Nie wiem czy to już ????

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
makabu
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 5
Rejestracja: 06 cze 2006, 12:46

Nieprzeczytany post

Witam poraz pierwszy,
Biegam od dwoch tygodni. Nie wiem czy już osiągnąłem ten stan kiedy mogę powiedzieć że biegam. Zaczynałem już bardzo wiele razy i tyle samo urywało się to z "jakiegoś " powodu. Dlaczego zacząłem biegać? - ponieważ mój organizm zaczął się domnagać powietrza, stawy zmniejszenia balastu (91/176), bo nie mogłem wejść na piętro swojego domu bez zadyszki, bo nie mogłem się skupić itd. Wiele powodów, decyzja jedna. mam nadzieję jedynie słuszna.
Mam nadzieję że tym razem się uda. Inspirację znalazłem na tym forum za co dziekuję. Po pierwsze znalazłem rzadko spotykana przychylność, przyjaźnie, dobre rady. Po drugie wielokrotnie przeczytałem i zrozumiałem że nie ważne ile przebiegniesz, nie ważne jak szybko dotrzesz do celu. Najważniejsze żeby wyjść z domu na własnych nogach. pochodzic, pospacerować pobiegać, potruchtać. Ja dotego dodaję poćwiczyć ( mam w zasięgu wspaniałą ścieżkę zdrowia - jeszcze nie zdewastowaną /zupełnie) i tak staram się 3 razy w tygodniu biegfać, truchtać, spacerować, robić wymyki i odmyki na drążku i ... czuć się dobrze. Postanowiłem od początku że nie będę narzucał sobie rygorystycznej diety (choć wiem że jej potrzebuję) najważniejsze jet ruszać się, reszta później.
Dziekuję, że jesteście :usmiech:
New Balance but biegowy
speedy62
Wyga
Wyga
Posty: 60
Rejestracja: 02 maja 2006, 14:35
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: hamburg

Nieprzeczytany post

i tak trzymac !! wlasciwe podejscie...!! najwazniezs sytysfakcja..a co do diety ..mysle ze i tu znajdziesz frajde w "celebrowaniu " przygotowania posilkow.. poszdrawiam
Leo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 413
Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49

Nieprzeczytany post

Makabu, powodzenia. Ja też zacząłem niedawno
Mój dotychczasowy tryb życia to było 3 x F: tj. Fotel w samochodzie, Fotel w pracy i Fotel w domu + taniec z pilotami. Biegam od końca marca. Już w minionym roku odwiedzałem ten serwis, ale musiałem poukładać sobie pewne rzeczy w głowie, aby podjęcie zbyt pochopnej próby biegania nie zakończyło się porażką po 2 tygodniach.
Mam aż 43 lata, 185 cm i obecnie 99 kg, choć w marcu było to 104 kg!
Postanowiłem zacząć biegać, ale odrzuciłem trening 10 tygodniowy. Nie lubię statystyk, mierzenia czasu, szablonów. Pogubiłbym się. Stwierdziłem, że bieganie ma być przyjemnością. Ja, mój organizm i ćwierkające gdzieś obok ptaki.
I już na początku popełniłem kilka błędów: 1. pobiegłem z córką, małolatą, 2. na zbyt długi dystans, tj. 5 km, 3. na bieg przełajowy. Próbowałem ścigać się z małolatą lepszą wydolnościowo, ale wyszło na to, że miałem 6 przerw dla złapania oddechu. Prawie padłem na tej trasie jak taki głupi palant.
Zarządziłem więc, że biegamy osobno, a ja biegam przede wszystkim krócej i przeplatając marszem.
Kolejny tydzień to był ból w mięśniach jak sto diabli, ale pokonywałem ok. 800 metrów. Na koniec tygodnia przerwa. Doszedłem jednak podczas tej przerwy do wniosku, że bieganie po górkach i dołkach przy niewyrobionych mięśniach może skończyć ostrą kontuzją ścięgien. Zauważyłem też, że kiedy biegnę przełaj skupiam się na to gdzie stawiam stopy, a zapominam o oddechu i rozkładaniu sil, natomiast jak biegnę po asfalcie to biegnie mi się cudownie. Mam czas na rozglądanie się po okolicy, na własne przemyślenia. Jest zdecydowanie lepiej na płaskim.
Drugi tydzień zacząłem więc od .... podjeżdżania samochodem, 1 minuta, do asfaltu i dopiero tam początek biegu.
Po 3 tygodniach ładnie wyrównał mi się oddech i przestałem przeplatać bieg marszem.
Po 5 tygodniach postanowiłem przedłużyć dystans do ok. 1,3 km. Od tamtej pory co ok. 2 tygodnie dokładam jakieś 400 m. Obecnie biegam ok. 2,5 km w czasie ok. 16 minut. Biegam codziennie ok. 6.oo rano z wyjątkiem niedzieli. Nic mnie nie boli.
Cały cykl to ok. 30 minut czyli 10 minut rozgrzewki, 16 minut biegu i ok. 8 minut ćwiczeń kończących.
Na samym początku postanowiłem sobie, że żadnych rekordów, ile przebiegnę to przebiegnę, najlepiej niespiesznym truchtem. Wole biegać rano, bo nie mam kłopotów z budzeniem się, a po pracy mógłbym być zbyt zmęczony lub zbyt najedzony. Rano nie ma tez żadnego ruchu na asfalcie, a popołudniu smród spalin. Ptaszki ładnie ćwierkają i poranne mgiełki szybują majestatycznie wśród traw w blasku wschodzącego słońca.
Oczywiście zmodyfikowałem tez nieco technikę jedzenia. Po prostu wszystkiego trochę mniej, choć na kawałek ciasta, piwo czy stek też się od czasu do czasu miejsce znajdzie. Bez popadania w przesadę!
Co dalej? I tutaj potrzebuje rady bardziej doświadczonych. Mój plan jest taki: chcę wydłużyć bieg w ciągu kolejnych 2 miesięcy do ok. 5 km i dalej już nie wydłużać dystansu. Za to może przeplotę asfalt z przełajem, czyli trochę po płaskim, trochę z górki, a trochę pod górkę.
Nie wiem czy jest sens pracować nad czasem, bo wydaje mi się, że czas przyjdzie sam. Po prostu organizm będzie i tak bardziej wydolny i sam sobie dobierze takie tempo, które mnie zmęczy, ale nie wykończy.
Zaczynałem, żeby spróbować czy w ogóle potrafię wytrwać, a niemal po 3 miesiącach weszło to w mój codzienny rytm i stało się sposobem na życie. Mam nadzieję, że najgorsze mam już za sobą i teraz już nie ma odwrotu. Szczególnie jak się widzi ile się zyskało. I ile straciło – 5 kg. Bez zbędnych diet i umartwiania się.
Przepraszam, że tak się rozpisałem. Obiecuje poprawę!!
Pozdro, Leo
pikonrad
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 363
Rejestracja: 15 maja 2006, 14:21
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toruń

Nieprzeczytany post

tak trzymać, na dietę przyjdzie (albo i nie) czas. Jak się komu co nie podoba (np. moje 96/180) to mówię, że liczy się kondycja i to jak się czuję.
Piotr
makabu
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 5
Rejestracja: 06 cze 2006, 12:46

Nieprzeczytany post

Ja przyjąłem zasadę że nie ma mnie przez godzinę. biegam sam, nie chcę wiązać ani sobie ani nikomu rąk tym że ja mam ochotę biegać a mój syn np chce jechać na rowerze szybciej czy wolniej czy jeszcze w innym kierunku. Lubię plany, statystyki itd. ale one sprawdzają się na dużych liczbach i muszą mieć podstawy. Co z tego że zaplanuję sobie trening 10 tyg jeżeli mój organizm (tzn ja) ma problemy z wydolnością itd. Najważniejsze to ruszać się (szczególnie w obec wieloletniego nieróbstwa) i żeby to sprawiało przyjemność. W moim przypadku na rekoredy, programy i statystyki przyjdzie czas. Jedynym programem czy planem jest zbudować dobrą kondycję i poprawić samopoczucie (które leży nisko pomiędzy ziarnkami pisaku na ziemi)
Awatar użytkownika
Siwa17
Wyga
Wyga
Posty: 59
Rejestracja: 28 maja 2006, 20:35

Nieprzeczytany post

I oby tal dajej :) z takim podejściem, będziesz mógł tylko cieszyć się z życia ;] ruch jest bardzo każdemu potrzebny, żeby czuć się dobrze no i chyba najważniejsze, żeby żyć :)
pozdrawiam :hej:
Awatar użytkownika
zaglebiak
Wyga
Wyga
Posty: 68
Rejestracja: 06 cze 2005, 20:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Sosnowiec

Nieprzeczytany post

Rozne formy ruchu i aktywnosci fizycznej :P
Pozdrawiam serdecznie,
Michal
beerox
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 4
Rejestracja: 08 cze 2006, 14:52

Nieprzeczytany post

Jestem totalnym nowicjuszem wiec moze glupio myśle ale chyba nie można do tego podchodzić zupełnie bez planu na zasadzie biegne aby bylo przyjemnie :) Tzn podczas treningu nie mozna a później juz tak.

Pewnie biegalbym dalej po 1 minucie a spacerowal sobie 5 jakbym sluchal tego glosu ktory mowi "juz dosc, wystarczy, te 30 sek nie ma znaczenia"

Mysle ze mozna sobie do planu dolozyc dodatkowy tydzien, np ja dolozylem sobie tydzien z 1 minutowym biegiem a teraz dokladam z 4 minutowym zamiast przejscia z 3 do 5 min. Ale plan musi byc i trzeba sie go trzymac.

Mam racje czy nie
pikonrad
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 363
Rejestracja: 15 maja 2006, 14:21
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toruń

Nieprzeczytany post

prawda jest jak zwykle gdzieś pośrodku,
Kiedy czujesz, że plan jest za ostry dla Ciebie dokładasz sobie dodatkowy tydzień, a jeśli trzeba nawet powtarzasz ostatni tydzień. Inaczej mówiąc plan musi być, ale trzeba go dopasować do swoich możliwości
Powodzenia.
Piotr
ODPOWIEDZ