Nie wiem czy to tylko przypadłość biegaczy, pewnie nie.
Ale każdy z nas jakoś stara się wytłumaczyć przed sobą i innymi powody porażki.
A to upał, a to kolka, a to zły sen.
I wszyscy reagujemy bardzo nerwowo na czyjąś krytykę.
Internet daje nam poczucie bezpieczeństwa - tu wszyscy stosują te same zasady - wszyscy się tłumaczą i wszyscy łatwo rozgrzeszają.
Bo w świecie rzeczywistym - jak jest trener - to trener jest jak ojciec - "surowy ale sprawiedliwy"

Powinniśmy nauczyć się dystansu wobec siebie.
Przyjmujmy krytykę z większą otwartością.
Podam wam dwa przykłady akceptowania i nieakceptowania krytyki.
1. Nieakceptowanie - Na SBBP była kiedyś grupa któa mocno się szykowała na Dębno. Były wielkie zapowiedzi, pohukiwania itp itd - a potem była wielka porażka.
Wiele osób ich pocieszało - ale nie ja. Co skończyło się awanturą.
2. Akceptowanie - ten sam Wojtek który tu tak był okrutny

Więc namawiam do większej akceptacji krytyki.
Może nawet jakiś biegowy psycholog by się nam biegaczom przydał bo wg mnie to jest problem nagminny.