Rajdy indywidualnie?

Dla biegowych górali wyżynnych i nizinnych!
Awatar użytkownika
Hyu Bee
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 40
Rejestracja: 25 paź 2003, 14:56
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Stalowa Wola

Nieprzeczytany post

Zastanawia mnie dlaczego prawie nie sa organizowane rajdy z klasyfikacją indywidualną? Dlaczego zawsze trzeba startować z partnerem bądź zespołem?
W minionym sezonie sporo było rajdów dwójkowych, w przyszłym ma być więcej czteroosobowych, a co z solistami? Dla mnie jest to wazne bo akurat nie mam stałego partnera, a znalezienie osoby o podobnych możliwościach, charakterze etc. jest  chyba trudniejsze niż samo ukończenie rajdu. Może więc ktoś odważy się i zrobi zawody indywidualne.
Mam jednak wrażenie że niechęć do takich imprez jest jakby programowa bo np. w regulaminie Pucharu Polski znalazł się zapis że jeżeli impreza ma być punktowana musi być zespołowa. A dlaczego właściwie? Czy kilometry pokonane solo są krótsze albo zadania specjalne łatwiejsze?
A poza tym nie lubię takich sytuacji gdy nieco przypadkowy partner cos mi skopie (a miałem tak w tym sezonie), ani takich gdy przeze mnie drużyna nie jest klasyfikowana( tak tez miałem). Lubię gdy wszystko zależy ode mnie i jestem zdany tylko na siebie. A jak wy na to patrzycie?
Hyu Bee
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
artur
Wyga
Wyga
Posty: 113
Rejestracja: 21 gru 2001, 10:04
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Kontakt:

Nieprzeczytany post

cześć,
Rajdy Przygodowe wszędzie odbywają się zespołowo, głównie ze względu na bezpieczeństwo uczestników, a także dodatkową trudność - naprawdę trudno znależć zespół o podobnych predyspozycjach, celach itd. Ideą Adventure racing są przecież wyśigi wyprawowe - zespoły mieszane, ścigają się po górach i jeziorach albo po morzu, przygotowując sobie wszystko samemu i zwiedzając czasem  w zawrotnym tempie najpiękniejsze zakątki świata. Organizator zapewnia jedynie ekstremalny wysiłek, PC, mapy i rozwieszone sznurki.
Zawody indywidualne mają trochę inny charakter - zawodnicy ścigają się w jednej wybranej dyscyplinie. Trasa jest z reguły wyznaczona i przygotowana, zaplecze noclegowo-zywieniowe czeka na zawodników - to np. Desert Cup, Marathon Des Sables, Swiss Alpine Marathon Davos, Maratony rowerowe, czasem wielodniowe rajdy na rowerach, albo maratony kajakowe. Ironman to też wyśig indywidualny...
Jeszcze raz powtórzę za najlepszymi rajdowcami AR - skompletować zespół, zorganizować się na start i wystartować to już połowa sukcesu, duży sukces to ukończyć rajd w komplecie, a zwyciężyć rajd - nie wiem, nie doświadczyłem jeszcze :)
Artur
tropiciel w stumilowym lesie...
www.speleo.napieraj.pl
WiechoR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 316
Rejestracja: 12 kwie 2002, 10:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Świnoujscie
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Artur odpowiedzał Ci jaka jest różnica w rajdach przygodowych i w indywidualnych. W Polsce są imprezy indywidualne takie jak: Iron Challenge http://www.sportaktiv.com.pl/index.html , Próba Mamuta http://www.almanak.gdansk.pl/ , Harpagan http://www.harpagan.gda.pl/ są też długie marsze na 100 km czy też maratony rowerowe. Planuję w 2004 zorganizować rajd indywidualny w formie treningu i sprawdzianu.
WiechoR
PAwel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3390
Rejestracja: 19 cze 2001, 09:55
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa/Kabaty

Nieprzeczytany post

To kwestia charakteru, ja też wolałbym startować indywidualnie. No, i głównie nie ze względu na kłopoty z formowaniem zespołu ale dlatego, że jestem indywidualistą.

A czy z tą pomocą w zespole to nie jest przesada. No, oczywiście poza przypadkami, że się jakiegoś słabeusza ciągnie na rowerze itp.

(Edited by PAwel at 5:39 pm on Oct. 26, 2003)
ENTRE.PL Team
WiechoR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 316
Rejestracja: 12 kwie 2002, 10:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Świnoujscie
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Jeżeli nigdy nie miałeś możliwości pomocy koledze z drużyny lub jeżeli nie dostałeś takiej pomocy to Twoja strata. Ja uważam, że wzajemna pomoc w drużynie to sam smak rajdów przygodowych. Na jednym z rajdów mój partner chciał rozpocząć wykonywanie ZS w źle założonym sprzęcie alpinistycznym. Na szczęście w ostatniej chwili zauważyłem jego błąd i poprawiłem mu sprzęt. Na AT 2003 po kajaku na etap rowerowy nie zabrałem kurtki ortalionowej i zmaokłem starszliwie. Praktycznie byłem tak wyziębiony, że chciałem zrezygnować, kolega z drużyny Darek dał mi swoją kurtke ortalionowa i tylko dlatego dojechalismy do końca etapu. To, że po kilkunastu kilejnych godzinach zrezygnowaliśmy to już inna sprawa. Współpraca i wzajemna pomoc w drużynie podczas długich rajdów to warunek sukcesu.
WiechoR
Awatar użytkownika
Hyu Bee
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 40
Rejestracja: 25 paź 2003, 14:56
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Stalowa Wola

Nieprzeczytany post

Rozumiem że czwórki to esencja rajdów i cieszę się że w przyszłym roku będzie więcej takich zawodów. Ale mają one kilka wad
- drużyna  czwórkowa warta jest tyle ile najsłabszy w danym momencie zawodnik. W tej sytuacji mocniejsi tracą szansę na pokazanie tego co potrafią
-zespoły te mają słabsze tempo, była niedawno na forum dyskusja o człapaniu na trasie i niektórzy mieli wątpliwości czy to jeszcze sport
- no i brutalnośc regulaminowa (słuszna ale straszna): kontuzja jednego eliminuje drużyne.
Myślę że powinno się znależc miejsce dla imprez 1- 2- i 4-osobowych aby mogli wykazać się wszyscy mocni.
w swoich rozważaniach celową pominąłem Harpagana i Mamuta bo choć ekstremalne to nie są na nich prowadzone klasyfikacje więc nie traktuję ich jako imprez sportowych. Więcej satysfakcji daje mi pokonanie Iksińskiego lub to że z Igrekiem przegrałem godzinę mniej niż ostatnio od samego ukończenia imprezy.
A w ogóle to cieszę się z planów Wiechora i obiecuję że jak zrobi taki rajd to przyjadę (jak na nie posiadającego samochodu mieszkańca Podkarpacia to odważna decyzja).
Hyu Bee
PAwel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3390
Rejestracja: 19 cze 2001, 09:55
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa/Kabaty

Nieprzeczytany post

Wiesiu, ale ty mówisz o pomocy, którą może udzielić także zawodnik z innego zespółu.

A taka pomoc jest powszechna również w innych dyscyplinach. Kilka minut przed startem na triatlonie w Górznie komuś strzeliła dętka w kole i ktoś zaoferował własne zapasowe koło. Leszkowi G poszła dętka i dostał zapas od innego kolegi. Zauważ na poświęcenie dla konkurenta, które wymaga więcej heroizmu niż użyczenie kurtki koledze z zespołu bo pomaga się konkurencji.

A mi się wydaje, że hasło "team work" w adventure racing mówi o pracy zespołowej, pomocy koniecznej aby rajd ukończyć. Przykładem mógłby być rafting albo płynięcie na kajakach, ale poza kajakami takie rzeczy się u nas zdarzają nader rzadko. No, bo gdyby nie kajaki, to w Polsce w zasadzie można by każde zawody rozgrywać indywidualnie.

Mi nie chodzi o krytykę formuły tylko o pochwałę indywidualizmu. Prawdziwy „team work” występuje tylko na kajakach i jak napisałem wcześniej przy holowaniu słabszych zawodników. Tyle, że do czego prowadzi holowanie – słabszy zawodnik zyskuje, a mocny tracił siły, a w zawodach indywidualnych każdy idzie swoim tempem i wynik odzwierciedla siłę zawodnika.

Ja zresztą nie przepadam w ogóle za dyscyplinami zespołowymi, z piłką nożną włącznie. A rajdy przygodowe to super sposób na zwiedzanie rejonów, w których są rozgrywane. Nie zapomnę Orła Bielika i pięknych rejonów Świnoujścia, nie zapomnę Bieszczadów, Bornego Sulinowa...
ENTRE.PL Team
Awatar użytkownika
Kiniak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 917
Rejestracja: 04 mar 2003, 21:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Przykro mi to pisać ale wasza dyskusja jest od czapy.
Jeżeli stawiacie tylko na idywidualne wykazanie się to gratuluję ambicji i proponuje formułę triathlonu.
Zasadą AR jest współpraca i ja akurat uważam to za bardzo ważny element zawodów. Często po rajdach się słyszy, że gdyby nie ten partner "słabeusz" to by się pokazało innym. Popatrz na to z innej strony, może zabrakło Ci siły aby go zmotywować?
Powszechne jest w naszym wspaniałym kraju upatrywanie przyczyny niepowodzeń we wszystkim, tylko nie w sobie.
Jeżeli próba mamuta nie jest dla Ciebie wyzwaniem sportowym (chociażby 100 mil na butach) TO CO JEST?
Czemu, gdy jesteś taki wspaniały, nie upomniały się o Ciebie najlepsze zespoły?
A może arogancja odstrasza?
Pomyśl nad tym.

PAweł, Twoje napomknienia o holowaniu podsunęły mi na myśl Twoje zdanie na temat obowiązkowego udziału w drużynie kobiety ;)
Nie twierdzę, że tak myślisz, ale zapewne większość Panów skłonna jest zgodzić się z tym, że najsłabszym ogniwem drużyny jest kobieta...
A mnożenie kolejnych klasyfikacji, podziałów na indywidualnych startujących i drużyny oraz inne cuda na kiju to nikogo nie obrażając schizofrenia.
Tym optymistycznym akcentem, życzę miłego nowego tygodnia.
Pozdrawiam,
Kiniak (gg 5660174)
Awatar użytkownika
Hyu Bee
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 40
Rejestracja: 25 paź 2003, 14:56
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Stalowa Wola

Nieprzeczytany post

Kiniak ostro pojechałaś. Przecież napisałem wyraźnie ze w rajdach powinno być miejsce dla każdego : zespołowca i indywidualisty. Po prostu szukam swojego miejsca w tym środowisku i jak się okazuje niektórzy jednak mają podobne zdanie jak ja. Czy nigdy nie zepsułaś startu komuś silnemu kto zasłużył na ukonczenie zawodów? Albo twój partner po 35 km powiedział że ma dość? Jak miałem go zmotywowac jeżeli poznałem go osobiście 3 godziny przed startem?
I czy takie wątpliwości można nazwać arogancją?
Mieszkam na zadupiu i większośc swoich partnerów poznaję przez telefon.Przez 4 lata miałem ich 10 i dalej szukam. Sama wiesz jak trudno znależć kogoś o podobnych parametrach, zwłaszcza jeżeli twój poziom z biegiem czasu zmienia się.
A zjeśli chodzi o zespołowośc naszych rajdów to zgadzam się z Pawłem : poza kajakami jest iluzoryczna. Można pomóc partnerowi nieść plecak ale jeżeli ten nie potrenował solidnie to i tak nie przyniesie rezultatu. Można się wzajemnie motywowac, ale samemu zmusić sie do biegu o 4 rano jest trudniej i to jest dla mnie miarą klasy zawodnika że sam się zmotywuje. I nie ma tu odrobiny arogancji.
Próba Mamuta to wyzwanie, ale jeżeli nie ma tam klasyfikacji końcowej to nie jest to sport i już. Ekstremalne hobby ale nie sport. Bo sensem sportu jest walka nie tylko z sobą ale i z rywalami.
A ataku na "słabe ogniwo -kobiety" nie rozumiem zupełnie. Trochę nie na temat i bez sensu.
Hyu Bee
Awatar użytkownika
KshysiekDolegowski
Wyga
Wyga
Posty: 67
Rejestracja: 14 lut 2002, 00:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Nie zgadzam się, ze zespołowość to tylko ciągnięcie najsłabszego. Jeżeli drużyna jest na podobnym poziomie to rola najsłabszego zmienia się co kilka godzin, zwłaszcza na dużych rajdach i kiedy jeden przezywa kryzys, drugi moze go kopnąć. Raz jeden ciągnie, raz drugi. Myślę, że sam bym nie skończył AT, padła by mi psycha od ciągłego gapienia się w mapę, a z drugiej strony, moj nawigator nie potrafilby (a moze sie myle) poskladac roweru, ktory sie rozpieprzyl na trasie...  
A poza tym nie wystartowalbym w zadnej duzej imprezie bo jestem beztalenciem jesli chodzi o logistyke.

Zawody indywidualne sa po prostu inne.

Swoją drogą coś w tym jest, ze na swiecie raczej nie robi sie duzych rajdow z klasyfikacja indywidualna. Za duzo do ogarniecia jak na jedna osobe

Pozdrawiam Cie HyuBee.
Kshysiek - www.napieraj.pl
Awatar użytkownika
artur
Wyga
Wyga
Posty: 113
Rejestracja: 21 gru 2001, 10:04
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Z dziewczynami w zespole to jest tak - wlecze się na początku (bo faceci są silniejsi), potem idzie równo z nimi ( bo jest wytrzymała), a na końcu pogania (bo ma lepszą psychę). Nie zawsze, ale często to właśnie baba wprowadza ukojenie w skołataną psychę po 166 godzinach wysiłku. Jak by nie przyłożył wysiłku psychicznego, fizycznego czyli sportowego.
Też jestem indywidualistą i moi partnerzy wiedzą, że klnę na czym świat stoi podczas rajdu i to dzięki zespołowi jakoś podaje się do przodu.
No i najważniejsza rzecz - spanie na trasie - we czworo cieplej... i łatwiej się obudzić.
Artur
tropiciel w stumilowym lesie...
www.speleo.napieraj.pl
Awatar użytkownika
GabiB
Wyga
Wyga
Posty: 74
Rejestracja: 02 sty 2003, 14:11
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Pobiedziska

Nieprzeczytany post

Myślę, że najbardziej w pracy zespołowej brakuje nam umiejetności wspólnego dzielenia się odpowiedzialnością. Mimo, że startujemy jako zespól startujemy indywidualnie. Najczęściej na pierwszym miejscu jest osoba a nie zespół i to  jest główna przyczyna porażki, a nie to czy ktoś jest słaby czy mocny. Siła zespołu wcale nie jest taka jak "moc" najsłabszego zawodnika, gdyż w zgranym, otwartym na innych członków zespole, jego siły rosną i jest on wstanie przekroczyć wiele granic. Nigdy nie jesteśmy wstanie przewidzieć jakiego rodzaju wiedza, doświadczenie, talenty drzedmiące w członkach zespołu ujawnią się podczas rajdu i to jest dlamnie najbardziej fascynujące. Działa to jednak w dwie strony, dlatego też pojawiają się ze szczególnym natężeniem cechy negatywne i to jest sygnał dla nas samych jacy jesteśmy, a jacy nie powinniśmy być i choć tego nie lubię to aby wygrać, ukończyć rajd następnym razem muszę zapanować nad sobą. Pokonywanie samego siebie i dystansu wraz z zespołem stanowi wg mnie istotę rajdów przygodowych, decyduje o ich magii oraz jest powodem dla którego wciąż się w to bawię mimo braku sukcesów. Pozdrowienia dla wszystkich indywidualistów, szczególnie tych którzy nie dostrzegają, że inni członkowie zespołu też pracują na osiągnięcie sukcesu.
Gabi
Awatar użytkownika
Adan
Wyga
Wyga
Posty: 81
Rejestracja: 06 mar 2003, 14:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wesoła

Nieprzeczytany post

Jest mi bardzo przykro, że nigdy nie dowiedzieliście się co to znaczy pomoc partnera z zespołu, zgrany zespół. Nawet nie wiecie co tracicie.  
Ja mam małe doświadczenie, ale w trzech salomonach byłem na mecie, a myślę, że nie dotarłbym w żadnym gdybym startował  sam. Może jestem miękki, ale w zespole daje sobie radę.
Pozatym podpisuję się pod tym co pisali  artur i KshysiekDolegowski

ps.(Kshysiek - może i bym rower poskładał, ale ile bym na to stracił czasu i czy daleko bym potem na nim  zajechał :))
Awatar użytkownika
krzycho
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2397
Rejestracja: 20 cze 2001, 10:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Rajdy indywidualne też są potrzebne, ale nie roztkliwiałbym się, że nie ma sie stałego zespołu, nie zna dobrze ludzi, z którym sie startuje itede. Nasz zespół na AT został skompletowany w sobotę, a w już w środę był start. Nigdy razem nie startowaliśmy i jakoś zupełnie nie najgorzej daliśmy sobie radę.
Poza tym jest granica, od której start indywidualny jest zwyczajnie niebezpieczny. Solo trzeciej nocy na AT po prostu poszedłbym spać pod drzewo i obudził sie sztywny z zapaleniem płuc. I takich przykładów można wiele rzucić...
[i]i taaak warrrto żyć[/i]
k
ODPOWIEDZ