A możesz rozwinąć temat? Bo już nie ma czasu na sprawdzanie, czy dasz z czymś radę czy nie dasz. Do końca tego tygodnia proponuję robić samą objętość, oczywiście dużą - oraz dużo sprawności. A od października zmniejszasz stopniowo kilometry tak, żeby na starcie być swieżym i głodnym begania.
Wiem, mam po prostu za mało kilometrów przelatane. Wakacje w zasadzie nie biegłem, tylko rower i to też w mniejszym zakresie (było trochę innych rzeczy do zrealizowania). Treningi wznowiłem 1-go września. Do Poznania zostały trzy tygodnie, mam zamiar je "ostro" przepracować, co mi może pozwoli na dobiegnięcie do mety w ok. 3:50-4:00. Mam kolegę, który chce pobiec w granicach 4:00 i może pobiegniemy razem. Nie chcę być jego pacemakerem w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo mam inną filozofię biegania maratonu, ale... pogadać na trasie można, głupio nie otworzyć gęby przez cztery godziny... Na razie!
Ostatnio zmieniony 25 wrz 2006, 19:41 przez płucajakmiechy, łącznie zmieniany 1 raz.
Ostro, to znaczy wchodzę w ostatnie 3 tygodnie planu trenigowego. No jest tam trochę tempa, interwały, długie biegi w zakresie tlenowym. Ale to wszystko muszę potraktować na luzie, bo pod maraton należałoby się przygotowywać trochę dłużej (powiedzmy trzy miesiące - oczywiście gdy się trenuje cały rok). Ale jeszcze raz powtarzam, chcę przebiec spokojnie, beż ataku na życiówkę. Powiedzmy, towarzysko.
Zero tempa , żadnych interwałów . Spokojne długie rozbiegania do 75% HRmax i spawość później w domu. Ewentualnie raz w tygodniu zabawę biegową od 82% HRmax na niewielkiech odcinkach 500-1000m.
Maraton w 4h nie wymaga do treningu nic ponad kształtowanie lipolizy, a zatem owb1 to jest niemalże wyłączność.
Wiesz, każdy ma swoje sprawy, trening zajmuje dużo czasu, ludzie studiują, pracują itp., a siedzenie w necie zajmuje też dużo czasu. Nie ma się co aż tak przejmować. Może to zabrzmi trochę sloganowo, ale taka jest rzeczywistość, również rzeczywistość tego forum.