Powrut po dwu letniej kontuzji

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
Awatar użytkownika
Wojas
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 266
Rejestracja: 18 mar 2006, 16:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowy Sącz

Nieprzeczytany post

Witam.

Na początku chciałbym podziękować wszystkim którzy pomogli mi w zwalczaniu problemów które doznałem po wypadku. Niebiegałem przez 2 lata i kondycja to mi całkowicie spadła. Wczoraj przebiegłem sie poraz pierwszy i ledwo ubiegłem tysiąć. I mam pytanko: Czy zaczynać od tak dużych dystansów jak 1000 , czy zacząć na mniejszych i zwiększać je.
gg 1175002
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
outsider
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1858
Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: warszawa

Nieprzeczytany post

Czegoś nie rozumiem.
Jaki "po raz pierwszy"?
Jaki tysiąc?
W innych postach pisałeś o tym że biegasz, masz jakieś kontuzje itd
To jak jest w końcu?
:lalala:
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
Awatar użytkownika
Wojas
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 266
Rejestracja: 18 mar 2006, 16:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowy Sącz

Nieprzeczytany post

No pisałem że biegam bo tak było ale niemogłem wogle nic ubiec bo po pierwszych 200 m. nachodziły mnie różne bule. A napisałem że poraz pierwszy bo ostatnio ubiegłem już bez żadnego bulu itp.
Co do tego tysiąca to chodziło o 1000 m (biegania) i teraz niewiem czy zaczynać od takich dużych dystansów czy narazie biegać na małych.


P.S. Przepraszam że czasem nieumiem się wyrazić ale jestem Dyslektykiem i mam z tym małe problemy
gg 1175002
Awatar użytkownika
outsider
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1858
Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: warszawa

Nieprzeczytany post

No tak, bywa i tak.
Było to na wiosnę, wychodzę z domu, pomaleńku człapię, trochę biegu bokiem, trochę tyłem. Patrzę, a tu gna jakaś panna. Mija mnie błyskiem. Doczłapałem do parku. Robię troszkę ćwiczonek a tu widzę, że jakaś panna wchodzi do parku, łapki na biodrach, ciężko dyszy. Nie chciało mi się wierzyć, że to ta sama.

Po powrocie, na początku zawsze biega się wolno, lub bardzo wolno. Dla amatora, podobnie jak dla długasa, wolny bieg nieco szybszy od truchtu to podstawa.

A jak masz problemy z bieganiem i zarazem wakacje to zacznij od chodzenia. Podreptaj sobie na Prehybę, na Łabowską, może w Niski Beskid (od strony N.Sącza Jamnicy). W Wyspowy to nie bo strasznie od tej strony jest zabetonowany. Tak co drugi dzień, kilka razy (5-7) i później dopiero zacznij biegać ale wolno. I możesz jeszcze robić sobie przerwy na różne ćwiczonka. Kilkaset metrów truchtu- parę ćwiczonek i znowu bieg.
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
ODPOWIEDZ