Nowa impreza - Proba Mamuta
- Kazig
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2518
- Rejestracja: 01 paź 2001, 11:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa Targówek
- Kontakt:
{KOMPAS} Nie znam Waszego przypadku do końca, ale ja również czekałem na zwózkę i po problemach zwieziono mnie. Potem byłem jakiś czas zły, że musiałem czekać i ktoś robił mi łaskę, że mnie bierze. Do czasu kiedy nie popatrzyłem trzeźwo na mapę, że cholera tak daleko jestem od bazy! I że musi to być wysiłek mnie odwieźć. Generalnie wierzę i liczę na dobrą wolę organizatora więc jeśli jej zabrakło w Naszych przypadkach to biada organizatorom. Z drugiej strony wyobrażam sobie jak ciężko organizować zwózkę z trasy taki kawał od bazy. Liczę przede wszystkim na priorytetowe traktowanie uczestników, zwłaszcza czołówki, która niejednokrotnie gna na wpół przytomna. Czyli najpierw ja potem harcerze (mają namiot, żarcie, picie, śpiwory) - nie zginął.
Dlatego zmieniam trochę orientację i będe w przyszłości traktował to jako kolejny problem do pokonania. Wam też radzę ---- no chyba, że kontuzja.
Pozdrawiam.
PS Byłem rowerem w niedzielę na PK 4, szukałem zagubionej kasy. Nie znalazłem, za to zgubiłem mapę
Mam też w tej kwasti pytanie do grupy. z którą szedłem. Pamiętacie jak zeszliśmy na asfaltową drogę koło tego młyna...na właśnie, skąd zeszliśmy? pamiętam jakaś słabą drogę i potem zejście do rzeki i rzekomo do schroniska. Wdzięczny za wskazówki...
(Edited by Kazig at 3:08 pm on Oct. 15, 2003)
Dlatego zmieniam trochę orientację i będe w przyszłości traktował to jako kolejny problem do pokonania. Wam też radzę ---- no chyba, że kontuzja.
Pozdrawiam.
PS Byłem rowerem w niedzielę na PK 4, szukałem zagubionej kasy. Nie znalazłem, za to zgubiłem mapę
Mam też w tej kwasti pytanie do grupy. z którą szedłem. Pamiętacie jak zeszliśmy na asfaltową drogę koło tego młyna...na właśnie, skąd zeszliśmy? pamiętam jakaś słabą drogę i potem zejście do rzeki i rzekomo do schroniska. Wdzięczny za wskazówki...
(Edited by Kazig at 3:08 pm on Oct. 15, 2003)
- krzycho
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2397
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Co do odwrotu z trasy, jestem zdania, że zawodnik rezygnujący (oczywiście nie z powodu kontuzji, bo tu nie ma nawet o czym gadać) powinien sam zadbać o powrót do bazy, ale TYLKO pod warunkiem, że nie wymaga to kilkunastu czy -dziesięciu kilometrów marszu. Po prostu trzeba tak wyznaczyć trasę, żeby jej druga połowa nie prowadziła przez dzikie tereny, gdzie nie ma komunikacji publicznej czy ruchliwych w miarę dróg, na których łatwo o stopa...
Jeżeli już tak jest, trzeba niestety brać pod uwagę zwózkę delikwenta, który niby ruszać sie może, ale ma w nogach -dziesiąt kilometrów, stracił zupełnie motywacje, jest zmięty, niewyspany, zły i zmarznięty, siedzi na punkcie i czeka na okazję zwózki...
(Edited by krzycho at 2:51 pm on Oct. 15, 2003)
Jeżeli już tak jest, trzeba niestety brać pod uwagę zwózkę delikwenta, który niby ruszać sie może, ale ma w nogach -dziesiąt kilometrów, stracił zupełnie motywacje, jest zmięty, niewyspany, zły i zmarznięty, siedzi na punkcie i czeka na okazję zwózki...
(Edited by krzycho at 2:51 pm on Oct. 15, 2003)
[i]i taaak warrrto żyć[/i]
k
k
-
- Dyskutant
- Posty: 36
- Rejestracja: 02 wrz 2003, 07:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
I z tym sie zgadzam - kwestia jeszcze mozliwosci (ale to inna sprawa), nie pozwole jedynie na insynuacje ze jakoby "niepozwolilem" kogos zwiezc z trasy.
Wojciech Suchy
Bractwo Przygody ALMANAK
w.suchy@almanak.gdansk.pl
Bractwo Przygody ALMANAK
w.suchy@almanak.gdansk.pl
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 316
- Rejestracja: 12 kwie 2002, 10:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świnoujscie
- Kontakt:
„Próba Mamuta 2003”
Sporo osób już zabrało głos na temat Próby Mamuty i chyba przyszedł czas na mój głos. Jeszcze, kiedy Wojcio myślał o tej imprezie w zeszłym roku byłem informowany przez niego o jego pomyśle i kłopotach z organizacją próby w 2002 roku. W tym roku dużo wcześniej Wojcio przystąpił do przygotowywania tej imprezki i wreszcie udało mu się dopiąć swego i doprowadził do tego, że mieliśmy okazję zmierzyć się z „Mamutem”.
W moich planach na ten rok „Mamut” miał być kolejnym sprawdzianem formy i przede wszystkim poligonem sprzętowym i treningiem w nawigacji. Do startu nie przygotowywałem się jakoś specjalnie, zwyczajny trening, jaki sobie planuję w każdym tygodniu. Trochę biegania, rowerek i pływanie w basenie. Oczywiście „zaraziłem” pomysłem moich kolegów, z którymi od dłuższego czasu „bawimy” się w rajdy przygodowe. Niestety, ale Krzysiek połamał żebra na desce z żagielkiem (jego ostatnio największa pasja) i zostaliśmy z Arturem i Darkiem.
Do Wejherowa wyruszyliśmy w piątek rano samochodem, po drodze zajechaliśmy do Gdyni na małe zakupy. Po południu zameldowaliśmy się w bazie zawodów, która mieściła się w zespole szkół. Pierwsze wrażenia to mały rozgardiasz, brak podziału zadań w sekretariacie, ale uprzejmy i życzliwy głos dziewczyny w sekretariacie powodował, że nikt nie zgłaszał zbyt głośno swoich uwag.
Po rejestracji i małym zamieszaniu z moim numerem startowym spowodowanym moją prośbą o numer 713 zaczęliśmy przygotowywać się na hali sportowej do startu. Obok nas rozłożyli się „Krzycho” Krzysiek Rąpała, „GabiB” Gabriel Bujakiewicz, „Phantom” Marek Zięba, Oleg Iwanowski, „maciejg” Maciej Gromadzki no i Darek, „Dino” Artur i ja. Każdy przygotowywał się indywidualnie, ale jeden podpatrywał drugiego, co chwila któryś z nas wyjmował z plecaka jakieś rzeczy, które uważał za zbędne lud dokładał to, co uważał za niezbędne.
Start honorowy Wojciu zaplanował na rynku w Wejherowie o godz. 21.00 a start ostry o 22.00 na boisku kilkaset metrów od rynku. Tutaj na Wojcia czekała mała niespodzianka, bo zdecydowana większość zawodników nie poszła na rynek czekając w bazie do ostatniej chwili tak, aby zdążyć na start ostry. Niestety, ale Burmistrz nie miał, do kogo mówić i obeszło się bez przemówień. Na starcie małe zamieszanie z interpretacją regulaminu tak jak to bywa na tego typu imprezach i po rozdaniu map, niestety kserówek czarno-białych ruszyliśmy o 22.20 na trasę.
Pierwszy PK usytuowany był na zachód od Wejherowa na rozwidleniu leśnych dróg. Już tam większość z nas miała problem z odnalezieniem PK. Okazało się, że kserówka jest mało widoczna i bardzo dawno aktualizowana natomiast zalecana przez Wojcia „Ziemia Kaszubska 1:100 000” była za mało dokładna. Utworzyliśmy małą grupkę w składzie, której był Phonton, Adam Augustyniak, „Kazig” Adam Kaiser, Artur, Darek i ja. Na pierwszym PK mięliśmy 30 minut straty do Dominika i byliśmy gdzieś około 50 miejsca. Najgorsze, czego się obawiałem to znaczy deszcz zaczął padać po północy i praktycznie padał cały czas do rana. Właśnie deszcz i zimno spowodowały, że na PK 4 postanowiłem zostać z tyłu i starać się zaliczyć jeszcze kilka PK planując jednocześnie zejście z trasy po południu. Pierwsze zadanie specjalne było, na PK 4 i była to tyrolka. Nie wiem, z jakiego powody, ale obsługa powiedziała, że zjazd nie jest obowiązkowy. Pytanie do Wojcia, to po diabła robiłeś te, ZS skoro były one nie obowiązkowe?
Dalej z naszej grupki poszli Phonton, Adam, Darek i Artur, ja szedłem dalej sam. Doszedłem do PK 6 i tam postanowiłem zakończyć moje tegoroczne spotkanie z Mamutem. Nie przerysowałem gdzie znajduje się PK 7 i postanowiłem dojść do szosy Szczecin - Gdańsk i tam złapać okazję do Wejherowa. Niestety, ale miałem pecha, bo nikt nie chciał się zatrzymać. Idąc w kierunku Wejherowa przeszedłem kilkaset metrów od PK 7, okazję złapałem dopiero za Bożepolem. Po zjedzeniu bardzo obfitego obiadu poszedłem do bazy i po kąpieli położyłem się na godzinkę.
Po obudzeniu się zobaczyłem w bazie Krzycha, od niego dowiedziałem się, że GabiB ma kłopoty. Niestety Wojciu, ale Paweł i GabiB mają rację. W sekretariacie zawodów nikt nic nie mógł mi powiedzieć na temat ewentualnej zwózki Gabiego. Powiedziano mi, że samochód jest zajęty i dopiero za 15 minut będzie możliwość wysłania samochodu. Po kolejnej godzinie dowiedziałem się, że nadal nikt nie pojechał po niego, choć sami medycy w bazie mieli informację, że stan zdrowia Gabiego jest na tyle poważny, że trzeba wysłać po niego samochód. Zadzwoniłem do Pawła i postanowiłem pojechać po nich obu. Pawła zabrałem z Godętowa i on mi powiedział, że po Gabiego już pojechał samochód organizatorów. Razem wróciliśmy do bazy, do której trafił tez po kilkunastu minutach Gabi.
Utworzyliśmy kółko dyskusyjne i do 23.00 rozmawialiśmy na wiele tematów popijając to i owo ( nie będę pisał, co bo baza była w szkole) jedząc frytki i tosty, które można było kupić w bazie zawodów. Co chwila chodziłem do sekretariatu pytając się, jaka jest sytuacja na trasie kibicując cały czas Darkowi i Arturowi. Niestety, ale tu znowu mam pewne uwagi. Łączność i przepływ informacji był bardzo słaby, nikt nie wiedział, kto i gdzie znajduje się na trasie.
Rano poszedłem do sekretariatu gdzie dowiedziałem się, że na trasie jest tylko Dominik, Artur i Darek. Wojciu przekazał mi informację, że rozmawiał przez telefon z Arturem i telefonicznie przekazywał mu zmiany pozycji ostatnich dwóch PK. Według Wojcia z Arturem trudno było nawiązać kontakt i są obawy czy wszystko zrozumiał. Przerysowałem pozycje ostatnich dwóch PK na moją kolorową mapę i pojechałem szukać moich kolegów. Nawiązałem z nimi kontakt telefoniczny tuż przed przedostatnim PK. Szli po szosie, Darek z przodu szedł szybko i widać było, że jest w świetnej formie, Artur z dużym trudem szedł za nim gdzieś 500 metrów wyraźnie utykając. Na mapie mieli błędnie przerysowany przedostatni PK gdzieś około 500 metrów od prawidłowej pozycji. Ostatni PK mieli wrysowany całkiem gdzie indziej to znaczy w miejscu gdzie miał stać przed zmianą trasy ponad 5 km na wschód od nowej pozycji PK. Oni nie mogli mieć naniesionego nowego ustawienia ostatniego PK, ponieważ sędziowie na plaży zeszli z PK. Naniosłem im prawidłową pozycję PK i pojechałem do bazy na zakończenie.
Wszedłem kilka minut spóźniony i dowiedziałem się, że mam puchar!!!!! Dla najstarszego uczestnika trasy pieszej!!!! Ludzie ja nie jestem taki stary!!! Po chwili do bazy doszli Darek i Artur. Po kąpieli pojechaliśmy na obiad i do domu. W czasie jazdy po godzinnej drzemce rozmawialiśmy o Mamucie i o tym, co przeżyliśmy. „Dino” nie napisał wszystkiego, co spotkało ich na plaży w nocy. Spotkali kilka spacerujących ludzi, widzieli psy i inne zwierzęta, kanałów widzieli przynajmniej z dziesięć. Oczywiście były to zwidy.
Czas na podsumowanie. Ogromne słowa uznania dla Wojcia i całej załogi pracującej przy organizacji tej imprezy. Zawsze będę podziwiał wszystkich, którzy poświęcają swój czas, zdrowie i kasę, aby zorganizować coś, co wyciągnie młodzież a było jej sporo i takich starych emerytów jak ja na łono natury i dodatku po to, aby samemu sobie dołożyć i to sporo.
Wojciu!!! Nie przejmuj się wszelkimi głosami w tym i moim. Impreza była bardzo fajna, po wyeliminowaniu małych błędów w 2004 będzie jeszcze lepiej. Pozdrawiam wszystkich organizatorów, uczestników i tych wszystkich, którzy kibicowali a nie odważyli się wystartować. Do zobaczenia w 2004 na „Próbie Mamuta”.
„WiechoR”
Sporo osób już zabrało głos na temat Próby Mamuty i chyba przyszedł czas na mój głos. Jeszcze, kiedy Wojcio myślał o tej imprezie w zeszłym roku byłem informowany przez niego o jego pomyśle i kłopotach z organizacją próby w 2002 roku. W tym roku dużo wcześniej Wojcio przystąpił do przygotowywania tej imprezki i wreszcie udało mu się dopiąć swego i doprowadził do tego, że mieliśmy okazję zmierzyć się z „Mamutem”.
W moich planach na ten rok „Mamut” miał być kolejnym sprawdzianem formy i przede wszystkim poligonem sprzętowym i treningiem w nawigacji. Do startu nie przygotowywałem się jakoś specjalnie, zwyczajny trening, jaki sobie planuję w każdym tygodniu. Trochę biegania, rowerek i pływanie w basenie. Oczywiście „zaraziłem” pomysłem moich kolegów, z którymi od dłuższego czasu „bawimy” się w rajdy przygodowe. Niestety, ale Krzysiek połamał żebra na desce z żagielkiem (jego ostatnio największa pasja) i zostaliśmy z Arturem i Darkiem.
Do Wejherowa wyruszyliśmy w piątek rano samochodem, po drodze zajechaliśmy do Gdyni na małe zakupy. Po południu zameldowaliśmy się w bazie zawodów, która mieściła się w zespole szkół. Pierwsze wrażenia to mały rozgardiasz, brak podziału zadań w sekretariacie, ale uprzejmy i życzliwy głos dziewczyny w sekretariacie powodował, że nikt nie zgłaszał zbyt głośno swoich uwag.
Po rejestracji i małym zamieszaniu z moim numerem startowym spowodowanym moją prośbą o numer 713 zaczęliśmy przygotowywać się na hali sportowej do startu. Obok nas rozłożyli się „Krzycho” Krzysiek Rąpała, „GabiB” Gabriel Bujakiewicz, „Phantom” Marek Zięba, Oleg Iwanowski, „maciejg” Maciej Gromadzki no i Darek, „Dino” Artur i ja. Każdy przygotowywał się indywidualnie, ale jeden podpatrywał drugiego, co chwila któryś z nas wyjmował z plecaka jakieś rzeczy, które uważał za zbędne lud dokładał to, co uważał za niezbędne.
Start honorowy Wojciu zaplanował na rynku w Wejherowie o godz. 21.00 a start ostry o 22.00 na boisku kilkaset metrów od rynku. Tutaj na Wojcia czekała mała niespodzianka, bo zdecydowana większość zawodników nie poszła na rynek czekając w bazie do ostatniej chwili tak, aby zdążyć na start ostry. Niestety, ale Burmistrz nie miał, do kogo mówić i obeszło się bez przemówień. Na starcie małe zamieszanie z interpretacją regulaminu tak jak to bywa na tego typu imprezach i po rozdaniu map, niestety kserówek czarno-białych ruszyliśmy o 22.20 na trasę.
Pierwszy PK usytuowany był na zachód od Wejherowa na rozwidleniu leśnych dróg. Już tam większość z nas miała problem z odnalezieniem PK. Okazało się, że kserówka jest mało widoczna i bardzo dawno aktualizowana natomiast zalecana przez Wojcia „Ziemia Kaszubska 1:100 000” była za mało dokładna. Utworzyliśmy małą grupkę w składzie, której był Phonton, Adam Augustyniak, „Kazig” Adam Kaiser, Artur, Darek i ja. Na pierwszym PK mięliśmy 30 minut straty do Dominika i byliśmy gdzieś około 50 miejsca. Najgorsze, czego się obawiałem to znaczy deszcz zaczął padać po północy i praktycznie padał cały czas do rana. Właśnie deszcz i zimno spowodowały, że na PK 4 postanowiłem zostać z tyłu i starać się zaliczyć jeszcze kilka PK planując jednocześnie zejście z trasy po południu. Pierwsze zadanie specjalne było, na PK 4 i była to tyrolka. Nie wiem, z jakiego powody, ale obsługa powiedziała, że zjazd nie jest obowiązkowy. Pytanie do Wojcia, to po diabła robiłeś te, ZS skoro były one nie obowiązkowe?
Dalej z naszej grupki poszli Phonton, Adam, Darek i Artur, ja szedłem dalej sam. Doszedłem do PK 6 i tam postanowiłem zakończyć moje tegoroczne spotkanie z Mamutem. Nie przerysowałem gdzie znajduje się PK 7 i postanowiłem dojść do szosy Szczecin - Gdańsk i tam złapać okazję do Wejherowa. Niestety, ale miałem pecha, bo nikt nie chciał się zatrzymać. Idąc w kierunku Wejherowa przeszedłem kilkaset metrów od PK 7, okazję złapałem dopiero za Bożepolem. Po zjedzeniu bardzo obfitego obiadu poszedłem do bazy i po kąpieli położyłem się na godzinkę.
Po obudzeniu się zobaczyłem w bazie Krzycha, od niego dowiedziałem się, że GabiB ma kłopoty. Niestety Wojciu, ale Paweł i GabiB mają rację. W sekretariacie zawodów nikt nic nie mógł mi powiedzieć na temat ewentualnej zwózki Gabiego. Powiedziano mi, że samochód jest zajęty i dopiero za 15 minut będzie możliwość wysłania samochodu. Po kolejnej godzinie dowiedziałem się, że nadal nikt nie pojechał po niego, choć sami medycy w bazie mieli informację, że stan zdrowia Gabiego jest na tyle poważny, że trzeba wysłać po niego samochód. Zadzwoniłem do Pawła i postanowiłem pojechać po nich obu. Pawła zabrałem z Godętowa i on mi powiedział, że po Gabiego już pojechał samochód organizatorów. Razem wróciliśmy do bazy, do której trafił tez po kilkunastu minutach Gabi.
Utworzyliśmy kółko dyskusyjne i do 23.00 rozmawialiśmy na wiele tematów popijając to i owo ( nie będę pisał, co bo baza była w szkole) jedząc frytki i tosty, które można było kupić w bazie zawodów. Co chwila chodziłem do sekretariatu pytając się, jaka jest sytuacja na trasie kibicując cały czas Darkowi i Arturowi. Niestety, ale tu znowu mam pewne uwagi. Łączność i przepływ informacji był bardzo słaby, nikt nie wiedział, kto i gdzie znajduje się na trasie.
Rano poszedłem do sekretariatu gdzie dowiedziałem się, że na trasie jest tylko Dominik, Artur i Darek. Wojciu przekazał mi informację, że rozmawiał przez telefon z Arturem i telefonicznie przekazywał mu zmiany pozycji ostatnich dwóch PK. Według Wojcia z Arturem trudno było nawiązać kontakt i są obawy czy wszystko zrozumiał. Przerysowałem pozycje ostatnich dwóch PK na moją kolorową mapę i pojechałem szukać moich kolegów. Nawiązałem z nimi kontakt telefoniczny tuż przed przedostatnim PK. Szli po szosie, Darek z przodu szedł szybko i widać było, że jest w świetnej formie, Artur z dużym trudem szedł za nim gdzieś 500 metrów wyraźnie utykając. Na mapie mieli błędnie przerysowany przedostatni PK gdzieś około 500 metrów od prawidłowej pozycji. Ostatni PK mieli wrysowany całkiem gdzie indziej to znaczy w miejscu gdzie miał stać przed zmianą trasy ponad 5 km na wschód od nowej pozycji PK. Oni nie mogli mieć naniesionego nowego ustawienia ostatniego PK, ponieważ sędziowie na plaży zeszli z PK. Naniosłem im prawidłową pozycję PK i pojechałem do bazy na zakończenie.
Wszedłem kilka minut spóźniony i dowiedziałem się, że mam puchar!!!!! Dla najstarszego uczestnika trasy pieszej!!!! Ludzie ja nie jestem taki stary!!! Po chwili do bazy doszli Darek i Artur. Po kąpieli pojechaliśmy na obiad i do domu. W czasie jazdy po godzinnej drzemce rozmawialiśmy o Mamucie i o tym, co przeżyliśmy. „Dino” nie napisał wszystkiego, co spotkało ich na plaży w nocy. Spotkali kilka spacerujących ludzi, widzieli psy i inne zwierzęta, kanałów widzieli przynajmniej z dziesięć. Oczywiście były to zwidy.
Czas na podsumowanie. Ogromne słowa uznania dla Wojcia i całej załogi pracującej przy organizacji tej imprezy. Zawsze będę podziwiał wszystkich, którzy poświęcają swój czas, zdrowie i kasę, aby zorganizować coś, co wyciągnie młodzież a było jej sporo i takich starych emerytów jak ja na łono natury i dodatku po to, aby samemu sobie dołożyć i to sporo.
Wojciu!!! Nie przejmuj się wszelkimi głosami w tym i moim. Impreza była bardzo fajna, po wyeliminowaniu małych błędów w 2004 będzie jeszcze lepiej. Pozdrawiam wszystkich organizatorów, uczestników i tych wszystkich, którzy kibicowali a nie odważyli się wystartować. Do zobaczenia w 2004 na „Próbie Mamuta”.
„WiechoR”
WiechoR
-
- Dyskutant
- Posty: 36
- Rejestracja: 02 wrz 2003, 07:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Witam. Skoro ponownie zostaje wywolany do tablicy to musze odpowiedziec.
Sedziowie na plazy (PK12) tym bardziej nie mogli wiedziec jaka jest lokalizacja PK 15 zatem ich obecnosc niczego by nie zmienila. Poza tym zeszli zgodnie z regulaminem - po czasie wyznaczonycm na zamkniecie PK zatem tez nie uwazam aby mozna bylo miec do nich o to pretensje.
To chyba wszystko w tym temacie. Mam nadzieje ze nie odbierzesz tego jako atak na Twoja osobe ani na nikogo innego. Nie chcialem jedynie pozostawiac poruszonych kwesti bez odpowiedzi, a jesli jej ton wydaje sie zbyt ostry to przepraszam - nie to mialem na mysli.
Nie twierdze ze nie popelnilem bledow przy przeprowadzeniu Proby Mamuta ale przyjalem pewne zalozenia, ktorych nie ukrywalem przed uczestnikami i imprze nie bez kozery nazwalem Ekstremalna. Kazdy mial okazje zapoznac sie z zasadami i wniesc swoje do nich uwgi. Akurat Ty powinienes wiedziec o tym najlepiej bo wiele na ich temat rozmawialismy, chocby w kwestii Karty Kontrolnej Wyposazenia Uczestnika na trasie. Kwestionowanie przyjetych i rozumiem zaakceptowanych zasad na trasie i wysuwanie pomowien pod moim adresem uwazam za daleko idace nieporozumienie nad ktorym moge jedynie ubolewac.
Na dzien dzisiejszy moge jedynie obiecac ze jesli bedzie kolejna edycja, co stoi pod wielkim znakiem zapytania, postaram sie uwzglednic wszelkie uwagi i poprawic bledy tej edycji.
Wszystkim dziekuje za krytyke imprezy i wskazanie na niedociagniecia, ktorych bez Was bym pewnie nie zauwazym.
Zycze wielu udanych startow i sukcesow organizacyjnych
Pozdrawiam i zapraszam na Navigator Race w listopadzie.
Zgodnie z zasada rajdu lokalizacja ostatniego (15) PK byla podawana na przedostatnim (14) PK i tak tez bylo w tym przypadku dlatego przed przedostatnim PK nie mogli miec na mapie zmienionej lokaloizacji ostatniego PK.Quote: from WiechoR on 4:35 pm on Oct. 26, 2003
Pierwsze zadanie specjalne było, na PK 4 i była to tyrolka. Nie wiem, z jakiego powody, ale obsługa powiedziała, że zjazd nie jest obowiązkowy. Pytanie do Wojcia, to po diabła robiłeś te, ZS skoro były one nie obowiązkowe?
Wszystkie ZS i OS byly obowiazkowe. To stwierdzenie bylo nadinterpretacja obslugi PK ktora byla niejako wynajeta do przeprowadzenia tyrolki. Wszelkie uzgodnienia przeprowadzone byly z ich szefem i nie zrozumiem skad to sie wziezlo.Czy rowniez w kwestii ze niejako jakoby zabronilem zwiezc Gabiego czy kogokolwiek innego z trasy? To chyba mam amnezje! Poza tym zarowno Pawel jak i Gabi juz na PK8 zlokalizowanym w poblizu glownej drogi Wejherowo-Slupsk mieli klopoty i wiedzieli ze nie przejda trasy, to po co sie za przeproszeniem pchali kolejne 11 km na polnoc? Mysle ze Pawel i ja znamy odpowiedz ale czy bylo to rozsadne?Quote: from WiechoR on 4:35 pm on Oct. 26, 2003
Niestety Wojciu, ale Paweł i GabiB mają rację.
Nie twierdze ze nie powinienem ich zwiezc i ze nie popelnilem bledu ale na pomowienia mojej osoby zgodzic sie nie moge.Dobrze wiesz ze to byly moje obowiazki i obwinianie za brak takich informacji kogokolwiek z bazy jest krzywdzace dla osob ktore uwazam wywiazaly sie ze swoich obowiazkow najlepiej jak to bylo mozliwe w tych warunkach. Szkoda ze nie przyszedles do mnie po te informacje to bys zapewne otrzymal odpowiedz na ile to bylo mozliwe ale rozumiem ze nie wymagales informacji na ktorym km plazy jest dany uczestnik bo to zgodzisz sie zapewne nie bylo mozliwe, lecz info kto, kiedy byl na jakim PKI bylo do ustalenia w kazdej chwili i ja takie informacje posiadalem. Dziekuje ze nie chciales mi zawracac glowy ale skoro byla to wazna i pilna sprawa trzeba bylo tak zrobic.Quote: from WiechoR on 4:35 pm on Oct. 26, 2003
Niestety, ale tu znowu mam pewne uwagi. Łączność i przepływ informacji był bardzo słaby, nikt nie wiedział, kto i gdzie znajduje się na trasie.
Quote: from WiechoR on 4:35 pm on Oct. 26, 2003
Ostatni PK mieli wrysowany całkiem gdzie indziej to znaczy w miejscu gdzie miał stać przed zmianą trasy ponad 5 km na wschód od nowej pozycji PK. Oni nie mogli mieć naniesionego nowego ustawienia ostatniego PK, ponieważ sędziowie na plaży zeszli z PK.
Sedziowie na plazy (PK12) tym bardziej nie mogli wiedziec jaka jest lokalizacja PK 15 zatem ich obecnosc niczego by nie zmienila. Poza tym zeszli zgodnie z regulaminem - po czasie wyznaczonycm na zamkniecie PK zatem tez nie uwazam aby mozna bylo miec do nich o to pretensje.
To chyba wszystko w tym temacie. Mam nadzieje ze nie odbierzesz tego jako atak na Twoja osobe ani na nikogo innego. Nie chcialem jedynie pozostawiac poruszonych kwesti bez odpowiedzi, a jesli jej ton wydaje sie zbyt ostry to przepraszam - nie to mialem na mysli.
Nie twierdze ze nie popelnilem bledow przy przeprowadzeniu Proby Mamuta ale przyjalem pewne zalozenia, ktorych nie ukrywalem przed uczestnikami i imprze nie bez kozery nazwalem Ekstremalna. Kazdy mial okazje zapoznac sie z zasadami i wniesc swoje do nich uwgi. Akurat Ty powinienes wiedziec o tym najlepiej bo wiele na ich temat rozmawialismy, chocby w kwestii Karty Kontrolnej Wyposazenia Uczestnika na trasie. Kwestionowanie przyjetych i rozumiem zaakceptowanych zasad na trasie i wysuwanie pomowien pod moim adresem uwazam za daleko idace nieporozumienie nad ktorym moge jedynie ubolewac.
Na dzien dzisiejszy moge jedynie obiecac ze jesli bedzie kolejna edycja, co stoi pod wielkim znakiem zapytania, postaram sie uwzglednic wszelkie uwagi i poprawic bledy tej edycji.
Wszystkim dziekuje za krytyke imprezy i wskazanie na niedociagniecia, ktorych bez Was bym pewnie nie zauwazym.
Zycze wielu udanych startow i sukcesow organizacyjnych
Pozdrawiam i zapraszam na Navigator Race w listopadzie.
Wojciech Suchy
Bractwo Przygody ALMANAK
w.suchy@almanak.gdansk.pl
Bractwo Przygody ALMANAK
w.suchy@almanak.gdansk.pl
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 316
- Rejestracja: 12 kwie 2002, 10:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świnoujscie
- Kontakt:
Wojtku!! Spoko, tekst miałem napisany kilka dni po Mamucie, ale z różnych powodów nie umieściłem go wcześniej na forum. Nie odbieram Twojej wypowiedzi jak atak na mnie, bo nie ma powodu abyśmy akurat my dwaj atakowali siebie nawzajem. Napisałem to, co myślę i to, co zapamiętałem z mojego punktu widzenia. Jeszcze raz dzięki za PM i czekam na ostateczną decyzję, co do kolejnej edycji. W razie problemów pisz szybko, bo może razem zrobimy kolejną edycje PM?!
WiechoR
- maciejg
- Rozgrzewający Się
- Posty: 13
- Rejestracja: 05 maja 2003, 23:47
Witam,
Rok 2004 bez Próby Mamuta rokiem straconym
Niech choćby ilość uczestników (około 100 osób!!!) będzie dowodem na to, że taka impreza jest potrzebna w naszym ekstremalnym światku
Rok 2004 bez Próby Mamuta rokiem straconym
Niech choćby ilość uczestników (około 100 osób!!!) będzie dowodem na to, że taka impreza jest potrzebna w naszym ekstremalnym światku
Pozdrawiam
[b]maciejg[/b]
[i]Szybka Paczka Team[/i]
[b]maciejg[/b]
[i]Szybka Paczka Team[/i]
- Dino
- Wyga
- Posty: 53
- Rejestracja: 25 kwie 2003, 11:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świnoujście
Wojtku
Imprezka była bardzo..........bardzo wymagająca :bum:za co dziękujemy a co do organizacji nie narzekam.Mam zamiar za rok razem z Darkiem przyjechać i ukończyć ją ponownie , ale tym razem w limicie czasowym.Dlatego nas nie zawiedz i organizuj Mamucika NR 2 :hej:
(Edited by Dino at 11:22 am on Nov. 2, 2003)
Imprezka była bardzo..........bardzo wymagająca :bum:za co dziękujemy a co do organizacji nie narzekam.Mam zamiar za rok razem z Darkiem przyjechać i ukończyć ją ponownie , ale tym razem w limicie czasowym.Dlatego nas nie zawiedz i organizuj Mamucika NR 2 :hej:
(Edited by Dino at 11:22 am on Nov. 2, 2003)
Artek
Morski Stwór
Nie ma że boli :)
Morski Stwór
Nie ma że boli :)
- Kazig
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2518
- Rejestracja: 01 paź 2001, 11:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa Targówek
- Kontakt:
Cóż przyłączam się do opinii poprzedników, tyle że mam skormna i niesmiałą propozycję, aby spróbować 200k z ostatnimi 40k wokół bazy. To by było już w dzień.
Pozdrawiam.
{Dino} Jak zdrowie?
Pozdrawiam.
{Dino} Jak zdrowie?
- Dino
- Wyga
- Posty: 53
- Rejestracja: 25 kwie 2003, 11:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świnoujście
Witam Kazig
Dzięki za troskę ...nóżka już zdrowa ,wróciłem do treningów.Szykuj się na mamucika za rok to zobaczysz jaka jest piękna plaża nocą (tą drugą nocą ....aczkolwiek mam luki w pamięci ........ciekawe dlaczego):bum:
Dzięki za troskę ...nóżka już zdrowa ,wróciłem do treningów.Szykuj się na mamucika za rok to zobaczysz jaka jest piękna plaża nocą (tą drugą nocą ....aczkolwiek mam luki w pamięci ........ciekawe dlaczego):bum:
Artek
Morski Stwór
Nie ma że boli :)
Morski Stwór
Nie ma że boli :)