wyrabiac kondycje i chudnac?
- Bartosh
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 771
- Rejestracja: 02 maja 2006, 02:49
Bubuu,
O tych wymiotach, to akurat na stronie, która opisuje HIIT jest napisane. W jednym z linków, który podesłałeś.
Rozmawiamy sobie tutaj i próbujemy pokazać nasze punkty widzenia. I to jest jak najbardziej w porządku, bo się możemy czegoś nowego dowiedzieć.
Ty uważasz, że warto robić treningi HIIT nawet jako przygotowanie przed maratonem, bo one poprawią szybkość, która przyda się np. w sprawdzianach na krótszych dystansach. W dodatku spadnie masa. Zakładam oczywiście, że trening HIIT działa tak jak głoszą jego orędownicy.
Ale po co biegać coś, co się do maratonu nie przyda? Po co ten trening z pulsem submaksymalnym? Po co trening angażujący włókna mięśniowe, które są nieprzydatne dla kogoś biegającego maraton powyżej 3 godzin?
No bo biegając HIIT i tak w pewnym momencie musimy się niejako cofnąć i biegać wolno, żeby doskonalić przemiany tłuszczowe i od tego się nijak nie ucieknie. A prędkość, o której piszesz zawsze się buduje na pewnej podstawie, którą są - czy się to komuś podoba czy nie - właśnie treningi tlenowe. I to co już zostało powiedziane - masa też spadnie, a ryzyko kontuzji będzie mniejsze. Wiem, że to nie brzmi efektownie, ale to działa długofalowo.
Staram się to jakoś wyobrazić na przykład w cyklu tygodniowym i nie znajduję uzasadnienia dla tego rodzaju interwałów. Może to kwestia osobowości. Są tacy, co się lubią zmęczyć na każdym treningu, są tacy, co lubią dać z siebie wszystko na zawodach.
Jak coś opacznie zrozumiałem i przekręcam, to proszę o sprostowanie.
Pozdrawiam
O tych wymiotach, to akurat na stronie, która opisuje HIIT jest napisane. W jednym z linków, który podesłałeś.
Rozmawiamy sobie tutaj i próbujemy pokazać nasze punkty widzenia. I to jest jak najbardziej w porządku, bo się możemy czegoś nowego dowiedzieć.
Ty uważasz, że warto robić treningi HIIT nawet jako przygotowanie przed maratonem, bo one poprawią szybkość, która przyda się np. w sprawdzianach na krótszych dystansach. W dodatku spadnie masa. Zakładam oczywiście, że trening HIIT działa tak jak głoszą jego orędownicy.
Ale po co biegać coś, co się do maratonu nie przyda? Po co ten trening z pulsem submaksymalnym? Po co trening angażujący włókna mięśniowe, które są nieprzydatne dla kogoś biegającego maraton powyżej 3 godzin?
No bo biegając HIIT i tak w pewnym momencie musimy się niejako cofnąć i biegać wolno, żeby doskonalić przemiany tłuszczowe i od tego się nijak nie ucieknie. A prędkość, o której piszesz zawsze się buduje na pewnej podstawie, którą są - czy się to komuś podoba czy nie - właśnie treningi tlenowe. I to co już zostało powiedziane - masa też spadnie, a ryzyko kontuzji będzie mniejsze. Wiem, że to nie brzmi efektownie, ale to działa długofalowo.
Staram się to jakoś wyobrazić na przykład w cyklu tygodniowym i nie znajduję uzasadnienia dla tego rodzaju interwałów. Może to kwestia osobowości. Są tacy, co się lubią zmęczyć na każdym treningu, są tacy, co lubią dać z siebie wszystko na zawodach.
Jak coś opacznie zrozumiałem i przekręcam, to proszę o sprostowanie.
Pozdrawiam
-
- Dyskutant
- Posty: 34
- Rejestracja: 03 wrz 2006, 01:52
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław kosmos
ale czy ja mówie że to jest trening pod maraton? to jest głównie trening spalający tłuszcz i poprwiający szybkość i wydolność na krótkich dystansach do maratonu jest średnio przydatny , koleżanka napisała że najważniejsza dla niej jest utrata wagi a maraton to plan na przyszłość na dodatek napisała że mimo długich biegów waga jej już nie spada i własnie dlatego poradziłem jej taki trening, jak ktoś biega tradycyjnie i zrzuca zbędne kg to nie potrzebuje nic zmieniać ale w tym przypadku interwały i wogule intensywniejsze biegi mogły by pomóc
moim zdaniem nie trzeba się z maratonem tak śpieszyć biegacze długodystansowi zaczynają najpierw od średnich dystansów z czasem przechodząc na coraz dłuższe dziwi mnie dlaczego amatorzy za cel stawiają sobie maraton za pół roku czy rok no ale każdy ma do tego prawo ja może kiedyś też przebiegne maraton ale na razie wole krótsze dystanse
wiem że szybkość nie jest potrzebna w maratonie ale np żeby dogonić tramwaj lub uciec przed zboczeńcem z parku może się przydać
moim zdaniem nie trzeba się z maratonem tak śpieszyć biegacze długodystansowi zaczynają najpierw od średnich dystansów z czasem przechodząc na coraz dłuższe dziwi mnie dlaczego amatorzy za cel stawiają sobie maraton za pół roku czy rok no ale każdy ma do tego prawo ja może kiedyś też przebiegne maraton ale na razie wole krótsze dystanse
wiem że szybkość nie jest potrzebna w maratonie ale np żeby dogonić tramwaj lub uciec przed zboczeńcem z parku może się przydać

-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 12
- Rejestracja: 19 paź 2006, 21:43
A ja tam nie biegam HIIT a przed zboczencem w parku bym uciekla
. Nie biegam jak sprinter, ale dam rade calkiem szybko i pewnie dluzej niz typowy zboczeniec, wzielabym go na wytrzymalosc;). Znam tez kilka babskich trickow na obrone
Pozdrowienia


Pozdrowienia
Magda
Mnie ganiają czasami psy - na przykłd wczoraj biegłem przez wioskę jak było ciemno. 3 razy serce miałem w gardle jak nagle coś szczekającego mnie goniło. Ale pies chyba szybszy jest od zboczeńca 

- Bartosh
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 771
- Rejestracja: 02 maja 2006, 02:49
Ciekawy wątek się zrobił, hehe.
Jakieś takie przekonanie jest, że jak się biegam pod maraton, to "nie ma prędkości". Ale przecież nawet jak się tylko na 70% HRmax biega, to prędkość rośnie też na 90%HRmax.
Magda, nie pisz o swoich trickach, bo aż coś mnie zabolało. Przepraszam, muszę poskakać na piętach.
Leo. Staram się biegać mało seksownie i nie wypinać pupy. Plecy prosto. Biodra do przodu. Jak widać, kto biega "złamany" może narazić się nie tylko na uwagi doświadczonych biegaczy, ale i na atak zboczeńca. Chociaż? Biodra do przodu... Zależy co kto lubi. Profilaktycznie będę biegał w worku jutowym traktując to jako doskonalenie siły biegowej.
Tomasz. Psami się nie przejmuj. Na szczęście nie posiadają cech zboczeńców. Tak mi się wydaje. Najwyżej odgryzą kawałek łydki albo kolana. Są na to maści, jest glukozamina.
Pikonrad. Jak znam Tomka, to tętno i tak było pod progiem LT
Jakieś takie przekonanie jest, że jak się biegam pod maraton, to "nie ma prędkości". Ale przecież nawet jak się tylko na 70% HRmax biega, to prędkość rośnie też na 90%HRmax.
Magda, nie pisz o swoich trickach, bo aż coś mnie zabolało. Przepraszam, muszę poskakać na piętach.
Leo. Staram się biegać mało seksownie i nie wypinać pupy. Plecy prosto. Biodra do przodu. Jak widać, kto biega "złamany" może narazić się nie tylko na uwagi doświadczonych biegaczy, ale i na atak zboczeńca. Chociaż? Biodra do przodu... Zależy co kto lubi. Profilaktycznie będę biegał w worku jutowym traktując to jako doskonalenie siły biegowej.
Tomasz. Psami się nie przejmuj. Na szczęście nie posiadają cech zboczeńców. Tak mi się wydaje. Najwyżej odgryzą kawałek łydki albo kolana. Są na to maści, jest glukozamina.
Pikonrad. Jak znam Tomka, to tętno i tak było pod progiem LT

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 413
- Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49
U mnie całe szczęście jest wiocha pełna nowych domów. Wszyscy nobliwi właściciele rasowych psów trzymają je za płotem pod ochroną, więc ataki ze strony luźno pasących się burków raczej nie grożą. No chyba, że przybiegnie jakiś z sąsiedniej wiochy na "występy gościnne" 

-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 12
- Rejestracja: 19 paź 2006, 21:43
"Trenując po maraton zaczniesz chudnąć. Trening maratoński to głównie dokonalenie przemian tłuszczowych i bieganie coraz szybciej na progu. A do tego potrzebne jest właśnie wolne i długie bieganie".
Poczytalam, poczytalam i sie zarazilam, mysle ze jednak tedy droga. Sprobuje uwazac na bilans kaloryczny i wczesniej czy pozniej zgubie te moje procenciki, spieszyc mi sie nie spieszy.
Co do maratonu bede miala tysiac pytan. Tomasz, piszesz o dlugich wolnych wybieganiach. Czyli OBW1, tak? To tetno 70-80 % (czyli moje ulubione): jak to sie ma do przemian tluszczowych?
Chcialabym wystartowac juz w Debnie, mieszkam dwa kroki dalej. Myslicie, ze dam rade?
Poczytalam, poczytalam i sie zarazilam, mysle ze jednak tedy droga. Sprobuje uwazac na bilans kaloryczny i wczesniej czy pozniej zgubie te moje procenciki, spieszyc mi sie nie spieszy.
Co do maratonu bede miala tysiac pytan. Tomasz, piszesz o dlugich wolnych wybieganiach. Czyli OBW1, tak? To tetno 70-80 % (czyli moje ulubione): jak to sie ma do przemian tluszczowych?
Chcialabym wystartowac juz w Debnie, mieszkam dwa kroki dalej. Myslicie, ze dam rade?
Magda
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 363
- Rejestracja: 15 maja 2006, 14:21
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Toruń
OBW1 to 70-75%. Im bliżej 70% tym bardziej przemiany tłuszczowe. Szczególnie przy dłuuugich treningach - wycieczka biegowa nie częściej niż raz na tydzień do 2h 30 min - ale nie od razu. Do tego przemiany tłuszczowe lepiej rozwijają się w biegach porannych tych bez kawy i fruktozy. Poza wycieczką biegową pozostałe treningi można robić na czczo (do 1 h luzik).
Tu nie chodzi tylko o fruktozę, ale ogólnie o cukry. Kawa wypłukije magnez więc proponuję jej wcale nie pić, ewentualnie słabą z mlekiem bądź śmietanką.
I tak jak mówi Pinokard, normalny trnening do 1h można na czczo, ale długie rozbiegania już na "głodnego" odradzam.
I tak jak mówi Pinokard, normalny trnening do 1h można na czczo, ale długie rozbiegania już na "głodnego" odradzam.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 12
- Rejestracja: 19 paź 2006, 21:43
No to przebiglam sie bez tej kawy i bez tych cukrow i ku ogromnemu zaskoczeniu stwierdzam, ze bylo niezle.
Dlaczego odradzasz dluzsze rozbiegania na czczo? 80 min bardzo by mi pasowalo, to akurat runda wokol jeziora. Inaczej musialabym ten ostatni kawalek wracac marszem, albo jednak jesc cos przed wyjsciem, co sie jednak wiaze z jeszcze wczesniejszym wstawaniem:(
Dlaczego odradzasz dluzsze rozbiegania na czczo? 80 min bardzo by mi pasowalo, to akurat runda wokol jeziora. Inaczej musialabym ten ostatni kawalek wracac marszem, albo jednak jesc cos przed wyjsciem, co sie jednak wiaze z jeszcze wczesniejszym wstawaniem:(
Magda
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 413
- Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49
Nie wiem czy dobrze robię, ale WB w granicach 2,5 - 3 h biegam głównie na czczo, ale zabieram banana i bidon z witaminami (Supradyn) i po ok. 1 h popijam co jakiś czas ,a po ok 1,5 -2 h zżeram banana.
Nie mam żadnych kolek i innych sensacji.
Ale może powinienem jednak najpierw zjeść banana, odczekać z godzinkę i potem dopiero biec? Ale tylko z bidonem, bez posiłku?
Nie mam żadnych kolek i innych sensacji.
Ale może powinienem jednak najpierw zjeść banana, odczekać z godzinkę i potem dopiero biec? Ale tylko z bidonem, bez posiłku?