Zaczynam
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 13
- Rejestracja: 16 lut 2007, 13:52
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wawa_Tarcho
cos od tygodnia zaczely mnie bolec nogi lydki (tak jakby zmarzly) a co najciekawsze raz przechodzi z jednej na druga jak nogi sa rozluznione i czuje mocniej jak je napinam.
Wiec jako przezorny o swoje nogi zakupilem buty NB890 zobaczymy czy w czyms pomoga
A mam pytanko zaczolem jezdzic do pracy na rowerku 20 km w jedna strone spokojnym tempem czy to moze przeszkadzac w bieganiu (chodzi o regeneracje)
Pozdrawiam
Wiec jako przezorny o swoje nogi zakupilem buty NB890 zobaczymy czy w czyms pomoga
A mam pytanko zaczolem jezdzic do pracy na rowerku 20 km w jedna strone spokojnym tempem czy to moze przeszkadzac w bieganiu (chodzi o regeneracje)
Pozdrawiam
- Lukas85
- Wyga
- Posty: 96
- Rejestracja: 02 cze 2006, 23:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Piastów
Teoretycznie kondycja moze byc trenowana codziennie, wiec jesli biegasz 3-4 razy w tygodniu, to w pozostale dni tez mozesz cos robic , rower jest ok pod warunkiem, ze nie szarzujesz, lekkie swobodne tempo jak najbardziej (moze nawet pomoc w regeneracji). Ja dla przykladu biegam 3-4 razy w tygodniu, w dni wolne cwicze na silowni (mam w domu laweczke), przed silownia skakanka (zaj....a sprawa ). Pozatym dzis jezdzilem na rowerze (mam gorala, ale zbieram na szosowke) i plywalem na basenie (w zasadzie to uczylem sie plywac), tak wiec jak widzisz prawie kazdego dnia mozna cos robic, nie ograniczaj sie do samego biegania, im wiecej dyscyplin tym lepiej
- 2Panterka0
- Rozgrzewający Się
- Posty: 22
- Rejestracja: 09 mar 2007, 15:52
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kołobrzeg
No i zaczęłam 2gi tydzień
Szkoda tylko,że temperatura spadła,bo bieganie nie jest przyjemne,gdy mrozi w nos. To jest dopiero walka, kiedy czujesz ból w nosku, przy każdym wdechu... Ale jaka staysfakcja,że się to wytrzymało i przebiegło zamierzony dystans
Ból w łydkach zanika. Nadal jednak jeszcze się pojawia,gdy po truchcie rozpocznę marsz,a po nim znowu zaczynam truchtać. Po kilku chwilach ból zanika i dlatego czasem (choć wiem,że to nie jest dobre) wolę biec cały dystans, bez maszerowania
No i co jeszcze...nie mogę biec wolniej, tak jak mi radziliście (przy bólach piszczeli),bo jestem chyba nerwową osóbką i szybko przebieram nóżkami. Jak biegnę wolniej to mam wrażenie,że to jakaś zabawa a nie porządny bieg. Zresztą tak samo mam jeśli chodzi o rower: nie potrafię jechać rekreacyjnie tylko gnam jak głupia, a im szybciej tym lepiej Szybkie tempo pozwala mi się bardziej skoncentrować i dzięki temu osiągam lepsze wyniki...
No właśnie; muszę oddać rower do przeglądu
Ps. A czy można biegać dwa razy dziennie? Czy to nie będzie zbyt wyczerpujące dla organizmu? Bo zamierzam 2 razy dziennie (rano i wieczorem) pokonywać ten sam dystans.
Szkoda tylko,że temperatura spadła,bo bieganie nie jest przyjemne,gdy mrozi w nos. To jest dopiero walka, kiedy czujesz ból w nosku, przy każdym wdechu... Ale jaka staysfakcja,że się to wytrzymało i przebiegło zamierzony dystans
Ból w łydkach zanika. Nadal jednak jeszcze się pojawia,gdy po truchcie rozpocznę marsz,a po nim znowu zaczynam truchtać. Po kilku chwilach ból zanika i dlatego czasem (choć wiem,że to nie jest dobre) wolę biec cały dystans, bez maszerowania
No i co jeszcze...nie mogę biec wolniej, tak jak mi radziliście (przy bólach piszczeli),bo jestem chyba nerwową osóbką i szybko przebieram nóżkami. Jak biegnę wolniej to mam wrażenie,że to jakaś zabawa a nie porządny bieg. Zresztą tak samo mam jeśli chodzi o rower: nie potrafię jechać rekreacyjnie tylko gnam jak głupia, a im szybciej tym lepiej Szybkie tempo pozwala mi się bardziej skoncentrować i dzięki temu osiągam lepsze wyniki...
No właśnie; muszę oddać rower do przeglądu
Ps. A czy można biegać dwa razy dziennie? Czy to nie będzie zbyt wyczerpujące dla organizmu? Bo zamierzam 2 razy dziennie (rano i wieczorem) pokonywać ten sam dystans.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 413
- Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49
Panterka, wiem, że będę nudny, ale musisz zwolnić, abyśmy nie musieli czytac twoich postów w dziale Zdrowie Może jestes sprawniejsza niż inni początkujący, ale ty naprawdę musisz w pierwszej kolejności przyzwyczaić serce, płuca, stawy i mięśnie do regularnego, długiego wysiłku, a dopiero potem śmigać gdzie (i jak) dusza zapragnie
Bieganie to tez praca nad charakterem, więc jeśli jesteś nerwową osóbką popracuj nad tym, aby zmienić bieg w relaks.
No i oczywiście bieganie 2 x dziennie jest głupiutkie. Ja wiem, że niesie cie euforia i chęć dokonania rzeczy większych, ale wyluzuj
Bieganie to tez praca nad charakterem, więc jeśli jesteś nerwową osóbką popracuj nad tym, aby zmienić bieg w relaks.
No i oczywiście bieganie 2 x dziennie jest głupiutkie. Ja wiem, że niesie cie euforia i chęć dokonania rzeczy większych, ale wyluzuj
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 22 mar 2007, 10:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gołonóg
Witam wszystkich!
Jestem kolejna osoba która chętnie pobiega dla zdrowia i nie tylko. Zaczynałam juz kilka razy bieganie i za kazdym razem zniechęcałam sie po 3 rundkach ponieważ nie mogłam odychac, sapałam itp..... ( nie należę do motylków - raczej lżejszych słoników hehe)
po przeczytaniu kilku wiadomosci na forum stwierdzam ze chyba nie jestem jedyna osobą której doskwierają takie sytuacje.
Postanowiłam ze spróbuje jeszcze raz, chcę sie jednak upewnić czy to normalne że po 100 m początkująca osoba ma płuca w gardle, nogi stają sie jak ołowiane słupy a dalej się nie da.... biec ? Bo jeśli to normalne to oczywiście ze tym razem nie dam się zniechęceniu, a jeśli nie bardzo to może przerzucę sie na jakiś inny sport
Jestem kolejna osoba która chętnie pobiega dla zdrowia i nie tylko. Zaczynałam juz kilka razy bieganie i za kazdym razem zniechęcałam sie po 3 rundkach ponieważ nie mogłam odychac, sapałam itp..... ( nie należę do motylków - raczej lżejszych słoników hehe)
po przeczytaniu kilku wiadomosci na forum stwierdzam ze chyba nie jestem jedyna osobą której doskwierają takie sytuacje.
Postanowiłam ze spróbuje jeszcze raz, chcę sie jednak upewnić czy to normalne że po 100 m początkująca osoba ma płuca w gardle, nogi stają sie jak ołowiane słupy a dalej się nie da.... biec ? Bo jeśli to normalne to oczywiście ze tym razem nie dam się zniechęceniu, a jeśli nie bardzo to może przerzucę sie na jakiś inny sport
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 363
- Rejestracja: 15 maja 2006, 14:21
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Toruń
To zupełnie normalne, dotyczy to nie tylko słoników hipopotamków, ale wszystkich bez wyjątku nie przystosowanych do biegania, niezależnie od płci, proporcji rozmiarów itd. Kiedyś Bartosz w opisie maratonu zamieścił cenną uwagę, że wśród biegnących wokół niego nie było żadnej korelacji figury z kondycją. Prawda jest taka: biegniesz ZA SZYBKO JAK NA TWÓJ AKTUALNY STAN WYTRENOWANIA.
Musisz zacząć powoli od marszobiegów, które skłądają się z 4min marszu na minutę biegu-właściwie truchtu-tak na prawdę człap tak że marsz wydaje się szybszy. Jeśli to i tak za dużo to najpierw marsz bez biegu. Twoje serce, płuca, stawy mięśnie kości muszą przyzwyczaić się, że teraz chcesz żyć aktywnie. NIe zostały one stworzone do terapi szokowej, więc zmiany należy wprowadzać powoli aczkolwiek systematycznie. Na początek 3-4 razy w tygodniu marsz półgodzinny (marsz a nie spacer), potem marszobiegi gdzie z tygodnia na tydzień będziesz wydłużać odcinki biegu a skracać marszu - wciąż pół godzinki.
ten bieg to oczywiście trucht. po około 10 tygodniach będziesz w stanie przebiec pół godziny bez przerwy.
Powodzenia
Musisz zacząć powoli od marszobiegów, które skłądają się z 4min marszu na minutę biegu-właściwie truchtu-tak na prawdę człap tak że marsz wydaje się szybszy. Jeśli to i tak za dużo to najpierw marsz bez biegu. Twoje serce, płuca, stawy mięśnie kości muszą przyzwyczaić się, że teraz chcesz żyć aktywnie. NIe zostały one stworzone do terapi szokowej, więc zmiany należy wprowadzać powoli aczkolwiek systematycznie. Na początek 3-4 razy w tygodniu marsz półgodzinny (marsz a nie spacer), potem marszobiegi gdzie z tygodnia na tydzień będziesz wydłużać odcinki biegu a skracać marszu - wciąż pół godzinki.
ten bieg to oczywiście trucht. po około 10 tygodniach będziesz w stanie przebiec pół godziny bez przerwy.
Powodzenia
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 22 mar 2007, 10:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gołonóg
dzieki za szybką odpowiedz........ BĘDĘ WALCZYĆ! HEHE
Marsze mam juz za soba, teraz chce przystąpic do biegania - czy dystans 5 km marszobiegów jest zbyt długi?
A jeszcze jedno pytanko: co z wodą? Czy powinam miec ze soba jakiś napój izotonioczy lub zwykłą wodę aby uniknąć odwodnienia?
Marsze mam juz za soba, teraz chce przystąpic do biegania - czy dystans 5 km marszobiegów jest zbyt długi?
A jeszcze jedno pytanko: co z wodą? Czy powinam miec ze soba jakiś napój izotonioczy lub zwykłą wodę aby uniknąć odwodnienia?
- 2Panterka0
- Rozgrzewający Się
- Posty: 22
- Rejestracja: 09 mar 2007, 15:52
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kołobrzeg
No to chyba zwolnię Leo,bo rzeczywiście nie mam zamiaru zaglądać do działu "zdrowie"
Z tego co zauważyłam to nie ma tu weterynarza ...
W takim razie wyluzuję i nie ukrywam,że trochę mnie to zasmuciło,że nie rozsądnym jest biegać dwa razy dziennie ale z bardziej doświadczonymi nie będę się spierać
Dzięki za kolejną cenną radę
Z tego co zauważyłam to nie ma tu weterynarza ...
W takim razie wyluzuję i nie ukrywam,że trochę mnie to zasmuciło,że nie rozsądnym jest biegać dwa razy dziennie ale z bardziej doświadczonymi nie będę się spierać
Dzięki za kolejną cenną radę
- Lukas85
- Wyga
- Posty: 96
- Rejestracja: 02 cze 2006, 23:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Piastów
Panterka, musisz wiedziec, ze na poczatku wiele osob podchodzi do tego z tak duzym entuzjazmem, ze do glowy przychodza takie rzeczy jak bieganie za szybko, za czesto itp. To normalne, musisz sie nauczyc kontrolowac ambicje, bieganie to nie jest tak latwy sport jak sie wydaje, wejdz w dzial zdrowie i popatrz jakie tematy dominuja i na co ludzie sie skarza. Ja biegam od 9 miesiecy, ciagle 3 razy (gora 4) w tygodniu, choc chcialbym codzinnie, boję sie ze moja ,,kariera'' biegowa szybko sie skonczy, a problemem jest jest to, ze nie mam gdzie biegac, mam tylko asfalt i beton wokol siebie. Mogę cwiczyc w domu, rozciagac sie, biegac w super butach, a i tak kolana przy codziennym treningu (i dlugim!) dostawaly by swoje. Dlatego czekam na lepsze czasy, kiedy kupie sobie samochod, by zabierac sie nim do jakiegos lasu i tam oddawac sie swojej pasji. Moim celem jest maraton, potem maraton przebiegniety szybciej i wiem, ze to osiagne jesli bede sie ograniczal do czasu kiedy te ograniczenia bede mogl usunac na bok. Tak wiec polecam rozwagę
Ja tymczasem zastanawiam sie nad jutrzejszym alleycatem (wyscig kurierski przez miasto na rowerze), na ktory chce mnie wyciagnac kumpel i niedzielna wycieczka rowerowa do kampinosu z grupa ok 100 ludzi zyc nie umierac!!
Ja tymczasem zastanawiam sie nad jutrzejszym alleycatem (wyscig kurierski przez miasto na rowerze), na ktory chce mnie wyciagnac kumpel i niedzielna wycieczka rowerowa do kampinosu z grupa ok 100 ludzi zyc nie umierac!!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 363
- Rejestracja: 15 maja 2006, 14:21
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Toruń
agass, 5km może być, choć to dużo na początek. Wody nie potrzebujesz - masz jej dosyć w organiźmie napij się dobrze na pół godziny przed treningiem. Zacznij od przetestowana tych 5km (zakładam, że masz jakiś pomysła na taką trasę) marszem. Natomiast jeśli nie jest to ustalona trasa tej długości, to lepiej krótszy dystans na początek, tak by zajęło Ci to ok pół godziny.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 22 mar 2007, 10:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gołonóg
Hurra ! Udało się! Przebiegłam (baaaaardzo powoli) ale calość - nie wiem jak to sie stało - jestem w szoku! To chyba dzieki radom Doświadczonych. Faktycznie bardzo ważne są BUTY i SPOKÓJ. W sobote kolejne podejscie - o ile nie bedzie mrozu. Na prawde nie wiem co ja wcześniej robilam ze mi to nie wychodziło - bieganie to wspaniała sprawa!
- dargch
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 783
- Rejestracja: 09 gru 2003, 14:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa, Bemowo
Gratulacje!!! Pamiętaj tylko, że biegając powyżej 25km tygodniowo możesz "uzależnić" się od tej formy aktywności - czego Ci życzę .Agass pisze:Hurra ! Udało się! Przebiegłam (baaaaardzo powoli) ale calość - nie wiem jak to sie stało - jestem w szoku!
[i]poranne biegi nikomu nie zaszkodziły[/i]
- 2Panterka0
- Rozgrzewający Się
- Posty: 22
- Rejestracja: 09 mar 2007, 15:52
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kołobrzeg
Lucas85 bez obaw, odrobina rozsądku mi jeszcze pozostała więc nie będe przeginać,tylko trenować
Dzisiaj (z samego rana,kiedy jeszcze świeciło słoneczko ) postanowiłam sprawdzić ile wytrzymam ciągłego biegu bez maszerowania.
Biegłam non stop 17'40'' min. Tak sobie myślę,że to już chyba coś...Spróbuję teraz tak truchtać przez jakiś czas,zęby potem zwiększać szybkość biegu. A jak już będize ciepło to zwiwiam z tego asfaltu i kostki na morski piasek To będzie wyczyn hehe no i jaka piękna, dłuuuuga trasa: do latarni morskiej albo w drugą stronę,do innych nadmorskich miejscowości.
A swoją drogą to trochę się przeraziłam kiedy napisałeś Lukas85 o tym samochodzie Myślałam,że narazie przemieszczasz się bigając,bo nie masz pojazdu Na szczęście doczytałąm posta i teraz życze Ci z całego zadyszanego serca,żebyś mógł truchtać w laskach.
Rónież i ja gratuluję Ci Agass - oby tak dalej to może niedługo do mnie dotrzesz...
Dzisiaj (z samego rana,kiedy jeszcze świeciło słoneczko ) postanowiłam sprawdzić ile wytrzymam ciągłego biegu bez maszerowania.
Biegłam non stop 17'40'' min. Tak sobie myślę,że to już chyba coś...Spróbuję teraz tak truchtać przez jakiś czas,zęby potem zwiększać szybkość biegu. A jak już będize ciepło to zwiwiam z tego asfaltu i kostki na morski piasek To będzie wyczyn hehe no i jaka piękna, dłuuuuga trasa: do latarni morskiej albo w drugą stronę,do innych nadmorskich miejscowości.
A swoją drogą to trochę się przeraziłam kiedy napisałeś Lukas85 o tym samochodzie Myślałam,że narazie przemieszczasz się bigając,bo nie masz pojazdu Na szczęście doczytałąm posta i teraz życze Ci z całego zadyszanego serca,żebyś mógł truchtać w laskach.
Rónież i ja gratuluję Ci Agass - oby tak dalej to może niedługo do mnie dotrzesz...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 413
- Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49
Panterka, dla niektórych jest to tylko 17'40 s., ale ja uważam, że to jest aż 17"40s.!!! Ukłon dla ciebie
Nie spiesz się z tym przyspieszeniem. Uwierz, że czym wolniej teraz biegasz tym szybciej za chwilę (za m-c ) pobiegniesz. (znowu nudzę, nie? )
Zazdroszczę ci kolobrzeskiej plaży.
Najpiękniej biegało mi się w minionym roku w Mielnie/Unieściu, 8 października, w dzień moich urodzin. W czasie tychże urodzin o dziwo na chwilkę powraca pogoda podszyta wspomnieniem ciepłego lata (???).
Dlatego zawsze w tym czasie jadę gdzieś "w plener".
W zeszłym roku zjechałem nad morze w piątek wieczorem.
Rano, o 6:30, moje "trampki" dotknęły białego piasku plaży w Mielnie.
Czerwono-pomarańczowe słonce budziło dzień. Bałtyk leniwie kołysał zawadiackimi falami. W nocy był wiatr i długie fale (Panterka, pewnie wiesz o czym mówię ), a nad ranem wypogodziło się, więc może zrobiło plaży miejsce i dlatego biegłem po niemal równej, lekko wilgotnej powierzchni piasku tuż przy falach Idealne podłoże dla biegacza!!!
Przebiegłem dystans niemal ok. 22 km (prawie pod Łazy i powrót). Płuca z niewysłowioną przyjemnością czerpały morskie, ożywcze, zjodowane powietrze pełną piersią.
Bałtyk bawił się ze mną "w dziada"; chciał co i rusz zmoczyć mi trampki (uwaga-Reklama: Asics gel Kayano XI ), ale sprawnie udawało mi się uskakiwać leniwym falom.
To był jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu biegowym Naładował mnie pozytywnie niemal na calutką, mroczną i mokrą zimę
Sorry za ten przydługawy post, ale uważam, że do biegania nie zachęcili cię tylko i wyłącznie przystojne chłopaki biegające w minioną niedzielę na promenadzie kołobrzeskiej w Biegu Zaślubin? Ty masz dla siebie całą kołobrzeską plażę do dyspozycji. Biegaj!!
Spokojnie i systematycznie realizuj swój cel.
Krótko mówiąc - rusz d...ę i rób kolejne trasy biegowe
Nie spiesz się z tym przyspieszeniem. Uwierz, że czym wolniej teraz biegasz tym szybciej za chwilę (za m-c ) pobiegniesz. (znowu nudzę, nie? )
Zazdroszczę ci kolobrzeskiej plaży.
Najpiękniej biegało mi się w minionym roku w Mielnie/Unieściu, 8 października, w dzień moich urodzin. W czasie tychże urodzin o dziwo na chwilkę powraca pogoda podszyta wspomnieniem ciepłego lata (???).
Dlatego zawsze w tym czasie jadę gdzieś "w plener".
W zeszłym roku zjechałem nad morze w piątek wieczorem.
Rano, o 6:30, moje "trampki" dotknęły białego piasku plaży w Mielnie.
Czerwono-pomarańczowe słonce budziło dzień. Bałtyk leniwie kołysał zawadiackimi falami. W nocy był wiatr i długie fale (Panterka, pewnie wiesz o czym mówię ), a nad ranem wypogodziło się, więc może zrobiło plaży miejsce i dlatego biegłem po niemal równej, lekko wilgotnej powierzchni piasku tuż przy falach Idealne podłoże dla biegacza!!!
Przebiegłem dystans niemal ok. 22 km (prawie pod Łazy i powrót). Płuca z niewysłowioną przyjemnością czerpały morskie, ożywcze, zjodowane powietrze pełną piersią.
Bałtyk bawił się ze mną "w dziada"; chciał co i rusz zmoczyć mi trampki (uwaga-Reklama: Asics gel Kayano XI ), ale sprawnie udawało mi się uskakiwać leniwym falom.
To był jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu biegowym Naładował mnie pozytywnie niemal na calutką, mroczną i mokrą zimę
Sorry za ten przydługawy post, ale uważam, że do biegania nie zachęcili cię tylko i wyłącznie przystojne chłopaki biegające w minioną niedzielę na promenadzie kołobrzeskiej w Biegu Zaślubin? Ty masz dla siebie całą kołobrzeską plażę do dyspozycji. Biegaj!!
Spokojnie i systematycznie realizuj swój cel.
Krótko mówiąc - rusz d...ę i rób kolejne trasy biegowe