Grubasy - tylko dla Was
- dargch
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 783
- Rejestracja: 09 gru 2003, 14:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa, Bemowo
Ciężko powiedzieć. Od zawsze biegałem bez planu (ostatnio na Wiązowną zdecydowałem się na godzinę przed startem). Będę chciał pobiec ze dwa maratony, może uda mi się za tydzień półmaraton w W-wie, kilka "dych" z "atakiem" na 40min. Generalnie w zawodach startuję przy okazji i nie przygotowuję się do konkretnych startów. Póki co traktuję ja jako okazję do spotkań towarzyskich i w miarę miarodajny "wskaźnik" aktualnej formy .
[i]poranne biegi nikomu nie zaszkodziły[/i]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 413
- Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49
Joda (maturzystka!) co tak cicho? Byłaś aktywna przez tydzień - jak postępy??? Nie każ mi sądzić, że się poddałaś! Nie bądź jedną z wielu!
Wczoraj minął rok jak zacząłem biegać ("biegać" to naprawdę za duzo powiedziane - to był rytm ślimaka, a i ten pewnie radzi sobie lepiej niż ja wtedy )
Miałem ok. 111 kg, rozmaite problemy kręgosłupowo-chorestelowe (w końcu nie jestem młodzian ) i powiedziałem sobie - biegnij chłopie. Może uda się odbiec od morderczej otyłości, od chorób, od tych momentów, że umysł jeszcze może, ale ciało odmawia, bo tłuszcz spowalnia, niszczy i spycha na koniec stawki W rodzinie było kilka pobytów w szpitalu (kuzyn, młodszy ode mnie o m-c - zawał serca ...)
Teraz mogę powiedzieć, że mój świat zmienil się radykalnie. Slogany? Proszę, oto przykłady:
- Ważę o 17 kg mniej (choć w marcu '07 chciałem ważyć o 21 kg mniej - nobody's perfect )
- o badaniach lekarskich nie piszę - są super
- przebiegłem ponad 1000 km (nie wiem dokładnie, bo zacząłem liczyć dopiero pod koniec sierpnia '06)
- chodzę wyprostowany a nie zgarbiony (mam wzmocniony pas lędźwiowo-krzyżowy i brzuch, więc brzuszysko nie ciągnie ku dołowi )
- żona jest bardziej niż zadowolona, kiedy wieczorem przebiegnie dłonią po moim torsie, po (nieobwislym) brzuchu), ale szczególnie po "stalowych" udach (młodzież niech nie czyta )
- wzmocniony organizm wspiera wspaniele wysiłek intelektualny umysłu (a haruję mocno przez ok. 10 godz. dziennie jako lawyer (prawnik) znanej, zagranicznej firmy)
- brałem udział w kilku zawodach z coraz lepszym skutkiem
- biegam powyżej 34 km tygodniowo (średnia - byłoby lepiej, ale ponad miesiąc kontuzji z powodu zbyt agresywnego zwiększenia objętości biegu)
Wiem, że mogłoby być lepiej. Np. przy wzroście 185 cm zamiast 111 kg ważyć 85 i np. mieć juz zaliczony maraton , a nie krótsze dystanse.
Ale SPOKOJNIE - cały świat przede mną - dopiero zaczynam, dopiero się rozkręcam!! Ten sezon będzie pierwszym sezonem przełamywania naprawdę poważnych barier. Fizycznych i tych o podłożu psychologicznym
Kochani dwudziestolatkowie - ja mam lat "czterdzieści i cztery" i okazuje sie, że mogłem przełamać własne lenistwo, własne słabości i zacząć wytapiać tłuszcz gromadzony przez niemal 20 lat. Więc nie mówcie, że ciężko, że brak czasu, etc. Bieżcie swe grube d..py i zacznijcie sie ruszać. Nie poddawajcie się po pierwszych niepowodzeniach. Zaciśnijcie zęby, wgryźcie się w pokłady własnej niemocy!!
Zmieńcie życie grubasa w życie człowieka kontrolującego swoje żarłoczne nałogi.
Ja też czasem zeżrę Big-Mac'a - ale skoro wytopiłem podczas tygodniowego biegu ponad 10.000 kcal to ten Big-Mac to jest mały Bolek - nie zaszkodzi w niczym (inna sprawa, że lepiej zjeść pysznego pstrąga, świeżego, pieczonego w piekarniku w cylofanowym rękawie: tylko pieprz, sól, cebula, kropla oliwy z oliwek i cytryna - pychota!)
Przepraszam za (jak zwykle) przydługawy post, ale w końcu w 1 rocznicę biegania wolno mi, nie?
Wczoraj minął rok jak zacząłem biegać ("biegać" to naprawdę za duzo powiedziane - to był rytm ślimaka, a i ten pewnie radzi sobie lepiej niż ja wtedy )
Miałem ok. 111 kg, rozmaite problemy kręgosłupowo-chorestelowe (w końcu nie jestem młodzian ) i powiedziałem sobie - biegnij chłopie. Może uda się odbiec od morderczej otyłości, od chorób, od tych momentów, że umysł jeszcze może, ale ciało odmawia, bo tłuszcz spowalnia, niszczy i spycha na koniec stawki W rodzinie było kilka pobytów w szpitalu (kuzyn, młodszy ode mnie o m-c - zawał serca ...)
Teraz mogę powiedzieć, że mój świat zmienil się radykalnie. Slogany? Proszę, oto przykłady:
- Ważę o 17 kg mniej (choć w marcu '07 chciałem ważyć o 21 kg mniej - nobody's perfect )
- o badaniach lekarskich nie piszę - są super
- przebiegłem ponad 1000 km (nie wiem dokładnie, bo zacząłem liczyć dopiero pod koniec sierpnia '06)
- chodzę wyprostowany a nie zgarbiony (mam wzmocniony pas lędźwiowo-krzyżowy i brzuch, więc brzuszysko nie ciągnie ku dołowi )
- żona jest bardziej niż zadowolona, kiedy wieczorem przebiegnie dłonią po moim torsie, po (nieobwislym) brzuchu), ale szczególnie po "stalowych" udach (młodzież niech nie czyta )
- wzmocniony organizm wspiera wspaniele wysiłek intelektualny umysłu (a haruję mocno przez ok. 10 godz. dziennie jako lawyer (prawnik) znanej, zagranicznej firmy)
- brałem udział w kilku zawodach z coraz lepszym skutkiem
- biegam powyżej 34 km tygodniowo (średnia - byłoby lepiej, ale ponad miesiąc kontuzji z powodu zbyt agresywnego zwiększenia objętości biegu)
Wiem, że mogłoby być lepiej. Np. przy wzroście 185 cm zamiast 111 kg ważyć 85 i np. mieć juz zaliczony maraton , a nie krótsze dystanse.
Ale SPOKOJNIE - cały świat przede mną - dopiero zaczynam, dopiero się rozkręcam!! Ten sezon będzie pierwszym sezonem przełamywania naprawdę poważnych barier. Fizycznych i tych o podłożu psychologicznym
Kochani dwudziestolatkowie - ja mam lat "czterdzieści i cztery" i okazuje sie, że mogłem przełamać własne lenistwo, własne słabości i zacząć wytapiać tłuszcz gromadzony przez niemal 20 lat. Więc nie mówcie, że ciężko, że brak czasu, etc. Bieżcie swe grube d..py i zacznijcie sie ruszać. Nie poddawajcie się po pierwszych niepowodzeniach. Zaciśnijcie zęby, wgryźcie się w pokłady własnej niemocy!!
Zmieńcie życie grubasa w życie człowieka kontrolującego swoje żarłoczne nałogi.
Ja też czasem zeżrę Big-Mac'a - ale skoro wytopiłem podczas tygodniowego biegu ponad 10.000 kcal to ten Big-Mac to jest mały Bolek - nie zaszkodzi w niczym (inna sprawa, że lepiej zjeść pysznego pstrąga, świeżego, pieczonego w piekarniku w cylofanowym rękawie: tylko pieprz, sól, cebula, kropla oliwy z oliwek i cytryna - pychota!)
Przepraszam za (jak zwykle) przydługawy post, ale w końcu w 1 rocznicę biegania wolno mi, nie?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 413
- Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49
No i zapomniałem dodać najważnejszego:
- poznałem wielu fajnych ludzi - tu na forum, i na imprezach biegowych.
W końcu J.Skarżyński pisze w swej książce "Biegiem ...", że ci co potrafią przebiec 1 h stanowią tylko 1 % społeczeństwa!!!
To elitarny klub. Warto się w nim znaleźć ...
- poznałem wielu fajnych ludzi - tu na forum, i na imprezach biegowych.
W końcu J.Skarżyński pisze w swej książce "Biegiem ...", że ci co potrafią przebiec 1 h stanowią tylko 1 % społeczeństwa!!!
To elitarny klub. Warto się w nim znaleźć ...
- Bartosh
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 771
- Rejestracja: 02 maja 2006, 02:49
Leo,
Gratulacje!
Ja biegam niecaly rok (rocznica dokladnie 12 kwietnia) ale mialem zupelnie inny start niz Ty. Bez problemu przebiegalem od poczatku 30 minutowe odcinki. Tym bardziej Cie podziwiam, bo to do czego doszedles (raczej dobiegles!) bylo okupione znacznie wiekszym wysilkiem niz starania kogos, kto startowal z mojego pulapu.
Na maraton tez przyjdzie czas - bo to tylko kwestia czasu.
Pozdrawiam zupelnie nie krotochwilnie,
B.
Gratulacje!
Ja biegam niecaly rok (rocznica dokladnie 12 kwietnia) ale mialem zupelnie inny start niz Ty. Bez problemu przebiegalem od poczatku 30 minutowe odcinki. Tym bardziej Cie podziwiam, bo to do czego doszedles (raczej dobiegles!) bylo okupione znacznie wiekszym wysilkiem niz starania kogos, kto startowal z mojego pulapu.
Na maraton tez przyjdzie czas - bo to tylko kwestia czasu.
Pozdrawiam zupelnie nie krotochwilnie,
B.
- bebej
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2102
- Rejestracja: 01 lis 2004, 09:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Przeźmierowo koło Poznania
- Kontakt:
Powróciłem do tego watku ponieważ mam pewne doswiadczenia którymi chciałbym sie podzielic. Moja waga ustabilizowała sie na 83-84kg czyli jak dla biegacza długodystansowego bardzo duzej, ale mam taka budowe i nie zamierzam sie głodzic, ani przejmowac, że nie jestem typowym długasem ( mam 184cm wzrostu) - po zrzuceniu 10 kg wagi poprzez długie biegi zimą - nie stosowałem żadnej diety przyszedł czas na nagrode - jestem w formie - zyciowej i mam satysfakcję.
- JarStary
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 927
- Rejestracja: 14 lis 2006, 16:06
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Skierniewice
Leo
GRATULACJE!!!
Zuch chłopak!!!
Fajnie, że dokonałeś czegoś co wydawało się absolutnie nie realne. Powiem Ci, że bardzo ważne jest też to, że dzielisz się tym co zrobiłeś dla SIEBIE z innymi. To jest no brak słów NADZWYCZAJNE.
Trzymaj tak dalej. Dobrze, że wspiera Cię żona - uściskaj jej prawice od mnie.
Wszystkie nasto, -dziesto latki bierzcie przykład z Leo.
Pozdrawiam dopingując z całych sił.
GRATULACJE!!!
Zuch chłopak!!!
Fajnie, że dokonałeś czegoś co wydawało się absolutnie nie realne. Powiem Ci, że bardzo ważne jest też to, że dzielisz się tym co zrobiłeś dla SIEBIE z innymi. To jest no brak słów NADZWYCZAJNE.
Trzymaj tak dalej. Dobrze, że wspiera Cię żona - uściskaj jej prawice od mnie.
Wszystkie nasto, -dziesto latki bierzcie przykład z Leo.
Pozdrawiam dopingując z całych sił.
Chwalę Boga każdym przebiegniętym metrem
ZZTOP Skierniewice: każda sobota 13:30 vis-a-vis kasyna!
ZZTOP Skierniewice: każda sobota 13:30 vis-a-vis kasyna!
- 2Panterka0
- Rozgrzewający Się
- Posty: 22
- Rejestracja: 09 mar 2007, 15:52
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kołobrzeg
No to skoro i ja wpadam na to forum, pozwolę sobie uścisnąć łapę Leonkowi Podziwiam, naprawdę...Wyobrażam sobie jak trudno jest zdobyć się na taki wyczyn, komuś kto już ma jakieś tam swoje nawyki (niekoniecznie zdrowe ) wyrobione przez te (wspomniane) 20 lat.
Wielki ukłon i co mi pozostaje...? BRAĆ Z CIEBIE i innych wytrwałych PRZYKŁAD Gratuluję
Ps. Ja przyznam się,że moja przygoda, taka prawdziwa przygoda ze sportem, rozpoczeła się 5 lat temu. Wtedy to, 2 lata przed maturą zaczęłam chodzić na siłownię. Cel: WSO we Wrocku. I tak pozostało mi do tej pory. Nie usiedzę w domu jak czegoś nie zrobię dla swojego ciała i ducha.
Wielki ukłon i co mi pozostaje...? BRAĆ Z CIEBIE i innych wytrwałych PRZYKŁAD Gratuluję
Ps. Ja przyznam się,że moja przygoda, taka prawdziwa przygoda ze sportem, rozpoczeła się 5 lat temu. Wtedy to, 2 lata przed maturą zaczęłam chodzić na siłownię. Cel: WSO we Wrocku. I tak pozostało mi do tej pory. Nie usiedzę w domu jak czegoś nie zrobię dla swojego ciała i ducha.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 413
- Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49
Dzięki ludzie za miłe słowa Ale muszę się przyznać, że jak patrzę na mój plan treningowy to aż boję się bać Minione 12 miechów to było tylko budowanie bazy. Ten rok odpowie co z tego wyszło.
Mam mały poslizg w przygotowaniach, ale liczę, że dobre wyniki przyjdą już pod koniec maja.
Wątek się "niestety" rozrósł i początkujący mają niezłą katorgę w przebrnięciu przez niego Muszę pomysleć czy jednak nie uporządkować trochę podstawowej wiedzy dla początkującego grubaska i czy nie założyć nowego
Mam mały poslizg w przygotowaniach, ale liczę, że dobre wyniki przyjdą już pod koniec maja.
Wątek się "niestety" rozrósł i początkujący mają niezłą katorgę w przebrnięciu przez niego Muszę pomysleć czy jednak nie uporządkować trochę podstawowej wiedzy dla początkującego grubaska i czy nie założyć nowego
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 23
- Rejestracja: 29 mar 2007, 17:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Mogilany
Po raz pierwszy Zdecydowałem napisać coś wreszcie na forum bo wątek poruszony przez Leo w jakimś stopniu dotyczy tez mnie.
PO pierwsze gratuluje wytrwałości, naprawdę podziwiam samozaparcie i siłę woli! To co mi udało sie zrobić to pikuś w porównaniu do Ciebie :] Tylko brać przykład!
Mam 24 lata i przy wzroście 175 cm ważyłem już 88 kg! Aż trudno było mi uwierzyć w to, że jeszcze 3 lata temu przebiegłem maraton krakowski w przyzwoitym czasie 4h 6 min 45 sek ( 6 miesięcy po tym miałem operacje na wiązadła związaną z grą w piłkę....i przez to przytyłem...), a teraz męczył mnie dosłownie każdy wysiłek. Postanowiłem coś z tym zrobić za wszelką cenę...wcześniej każda próba regularnych wysiłków kończyła się kontuzją... po prostu z racji tego że wcześniej sporo biegałem i grałem w piłkę myślałem, że nie muszę zaczynać od marszu, niby wagę mam większą no ale marsze....eee tam ;]
W tym roku w lutym po raz kolejny przystąpiłem do walki z tłuszczem poprzez bieganie... no i tradycyjnie po 2 tygodniach złapałem kontuzję stopy...za dużo biegu po twardym...ale zawziąłem sie, przerzuciłem na korki i bieganie po lesie...i tak z tygodnia na tydzień było lepiej :]
W tym momencie trenuje już ok 6 tygodni około 6 razy w tygodniu ( 3 razy 1,5 h treningu piłkarskiego i 3 razy trening biegowy ) Staram sie na razie nie biegać większych dystansów ok 6, 7 km dziennie, a waga spada....w lutym 88kg...a dzisiaj złamałem magiczną dla mnie od jakiegoś czasu barierę 80kg:) po raz pierwszy pojawiła sie 7 z przodu...79,5 kg:)
Co daje utratę 8,5 kg w ciągu 6,7 tygodni ( tutaj muszę powiedzieć, że przez pierwsze 3 tygodnie nie schudłem ani grama...dopiero potem waga zaczęła lecieć w dół )...Od razu czuje sie lepiej i czuje, że forma robi się coraz lepsza...do maratonu w krakowie jeszcze miesiąc....i tak sobie myślę....że skoro wszystko układa sie po mojej myśli to nie ma innej możliwości jak pojawić sie na starcie i łamać 4 godziny
pozdrawiam wszystkich grubasów którzy biorą lub mają zamiar sie wziąć do pracy i zrzucać kilogramy poprzez bieganie!!! Jeśli ktoś będzie miał jakieś pytania to chętnie służę pomocą.
PO pierwsze gratuluje wytrwałości, naprawdę podziwiam samozaparcie i siłę woli! To co mi udało sie zrobić to pikuś w porównaniu do Ciebie :] Tylko brać przykład!
Mam 24 lata i przy wzroście 175 cm ważyłem już 88 kg! Aż trudno było mi uwierzyć w to, że jeszcze 3 lata temu przebiegłem maraton krakowski w przyzwoitym czasie 4h 6 min 45 sek ( 6 miesięcy po tym miałem operacje na wiązadła związaną z grą w piłkę....i przez to przytyłem...), a teraz męczył mnie dosłownie każdy wysiłek. Postanowiłem coś z tym zrobić za wszelką cenę...wcześniej każda próba regularnych wysiłków kończyła się kontuzją... po prostu z racji tego że wcześniej sporo biegałem i grałem w piłkę myślałem, że nie muszę zaczynać od marszu, niby wagę mam większą no ale marsze....eee tam ;]
W tym roku w lutym po raz kolejny przystąpiłem do walki z tłuszczem poprzez bieganie... no i tradycyjnie po 2 tygodniach złapałem kontuzję stopy...za dużo biegu po twardym...ale zawziąłem sie, przerzuciłem na korki i bieganie po lesie...i tak z tygodnia na tydzień było lepiej :]
W tym momencie trenuje już ok 6 tygodni około 6 razy w tygodniu ( 3 razy 1,5 h treningu piłkarskiego i 3 razy trening biegowy ) Staram sie na razie nie biegać większych dystansów ok 6, 7 km dziennie, a waga spada....w lutym 88kg...a dzisiaj złamałem magiczną dla mnie od jakiegoś czasu barierę 80kg:) po raz pierwszy pojawiła sie 7 z przodu...79,5 kg:)
Co daje utratę 8,5 kg w ciągu 6,7 tygodni ( tutaj muszę powiedzieć, że przez pierwsze 3 tygodnie nie schudłem ani grama...dopiero potem waga zaczęła lecieć w dół )...Od razu czuje sie lepiej i czuje, że forma robi się coraz lepsza...do maratonu w krakowie jeszcze miesiąc....i tak sobie myślę....że skoro wszystko układa sie po mojej myśli to nie ma innej możliwości jak pojawić sie na starcie i łamać 4 godziny
pozdrawiam wszystkich grubasów którzy biorą lub mają zamiar sie wziąć do pracy i zrzucać kilogramy poprzez bieganie!!! Jeśli ktoś będzie miał jakieś pytania to chętnie służę pomocą.
If you can dream it You can do it
Walt Disney
Walt Disney
- JarStary
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 927
- Rejestracja: 14 lis 2006, 16:06
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Skierniewice
Ales w goracej wodzie kapany. Po co odrazu lamac 4 godziny? No ale dobra masz swoje lata i rozum wiec zrobisz jak Ci pasuje.maciek.mmt pisze: W tym roku w lutym po raz kolejny przystąpiłem do walki z tłuszczem poprzez bieganie... no i tradycyjnie po 2 tygodniach złapałem kontuzję stopy...za dużo biegu po twardym...ale zawziąłem sie, przerzuciłem na korki i bieganie po lesie...i tak z tygodnia na tydzień było lepiej :]
W tym momencie trenuje już ok 6 tygodni około 6 razy w tygodniu ( 3 razy 1,5 h treningu piłkarskiego i 3 razy trening biegowy ) Staram sie na razie nie biegać większych dystansów ok 6, 7 km dziennie, a waga spada....w lutym 88kg...a dzisiaj złamałem magiczną dla mnie od jakiegoś czasu barierę 80kg:) po raz pierwszy pojawiła sie 7 z przodu...79,5 kg:)
Co daje utratę 8,5 kg w ciągu 6,7 tygodni ( tutaj muszę powiedzieć, że przez pierwsze 3 tygodnie nie schudłem ani grama...dopiero potem waga zaczęła lecieć w dół )...Od razu czuje sie lepiej i czuje, że forma robi się coraz lepsza...do maratonu w krakowie jeszcze miesiąc....i tak sobie myślę....że skoro wszystko układa sie po mojej myśli to nie ma innej możliwości jak pojawić sie na starcie i łamać 4 godziny
Leo napsal duzo o odchudzaniu, ja tylko dodam, ze ze spadkiem wagi na poczatku to normalne, ze jakis czas nic a potem bum i spadlo.
Las fajna sprawa, ale kup dobre krosowe bucik z dobra amortyzacja i bedzi Ci sie super biegalo (dobre sa droge - ja to wiem sam dlugo ciulalem i cekalem na obnizki). Ja polecam Asics i New Balance (Leo tez lubi Asicsy )
Powodzenia nie trac entuzjazmu.
Pozdrawiam zyczac powdzenia, odchudzenia, zdrowia i radosci z wybieganu=ych kosci
Chwalę Boga każdym przebiegniętym metrem
ZZTOP Skierniewice: każda sobota 13:30 vis-a-vis kasyna!
ZZTOP Skierniewice: każda sobota 13:30 vis-a-vis kasyna!
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 23
- Rejestracja: 29 mar 2007, 17:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Mogilany
Buty właśnie będę musiał kupić i myślałem o jakichś asics w rozsądnej cenie ( ok 200zł ) chce kupić takie żeby nadawały sie i na asfalt i na ścieżki leśne ( nie podczas deszczu, ale gdy jest już sucho ) A co do maratonu to postaram sie za jakies 2-3 tygodnie na trzeźwo ocenić swoje szanse...i jeśli będę widział, że to za duży dystans pobiegnę w połówce maratonu:]
Zrobię sobie start 23,24 km mniej więcej i jeśli po nim będę czuł się ok to za 2,3 tygodnie od tego czasu przebiegnę maraton ( tak zrobiłem podczas pierwszego maratonu i ukończyłem go z niewielkimi problemami )
Będę zdawał relacje na bieżąco
Dzisiaj 6,4 km po ścieżkach w lesie. Tętno średnie 153. Czas 36 min 49 sek. Trasa miała sporo podbiegów, w tym jeden ok 600-700 metrów.
Pozdrawiam wszystkich biegających
Zrobię sobie start 23,24 km mniej więcej i jeśli po nim będę czuł się ok to za 2,3 tygodnie od tego czasu przebiegnę maraton ( tak zrobiłem podczas pierwszego maratonu i ukończyłem go z niewielkimi problemami )
Będę zdawał relacje na bieżąco
Dzisiaj 6,4 km po ścieżkach w lesie. Tętno średnie 153. Czas 36 min 49 sek. Trasa miała sporo podbiegów, w tym jeden ok 600-700 metrów.
Pozdrawiam wszystkich biegających
If you can dream it You can do it
Walt Disney
Walt Disney
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 12
- Rejestracja: 23 lut 2007, 11:07
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Białystok
Nie poddałam się Leo, matematyka nauczyła mnie cierpliwości, a w bieganiu też się to sprawdza:-)
Póki co biegam sobie po 5 minut, potem parę minut idę i tak cyklicznie po pół godziny. Całkiem przyjemnie jest potem skupić się nad książką, naprawdę rozluźnia i dodaje zapału.
Matura tuż tuż, więc tylko śledzę portal i forum, ale NIE PODDAJĘ SIĘ!:-)
gratuluję rocznicy-to jest COŚ:-)
pozdrawiam ciepło wszystkich!
Póki co biegam sobie po 5 minut, potem parę minut idę i tak cyklicznie po pół godziny. Całkiem przyjemnie jest potem skupić się nad książką, naprawdę rozluźnia i dodaje zapału.
Matura tuż tuż, więc tylko śledzę portal i forum, ale NIE PODDAJĘ SIĘ!:-)
gratuluję rocznicy-to jest COŚ:-)
pozdrawiam ciepło wszystkich!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 413
- Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49
Maciek, tempo na te 6,4 w pagórkowatym terenie całkiem przyzwoite
Jar ma rację - buty to podstawa, szczególnie, że jesteś "kontuzjogenny". Zerknij na stronkę "Bednareksport" - ostatnio mieli naprawdę fajne zniżki na asicsy.
Co do maratonu - to jednak długotrwały wysiłek dla mięśni, wiązadeł, stawów itp - może więc teraz jednak lepiej połóweczka, a dopiero na jesień np. MWarszawski?
Zrobisz jak zechcesz.
No i gratuluję "7" z przodu !!
Joda, super! Wiem, że teraz będzie juz tylko gorączka przedmaturalna, a potem tajfun maturalny, ale udowadniaj sobie dzień po dniu, że możesz pogodzić i naukę i bieganko. No i że zmęczony umysł dotlenia się idealnie poprzez bieg
Jar ma rację - buty to podstawa, szczególnie, że jesteś "kontuzjogenny". Zerknij na stronkę "Bednareksport" - ostatnio mieli naprawdę fajne zniżki na asicsy.
Co do maratonu - to jednak długotrwały wysiłek dla mięśni, wiązadeł, stawów itp - może więc teraz jednak lepiej połóweczka, a dopiero na jesień np. MWarszawski?
Zrobisz jak zechcesz.
No i gratuluję "7" z przodu !!
Joda, super! Wiem, że teraz będzie juz tylko gorączka przedmaturalna, a potem tajfun maturalny, ale udowadniaj sobie dzień po dniu, że możesz pogodzić i naukę i bieganko. No i że zmęczony umysł dotlenia się idealnie poprzez bieg
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 23
- Rejestracja: 29 mar 2007, 17:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Mogilany
Po pierwsze dzięki za każdą rade, bo doświadczenie mam niewielkie i zawsze chętnie posłucham doświadczonych biegaczy.
Okazało się że trasa ma 7 km więc tempo trochę nawet lepsze, a co do butów to wygrzebałem New Balance w których biegłem 3 lata temu maraton ( zdążyłem o nich zapomnieć przez 3 lata nic nie robienia ) i na razie spisują się bez zarzutu. ( wtedy dałem za nie ok 250zl a że mało biegałem to w sumie nie są zniszczone )
Co do maratonu Leo to wiem, że rozsądniej byłoby teraz pobiec 20 km...ale jeśli uda mi się przebiec ok 20 kwietnia ok 30km to dam rade i maratonowi. Na razie myśle o biegu w Niedziele Wielkanocną, 7 km po scieżkach leśnych na biegu Jajcarskim w Głogoczowie :] Biegnie ok 7 osób...byle nie być ostatnim, a raczej mnie to czeka. Na pewno napisze jak mi poszło :]
Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki za rady!!
Okazało się że trasa ma 7 km więc tempo trochę nawet lepsze, a co do butów to wygrzebałem New Balance w których biegłem 3 lata temu maraton ( zdążyłem o nich zapomnieć przez 3 lata nic nie robienia ) i na razie spisują się bez zarzutu. ( wtedy dałem za nie ok 250zl a że mało biegałem to w sumie nie są zniszczone )
Co do maratonu Leo to wiem, że rozsądniej byłoby teraz pobiec 20 km...ale jeśli uda mi się przebiec ok 20 kwietnia ok 30km to dam rade i maratonowi. Na razie myśle o biegu w Niedziele Wielkanocną, 7 km po scieżkach leśnych na biegu Jajcarskim w Głogoczowie :] Biegnie ok 7 osób...byle nie być ostatnim, a raczej mnie to czeka. Na pewno napisze jak mi poszło :]
Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki za rady!!
If you can dream it You can do it
Walt Disney
Walt Disney