Własny rekord długości...

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
tomasz

Nieprzeczytany post

Pewnie większość z was uzna mnie za czubka. Za szaleńca, za człowieka bez wyobraźni i bez wiedzy. Ale ja nie chcę abyście podchodzili do mnie z uprzedeniem, z kpiną czy z pogardą. Chcę abyście potraktowali mnie teraz bardzo poważnie, i odaleźli sens, który ja widzę.

Mówiąc wprost: pragnę bić (swoje) rekordy w długości biegu. Nie interesuje mnie czas tylko kilometry. Nie szykuję się na żadną imprezę, nie planuję żadnego czasu na żanym dystnsie. Chcę tylko jednorazowo przebiać jak najwięcej. Więcej mnie nie interesuje.

Niby proste, ale jednak raczej skomplikowane jak do tego trenować. Obecnie formy nie mam w ogóle, to znaczy w tydzień czasu doszedłbym do 20-25km spokojnie, ale teraz pewnie po 10km bym się zmęczył. Więc moi mili... pomóżcie, a ja postaram się tutaj na forum prowadzić jakby mój wirtualny dziennik treningowy. Wy będziecie mi radzili, a ja będę wam pisał o swoich postępach.
PKO
JJ_Redick
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 2
Rejestracja: 18 cze 2006, 00:51
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

na tym forum sa raczej malo aktywni:) wiec nie licz na wyczerpujace info ... a tym bardziej na szybka odp :grr:
JJ_Redick / Andrea Bargnani
pikonrad
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 363
Rejestracja: 15 maja 2006, 14:21
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toruń

Nieprzeczytany post

Tomasz,
nie jestem ekspertem, ale odnalezione wskazówki można interpretować następująco:
trenuj normalnie jak do maratonu,
Jak już będziesz potrafił to przebiec, raz na jakiś czas biegnij daleko. nie za często bo się załatwisz, nie za daleko - wydłużaj systematycznie. Prawdopodobnie po jakimś czasie dojdziesz do tego, że w jakimś niedużym tempie możesz biec dowolnie daleko - robiąc sobie jedynie przerwry na posiłki lub posiłkując się odpowiednimi preparatami w płynie będziesz mógł biec dobę. Wtedy rzeczywiście będą patrzeć na Ciebie jak na wariata, ale zawsze będą też tacy co Cię docenią. Gdzieś w dziale ULTRA są info na temat imprez w biegach długich - dłuższych niż maraton. Jeśli kolana i obowiązki domowe mi pozwolą też pobiegam biegi długie - kiedyś tam, na razie biegam 6km ale się rozwijam.
Piot
tomasz

Nieprzeczytany post

Spokojnie... daj chłopakom czas do namysłyu, pozwól im odlaneźć natchnienie. :hej: Nie zawsze jest czas i ochota na odpisywanie. Nie zawsze jest możłiwość. Nikt z nas nie ślęczy przed komputerem 24h na dobę :nienie: Jesteś byt surowy i niecierpliwy kolego :hejhej: Nadejdzie czas, to napiszą, zobaczysz. Chyba lepiej jest poczekać i uzyskać żetelną odpowiedź niż dostać byle co, ale szybko? Cierpiliwości... :ble:
tomasz

Nieprzeczytany post

Większość kontuzji, a może i wszystkie spowodowene były zbyt wysokimi obciążeniami. Jak szykowałem się na debiut w maratonie wrcławskim. Kontuzję miałem na około 1,5 misiąca przed startek. Dwa miesiące przed kontuzją biegałem po 90-100km w tygodniu w 5-6 jednostkach. Kończyłem cykle 30-35km wb. A przecież jeszcze w lipcu tamtego roku zacząłem po 2,5 letniej przerwie gdzie wcześniej biegałem tylko rok. Nie było źle z moim bieganiem. Kiedy 1 lipca 05 zacząłem, czyli wróciłem, to w lutym 06 biegałem I zakres po 5:10 a drugi po 4:20. Byłem z tego zadowolony, czułem się świetnie, świeży i silny. Jednak znów mi się coś posypało.

Wyjdaje mi się, że teraz nie będzie potrzeby biegać po 90-100km w tygodniu. Taki trening powinien być chyba mieszanką dużego wypczynku i stopniowego przywyczaja organizmu do długiego biegu. Wydaje mi się, że 4x w tyg. to będzie optymalnie. Na zakończenie cyklu oczywiście mój główny trening.
Myślę, że zacznę robić wb w przyszłym tygodniu od 20km. A później z tygodnia na tydzień dokładał po 3km. Jak dojdę do 30km, to raczej zajdzie konieczność biegania długich wb już co dwa tygodnie bo chyba ponad 30km i więcej nie będę biegał co tydzień. No chyba, że będę robił np. trzy treningi po 8km z ostrym naciąganiem i na 4 trening już duże kilometry. Właśnie tego nie wiem. :ojnie:

Wydaje mi się, że do 30km dojdę spokojnie w dwa tygodnie. Ale co potem? Nigdy nie sprawdzałem się na długiej trasie. Owszem były wybiegania po 35km ale nie kończyłem tych treningów na resztkach sił. Bo nie było takiej potrzeby, przecież czekał mnie dzień odpoczynku i poutrze kolejne owb1 z 15km. Odżywianie też było takie osbie. Co 10km Kubuś i Grześka (no soczek i batonik). Po treningu 20` naciągania, kompiel w solance, leżenie z nogami do góry... i po 2h byłem świeży :hejhej:

Ale powtarzam, to było co innego. To był niezbędny element cyklu. Środek przygotowawczy, a nie cel sam w sobie. Oszczędzałem się więc w jakimś stopinu. Trening był bardziej akumulacyjny, to nie było bicie życiówek.

Więc czy dobrym pomysłem jest biegać 3 treningi po 8-10km, a 4 już ten zasadniczy długi? Tak przynajmniej planuję do chwili kiedy złamię 30km, bo później trzeba będzie chyba coś zmodernizować.
Awatar użytkownika
Acid
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 303
Rejestracja: 22 lis 2003, 10:51
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bedlno k/Kutna

Nieprzeczytany post

Generalnie filozofia treningu jest bardzo podobna jak do maratonu. Biegasz 1i 2 zakres ze wskazaniem na 1, drugi to tylko dodatek, urozmaicenie. Wycieczki biegowe około 35 km max do 40 km, można przpaltac marszem. Maratończycy mający za sobą ukończonych kilkanaście maratonów moga startować na 100 bez specjalnego treningu pod ten dystans.
Greg
Awatar użytkownika
outsider
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1858
Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: warszawa

Nieprzeczytany post

Acid generalnie ma rację. Choć drugi to nie urozmaicenie a podstawa.

Dodać trzeba jeszcze siłownię (ale to wiesz).

Obawiam się, że bez objętości się nie obejdzie. Żeby biegać coraz dłużej, trzeba biegać także coraz więcej na treningach.

Zasadniczy długi jeden w tygodniu a może i rzadziej. Bo przecież nie da się z tygodnia na tydzień ciągle zwiększać dystansu. No chyba, że chcesz w nogach poczuć stare blizny.


Mam taką sugestię, tylko się nie obraź, zamiast wymyślać kolejne treningi, które doprowadzają Ciebie do nowych kontuzji lub odnawiają stare, wystartuj w końcu w jakiś zawodach (choćby na 10km) a potem w następnych (zawsze można się poprawić). To będzie moim zdaniem, lepszy cel.

Ps. Naucz się wcześniej chodzić spać, to nie jest złośliwość, tylko rada pragmatyka.
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
tomasz

Nieprzeczytany post

Dzięi outsaider za radę, ale jakoś nie spieszy mi się na start na 10km :hej: Dlaczego? Czułbym się źłe psychinie gdybym wiedział, że pobiegłem kilka minut wolnie, niż gdybym trenował po 10km. W ogóle jak zacząłem mając 17 lat, to po roku doszedłem do 4:10-4:05 na 15km... i to treningowo. Co mi da taki start? Przebiegnę się... i tyle. Mnie to nie racjuce. Mnie zawsze podniecało jak wybiegałem na treningu 30km. Chyba każdy powinien biegać w taki sposób, żeby sprawiało mu to największą radość. Rozumiem Cię outsaider bardzo dobrze, jednak mimo wszystko nie skożystam. Chociaż... zobaczę jak będę stał z formą. Może skożsytam. Po prostu ciężko mi będzie zaakceprować fakt, że mam wystarotwać bez pożądnego przygotownia i na pół gwizdka.

Z tym snem to rzeczywiście masz rację :oczko:

A co z tym drugim zakresem? Dlaczego on jest niezbędny? Myślałem, że przy moim treningu wystarczy człapać I (żartuję) :hahaha: :hej: Więc co - raz w tygodniu II zakres tak 30-40`, dwa wolne krótke owb1 + wb? :niewiem: Może jeszcze zdążę przed Poznaniem? Ale tak aby tylko ukończyć w... 4h a nie szykować się pod konkretne 3:20. Nic na siłę (już to wiem). Jak na razie to się roztruchtuję. Wczoraj było 5km, dziś trochę więcej, i jutro zrobię 10km. W sobotę nie biegam... w niedzielę może sobie zrobię kros, żeby się ożywić trochę.

Ciekawi mnie też jeszcze jedno. Czy ma sens trening 2x dzienine? :niewiem: Spokojnie, nie chodzi mi o traskanie po 15 rano i wieczorem :nienie: Na przykład rano 20-30`, i wieczorem tyle samo + GS, GR. To byłoby w spokojnego owb1. Po wb2 też mógłbym wieczorkiem skoczyć na 2km rozruchu na odkwaszenie i GR. A po wb wieczoram marsz + GR? :niewiem: Biegałem już kiedyś dwa razy dzienine po 30`. Było super.

Ciekawi mnie coć jeszcze. Czy daławałby trening efekty gdybym biegał zupełnie akumulacyjnie z dużą superkompencają? Np:

1- WOLNE
2- owb1 - 6km + rtym
3- owb1 - 8km + rytm
4- wb2 - 8km + GR, GS
5- WOLNE
6- owb1 - 6km + rytm
7- wb - pow. 25km

Nie chcę przesadzić z objętością tygodniową. A taki sobie planik raczej mnie nie zabije jak bieganie ponad 350 w miesiącu jak to była pół roku temu :bum:
Awatar użytkownika
outsider
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1858
Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: warszawa

Nieprzeczytany post

Trening treningiem, zawody zawodami. Pewnych rzeczy dopiero nauczysz się na nich. Niby wszystko się wie ale a to sznurowadeł nie sprawdzisz i się rozwiążą, a to za późno przyjedziesz i rozgrzewkę zrobisz na łapu capu, a to za mało będziesz pić lub za dużo itd.

WB2 moim zdaniem jest przydatne, bo przecież zawsze, nie zależnie od tempa dotrzesz do "ściany" gdy już nie będziesz wstanie biec w takim tempie.

Do Poznania zdążysz, byle tylko bez kontuzji. Dobrze poniżej 4h, bardzo poniżej.

Dwa razy dziennie- nie wiem.

Co do planiku to kwestia przyzwyczajeń, gustów jednemu coś się podoba innemu nie. Czy taki planik by coś dawał?
Żeby wiedzieć, to trzeba by potrenować- pobiec w jakiś zawodach, potrenować znowu pobiec. Bo tak to jest wróżenie z fusów.
Dla mnie takie OBW1 to za krótkie. Od dychy w górę, to się dopiero zaczyna (a może po prostu -mam taką trasę). Krótsze to jak trzeba doczłapać do górki (podbiegi), do asfaltu pod tempówki. Ale to moja subiektywna opinia, a nie ocena danego planu pod kątem efektywności.
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
tomasz

Nieprzeczytany post

To fakt - zawody to co innego. Adrenalina, ludzie, klimat, dośwadczenie, atmosfera. Tego nie ma żaden trening. I jak mi forma podskoczy, to z pewnością gdzieś się załapię.

Mógłbyś mi outsaider odprecyzować pojęcie ściany. Wiele razy doświadczałem jej na treningu. Ale czy ta ściana jest zawsze jedna i ta sama?

Bo przecież co innego jak się robi wb3 i nagle po 3km zachodzi konieczność zwolnienia, bo zwyczajnie się nie da już tak zauwać.
Co innego jak się robi np. górne wb2 i po 10km już brakuje w nogach i albo się zwalnia albo tętno skacze.
I są też ściany przy I zakresie, kiedy po 3h biegu nagle coś się kończy i myśli się tylko o... łóżku, piciu, jedzeniu, prysznicu :hej:

No jeśli chodzi o planik to rzeczywiście nie ma co oceniać na papierze. Okaże się w praniu - pod koniec lipca sprawdzę się na 30km i będę wiedział czy mój plan działa, czy też nie.

Zastanawiam się tylko czy trenować wieczorem jak już jest chłodno i słońca nie ma, czy po południu jak jest duszno, wilgotno i gorąco? Wieczorem najwyższa wydolność, luz i swoboda organizmu, ale za to mniejsze bodźce. Po połudnu zaś jest mniej komfortowo, ale większe efekty. Co wybrać?
Awatar użytkownika
outsider
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1858
Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: warszawa

Nieprzeczytany post

Z punktu widzenia fizjologi to pewnie ta sama ściana.

Kiedy biegać? To już kwestia gustu przyzwyczajeń itd. Mnie trudno byłoby biegać kiedy indziej niż rano ale to pewnie nie każdy ma taką możliwość.
Po południu pewnie nie raz jest upalnie. Po co się katować?
Choć sam biegam w dresie- tylko jak są super upały rezygnuję z niego. Tylko jednego takiego czubka widuję jak siebie samego, ale on to potrafi biegać nawet w ortalionie.
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
JJ_Redick
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 2
Rejestracja: 18 cze 2006, 00:51
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

tomasz pisze:Spokojnie... daj chłopakom czas do namysłyu, pozwól im odlaneźć natchnienie. :hej: Nie zawsze jest czas i ochota na odpisywanie. Nie zawsze jest możłiwość. Nikt z nas nie ślęczy przed komputerem 24h na dobę :nienie: Jesteś byt surowy i niecierpliwy kolego :hejhej: Nadejdzie czas, to napiszą, zobaczysz. Chyba lepiej jest poczekać i uzyskać żetelną odpowiedź niż dostać byle co, ale szybko? Cierpiliwości... :ble:


jasne poczekam jeszce z miesiac... myslem ze jesli to forum zwiazne z bieganie to otrzymam dosc dobre info...
JJ_Redick / Andrea Bargnani
tomasz

Nieprzeczytany post

Chciałem się zameldować, że wszystko jest ok. Powoli bez szaleństwa "rozpędzam się"

1- owb1 37`
2- owb1 37`
3- owb1 55`
4- obw1 38`

Już nie truchtam ślamazarnie I zakresu ale żwawiej i śmielelej go biegam. To już nie człapanie ale "zwykły" BC :hej: Oczywiśnie po treningu minimum 15` się naciągam pożądnie. W niedzielę sobie zrobię przerwę - przespaceruję się, i trochę pogimnastykuję w lesie. W poniedziałek owb1 ze 45`, i zacznę też robić rytmy. We wtorek chciałbym daikatnie pobiec wb2. Ale tak delikatnie: owb1 10`+ wb2 20`+ owb1 10` + GR. W środę coś znów akumulacyjnego... i jakoś to będzie się kręciło. Jak na razie to czuję się świetnie. Każdy trening kończę ze sporym "zapasem"... i ten "zapas" dodaje mi sił na następny dzień.
Awatar użytkownika
outsider
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1858
Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: warszawa

Nieprzeczytany post

tomasz pisze:
I są też ściany przy I zakresie, kiedy po 3h biegu nagle coś się kończy i myśli się tylko o... łóżku, piciu, jedzeniu, prysznicu :hej:

Tutaj to troszkę inaczej.

Picie to oczywiście odwodnienie.

Jedzenie?????
Coś mi chodziło po głowie, że gdzeiś o tym było. Aż se przypomniałem. Kontekst co prawda smutny, ale zerknij.
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
tomasz

Nieprzeczytany post

Ostro... :bum:
Ale aż tak ja nie przesadzam :nienie: :nienie: Zawsze jem i piję na dłuższych treningach, i nie trenuję na granicy możliwości.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ