Może, ale myślę, że o tym wiem więcej niż Ty (bez urazy nie ganię Ciebie), ja po prostu kilka lat pracowałem jako pielęgniarz w szpitalach (różnych). Ja biegam przede wszystkim dla samopoczucia i może Ci się to nie podobać, ale tak jest. Po za tym ja nie trenuję ja biegam to jest różnica - może to czujesz?marcin-1977 pisze:oddziały odwykowe oraz sale terapii uzależnień są pełne tych, którzy w życiu kierują się swoim dobrym samopoczuciem...
masz mieć dobre samopoczucie po przemyślanym i dobrze wykonanym treningu a nie biegać tylko po to aby się świetnie czuć...
Bartosh jeśli przebiegnę ten lub inny maraton to może sobie kupie ten pulsometr, może wtedy Zrozumie Istotę Rzeczy - może, kto to wie (to znaczy ja wiem KTO wie - piszę to żeby nie było wątpliwości, ale to jest jedna z niewielu rzeczy, które WIEM), bo dla mnie celem jest przebiec nie biec.
A wydaje mi się (może to naiwne), że na tym forum można dyskutwać nie tylko jak TRENOWAĆ, ale i po prostu jak biegać.
MichalJ to zacznij śpiewać przy wb2 i zobaczysz, że jest różnica (wiem śpiewam w chórze - to nie żart), a serce może u tak wytrenowanego zawodnika jak Ty nie czuje, moje czuje.
I wiem że biegam za szybko, ale takie tępo mi odpowiada - mam nadzieje, że mój zapalony achilles to tylko za ciasne buty od łyżew. A ja to co Ty odkryłeś dzięki pulsometrowi wiem i bez tego wynalazku, czytam czasem coś na forum no i trochę czuje (ale może ja jestem za bardzo uduchowiony

Trudno nie mówić o odwyku i tam takich przydatnych dla mnie epitetów skoro 2 godziny w jedną stronę jadę do pracy tu siedzę przy kompie 8 godzin wracam a w domu Jasio (2 latka) co chce się bawić dziu (samochód), i Dominika (9 lat), która chce na łyżwy (albo tam inne), i żona Asia co chciałaby posiedzieć i pogadać, i żarówka się przepaliła i kran cieknie i dom trzeba zbudować i tysiące spraw (bo na próbę chóru trzeba raz w tygodniu na 2 godzinki). Od życia nikt z nas nie ucieknie. A mnie odwyk by się przydał zapewne (chociaż zmieniłem pół roku temu pracę dzięki czemu mam więcej czasu).
Przepraszam za tak osobiste wynurzenia, ale już dawno chciałem się tym podzielić. Bo to są że bieganie jest częścią życia (a nie życiem) dla mnie jest bezdyskusyjne.
Pozdrawiam filozoficznie jak wiersz po maratonie co w głowie coś powie (to Wojtek mnie tak natchnął)
