Jestem pełen podziwu dla:
- outsider
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1858
- Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: warszawa
Piszę tutaj, chodź wiem, że tu nie zajrzy- nie jest z internetowego pokolenia. A zaczepiać go nie będę, bo jeszcze gotów pomyśleć, że jakiś niewydepilowany dresiarz chce mu zabrać klucze od mieszkania.
Nie pamiętam kiedy go zobaczyłem po raz pierwszy, czy w ubiegłym roku czy dwa lata temu.
Sprawiał wrażenie jeszcze jednego sezonowego biegacza. Takich co to pobiegają kilka razy i zaraz znajdą jakiś powód żeby przestać. Co więcej nie miał, żadnego sportowego stroju, biegał w zwykłych butach, spodniach od garnituru, jakaś koszula (taka z kołnierzykiem) sweterek.
Po raz pierwszy zdziwiłem się w ubiegłym tygodniu, zobaczyłem go w parku, nie byłem pewny czy to on, bo co prawda najpierw widziałem go kątem oka biegnącego inną alejką, ale później, już niby spacerującego jak każdy dziadek w tym wieku.
Ale dzisiaj nie miałem już wątpliwości to On.
Pogoda jest parszywa, przez noc napadało śniegu- po kostki. a ten sobie nic z tego nie robi.
Nie dość, że wcześniej nie przejmował się pronacjami, tętnem spoczynkowym, najnowszymi kolekcjami Newlina to teraz biega w tym śniegu, w jakimś kożuszku i czapce futrzanej z daszkiem.
Nie wiem ile ma lat ani ile robi kółeczek po parku, ile z tego robi swoim biegiem a ile przespacerowuje.
Zresztą to nie ma znaczenia, chodzi o pewną postawę- nie robi z siebie sportowca, nie napusza się (wielu z tych sezonowców- takie miny robi biegając jakby mieli zaraz trafić do kadry) i ma pogodę w głębokim poważaniu.
Jedny słowem (faktycznie dwoma) jak mawiają Francuzi w jego wieku (młodsi pewnie już się zamerykanizowali)- CHAPEAU BAS!:usmiech:
Nie pamiętam kiedy go zobaczyłem po raz pierwszy, czy w ubiegłym roku czy dwa lata temu.
Sprawiał wrażenie jeszcze jednego sezonowego biegacza. Takich co to pobiegają kilka razy i zaraz znajdą jakiś powód żeby przestać. Co więcej nie miał, żadnego sportowego stroju, biegał w zwykłych butach, spodniach od garnituru, jakaś koszula (taka z kołnierzykiem) sweterek.
Po raz pierwszy zdziwiłem się w ubiegłym tygodniu, zobaczyłem go w parku, nie byłem pewny czy to on, bo co prawda najpierw widziałem go kątem oka biegnącego inną alejką, ale później, już niby spacerującego jak każdy dziadek w tym wieku.
Ale dzisiaj nie miałem już wątpliwości to On.
Pogoda jest parszywa, przez noc napadało śniegu- po kostki. a ten sobie nic z tego nie robi.
Nie dość, że wcześniej nie przejmował się pronacjami, tętnem spoczynkowym, najnowszymi kolekcjami Newlina to teraz biega w tym śniegu, w jakimś kożuszku i czapce futrzanej z daszkiem.
Nie wiem ile ma lat ani ile robi kółeczek po parku, ile z tego robi swoim biegiem a ile przespacerowuje.
Zresztą to nie ma znaczenia, chodzi o pewną postawę- nie robi z siebie sportowca, nie napusza się (wielu z tych sezonowców- takie miny robi biegając jakby mieli zaraz trafić do kadry) i ma pogodę w głębokim poważaniu.
Jedny słowem (faktycznie dwoma) jak mawiają Francuzi w jego wieku (młodsi pewnie już się zamerykanizowali)- CHAPEAU BAS!:usmiech:
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
- outsider
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1858
- Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: warszawa
Emeryt to na pewno.
Takich ludzi to trudno oceniać. Gdzieś powyżej 70-tki.
Jest to najstarszy człowiek jakiego widziałem na mojej trasie.
Niegdyś jednego gdzieś koło 60-tki.
Kilku czterdziesto-pięćdziesięciolatków, co to się odchudzają (poza jednym ale ten to śmigał, że hej)
A reszta młodsza ode mnie.
Wczoraj tylko dwóch. Ale jeden to biega chyba codziennie, a drugi robił chyba jakiś trening "szybkościowy"-biega ze 200 metrów, spaceruje, chyba żeby tętno spadło i znowu.
Wszystkich trzech spotykam od paru lat.
Takich ludzi to trudno oceniać. Gdzieś powyżej 70-tki.
Jest to najstarszy człowiek jakiego widziałem na mojej trasie.
Niegdyś jednego gdzieś koło 60-tki.
Kilku czterdziesto-pięćdziesięciolatków, co to się odchudzają (poza jednym ale ten to śmigał, że hej)
A reszta młodsza ode mnie.
Wczoraj tylko dwóch. Ale jeden to biega chyba codziennie, a drugi robił chyba jakiś trening "szybkościowy"-biega ze 200 metrów, spaceruje, chyba żeby tętno spadło i znowu.
Wszystkich trzech spotykam od paru lat.
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
- Ralphi
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 304
- Rejestracja: 27 lip 2003, 14:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
A może jednak zaczepić? No, może nie przekonywać do komputera, ale... Powiedzieć, co czujesz. Myslę, że to może poprawić mu nastrój. Można zapytać jaki rozmiar buta nosi... sprawić mu jakieś, żeby sobie kolan nie rozwalił...jednym słowem zaprzyjaźnić się. 

Istota ludzka powinna umieć zmieniać pieluszki, zaplanować inwazję, zarżnąć wieprza, sterować statkiem, zaprojektować budynek, napisać sonet, (...), ugotować smaczny posiłek, walczyć skutecznie, umrzeć bohatersko. Specjalizacja jest dla insektów.
- outsider
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1858
- Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: warszawa
Nastrój to on ma dobry, biego-truchto-marszem robi tyle ile powinien.
O rozwalaniu kolan to lepiej, żebym ja się nie wymądrzał. Właśnie, lewe
Pisząc krótko i bez wulgaryzmów, dobrze jak będę miał okazję spotkać go w tym miesiącu.Pod koniec.
Bardziej prawdopodobne, że w czerwcu.
O rozwalaniu kolan to lepiej, żebym ja się nie wymądrzał. Właśnie, lewe

Pisząc krótko i bez wulgaryzmów, dobrze jak będę miał okazję spotkać go w tym miesiącu.Pod koniec.
Bardziej prawdopodobne, że w czerwcu.
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
- Dido88
- Rozgrzewający Się
- Posty: 25
- Rejestracja: 21 kwie 2005, 21:45
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Hardkorowy dziadek i tyle co więcej gadać. Ale kiedyś też słyszałem o takim dziadku co miał grubo po 90-tce i trenował ale nie bieganie tylko no jak to sie nawywało jakieś salta na dronżku no sami wiecie :] i całkiem mu to nieźle wychodziło. Pokazywali go nawed w tv. hehe Pozdrawiam wszysdkich.
dido
- outsider
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1858
- Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: warszawa
Ten dziadek to jest smarkacz i cienias, lepszych widziałem.
Było to w ub. tygodniu koło Magury Radziechowskiej, od strony lasu wyszły dwie postacie.
Myślę sobie pewnie jakieś spóźnione cepry.
Ale widzę, że mają coś większego na plecach.
Ponieważ ceprom rzadko to się zdarza, to skojarzyłem, że widziałem kiedyś takich w Bieszczadach co mają na plecach coś w rodzaju plecaków-skrzynek, w których noszą albo sadzonki albo jakieś zbierane zioła.
Ale jak się bliżej zbliżyli to okazało się, że to dwóch panów po 60-tce idzie z plecaczkami 65-75l.
No zdarzają się tacy co chodzą całymi rodzinami i mają takie plecaki, w które prawie są puste, nie licząc nocnika dziecka, kosmetyczki żony i zapasowej sztucznej szczęki teściowej.
Ale te plecaki nie były pustawe, bo pierwszy miał podczepiony pod dno śpiwór.
Może starszemu Panu zimno w nocy?
Zazwyczaj nie lubię pozdrawiać innych ale dla takich co widać, że nie nocują w jednym miejscu robię wyjątek. Tak też zrobiłem i tym razem.
Dziadkowie przeszli. Obejrzałem się. Patrzę a drugi ma z tyłu..... No, na 100% to nie wiem ale na pewno miał podczepiony do plecaka, wypełniony, pokrowiec od namiotu.Co mogło być w środku?
Teraz godzina, było po 18-stej, nigdzie (Ostra, Węgierska Górka) przed zmierzchem nie mogli dojść.
Tak więc, dwóch 60-latków kimało w Beskidzie Śląskim na dziko (nie wiem skąd dokładnie szli ale teoretycznie, jak by się uparli, to mieli jakieś legalne noclegi po drodze- Przysłop, Skrzyczne).
I biorąc pod uwagę ich "wyposażenie", które mieli przygotowane ze sobą, to najprawdopodobniej nie był to ich jedyny taki nocleg.
(Edited by outsider at 2:16 pm on Sep. 16, 2005)
Było to w ub. tygodniu koło Magury Radziechowskiej, od strony lasu wyszły dwie postacie.
Myślę sobie pewnie jakieś spóźnione cepry.
Ale widzę, że mają coś większego na plecach.
Ponieważ ceprom rzadko to się zdarza, to skojarzyłem, że widziałem kiedyś takich w Bieszczadach co mają na plecach coś w rodzaju plecaków-skrzynek, w których noszą albo sadzonki albo jakieś zbierane zioła.
Ale jak się bliżej zbliżyli to okazało się, że to dwóch panów po 60-tce idzie z plecaczkami 65-75l.
No zdarzają się tacy co chodzą całymi rodzinami i mają takie plecaki, w które prawie są puste, nie licząc nocnika dziecka, kosmetyczki żony i zapasowej sztucznej szczęki teściowej.
Ale te plecaki nie były pustawe, bo pierwszy miał podczepiony pod dno śpiwór.
Może starszemu Panu zimno w nocy?
Zazwyczaj nie lubię pozdrawiać innych ale dla takich co widać, że nie nocują w jednym miejscu robię wyjątek. Tak też zrobiłem i tym razem.
Dziadkowie przeszli. Obejrzałem się. Patrzę a drugi ma z tyłu..... No, na 100% to nie wiem ale na pewno miał podczepiony do plecaka, wypełniony, pokrowiec od namiotu.Co mogło być w środku?
Teraz godzina, było po 18-stej, nigdzie (Ostra, Węgierska Górka) przed zmierzchem nie mogli dojść.
Tak więc, dwóch 60-latków kimało w Beskidzie Śląskim na dziko (nie wiem skąd dokładnie szli ale teoretycznie, jak by się uparli, to mieli jakieś legalne noclegi po drodze- Przysłop, Skrzyczne).
I biorąc pod uwagę ich "wyposażenie", które mieli przygotowane ze sobą, to najprawdopodobniej nie był to ich jedyny taki nocleg.
(Edited by outsider at 2:16 pm on Sep. 16, 2005)
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.