Cel życiowy pilnie poszukiwany
-
- Wyga
- Posty: 100
- Rejestracja: 14 lis 2006, 18:35
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-obecnie Wilanów
Pinacolada, wogóle zaczęło się od... od moich sąsiadów i mojego męża, który to bardzo chciał wciągnąć mnie do biegania. Głupol - pomyślałam przyciskając guzik od TV :D
Gdy słyszałam jak wydłużają dystans do 5km - powiedziałam, że są walnięci i powinno się ich zamknąć w szpitalu dla psycholi
Aż do momentu, gdy pojechaliśmy na działkę do znajomych - czerwiec 2006. Wyciągnąl mnie mój sąsiad (chwała mu za to!), mówiąc: "oj, Hela (jagomago nie jedno ma imię ), jak nie dasz rady z nami, to wrocisz - droge znasz".
Założyłam rozklapciałe adidasy, koszulkę, jakieś majcięta i myk.
Wyszłam, poszłam, pobiegłam, wróciłam i zapytałam czemu są zmęczeni?! Oni walczyli z dystansem przez pół roku, a ja za pierwszym razem 5km. Stąd wzięło się powiedzenie mojego sąsiada, iż "stworzył potwora"
Na drugi dzień to ja ich wyciągałam do biegania.
Od tamtego dnia chód zastąpiłam bieganiem
1 Października 2006 - run warsaw -atmosfera, zabawa, 5km na luzie
Poczułam na prawdę radochę z biegania. A do tego całkiem niespodziewanie wpadła mi w łapki ulotka - Bieg Niepodległości. I tak miesiąc i 10 dni po run warsaw pobiegłam 10km.
Lękałam się zimy, wszak zimno, psa bym na dwór nie wygoniła,a co dopiero iść biegać samemu. Biegałam całą zimę, zakochałam się w bieganiu w zimę, opatulona w czapki, szaliki, rękawiczki.
Luty 2007 - hmmm, a może bym tak połówkę przebiegła?! eeeeeeeeee, no ale zapisać się mogę - pomyślałam. Tak też zrobiłam. I tak też w marcu pobiegłam Półmaraton Warszawski. Ciężko, bo tempo narzuciłam... ale żyję No to jak już połówka pękła, czas na maraton - pół roku przygotowań, stres, ścisk w żołądku, choć przecież w każdym momencie mogłam po prostu przestać biec.
Tak więc jak widzisz, zaczynałam od 5 km, a później podwajałam dystans.
Pomogli mi ludzie z forum, ale i lektura Bieganie. Tam przeczytałam, że nie jest tak jak mi się na początku wydawało, że ludzie biegną na wynik. Tam napisano, że ludzie pokonują swoje słabości, biegną dla siebie, dla przyjemności. A, przejrzałam tez wyniki z poprzednich biegów... polecam lekturę na prawdę ludzie biegają dla przyjemności
I chyba to dało mi wiarę w siebie.
Choć kryzys na 38 km - to była chyba opisywana często "ściana"...
Na medalu z Maratonu jest napis, że bieganie jest jak życie, czym bliżej końca tym jest ciężej. Prawda.
Siłą woli już nie dawałam rady, potrzebowałam... dopingu ludzi i wsparcia.
Zobaczyłam linię mety, a gdy była za mną... nie, nie rozpłakałam się... usnęłam na stojąco :D
Złote słowa Jerzego Skarżyńskiego: "biegnij swoim tempem, baaaaaaaaaaaaaaaaardzo wolno, 42 km 195 metrów to kawał dystansu.
Dziękuję za uwagę. Idę wklepać maść na skołataną kostkę
PS. 23 września w dzień Maratonu miałam rocznicę ślubu - nie wiem co było większym wyzwaniem
PS. i jak zwykle - Pinacolada - KOP!!!
Gdy słyszałam jak wydłużają dystans do 5km - powiedziałam, że są walnięci i powinno się ich zamknąć w szpitalu dla psycholi
Aż do momentu, gdy pojechaliśmy na działkę do znajomych - czerwiec 2006. Wyciągnąl mnie mój sąsiad (chwała mu za to!), mówiąc: "oj, Hela (jagomago nie jedno ma imię ), jak nie dasz rady z nami, to wrocisz - droge znasz".
Założyłam rozklapciałe adidasy, koszulkę, jakieś majcięta i myk.
Wyszłam, poszłam, pobiegłam, wróciłam i zapytałam czemu są zmęczeni?! Oni walczyli z dystansem przez pół roku, a ja za pierwszym razem 5km. Stąd wzięło się powiedzenie mojego sąsiada, iż "stworzył potwora"
Na drugi dzień to ja ich wyciągałam do biegania.
Od tamtego dnia chód zastąpiłam bieganiem
1 Października 2006 - run warsaw -atmosfera, zabawa, 5km na luzie
Poczułam na prawdę radochę z biegania. A do tego całkiem niespodziewanie wpadła mi w łapki ulotka - Bieg Niepodległości. I tak miesiąc i 10 dni po run warsaw pobiegłam 10km.
Lękałam się zimy, wszak zimno, psa bym na dwór nie wygoniła,a co dopiero iść biegać samemu. Biegałam całą zimę, zakochałam się w bieganiu w zimę, opatulona w czapki, szaliki, rękawiczki.
Luty 2007 - hmmm, a może bym tak połówkę przebiegła?! eeeeeeeeee, no ale zapisać się mogę - pomyślałam. Tak też zrobiłam. I tak też w marcu pobiegłam Półmaraton Warszawski. Ciężko, bo tempo narzuciłam... ale żyję No to jak już połówka pękła, czas na maraton - pół roku przygotowań, stres, ścisk w żołądku, choć przecież w każdym momencie mogłam po prostu przestać biec.
Tak więc jak widzisz, zaczynałam od 5 km, a później podwajałam dystans.
Pomogli mi ludzie z forum, ale i lektura Bieganie. Tam przeczytałam, że nie jest tak jak mi się na początku wydawało, że ludzie biegną na wynik. Tam napisano, że ludzie pokonują swoje słabości, biegną dla siebie, dla przyjemności. A, przejrzałam tez wyniki z poprzednich biegów... polecam lekturę na prawdę ludzie biegają dla przyjemności
I chyba to dało mi wiarę w siebie.
Choć kryzys na 38 km - to była chyba opisywana często "ściana"...
Na medalu z Maratonu jest napis, że bieganie jest jak życie, czym bliżej końca tym jest ciężej. Prawda.
Siłą woli już nie dawałam rady, potrzebowałam... dopingu ludzi i wsparcia.
Zobaczyłam linię mety, a gdy była za mną... nie, nie rozpłakałam się... usnęłam na stojąco :D
Złote słowa Jerzego Skarżyńskiego: "biegnij swoim tempem, baaaaaaaaaaaaaaaaardzo wolno, 42 km 195 metrów to kawał dystansu.
Dziękuję za uwagę. Idę wklepać maść na skołataną kostkę
PS. 23 września w dzień Maratonu miałam rocznicę ślubu - nie wiem co było większym wyzwaniem
PS. i jak zwykle - Pinacolada - KOP!!!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 391
- Rejestracja: 09 sie 2007, 09:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
jagomago, fantastyczna opowiesc:-)
Ja tez tak samo planuje - run warsaw, bieg niepodleglosci i polmaraton na wiosne i maraton na jesien
zeby tylko obylo sie bez kontuzji !!
Ja tez tak samo planuje - run warsaw, bieg niepodleglosci i polmaraton na wiosne i maraton na jesien
zeby tylko obylo sie bez kontuzji !!
[url=http://runmania.com/rlog/?u=aolesins][img]http://runmania.com/f/1f8a6a254b727ad4b3be2d11bf661f5a.gif[/img][/url]
10K - 46:23
15K - 1:17:33
21.097K - 1:42:15
10K - 46:23
15K - 1:17:33
21.097K - 1:42:15
-
- Wyga
- Posty: 100
- Rejestracja: 14 lis 2006, 18:35
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-obecnie Wilanów
http://biegajznami.pl/forum/viewtopic.php?t=20028aolesins pisze:jagomago, fantastyczna opowiesc:-)
Ja tez tak samo planuje - run warsaw, bieg niepodleglosci i polmaraton na wiosne i maraton na jesien
zeby tylko obylo sie bez kontuzji !!
-
- Wyga
- Posty: 73
- Rejestracja: 09 wrz 2007, 09:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Reda
Jagomago-chylę czoła.Szok!!!Kurcze ale mi zaimponowałaś!!!Zaczynając musiałaś mieć dużo lepszą kondycję niż ja i być bez takiej jak ja opony ale czytając Twoje wspomnienia widzę,że można!!!Dziekuję Ci że napsiałaś o swoich początkach-to bardzo dodaje otuchy.Mnie również zachęcił mąż,który kiedyś biegał i który bardzo kocha bieganie.Myślę,że widział jak walczę bezkutecznie z kilogramami i brakiem kondycji oraz pogłębiającą się chorobą nadciśneiniową.Jestem mu taka wdzięczna...Podziwiając Twoje tempo zastanawiałam się ile jesteś młodsza?Głupio się tak pytać ale może zdradzisz tajemnice?Ja mam 37 lat i czasami sobie myślę,że szkoda,że tak późno zrozumiałam że warto biegać.A zdrugiej strony lepiej późno niż wcale lub ...nigdy Jeszcze raz bardzo,bardzo Ci dziękuję!
"Jeżeli człowiek czegoś gorąco pragnie, to cały wszechświat potajemnie mu sprzyja."
-
- Wyga
- Posty: 100
- Rejestracja: 14 lis 2006, 18:35
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-obecnie Wilanów
Pinacolada, patrząc na mijających mnie "starszych" ode mnie biegaczy chyliłam czoła... ja obstawiałam tyły Ale jeszcze kiedyś pobiegnę ramię w ramię
Być młodszym, szczuplejszym - fakt, jest łatwiej. Ale dla mnie bohaterami są właśnie ci, którzy biegają by zgubić jak to ładnie ujęłaś oponkę, a przy tym ten cel nie przesłania im przyjemności z biegania!
Wiesz, jak patrzę na młode dziewczęta pod mcdonem lub innym fastfoodem to aż mi tak... ten... no... mają po 13-18 lat i oponka dookoła szyi, nadgarstków i nad bioderkami
Za to cieszy mnie widok biegających "oponek" - one coś z tym robią, by na starość nie osiąść w fotelu i już z niego nie wstać.
Nam, starszym kobietom ta oponka czasem zostaje po porodzie (ja mam to przed sobą) albo z racji gorszego, nie ma co się oszukiwać, z wiekiem spalania tłuszczyku.
Mam 31 lat, więc łatwo policzyć, że zaczynałam z kalendarzową 30! I też uważam, że za późno zaczęłam biegać. Wiem ile straciłam, ale wiem też ile (od)zyskałam.
Nie wiem czy mogę być dla Ciebie wzorcem, wszak wzorców na forum jest wielu i to takich przy których ja jestem małym pikusiem :D
Ale cieszę się, że mogę w jakiś sposób dać Tobie KOPA Co też będę czyniła zawsze, gdy zobaczę, że się ociągasz
Trzymaj się
Być młodszym, szczuplejszym - fakt, jest łatwiej. Ale dla mnie bohaterami są właśnie ci, którzy biegają by zgubić jak to ładnie ujęłaś oponkę, a przy tym ten cel nie przesłania im przyjemności z biegania!
Wiesz, jak patrzę na młode dziewczęta pod mcdonem lub innym fastfoodem to aż mi tak... ten... no... mają po 13-18 lat i oponka dookoła szyi, nadgarstków i nad bioderkami
Za to cieszy mnie widok biegających "oponek" - one coś z tym robią, by na starość nie osiąść w fotelu i już z niego nie wstać.
Nam, starszym kobietom ta oponka czasem zostaje po porodzie (ja mam to przed sobą) albo z racji gorszego, nie ma co się oszukiwać, z wiekiem spalania tłuszczyku.
Mam 31 lat, więc łatwo policzyć, że zaczynałam z kalendarzową 30! I też uważam, że za późno zaczęłam biegać. Wiem ile straciłam, ale wiem też ile (od)zyskałam.
Nie wiem czy mogę być dla Ciebie wzorcem, wszak wzorców na forum jest wielu i to takich przy których ja jestem małym pikusiem :D
Ale cieszę się, że mogę w jakiś sposób dać Tobie KOPA Co też będę czyniła zawsze, gdy zobaczę, że się ociągasz
Trzymaj się
-
- Wyga
- Posty: 73
- Rejestracja: 09 wrz 2007, 09:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Reda
Dzięki wielkie!!!!Ja do tej pory też byłam z tych opod mcdonaldem...no może nie aż tak ale uwielbiałam odreagować stes gotując lub wychodząc z mężem na kolacje!!!To przeciez takie przyjemne.Do tego zawyżam średnią krajową i mam trzy dorodne dzieciaki w domu,co wcale nie zaważyło na mojej nadwadze,to takie wygodne tłumaczenie-moja nadwaga jest wynikiem porodu,oj ja mam przecież troje dzieci!przecież po porodzie zawsze jest nadwaga.I tak można oklamywać się cały czas.Mam teraz wielką nadzieję,że teraz najlepszym oidreagowaniem na stres,zmartwienia i przemęczenie będzie bieganie.Dużą pomocą jest to forum i Wasza pomoc,za którą bardzo Ci dziekuje
"Jeżeli człowiek czegoś gorąco pragnie, to cały wszechświat potajemnie mu sprzyja."
-
- Wyga
- Posty: 100
- Rejestracja: 14 lis 2006, 18:35
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-obecnie Wilanów
teraz to Ty mi zaimponowałaś - słodka trójeczka, o kurka, wynik dla mnie nie_do_osiągnięcia tym bardziej jestem pełna podziwu, że chcesz biegać!
a co do kolacji w domu - zaczynam jeść po 20.00, bo w ciągu dnia nie mam czasu, a na kolację z mężem - to takie romantyczne ech
a tak apropos - ostatnio spotkałam na mieście swoją instruktorkę od pilatesu - spotkanie miało miejsce hmmm w tej samej kolejce po kebab :D
ot, czasem odrobina szaleństwa
wszystko jest dla ludzi, ino umiar i zdrowy rozsądek zachować trza!
poza tym dziś "zaszaleję" - jutro w biegu spalę
a co do kolacji w domu - zaczynam jeść po 20.00, bo w ciągu dnia nie mam czasu, a na kolację z mężem - to takie romantyczne ech
a tak apropos - ostatnio spotkałam na mieście swoją instruktorkę od pilatesu - spotkanie miało miejsce hmmm w tej samej kolejce po kebab :D
ot, czasem odrobina szaleństwa
wszystko jest dla ludzi, ino umiar i zdrowy rozsądek zachować trza!
poza tym dziś "zaszaleję" - jutro w biegu spalę
-
- Stary Wyga
- Posty: 162
- Rejestracja: 24 lip 2007, 20:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
jagomago - super napisałaś!!!!!!!!!!
Pinacolada - ja też BARDZO chylę czoła! Ja nie urodziłam ani jednego dziecka, a oponkę mam jakbym urodziła z piątkę
To jak już się tak wzajemnie motywujemy - to napiszę, co (kto) mnie zmotywował.
Miałam szefową - Laura, 35 lat - TOTALNIE wysportowana. Bieganie - godzina, dwie - phi, bułka z masłem. Maraton zaliczony parę razy. Pływa - jak "nakręcona", rower - godzinami. W domu stepper, rower stacjonarny. Czasami lata na siłownię.
Myślałam sobie: "Ech... Niedościgły ideał! Wysportowana, pełna energii, zdrowo żyje!!!! Gdzie mi do Niej!"
A potem, poznałam Ją bliżej i dowiedziałam się, że:
- Zaczęła uprawiać JAKIKOLWIEK SPORT mając 30 lat
- Zaczęła to robić, bo...... ma OGROMNE skłonności do tycia
- Ma napady obżerania się (np. potrafi zjeść na raz cały słoik Nutelli!) i czasami ma też totalnego lenia i nie chce się Jej ruszyć d... z fotela
No to stwierdziłam - cholera! Jak Ona mogła - to ja też dam radę!
Zwłaszcza, że mam... właśnie 30 lat (no... już prawie 31)
Nota bene - po doświadczeniu jagomago, mojej szefowej i moim - coś z tą 30tką musi być magicznego
Laura była moją motywacją. Wiem, że ja startuję z wyższej wagi niż Ona. Ona była zwyczajnie "krągła" - ja jestem - co tu dużo mówić "gruba" - ale.... może nigdy nie będę taka jak Ona, ale może chociaż będę bliżej tego, jak mi się wydawało, niedoścignionego ideału?
Pinacolada - ja też BARDZO chylę czoła! Ja nie urodziłam ani jednego dziecka, a oponkę mam jakbym urodziła z piątkę
To jak już się tak wzajemnie motywujemy - to napiszę, co (kto) mnie zmotywował.
Miałam szefową - Laura, 35 lat - TOTALNIE wysportowana. Bieganie - godzina, dwie - phi, bułka z masłem. Maraton zaliczony parę razy. Pływa - jak "nakręcona", rower - godzinami. W domu stepper, rower stacjonarny. Czasami lata na siłownię.
Myślałam sobie: "Ech... Niedościgły ideał! Wysportowana, pełna energii, zdrowo żyje!!!! Gdzie mi do Niej!"
A potem, poznałam Ją bliżej i dowiedziałam się, że:
- Zaczęła uprawiać JAKIKOLWIEK SPORT mając 30 lat
- Zaczęła to robić, bo...... ma OGROMNE skłonności do tycia
- Ma napady obżerania się (np. potrafi zjeść na raz cały słoik Nutelli!) i czasami ma też totalnego lenia i nie chce się Jej ruszyć d... z fotela
No to stwierdziłam - cholera! Jak Ona mogła - to ja też dam radę!
Zwłaszcza, że mam... właśnie 30 lat (no... już prawie 31)
Nota bene - po doświadczeniu jagomago, mojej szefowej i moim - coś z tą 30tką musi być magicznego
Laura była moją motywacją. Wiem, że ja startuję z wyższej wagi niż Ona. Ona była zwyczajnie "krągła" - ja jestem - co tu dużo mówić "gruba" - ale.... może nigdy nie będę taka jak Ona, ale może chociaż będę bliżej tego, jak mi się wydawało, niedoścignionego ideału?
Jeszcze nie ma się czym chwalić.... JESZCZE!
-
- Wyga
- Posty: 100
- Rejestracja: 14 lis 2006, 18:35
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-obecnie Wilanów
no tak, kobieta zawsze musi kobiecie wiek wypomnieć jeszcze gdyby widziała to i pierwsze zmarszczki i siwy włos by znalazła, a;-)illy pisze:
Nota bene - po doświadczeniu jagomago, mojej szefowej i moim - coś z tą 30tką musi być magicznego
a tak poważnie (no z ) moje współpracownice 22-25 lat może tego nie okazują, ale zazdraszczają kondycji, pokonanych dystansów i chęci do biegania.
pewnie by chciały, ale... są jeszcze za młode młode, głupie
ale... jak już tak o wieku mówimy to faktycznie po 30-tce gdy to już metabolizm nie taki jak u 18 (nie mnożone razy n) bieganie pomaga.
stres w pracy, stres w domu, stres - wszędzie stres.
a podczas biegu jak ręką odjął i to nie tylko stres
myślę, że jak się chce i ma silną silną wolę to można spokojnie przebiec przetruchtać półmaraton - dziewczęta, już niedługo.
już czuję oddech na plecach
a co Nas motywuje? najpierw coś, później ktoś, a później same siebie motywujemy.
ale na jedno trzeba zwracać uwagę - wiele osób tutaj pisze i ja się pod tym podpisuję - sport to nie tylko bieganie. choć sama wiem, że jak posmakowałam biegania to już rower nie smakuje a pływanie mnie nudzi
no ale czasami trzeba - należy się mięśniom inny wysilek a i relaks na basenie.
a po basenie lub siłowni nic tak dobrze nie robi jak... nie, nie dziewczęta, nie bieganie a masażyk mmmmm
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 391
- Rejestracja: 09 sie 2007, 09:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
dziewczyny, biegac, biegac
teraz (przynajmniej w warszawie) jest sliczna pogoda - wiec bieganie rano przy wschodzacym sloncu (no prawie), lub wieczorem to super sprawa;)
teraz (przynajmniej w warszawie) jest sliczna pogoda - wiec bieganie rano przy wschodzacym sloncu (no prawie), lub wieczorem to super sprawa;)
[url=http://runmania.com/rlog/?u=aolesins][img]http://runmania.com/f/1f8a6a254b727ad4b3be2d11bf661f5a.gif[/img][/url]
10K - 46:23
15K - 1:17:33
21.097K - 1:42:15
10K - 46:23
15K - 1:17:33
21.097K - 1:42:15
-
- Wyga
- Posty: 73
- Rejestracja: 09 wrz 2007, 09:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Reda
To widzę że ja najstarsza jestem... 37 ja w ryjek strzelił!!!Wczoraj byłam u Pani kardiolog czekając na wynik badań denerwowałam się,czy mi pozwoli biegać.Pozwoliła!!!!I jeszcze powiedziała,że to najlepszy czas,bo oczywiscie zaczęłam mówić że tak późno,że dopiero ...a wiecie co mi powiedziała?Nie ma nigdy za późno,czas jest najlepszy aktualny bo to ten czas w którym biegasz.Robisz coś dla siebie.
Co do wagi ... ja Illy jestem otyła ...ale dam radę!!!Nie mam bodźca w postaci współpracownic,ponieważ to ja jestem szefową i zawsze wszystko sobie usprawiedliwiałam a to obiadzik,a to ciasteczko....no przezcież nikt mi nic nie powie...Moja rodzina delikatnie mówiąc lubi jeść....jedyny nie otyły to mój mąż.i znowu moje tłumaczenie-No przeciez każda z kobiet w naszej rodzinie ma nadwyżkę,no przeciez nie jestem najgrubsza!!!To był jakiś obieg zamknięty!!!Dobrze że z niego się wyrwałam!!!Ale to ogromna zasługa mojego męża!!!Więc każda z nas ma inne doswiadczenia ale i tak doprowadziły one nas do tego samego-biegamy!!!I to jest najfajniejsze,A ja przebiegłam dzis moje pierwsze 10 min i wbiegłam pierwszy raz na moje Kilimandzaro!!!
Co do wagi ... ja Illy jestem otyła ...ale dam radę!!!Nie mam bodźca w postaci współpracownic,ponieważ to ja jestem szefową i zawsze wszystko sobie usprawiedliwiałam a to obiadzik,a to ciasteczko....no przezcież nikt mi nic nie powie...Moja rodzina delikatnie mówiąc lubi jeść....jedyny nie otyły to mój mąż.i znowu moje tłumaczenie-No przeciez każda z kobiet w naszej rodzinie ma nadwyżkę,no przeciez nie jestem najgrubsza!!!To był jakiś obieg zamknięty!!!Dobrze że z niego się wyrwałam!!!Ale to ogromna zasługa mojego męża!!!Więc każda z nas ma inne doswiadczenia ale i tak doprowadziły one nas do tego samego-biegamy!!!I to jest najfajniejsze,A ja przebiegłam dzis moje pierwsze 10 min i wbiegłam pierwszy raz na moje Kilimandzaro!!!
"Jeżeli człowiek czegoś gorąco pragnie, to cały wszechświat potajemnie mu sprzyja."
-
- Wyga
- Posty: 100
- Rejestracja: 14 lis 2006, 18:35
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-obecnie Wilanów
Pinacolada - ja też jestem "szefową", ale to nie wyklucza współprac(ownic)y
aolesins - o matko, pisząc palce można sobie połamać
- bieganie wstrzymane, kostka jeszcze pobolewa, a nie chcę wystartować zbyt wcześnie, aby nie odnowić kontuzji.
poza tym od tygodnia chodzę jak zombie - łamie w kościach, przeziębienie, boli mnie każdy cm mojego cielska
więc jeśli chodzi o rozgrzewkę to tylko polopiryna, kordełka lub pierzynka.
ale jak mi się chce biegać i jak bardzo tęsknimisię to tylko ja wiem... ech
aolesins - o matko, pisząc palce można sobie połamać
- bieganie wstrzymane, kostka jeszcze pobolewa, a nie chcę wystartować zbyt wcześnie, aby nie odnowić kontuzji.
poza tym od tygodnia chodzę jak zombie - łamie w kościach, przeziębienie, boli mnie każdy cm mojego cielska
więc jeśli chodzi o rozgrzewkę to tylko polopiryna, kordełka lub pierzynka.
ale jak mi się chce biegać i jak bardzo tęsknimisię to tylko ja wiem... ech
-
- Stary Wyga
- Posty: 162
- Rejestracja: 24 lip 2007, 20:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Pinacolada - gratuluję wbiegnięcia na Kilimandżaro!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Od razu powiem, że na RunWarsaw - właśnie podbieg mnie wykończył
Dziewczyny - tak czy inaczej: ważne że biegamy!
jagomago - ma sporą przewagę kondycyjną, ale... Pinacolada - dogonimy Ją kiedyś
Aolesins...... wieczorem OK - ale nie rano... nie ze wschodem słońca.... co ja poradzę, że "nocny marek" ze mnie
Od razu powiem, że na RunWarsaw - właśnie podbieg mnie wykończył
Dziewczyny - tak czy inaczej: ważne że biegamy!
jagomago - ma sporą przewagę kondycyjną, ale... Pinacolada - dogonimy Ją kiedyś
Aolesins...... wieczorem OK - ale nie rano... nie ze wschodem słońca.... co ja poradzę, że "nocny marek" ze mnie
Jeszcze nie ma się czym chwalić.... JESZCZE!
-
- Wyga
- Posty: 73
- Rejestracja: 09 wrz 2007, 09:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Reda
Jagamogo-ja współpracownic mam zaledwie dwie ale cudowne i albo jestem bardzo wredotowata albo wręcz nie zauważały mojego problemu ze względu na mój czar i wdzięk Na razie nie przyznałam im się,że coś zmieniam w swoim zyciu bo boję się porażki.Właściwie niewiele osób wie że zaczęłam bieganie.Choć mam wokół życzliwych i dobrych ludzi ale zabezpieczam się gdybym....to ja nawaliła.
Co do sportu to masz rację ja uwielbiam pływać i jest to super relaks a teraz chciałabym choć raz w tygodniu poćwiczyć jogę.Na więcej nie starczy mi czasu ale wymyśliłam że w soboty będziemy zabierać dzieciaki na basen lub na rowery.
Illy -też mam taka nadzieję-co do dogonienia Jagomago
Nawet nie wiesz jak ten moja góreczka mnie nastroiła pozytywnie!!!
Obym wytrwała!!!
Dzięki za wsyztsko!!!
Co do sportu to masz rację ja uwielbiam pływać i jest to super relaks a teraz chciałabym choć raz w tygodniu poćwiczyć jogę.Na więcej nie starczy mi czasu ale wymyśliłam że w soboty będziemy zabierać dzieciaki na basen lub na rowery.
Illy -też mam taka nadzieję-co do dogonienia Jagomago
Nawet nie wiesz jak ten moja góreczka mnie nastroiła pozytywnie!!!
Obym wytrwała!!!
Dzięki za wsyztsko!!!
"Jeżeli człowiek czegoś gorąco pragnie, to cały wszechświat potajemnie mu sprzyja."
- vodka
- Dyskutant
- Posty: 30
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 18:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: wroclaw-psie pole
zamęczałyście mnie psychicznie tym tematem bo nie mogłem biegać przez tydzien z powodu kontuzji ale dzis juz nie odpuszcze, zwłaszcza że udało mi sie zakupić wreszcie nowe buty