OUTDOORMAN 2003
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Gosć nazywa się Paweł Zach - tak przynajmniej wynika z profilu (to ta buźka i zeszycik nad treścią wiadomości).
I jest tutaj dosyć znany.
I jest tutaj dosyć znany.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 4
- Rejestracja: 05 mar 2002, 20:53
Witam napieraczy!
Chciałbym się ustosunkować do kilku wypowiedzi:
1.Zawody Adventure mają w definicji wpisaną nawigację. Co więcej , jest ona w większości wypadków trudniejsza niż na Outdoormanie. Organizatorzy dużych imprez nie boją się ustawienia punktów maksymalnie technicznie.
2.Ci którzy liczą na zawody gdzie będzie piknikowe tempo wszystkich zespołów, niech porzucą nadzieję. Nie da się przy formie współzawodnictwa (jaką mają niewątpliwie rajdy przygodowe) tego dokonać, chyba że wyśle sie w teren kilka setek sędziów, którzy będą karać za podbieganie lub szybki marsz. Dla nielubiących mocnego tempa pozostają długie wycieczki z przyjaciółmi na łonie natury.
2'.Bedąc w zespole, który zajął czołowe miejsce przyznaję się do mocnego tempa na pierwszych trzech etapach.Na długim etapie pieszym (decydującym o wyniku-patrz międzyczasy) w zdecydowanej przewadze był marsz pozwalający na kontemplowanie pięknych widoków i ciekawe rozmowy na różne tematy.
Dobry czas na tego typu odcinku można osiągnąć nie tyle przez szarpanie, co poprzez jednostajny w miare mocny marsz bez zbędnych postojów (i błądzenia oczywiście).Zawody były zorganizowane dobrze, strona techniczna- mapy i trasy-super! Zwłaszcza map mogliby pozazdrościć organizatorzy największych rajdów na świecie!
Jeżeli chodzi o sytuację na linach- wszyscy się zgadzamy ,choć dla usprawiedliwienia dodam że korki na linach to nader nagminna rzecz, vide ubiegłoroczny finał X-adventure w Hiszpanii, gdzie poprzez czekanie na zadaniu linowym nasz zespół poniósł duże straty. Straty byłyby mniejsze gdybyśmy byli wtedy bliżej czołówki.
4.Niestety zawsze będą malkontenci, skłonni obwiniać cały świat za swoje niepowodzenia.
Ludzie! Trochę pokory, odrobinę krytycznej samooceny, bo jeśli z góry zakładamy że jesteśmy cholernymi twardzielami, którzy powinni rozp...dolić takie zawody to ciężko będzie osiągnąć satysfakcję z wyniku.
Startując na tych zawodach miałem świadomość ile świetnych zespołów zgłosiło się do rywalizacji, jak bardzo wzrósł poziom naszej dyscypliny w ciągu ostatnich 3 lat, jakichś tam mankamentów mojej formy, tak więc mój cel oscylował dużo niżej niż osiągnięcie ,co dało mi sporo radości z uzyskanego wyniku.
Bardzo zaimponował mi zespół, który od poczatku miał duże kłopoty z rowerem, stracił mnóstwo czasu na tym odcinku a następnie drugie mnóstwo na linach lecz nie poddał się , wywalczył dość wysokie miejsce.Na mecie uśmiechy od ucha do ucha ,radość w oczach bo udało się przełamać przeciwności losu.
5.Ogromna prośba. Nie plujmy na tych którzy robią dobrą robotę mimo ich potknięć. Szanujmy Romana Trzmielewskiego, Wieśka Rusaka, chłopaków z Gdańska za wkład , który wnoszą w rozwój naszej dyscypliny. Jeśli sami nic nie wnosimy to nie działajmy destrukcyjnie.
Moje gratulacje dla zespołów, które rajd ukończyły, szczególne uznanie dla zespołów z kobietami! Tak trzymać dziewczyny!
Pozdrowienia dla wszystkich!
Chciałbym się ustosunkować do kilku wypowiedzi:
1.Zawody Adventure mają w definicji wpisaną nawigację. Co więcej , jest ona w większości wypadków trudniejsza niż na Outdoormanie. Organizatorzy dużych imprez nie boją się ustawienia punktów maksymalnie technicznie.
2.Ci którzy liczą na zawody gdzie będzie piknikowe tempo wszystkich zespołów, niech porzucą nadzieję. Nie da się przy formie współzawodnictwa (jaką mają niewątpliwie rajdy przygodowe) tego dokonać, chyba że wyśle sie w teren kilka setek sędziów, którzy będą karać za podbieganie lub szybki marsz. Dla nielubiących mocnego tempa pozostają długie wycieczki z przyjaciółmi na łonie natury.
2'.Bedąc w zespole, który zajął czołowe miejsce przyznaję się do mocnego tempa na pierwszych trzech etapach.Na długim etapie pieszym (decydującym o wyniku-patrz międzyczasy) w zdecydowanej przewadze był marsz pozwalający na kontemplowanie pięknych widoków i ciekawe rozmowy na różne tematy.
Dobry czas na tego typu odcinku można osiągnąć nie tyle przez szarpanie, co poprzez jednostajny w miare mocny marsz bez zbędnych postojów (i błądzenia oczywiście).Zawody były zorganizowane dobrze, strona techniczna- mapy i trasy-super! Zwłaszcza map mogliby pozazdrościć organizatorzy największych rajdów na świecie!
Jeżeli chodzi o sytuację na linach- wszyscy się zgadzamy ,choć dla usprawiedliwienia dodam że korki na linach to nader nagminna rzecz, vide ubiegłoroczny finał X-adventure w Hiszpanii, gdzie poprzez czekanie na zadaniu linowym nasz zespół poniósł duże straty. Straty byłyby mniejsze gdybyśmy byli wtedy bliżej czołówki.
4.Niestety zawsze będą malkontenci, skłonni obwiniać cały świat za swoje niepowodzenia.
Ludzie! Trochę pokory, odrobinę krytycznej samooceny, bo jeśli z góry zakładamy że jesteśmy cholernymi twardzielami, którzy powinni rozp...dolić takie zawody to ciężko będzie osiągnąć satysfakcję z wyniku.
Startując na tych zawodach miałem świadomość ile świetnych zespołów zgłosiło się do rywalizacji, jak bardzo wzrósł poziom naszej dyscypliny w ciągu ostatnich 3 lat, jakichś tam mankamentów mojej formy, tak więc mój cel oscylował dużo niżej niż osiągnięcie ,co dało mi sporo radości z uzyskanego wyniku.
Bardzo zaimponował mi zespół, który od poczatku miał duże kłopoty z rowerem, stracił mnóstwo czasu na tym odcinku a następnie drugie mnóstwo na linach lecz nie poddał się , wywalczył dość wysokie miejsce.Na mecie uśmiechy od ucha do ucha ,radość w oczach bo udało się przełamać przeciwności losu.
5.Ogromna prośba. Nie plujmy na tych którzy robią dobrą robotę mimo ich potknięć. Szanujmy Romana Trzmielewskiego, Wieśka Rusaka, chłopaków z Gdańska za wkład , który wnoszą w rozwój naszej dyscypliny. Jeśli sami nic nie wnosimy to nie działajmy destrukcyjnie.
Moje gratulacje dla zespołów, które rajd ukończyły, szczególne uznanie dla zespołów z kobietami! Tak trzymać dziewczyny!
Pozdrowienia dla wszystkich!
Pawel Moszkowicz
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 10
- Rejestracja: 12 mar 2002, 18:15
1. Przyznaje się, że źle obliczyłem czas trwania zad spec nr 1. Przewidywałem około 20 min czas oczekiwania na zadanie ale liczyłem, że zespół wykona je w max 8 min. Nam zajmowało 2'/ na osobe, zespołom czasem ponad 20 min. Nadmiar lin był konieczny do opuszczenia zablokowanego zawodnika. Każda dodatkowa lina do zjazdu wymagała 3 ludzi z obsługi. Tutaj barierą były pieniądze. Wpinanie autoasekuracji w pas udowy uprzęży jest dobre ale ma też wady i nie jest jako takie powszechnie stosowane. Jest to typowy warszawski patent bezkrytycznie przyjęty z Francji.
2. 4 cm drzewko nie było suche zostało ścięte dzień przed zawodami a jego wytrzymałość sprawdzona
3. Zad. nr 2 zostało zmienione bo czas wyjścia po linie 10 metrów zajmował przeciętnie 10 min. Obawiałem się zatorów i linczu
4. Na zadaniu nr 2 rozbrajały mnie pytania: Czy lonże mają mieć karabinki? To było irytujące i źle świadczyło o umiejętnościach zawodników.
Za wszystkie niedociągnięcia bardzo przepraszam i obiecuje się poprawić.
Wasz Ulubiony Tomek Ślusarczyk
Hej
2. 4 cm drzewko nie było suche zostało ścięte dzień przed zawodami a jego wytrzymałość sprawdzona
3. Zad. nr 2 zostało zmienione bo czas wyjścia po linie 10 metrów zajmował przeciętnie 10 min. Obawiałem się zatorów i linczu
4. Na zadaniu nr 2 rozbrajały mnie pytania: Czy lonże mają mieć karabinki? To było irytujące i źle świadczyło o umiejętnościach zawodników.
Za wszystkie niedociągnięcia bardzo przepraszam i obiecuje się poprawić.
Wasz Ulubiony Tomek Ślusarczyk
Hej
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 316
- Rejestracja: 12 kwie 2002, 10:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świnoujscie
- Kontakt:
Dzięki Tomku za tą wypowiedz. Ja osobiście przyjmuję Twoje słowa jako dobrą monetę przed AT 2003. Obserwowałem Ciebie na trasie Salomona w Kotlinie Kłodzkiej, kiedy wywalczyłeś wraz z drużyną I plac. Tam jak i teraz zabierając głos przyznając się do błędów należą Ci się słowa uznania, wielu ludzi nie potrafi przyznać się do błędu, Ty to zrobiłeś. Teraz czekamy na zdecydowaną poprawę na AT 2003. Pozdrawiam wszystkich z obsługi zadań specjalnych w Krzeszowicach. Zwłaszcza tą „upierdliwą” dziewczynę na zadaniu nr 3.
WiechoR
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3390
- Rejestracja: 19 cze 2001, 09:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa/Kabaty
Szanowny Panie Michale Kiełbasiński. Uniżenie przepraszam za użycie Pańskiego przezwiska, ale tak wiele razy słyszałem je w dowcipach i anegdotach o Panu, że wydawało mi się naturalnym jego użycie. Chciałbym przeprosić i zapewnić, że nigdy się to nie powtórzy.
Chciałbym też Panu zwrócić uwagę, że język jakiego Pan zechciał użyć w swojej wypowiedzi bardziej pasuje do forum futbolowego Gazety Wyborczej, niż do forum bieganie.pl.
Wiechor, zamiast opisywać wszystkie możliwe przypadki użycia kajaku, które mogę wykluć się w głowach niektórych uczestników Twojego rajdu, może łatwiej byłoby wpisać tam zapis, który mówi coś w rodzaju: "interpretacja sposobu pokonywania trasy na poszczególnych etapach rajdu należy do organizatora". Inaczej osoby takie jak Pan Kiełbasiński może zaskoczyć Cię swoją inwencją i jeśli na sto pięćdziesiątej stronie regulaminu zapomnisz napisać, że rower ma być napędzany wyłącznie siłą mięśni jadącego na nim zawodnika, to na trasie rowerowej pojawi się na przykład jako pasażer rikszy, albo rower napędzany będzie silnikiem spalinowym, albo na kajaku pojawi się sporej wielkości spinaker - no wiesz "to co nie jest zabronione jest dozwolone".
Co do mnie, to biorę czasem udział w zawodach sportowych, w których wynik jest moim zdaniem bardziej "mierzalny", a start w zawodach outdoorowych traktuję chyba bardziej turystycznie, dlatego były dla mnie bardzo udane bo tereny piękne. A zawodów nie ukończyłem, bo widocznie jestem za słaby. Na Salomon Trophy się wybieram i mam nadzieję, że Roman Trzmielewski ustawi tak limity czasowe, żeby większość takich jak my amatorów nie odpadła jak w zeszłym roku w 1/3 dystansu.
Współczuję organizatorom z powodu wpadki. Organizują przedsięwzięcie, które kosztuje tak dużo pracy, o której uczestnicy nawet nie zdają sobie sprawy, a potem jedna lina do zjazdu zamiast dwóch czy trzech powoduje, że wielu ludzi używa tylko jednego słowa "skandal", "miernota" na określenie całej imprezy. Załamać się można.
Chciałbym też Panu zwrócić uwagę, że język jakiego Pan zechciał użyć w swojej wypowiedzi bardziej pasuje do forum futbolowego Gazety Wyborczej, niż do forum bieganie.pl.
Wiechor, zamiast opisywać wszystkie możliwe przypadki użycia kajaku, które mogę wykluć się w głowach niektórych uczestników Twojego rajdu, może łatwiej byłoby wpisać tam zapis, który mówi coś w rodzaju: "interpretacja sposobu pokonywania trasy na poszczególnych etapach rajdu należy do organizatora". Inaczej osoby takie jak Pan Kiełbasiński może zaskoczyć Cię swoją inwencją i jeśli na sto pięćdziesiątej stronie regulaminu zapomnisz napisać, że rower ma być napędzany wyłącznie siłą mięśni jadącego na nim zawodnika, to na trasie rowerowej pojawi się na przykład jako pasażer rikszy, albo rower napędzany będzie silnikiem spalinowym, albo na kajaku pojawi się sporej wielkości spinaker - no wiesz "to co nie jest zabronione jest dozwolone".
Co do mnie, to biorę czasem udział w zawodach sportowych, w których wynik jest moim zdaniem bardziej "mierzalny", a start w zawodach outdoorowych traktuję chyba bardziej turystycznie, dlatego były dla mnie bardzo udane bo tereny piękne. A zawodów nie ukończyłem, bo widocznie jestem za słaby. Na Salomon Trophy się wybieram i mam nadzieję, że Roman Trzmielewski ustawi tak limity czasowe, żeby większość takich jak my amatorów nie odpadła jak w zeszłym roku w 1/3 dystansu.
Współczuję organizatorom z powodu wpadki. Organizują przedsięwzięcie, które kosztuje tak dużo pracy, o której uczestnicy nawet nie zdają sobie sprawy, a potem jedna lina do zjazdu zamiast dwóch czy trzech powoduje, że wielu ludzi używa tylko jednego słowa "skandal", "miernota" na określenie całej imprezy. Załamać się można.
ENTRE.PL Team
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 15
- Rejestracja: 22 sty 2003, 17:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Polska, Lodz
Faktycznie dużo łatwiej próbować wykpiwać adwersarza niż merytorycznie ustosunkować się do jego wypowiedzi i stawianych w niej pytań. Dużo łatwiej mówić o futbolowym stylu niż znaleźć odpowiedni punkt regulaminu. Kolego PAweł (kimkolwiek jesteś) sugerujesz, że "interpretacja sposobu pokonywania trasy na poszczególnych etapach rajdu należy do organizatora". I dobrze. Tyle, że sam uzurpujesz sobie prawo do interpretacji owych przepisów, wyrokując, co było wolno, a czego nie. Możesz też kpiąco powtarzać "no wiesz to, co nie jest zabronione jest dozwolone", ale argumentów Ci brak. To kolego stara prawda, z którą Tobie widać trudno się pogodzić. Takie luki w przepisach wykorzystują nawet WIELCY zawodowcy na WIELKICH międzynarodowych zawodach ( Patrz przygody Hellmann Moritz na ubiegłorocznym Ukatak. Przegrali PIERWSZE MIEJSCE, bo Finowie pocięli na rowerach asfaltem, reszta, w tym Polacy, trudniejszym terenem. I co? Ano Kolego NIE BYŁO ZABRONIONE - popytaj Maćka Olesińskiego, albo wypowiadającego się tu Pawła Moszkowicza) Zresztą całą twoją wypowiedź traktuję jako personalny atak na mnie, a nie głos w dyskusji o Outdoormanie i rajdach. Tak to już jest, że łatwiej próbować kogoś okpić niż nawet na ostatnim miejscu ukończyć TAK UDANY i w każdym calu przemyślany rajd. Acha jeszcze jedno. Słowo "skandal" tyczy się nie tylko (jak próbujesz wmówić) incydentu z linami (przepraszam liną), nie tylko kilkugodzinnego braku reakcji organizatorów na zaistniałą sytuację, nie tylko nieprzemyślanych decyzji jak sprawę naprawić gdy było już "po zawodach". Słowo to dotyczy faktu, że na zawodach tej klasy byli równi i równiejsi, jeśli chodzi o przepisy. Odmienna ich interpretacja wobec jednych, a inna wobec drugich - to jest prawdziwy SKANDAL (choćbym nie wiem jak bardzo lubił i cenił tych "równiejszych" na stopie prywatnej)
Co do wkładu w rozwój rajdów ekstremalnych w Polsce, to myślę Pawle (do Moszkowicza), że jest on również udziałem zawodników. Też coś wnosimy. Jak zauważyłeś poziom ciągle rośnie, a my sami dajemy z siebie wszystko w trakcie zawodów (przynajmniej wielu z nas). I tego samego oczekuję od organizatorów, którzy nota bene nie robią wszystkiego charytatywnie. Co do tych ostatnich jak na razie palmę pierwszeństwa przyznaję paradoksalnie Wieśkowi Rusakowi. Może mniejsza trudność trasy, ale serce włożone w imprezę wielkie, no i dbałość o szczegóły (przed, po i w trakcie rajdu), a nie tylko zapewnienie pięknych widoczków.
Pamiętacie jak od czci i wiary odsądzano ludzi z Kompasu za ubiegłorocznego Liona? No pewnie, że pamiętacie! A tam przecież była taka super trasa, fajne zadania, widoki bomba, tylko jakiegoś tam punktu było brak… Ci ludzie wyciągnęli wnioski i tegoroczne reakcje uczestników zawodów były super. Wszyscy (tak Ci, którzy wygrali jak i Ci, którym się z jakichś powodów nie udało) wychwalali i zachwycali się organizacją, trasą, ekstra mapą i BRAKIEM WPADEK. Kiedy inni starają się poprawić "swój wkład w rozwój", Wawel systematycznie obniża loty (od odejścia Foremnego?). Szkoda, bo chyba właśnie Wawel potencjał ma największy i największe doświadczenie. No to może taka terapia szokowa zadziała w stosunku do ludzi z Wawelu? Zamiast ich poklepywać po plecach i mówić, że w zasadzie O.K. bo piękne widoki były, lepiej okazać niezadowolenie. Przecież za chwilę Ci sami ludzie zafundują największą polską imprezę. Zapowiada się SUPER. Na początku 10 km ścigania na rowerach (200 rowerów? - po ścieżkach do MTB? Na raz?). I od samego początku napieranie na maksa, bo potem cztery pętle kajaków z ZADANIAMI SPECJALNYMI. A różnice czasowe po tych 10ciu kilometrach będą doprawdy ogromne. Moszkowicz i Szczurek uciekną ( chyba, że ktoś skasuje ich na ściganiu rowerowym – czego absolutnie nie życzę) a reszta?. I znowu usłyszymy: "Sorry! – panowie i panie. Syndrom jednej liny"
Ja już się boję...
Gratulacje dla zwycięzców (kosmiczne czasy!)
Gratulacje dla pokonanych
Gratulacje dla organizatorów?...
Co do wkładu w rozwój rajdów ekstremalnych w Polsce, to myślę Pawle (do Moszkowicza), że jest on również udziałem zawodników. Też coś wnosimy. Jak zauważyłeś poziom ciągle rośnie, a my sami dajemy z siebie wszystko w trakcie zawodów (przynajmniej wielu z nas). I tego samego oczekuję od organizatorów, którzy nota bene nie robią wszystkiego charytatywnie. Co do tych ostatnich jak na razie palmę pierwszeństwa przyznaję paradoksalnie Wieśkowi Rusakowi. Może mniejsza trudność trasy, ale serce włożone w imprezę wielkie, no i dbałość o szczegóły (przed, po i w trakcie rajdu), a nie tylko zapewnienie pięknych widoczków.
Pamiętacie jak od czci i wiary odsądzano ludzi z Kompasu za ubiegłorocznego Liona? No pewnie, że pamiętacie! A tam przecież była taka super trasa, fajne zadania, widoki bomba, tylko jakiegoś tam punktu było brak… Ci ludzie wyciągnęli wnioski i tegoroczne reakcje uczestników zawodów były super. Wszyscy (tak Ci, którzy wygrali jak i Ci, którym się z jakichś powodów nie udało) wychwalali i zachwycali się organizacją, trasą, ekstra mapą i BRAKIEM WPADEK. Kiedy inni starają się poprawić "swój wkład w rozwój", Wawel systematycznie obniża loty (od odejścia Foremnego?). Szkoda, bo chyba właśnie Wawel potencjał ma największy i największe doświadczenie. No to może taka terapia szokowa zadziała w stosunku do ludzi z Wawelu? Zamiast ich poklepywać po plecach i mówić, że w zasadzie O.K. bo piękne widoki były, lepiej okazać niezadowolenie. Przecież za chwilę Ci sami ludzie zafundują największą polską imprezę. Zapowiada się SUPER. Na początku 10 km ścigania na rowerach (200 rowerów? - po ścieżkach do MTB? Na raz?). I od samego początku napieranie na maksa, bo potem cztery pętle kajaków z ZADANIAMI SPECJALNYMI. A różnice czasowe po tych 10ciu kilometrach będą doprawdy ogromne. Moszkowicz i Szczurek uciekną ( chyba, że ktoś skasuje ich na ściganiu rowerowym – czego absolutnie nie życzę) a reszta?. I znowu usłyszymy: "Sorry! – panowie i panie. Syndrom jednej liny"
Ja już się boję...
Gratulacje dla zwycięzców (kosmiczne czasy!)
Gratulacje dla pokonanych
Gratulacje dla organizatorów?...
Michał Kiełbasiński
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 15
- Rejestracja: 22 sty 2003, 17:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Polska, Lodz
To znowu ja. Nigdy nie twierdziłem, że gdyby nie było przestojów na zadaniach linowych i radioorientacji, mój zespół zająłby lepsze miejsce. Wręcz przeciwnie. Gdyby nie zastój i wielogodzinne straty tych za nami mogłoby się okazać, że wielu z nich by nas przegoniło i spadlibyśmy w rankingu jeszcze niżej. Mi chodzi jedynie o to, że nie wolno w tak niefrasobliwy sposób wypaczać wyników zawodów, do których ludzie przygotowują się tygodniami. Mój team też miał popsute radio, a punkty odnaleźliśmy "ręcznie czesząc teren"po trzech godzinach szukania. I nawet metr od nadajników, mimo przeszukiwania całej częstotliwości nasze radyjko było martwe. A tu nagle się okazuje, że można było sobie te punkty z radioorientacji w ogóle odpuścić. Czy to nie jest kpina z zawodników?
P.S. Dziękuję organizatorom za poprawienie błędów w wynikach w Internecie
I to by było na tyle
P.S. Dziękuję organizatorom za poprawienie błędów w wynikach w Internecie
I to by było na tyle
Michał Kiełbasiński
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 4
- Rejestracja: 05 mar 2002, 20:53
Panie Michale!
To co przeczytałem na temat ubiegłorocznego Ukatak i zespołu Hellmann Moritz przypomina mi starą plotkę:
W Moskwie na Placu Czerwonym rozdają samochody!Tak wszystko się zgadza tylko nie w Moskwie a we Władywostoku, nie samochody a rowery i nie rozdają ale kradną.
Nie był to odcinek rowerowy tylko pieszy na rakietach śnieżnych, przegraliśmy z Finami bo byliśmy od nich słabsi a manewr Finów na jednym z przebiegów był niewątpliwie zupełnie innego kalibru niż jawne kombinatorstwo i granie nie fair. Myślę że zamiast tworzyć megaregulaminy aby przewidzieć każdy przekręt , grajmy uczciwie. I na pewno każdy wie co to znaczy bez formułowania megadefinicji uczciwości na trasie zawodów adventure.
Wracając do naszego zespołu Hellmann Salomon były Hellmann Moritz to na temat jego przedsięwzięć tudzież wypowiedzi jego członków warto się wcześniej skontaktować z zespołem.
Za życzenia a raczej nieżyczenia dziękuję. Na pewno się przydadzą.
To co przeczytałem na temat ubiegłorocznego Ukatak i zespołu Hellmann Moritz przypomina mi starą plotkę:
W Moskwie na Placu Czerwonym rozdają samochody!Tak wszystko się zgadza tylko nie w Moskwie a we Władywostoku, nie samochody a rowery i nie rozdają ale kradną.
Nie był to odcinek rowerowy tylko pieszy na rakietach śnieżnych, przegraliśmy z Finami bo byliśmy od nich słabsi a manewr Finów na jednym z przebiegów był niewątpliwie zupełnie innego kalibru niż jawne kombinatorstwo i granie nie fair. Myślę że zamiast tworzyć megaregulaminy aby przewidzieć każdy przekręt , grajmy uczciwie. I na pewno każdy wie co to znaczy bez formułowania megadefinicji uczciwości na trasie zawodów adventure.
Wracając do naszego zespołu Hellmann Salomon były Hellmann Moritz to na temat jego przedsięwzięć tudzież wypowiedzi jego członków warto się wcześniej skontaktować z zespołem.
Za życzenia a raczej nieżyczenia dziękuję. Na pewno się przydadzą.
Pawel Moszkowicz
-
- Wyga
- Posty: 147
- Rejestracja: 09 maja 2002, 21:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: gliwice/stara miłosna
Zgłaszam nieśmiało propozycję, by na tym zakończyć jakże ciekawy festiwal polemiczny. Organizatorzy - w osobie Tomka - już się pokajali ( choć trzeba było czekać trochę zbyt długo), z zawodników - jak mniemam - powoli opada już adrenalina. W razie prolemów z uspokojeniem nerwów proponuję dłuższy trening; zrelaksuje i pomoże przygotować się do następnych i - miejmy nadzieję - lepiej przygotowanych imprez. Bo - jak wiemy - nic tak dobrze nie wpływa na organizację zawodów, jak wisząca nad karkiem groźba bojkotu. Doskonałym przykładem był tegoroczny Lion; oby takim był beskidzki AT.
Pyskówki na forum - zaskakująco nieuprzejme, zważywszy, że główni adwersarze nie chadzają na co dzień w zakupionych na Stadionie X-lecia dresach pobrzękując fantazyjną złotą biżuterią - nie służą dobrze dyscyplinie. Raczej zrażą tych, którzy się zastanawiają, czy przypadkiem nie spróbować rajdów. Tyle w kwestii etyki; regulaminy zaś pozostawmy organizatorom. O ile pamiętam, na każdym rajdzie można zgłaszać protesty. Jeśli ktoś uzna, że inny zespół zachował się nieetycznie bądź organizator dał ciała, to może - po wpłaceniu wadium - domagać się spełnienia roszczeń. Bedzie tego; teraz idę poćwiczyć z Bakterią bieganie parami....
Pyskówki na forum - zaskakująco nieuprzejme, zważywszy, że główni adwersarze nie chadzają na co dzień w zakupionych na Stadionie X-lecia dresach pobrzękując fantazyjną złotą biżuterią - nie służą dobrze dyscyplinie. Raczej zrażą tych, którzy się zastanawiają, czy przypadkiem nie spróbować rajdów. Tyle w kwestii etyki; regulaminy zaś pozostawmy organizatorom. O ile pamiętam, na każdym rajdzie można zgłaszać protesty. Jeśli ktoś uzna, że inny zespół zachował się nieetycznie bądź organizator dał ciała, to może - po wpłaceniu wadium - domagać się spełnienia roszczeń. Bedzie tego; teraz idę poćwiczyć z Bakterią bieganie parami....
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 01 kwie 2003, 21:17
Drogi panie Michale Kiełbasiński choć z tego co pamiętam zawsze mówiłem do Ciebie Kiełbasa ale po ostatniej wypowiedzi mam wątpliwości czy mogę używać tego " pseudo " , ale nie dla tego piszę.Miałem nadzieję że masz dobrą pamięć i wiesz kto w jakiej kolejności dotarł na metę?Z tego co pamiętam to Mdh Team oddał kartę 5 sekund po Tobie a tu dziwnym trafem Ukraińcy są przed nami a Tobie odjeli 1 minutę.Nam również zależy na wyniku ale przede wszystkim na uczciwości , dlatego myślałem że po moim telefonie również wstawisz się za Nami mam nadzieję że to tylko przeoczenie.Pozdrawiamy wszystkich uczestników w szczególności OKNO PLUSY I panowie jesteście wielcy. Arnold i Tomek
lolek
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 15
- Rejestracja: 22 sty 2003, 17:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Polska, Lodz
Masz rację Arni. Byłeś pięć sekund po nas, po Twoim teamie przyjechali na metę Ukraińcy, a po niedługiej chwili Oknoplusy. Dziękuję wyżej wymienionym za hart ducha i walkę DO OSTATNIEGO METRA. Mam dosyć wypowiadania się na Forum. Dalej (o swoje) walcz sam.
Pozdrowienia (dla Ciebie ZAWSZE)
Kiełbasa
Pozdrowienia (dla Ciebie ZAWSZE)
Kiełbasa
Michał Kiełbasiński
- diablo
- Dyskutant
- Posty: 39
- Rejestracja: 12 mar 2003, 16:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lębork/3city
A co z tym cieciem (sędzia?) który zlikwidował pk na zamku na długo przed limitem czasu (co kosztowało nas ponad godzinę i pewnie spowodowało później przedwczesne zakończenie rajdu)?? Spalić utopić czy rozstrzelać ?
- diablo
- Dyskutant
- Posty: 39
- Rejestracja: 12 mar 2003, 16:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lębork/3city
I jeszcze jedno mi się nasuwa: im dalej bylismy od czołówki tym bardziej lekceważący był stosunek do nas tych "sędziów". My bylismy tylko frajerami od płacenia wpisowego a potem odpr. Pozdrawiam wszystkich frajerów z poza elity biegaczy którzy szykują się na inne imprezy organizowane przez tych ludzi (Adventure Trophy?)
- KshysiekDolegowski
- Wyga
- Posty: 67
- Rejestracja: 14 lut 2002, 00:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Diablo, daj spokoj z tym malkontenctwem. To nieprawda, ze zawsze biegacze wygrywaja takie imprezy. A tym bardziej nieprawda, ze tylko oni sie licza...
1. Chocby druzyna speleo - to jak nazwa wskazuje maratonczycy tak ? A wygrali kilka imprez.
2. Np. ja - biegam tylko od czasu do czasu, a ukonczylem juz dwa "duze Salomony" i to na niezlych lokatach. Dodam jeszcze, ze dwa razy w zyciu startowalem w klasycznym BnO i za kazdym razem konczylo sie to smiechem znajomych, bo dobiegalem na ostatnim miejscu i jeszcze gubilem karty ) Na Outdoormanie mimo radzilem sobie z mapa niezle, punkty byly nieporownywalnie latwiej osiagalne niz na BnO.
Daj spokoj z marudzeniem. Jak nie lubisz biegac, to wybierz sie w gory, pojezdzij na rowerze i potrenuj psyche. Na pewno pomoze.
1. Chocby druzyna speleo - to jak nazwa wskazuje maratonczycy tak ? A wygrali kilka imprez.
2. Np. ja - biegam tylko od czasu do czasu, a ukonczylem juz dwa "duze Salomony" i to na niezlych lokatach. Dodam jeszcze, ze dwa razy w zyciu startowalem w klasycznym BnO i za kazdym razem konczylo sie to smiechem znajomych, bo dobiegalem na ostatnim miejscu i jeszcze gubilem karty ) Na Outdoormanie mimo radzilem sobie z mapa niezle, punkty byly nieporownywalnie latwiej osiagalne niz na BnO.
Daj spokoj z marudzeniem. Jak nie lubisz biegac, to wybierz sie w gory, pojezdzij na rowerze i potrenuj psyche. Na pewno pomoze.
Kshysiek - www.napieraj.pl
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 11
- Rejestracja: 20 lut 2002, 13:20
Zostałem poproszony o napisane w imieniu mojego kumpla paru słów na temat zawodów gdyz nie ma netu. Jest pare słów krytyki wiec proszę nie rozstrzelajcie mnie odrazu - a gdyby były jakies pytania to odpowiem po skonsultowaniu sie z kumplem. Sam startowalem w letnich salomonach i adventure tropy i zimowym wiec nie jestem jakims starsznym nowicjuszem.
1) na punkcie 10- siątym - jedna z czołowych ekip odniosla do wioski (podobno czekało auto) cały szpej spinaczkowy który w dalszych etapach był niepotrzebny - bieganie bez paru kilo jest na pewno przyjemniejsze ale chyba nie ma sie to w zaden sposob do rownej rywalizacji
2) Wiele grup walczyło razem - i chyb anie ma w tym nic dziwnego gdyz mozna walczyc nawet w 10 osób jedyny problem że na czasami grupa zostawała na skrzyzowaniu - jeden wyznaczony koles lecial na punkt podbijal sie i wracał a reszta odpoczywala - w koncu mozna bylo zrobic pare punktow na podpuche (pustych ) ktory z daleka bylby obserowany i wykluczylo by sie oszukujace drużyny ...- w koncu takie kontrole byly w Bieszczadach gdzie sprawdzali nawet dowody.
3) Ale to chyb anie jest problem - problemem jest stosunek organizatorów - z ich ust padły słowa że najważniejsze jest pierwszych 6 drużyn a reszta i tak robi tłum - tak więc tłum daje kase a reszta się bawi. I tak juz bedzie zawsze - tak jak na Kasprowym - ludzi klną że nie ratraki ni chodzą że wszyscy ich olewająi tak jeżdzą - na szczescie jest paru mądrych którzy dokonują wyboru i jadą w Alpy.
Odrganizatorzy Lion'a wzieli sobie do serca swoje błedy i tym razem zrobili dobrą robotę. A organizatzorzy salomona robią zawody dla 6 osób - ale w koncu jak ktos jest baranem to daje się strzyc. Ponarzeka i w przyszłym roku przyjedzie jeszcze raz z nadzieją że będzie lepiej.
Nie pisze o pozytywach rajdu bo są niewątpliwe i byłu już opisane. I nie chodzi o to żeby bezkonstruktywnie krytykować tylko żeby następnym razem za rok można abyło powiedzić że było rewelacyjnie a nie że traktują nas/was/ moich kumpli jak bydło.
Chyb jak sie placi pare zlotych to zeby sie pobawic a nie wkurzać na dorobkiewiczów.
1) na punkcie 10- siątym - jedna z czołowych ekip odniosla do wioski (podobno czekało auto) cały szpej spinaczkowy który w dalszych etapach był niepotrzebny - bieganie bez paru kilo jest na pewno przyjemniejsze ale chyba nie ma sie to w zaden sposob do rownej rywalizacji
2) Wiele grup walczyło razem - i chyb anie ma w tym nic dziwnego gdyz mozna walczyc nawet w 10 osób jedyny problem że na czasami grupa zostawała na skrzyzowaniu - jeden wyznaczony koles lecial na punkt podbijal sie i wracał a reszta odpoczywala - w koncu mozna bylo zrobic pare punktow na podpuche (pustych ) ktory z daleka bylby obserowany i wykluczylo by sie oszukujace drużyny ...- w koncu takie kontrole byly w Bieszczadach gdzie sprawdzali nawet dowody.
3) Ale to chyb anie jest problem - problemem jest stosunek organizatorów - z ich ust padły słowa że najważniejsze jest pierwszych 6 drużyn a reszta i tak robi tłum - tak więc tłum daje kase a reszta się bawi. I tak juz bedzie zawsze - tak jak na Kasprowym - ludzi klną że nie ratraki ni chodzą że wszyscy ich olewająi tak jeżdzą - na szczescie jest paru mądrych którzy dokonują wyboru i jadą w Alpy.
Odrganizatorzy Lion'a wzieli sobie do serca swoje błedy i tym razem zrobili dobrą robotę. A organizatzorzy salomona robią zawody dla 6 osób - ale w koncu jak ktos jest baranem to daje się strzyc. Ponarzeka i w przyszłym roku przyjedzie jeszcze raz z nadzieją że będzie lepiej.
Nie pisze o pozytywach rajdu bo są niewątpliwe i byłu już opisane. I nie chodzi o to żeby bezkonstruktywnie krytykować tylko żeby następnym razem za rok można abyło powiedzić że było rewelacyjnie a nie że traktują nas/was/ moich kumpli jak bydło.
Chyb jak sie placi pare zlotych to zeby sie pobawic a nie wkurzać na dorobkiewiczów.