Bylo jak to zimą w Kotlinie - biało i chwilami bardzo zimno

Mróz miał też dobre strony - nie chciało się tak bardzo spać w marszu. Gdyby mi ktoś powiedział, że na rowerze bedę wolał podjeżdżać niż zjeżdżać, to byłbym go uznał za wariata, ale tak było - na zjazdach temperatura odczuwana pewnie dobijała do -25-30 stopni.
Dla nas zawody skończyły się po 30 godzinach i 15 minutach napierania rezygnacją. Kapitan posypał sie psychicznie. Dziury w rejestracji niby mają prawo sie zdarzyc, ale po jakimś ekstra wysiłku i chyba troche później niż bez jakiegoś powodu już na poczatku drugiej nocy. Do tego jeszcze wystraszyłem instruktora, bo nie zaciągnąłem "na trzy razy" uprzęży (chociaż chwile wcześniej zapinałem Kaziga, sprawdzałem uprząż Kaśki i było OK). Nie potrafie tego wyjasnić:niewiem:
Wystraszyłem sie trochę. Kazali mi się przespać, ale gdy wstałem, czułem sie rozmulony na amen i już było po zawodach.
Teraz czasem mi sie zdaje, że zespół zamiast wypytywać jak sie czuje, może raczej powinien był obudzic mnie po pół godzinie (spałem prawie półtorej), skopać po zadku i wsadzić na rower, zimno pewnie by mnie obudziło...
A tak w ogóle to bardzo chciałbym pochwalić debiutanta Kaziga, który pojechał pierwszy raz na takie zawody, i to od razu te najcięższe, a radził sobie bardzo dobrze. I byłby pewnie skończył...
(Edited by krzycho at 3:04 pm on Mar. 9, 2004)