu itp. Co nieuchronnie zwraca na siebie uwagę psa.
W tym miejscu apel: spotykając psa starajmy się nic nie zmieniać w swoim zachowaniu. Jeżeli coś mamy do powiedzenia właścicielowi to spokojnym głosem.
Gdy oczywiście czujemy się na serio atakowani to stajemy przodem do psa i liczymy że wygramy próbę sił i pies sobie pójdzie. W przeciwnym razie przyda sie gaz i mocne nogi.
- THUNDERMAN
- Wyga
- Posty: 110
- Rejestracja: 01 wrz 2004, 08:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Ok ale uważam, że nie powinno dochodzić do sytuacji, w której zastanawiasz się jak się zachować, aby pies Cię nie dziabnął. Nie powinno byc tak, że biegnąć zastanawiasz się czy zwolnić, zastanawiasz się czy nie machać rękami. A może w ogóle spuścić ręce aby się nie majtały po bokach?
Zgadzam się że w ogromnej większości przypadków można tego uniknąć i nie ma sensu bezsensowne rozdrażnianie psa. Ja się nie boję ale znam osoby które panicznie reagują na każde szczeknięcie. Tylko nawet jeśli ktoś krzyczy i macha rękami to własciciel ponosi odpowiedzialność za to, jak zachowa się pies, a zaatakowana osoba ma prawo zrobić WSZYSTKO by powstrzymać atak :]:]:]
Może mam pecha do psów ale... nienawidzę ich gdy biegam (w domu ok) i będę walczył jak tylko potrafię, by biegać NORMALNIE.

Zgadzam się że w ogromnej większości przypadków można tego uniknąć i nie ma sensu bezsensowne rozdrażnianie psa. Ja się nie boję ale znam osoby które panicznie reagują na każde szczeknięcie. Tylko nawet jeśli ktoś krzyczy i macha rękami to własciciel ponosi odpowiedzialność za to, jak zachowa się pies, a zaatakowana osoba ma prawo zrobić WSZYSTKO by powstrzymać atak :]:]:]
Może mam pecha do psów ale... nienawidzę ich gdy biegam (w domu ok) i będę walczył jak tylko potrafię, by biegać NORMALNIE.
LIVE TO RUN, RUN TO LIVE!
- Friend
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1683
- Rejestracja: 22 mar 2002, 09:25
- Życiówka na 10k: 48
- Życiówka w maratonie: 4:04
- Lokalizacja: Gdańsk
Jednego psiaka lekko zagazowałem w lesie.
Troszeczke wyouściłem w jego kierunku żelu i uciekł.
Zawsze biegam z gazem dla własnego bezpieczeństwa.
Nie mam litości dla każdego zwierzaka który mnie zaatakuje. (ludzi zresztą też)
Troszeczke wyouściłem w jego kierunku żelu i uciekł.
Zawsze biegam z gazem dla własnego bezpieczeństwa.
Nie mam litości dla każdego zwierzaka który mnie zaatakuje. (ludzi zresztą też)
- Fist
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 949
- Rejestracja: 18 lip 2005, 22:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Rumia/Gdańsk
- Kontakt:
Thunderman nie ma mozliwosci by biegac w bardziej bezpiecznych miejscach? Choc to glupie uzalezniac trening od psów...
Mnie jeszcze zaden nie zaatakowal gdziekolweik bym nie biegal, ale najbardziej denerwuje mnie to ze jak jakiegos spotykam to mi tetno wzrasta.
Na caly dzien mam zepsuty humor ze nie w pelni zrobilem trening
Nie wiem czy ludzie wiedza al e nietrzymanie psa na smyczy w lesie to wykroczenie i jako takie podlega karze.......
Mnie jeszcze zaden nie zaatakowal gdziekolweik bym nie biegal, ale najbardziej denerwuje mnie to ze jak jakiegos spotykam to mi tetno wzrasta.
Na caly dzien mam zepsuty humor ze nie w pelni zrobilem trening
Nie wiem czy ludzie wiedza al e nietrzymanie psa na smyczy w lesie to wykroczenie i jako takie podlega karze.......
Mateusz
Dare for more!
Dare for more!
- rybull
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 261
- Rejestracja: 07 paź 2007, 13:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa Srodmiescie
- Kontakt:
na rowerze dobry sposob to polac psa woda z bidonu, wtedy zazwyczaj glupieja i jest czas na ucieczke
a jak biegalem to zawsze mialem ochote wyjac pistolet i zastrzelic takiego glupiego psa (a najlepiej to i psa i jego jeszcze glupszego pana/pania, ktory wyprowadza swojego pimpusia bez kaganca i latajacego sobie luzem). neistety nie mam broni (a moze na szczescie?)

a jak biegalem to zawsze mialem ochote wyjac pistolet i zastrzelic takiego glupiego psa (a najlepiej to i psa i jego jeszcze glupszego pana/pania, ktory wyprowadza swojego pimpusia bez kaganca i latajacego sobie luzem). neistety nie mam broni (a moze na szczescie?)
my dream is to fly over the rainbow so high
http://tio.blox.pl
http://welodrom.pl
http://tio.blox.pl
http://welodrom.pl
- Atlantyda
- Dyskutant
- Posty: 42
- Rejestracja: 26 lis 2007, 20:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Żywiec
WitajTHUNDERMAN pisze:Nawiązując do poprzedniego posta - rzeczywiście moja nowa okolica jest niebezpieczna i wyszło to wczesniej niż mogłem przypuszczać.
Opis reakcji psa (musnąłem go tylko w nos):
1. Natychmiastowe schowanie zębów
2. Błyskawiczny odwrót -przestraszył się już tego że coś z jego kierunku leci (jest to gaz w żelu)
3. Nakrył pysk łapami
4. Odbiegł nawet nie skomląc
5. Dalszy los nie jest znany
Właściciel już dawno zniknął w mroku, więc nie oglądając się za siebie pobiegłem dalej.
Kocham biegać i nikt nie ma prawa mi tego odbierać!!
Już dawno nie czułem się szczęśliwy...
Napisz proszę jaki to gaz i gdzie go można kupić. Ja sam nie boję się psów i jak co, to ładuję kopa albo sięgam po kamień. Z reguły pomaga.
Problem mam taki, że mój dzieciak (ma 11 lat), raz że jest nadpobudliwy, to na dodatek panicznie boi się psów. Na widok psa piszczy, podskakuje, krzyczy i jednocześnie stara się za mną chować, co całkiem utrudnia mi akcję. Kilka razy było tak, że nie bardzo jak miałem zareagować. Dosyć często chodzimy na spacery a ostatnio zaczyna ze mną biegać. Tak więc problem jest. Zastanawiałem się nad kupnem wiatrówki pistoletu ale obawiam się, że byłby nieporęczny i mógłby powodować więcej problemów niż ew. korzyści. Gaz wydaje mi się ok.
Może macie jakieś inne sposoby na taką sytuację?
Pozdrawiam. Atlantyda
A poniżej moja pierwsza miłość :)
http://pl.youtube.com/watch?v=fLHpoDJz05E
A poniżej moja pierwsza miłość :)
http://pl.youtube.com/watch?v=fLHpoDJz05E
-
- Stary Wyga
- Posty: 220
- Rejestracja: 11 gru 2001, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Najgorsze w tym wszystkim jest to że właściciele psów nie zdają sobie sprawy jakie potencjalne niebezpieczeństwo sprawia pies dla biegacza.
Włascicele psów prawie nigdy nie przywołują swojego pupila do siebie żeby go przytrzymać nawet kiedy ewidentnie widać że biegacz nie ma możliwości minięcia właściciela w odległości większej niż metra czy dwa (wąska ścieżka, alejka). Takich sytuacji przeżyłem już masę.
Raz rzucił się na mnie Rottwailer i całe szczęscie że miał kaganiec!
Dlatego osobiście nosiłbym 2 gazy jeden na psa drugi na właściciela.
Sądzę że w układzie pies, właściciel, biegacz głupota włascicieli jest największa i przerażająca.
Ja mam wiele lat doświadzczenia w spotkaniach z psami i na pierwszy rzut oka widzę intencje psa albo rozpoznaję sytuację w której pies może zadziałać instynktownie agresywnie. Ale powiedzcie sami na co to się zda jeśli właściciel ma w dupie to co robi jego pies.
Kogoś kto wypuszcza samopas owczarka niemieckiego w las wpakowałbym do więzienia na początek na 48h na otrzeźwienie a przy drugiej takiej sytuacji sądoweni zabronił sprawowania opieki nad zwierzętami.
Włascicele psów prawie nigdy nie przywołują swojego pupila do siebie żeby go przytrzymać nawet kiedy ewidentnie widać że biegacz nie ma możliwości minięcia właściciela w odległości większej niż metra czy dwa (wąska ścieżka, alejka). Takich sytuacji przeżyłem już masę.
Raz rzucił się na mnie Rottwailer i całe szczęscie że miał kaganiec!
Dlatego osobiście nosiłbym 2 gazy jeden na psa drugi na właściciela.
Sądzę że w układzie pies, właściciel, biegacz głupota włascicieli jest największa i przerażająca.
Ja mam wiele lat doświadzczenia w spotkaniach z psami i na pierwszy rzut oka widzę intencje psa albo rozpoznaję sytuację w której pies może zadziałać instynktownie agresywnie. Ale powiedzcie sami na co to się zda jeśli właściciel ma w dupie to co robi jego pies.
Kogoś kto wypuszcza samopas owczarka niemieckiego w las wpakowałbym do więzienia na początek na 48h na otrzeźwienie a przy drugiej takiej sytuacji sądoweni zabronił sprawowania opieki nad zwierzętami.
- THUNDERMAN
- Wyga
- Posty: 110
- Rejestracja: 01 wrz 2004, 08:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Heh gaz jest zwyczajny - w wielu sklepach można dostaćAtlantyda pisze: Witaj
Napisz proszę jaki to gaz i gdzie go można kupić. Ja sam nie boję się psów i jak co, to ładuję kopa albo sięgam po kamień. Z reguły pomaga.
Problem mam taki, że mój dzieciak (ma 11 lat), raz że jest nadpobudliwy, to na dodatek panicznie boi się psów. Na widok psa piszczy, podskakuje, krzyczy i jednocześnie stara się za mną chować, co całkiem utrudnia mi akcję. Kilka razy było tak, że nie bardzo jak miałem zareagować. Dosyć często chodzimy na spacery a ostatnio zaczyna ze mną biegać. Tak więc problem jest. Zastanawiałem się nad kupnem wiatrówki pistoletu ale obawiam się, że byłby nieporęczny i mógłby powodować więcej problemów niż ew. korzyści. Gaz wydaje mi się ok.
Może macie jakieś inne sposoby na taką sytuację?

Ja swój kupiłem w centrum handlowym "Galeria Mokotów" w sklepie z wiatrówkami, gazami, procami, nożami etc. Jest to gaz do obrony w żelu (taki są lepsze bo nie cofają się 'pod wiatr') do użytku ogólnego - nie tylko na psy. Takie coś standardowo kosztuje 20-30 PLN. Myślę że na Allegro również można kupić.
LIVE TO RUN, RUN TO LIVE!
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 27 lis 2007, 13:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Radzymin
cóż, ja spuszczam swojego owczarka niemieckiego w las gdy idę z nim pobiegać (tzn jest to las gdzie jest sporo domków letniskowych co ogranicza szanse spotkania z dziką zwierzyną).
Nie można generalizować, większość psów rasowych typu owczarek niemiecki to psy ułożone i nie atakują bez powodu, moim problemem są inne bez opieki wałęsające się psy (dlatego pies biega bez kagańca). Nie za bardzo nawet wiadomo czy jest to niezgodne z prawem, bo ciężko zdefiniować miejsce publiczne (gdzie trzeba mieć kaganiec lub smycz). I ostrożnie z agresją, bo pies to wyczuje... Sposób z kamieniem też działa tylko na bezpańskie psy, mojego to prowokuje.
Nie można generalizować, większość psów rasowych typu owczarek niemiecki to psy ułożone i nie atakują bez powodu, moim problemem są inne bez opieki wałęsające się psy (dlatego pies biega bez kagańca). Nie za bardzo nawet wiadomo czy jest to niezgodne z prawem, bo ciężko zdefiniować miejsce publiczne (gdzie trzeba mieć kaganiec lub smycz). I ostrożnie z agresją, bo pies to wyczuje... Sposób z kamieniem też działa tylko na bezpańskie psy, mojego to prowokuje.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6526
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Thunderman, zdarza mi się biegać w Twojej okolicy, bo mieszkam po przeciwnej stronie wilanowskich pól, czyli koło SGGW.
Kiedyś bywało tam faktycznie niebezpiecznie - na polach były działki, gdzie szwendały się na pół zdziczałe psy. Wówczas, raz też zdarzyło mi się użyć gazu.
Odkąd zaczęła się na polach budowa, sytuacja zmieniła się, a ja już od dawna nawet gazu ze sobą nie zabieram. Bezpańskich psów nie spotykam.
Kiedyś bywało tam faktycznie niebezpiecznie - na polach były działki, gdzie szwendały się na pół zdziczałe psy. Wówczas, raz też zdarzyło mi się użyć gazu.
Odkąd zaczęła się na polach budowa, sytuacja zmieniła się, a ja już od dawna nawet gazu ze sobą nie zabieram. Bezpańskich psów nie spotykam.