Skoro jednak dyskutujemy z Wojtkiem o czym innym, to teraz kolejne pytanie: czy takie podejście do treningu nie wyklucza Wyczynu, przez duże "W"? Czy nie jest tak, że Wyczyn karmi się monotonią, schematem, zadziabaniem i monotonnym powtarzaniem pewnych schematów?
Kolejne pytanie z serii "byc czy miec ?".
Jak wspomnialem uprzednio , trzeba przede wszytskim byc wiernym sobie , pod warunkiem ze czlowiek zna siebie samego i jest tym kim jest a nie stara sie na sile naciagnac wlasny wizerunek na odlegle wyobrazenie o sobie .
Kiedys byl slon , ktory zakochal sie w mrowce i wyniknela z tego tragedia

.
Wszystko wiec sprowadza sie do waskiej przestrzeni pomiedzy uszami , bo bez tego nawet palcem sie nie kiwnie .
Czy trening zawodowy musi byc schematyczny i monotonny ?
Wszystko zalezy od naszej kreatywnosci .
Dzisiaj bardzo wiele osob uzywa mp3 players , zeby odleciec w otchlan wlasnych wyobrazenn i zapomniec o mechanicznych schematach treningowych .
Mozna tez jeszcze inaczej i po prostu wprowadzic nowe elementy do starej gry .
Niedawno ogladalem program o zimowych igrzyskach , z interesujacymi biografiami mistrzow , uwzgledniajacy ich przygotowania .
Szczegolnie utkwil mi w pamieci trening
Janicy Kostelic , zaprojektowany przez jej ojca .
Ogladajac jak biegala po bardzo niedostepnym wybrzezu Chorwacji , wynajdywala glazy do treningu sily i podciagala sie na galeziach , powrocilem pamiecia do filmu Rocky . Tam wlasnie jest sekwencja , gdzie bohater trenuje w sposob totalnie naturszczykowski , w kontrascie do sowieckiego boksera , ktorego treningi byly super skomputeryzowane .
Jaki byl final fimu i przygotowan Janicy , wiemy doskonale . Wlasnie fakt przygotowan Janicy dedykuje roznym technokratom , zapatrzonym we wlokienka miesniowe i wskazniki laktometru .
Przyklady Janicy i Rocky'ego podaje nie bez przyczyny . Powodem jest zamkniecie sie w ciasnej sferze dyscyplin .
Osobiscie jestem przekorny i staram sie nie poddawac roznym kanonom i
tradycjom , poszukujac inspiracji poza ograniczonym arsenalem srodkow treningowych , ogranych do bolu w danej dyscyplinie .
We wlasnym treningu poszukuje nowatorstwa i robie to do dzisiaj , wykorzystaujac np. sprinty w kolcach do ... wzrostu formy na rowerze .
Efektem niech bedzie ten oto komentarz :
I assume that the drug test takes a while to run. W going from sweeper to contendor in a weekend. That is one heck of a peak. Obviously I need to learn about communist training techniques. Surprised
The rest of the story is that I looked over my shoulder about half way through the masters race in Augusta and my eyes started hurting. Even wearing dark glasses today, neon lucky socks nearby as if a solar flare happened. Lamar was slowing pulling away in front of me. I tried to focus on the positive of keeping up with Lamar. I suceeded in protecting my eyes by not allowing lucky socks to get within striking distance.
Woytek had his motor running hot on Sunday. I doubt I would've hung with him anyway but here is where I lost contact. Can you see why? I found out about 3 seconds after this shot. I aspire too to one day watch Dan, Torre, Lamar and Jim duking it out.