Beata, mi nie przeszło, choć zaliczyłem upadek.
Ale za to jestem bardziej ostrożny. W sobotę np. nie wytrzymały mi już nerwy, odpuściłem grupę, i kontunuowałem trening ostrożnie jak bóg przykazał (zbierając innych którzy odstrzelili z grupy), bo wiało z przodu z prawej i peleton wyłaził na pas dla jadących z przeciwka, a co jakiś czas jednak coś jechało z przeciwka. W dodatku asfalt kiepski, więc pomyślałem, ze nie warto ryzykować życia. Zresztą dużo nie straciłem, bo jak dojechałem do Żagielka, to ostatni z pierwszej grupy jeszcze odbierali piwo.
Czy rowerzyści w Polsce jeżdżą bezpiecznie?
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6526
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Ale ja po moim upadku zbierałam się dwa miesiące - przekonałam się, jak człowiek jest kruchy. Później dla odmiany mąż złamał na rowerze obojczyk i też półtora miesiąca w plecy. Teraz, choć nadal jeżdżę intensywnie, to po terenach leśno - polnych, preferuję drogi szutrowe, ewentualnie jakieś nieuczeszczane asfaltówki. Pozdrawiam i życzę mimo wszystko bezpiecznego i przyjemnego rowerowania.
-
- Dyskutant
- Posty: 29
- Rejestracja: 25 lut 2003, 20:46
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:59:16
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
codziennie jezdze do pracy rowerem po dziurawych drogach i faktycznie czesto musze sie ratowac wskakiwaniem na chodnik zeby nie zostac zakleszczonym przy krawezniku... fatalne sa rowniez sytuacje, kiedy kierowcy wyprzedzaja, by po kilku metrach gwaltownie skrecic w prawo zajezdzajac mi przy okazji droge...świeta krową na drodze nie jestem, ale daleko to się ma do tzw. "wspolpracy" na drodze 
Beata, mąż mial druty w obojczyku, czy tez cos jeszcze powazniejszego? ja na 8 miesiecy musialem odpuscic z rowerem po tym, jak zlamalem wlasnie obojczyk...

Beata, mąż mial druty w obojczyku, czy tez cos jeszcze powazniejszego? ja na 8 miesiecy musialem odpuscic z rowerem po tym, jak zlamalem wlasnie obojczyk...
- saint
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 776
- Rejestracja: 24 cze 2003, 22:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Pawel: w stosunku do grupy kolarzy moze i nie ma roznicy ale w stosunku do niedzielnej wycieczki ktora jechala by beztrosko calym pasem na ruchliwej drodze roznica by juz byla, a przepis jest jeden dla wszystkich
szczegolnie ze wiele drog jest na na tyle szeroka ze mozna jechac z prawej strony wogole nie blokujac ruchu
szczegolnie ze wiele drog jest na na tyle szeroka ze mozna jechac z prawej strony wogole nie blokujac ruchu
- Maciaszczyk
- Stary Wyga
- Posty: 192
- Rejestracja: 05 sie 2003, 11:21
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
A ja nawet przypominam sobie. Nie tak dawno temu miałem sposobność przejechania starszej babci na rowerze. Jechała sobie ona przy prawej krawędzi drogi baaardzo powoli (jak na starszą kobietę przystało). Ja jechałem samochodem. W momencie gdy ją zaczynałem wyprzedzać, ona zaczęła skręcać w lewo, oczywiście nie sygnalizując wcześniej tego zamiaru. Nic złego się nie stało, bo ja nie należę do piratów drogowych, którzy śmigają >100km/h w obszarze zabudowanym, a rowerzystów wyprzedzają na grubość lakieru. Jechałem przepisowe 50, a babcię wyprzedzałem szerokim łukiem, miałem więc możliwości manewru.Quote: from Kazig on 7:28 am on July 26, 2004
Czy rowerzyści są plagą jak nazwała to pewna osoba? Wprawdzie nie mam samochodu, ale sporo przejeżdziłem jako pasażer i nie przypominam sobie jakiś problemów z rowerzystami.
Zaś co do generalizacji, to z rowerzystami jest różnie. Jedni jeżdżą bezpiecznie, inni nie. Podobnie jak kierowcy, motocykliści czy traktorzyści... I to raczej zależy od człowieka niż od narzędzia, jakim się posługuje. Podejrzewam, że lekkomyślny rowerzysta nie będzie rozsądnym kierowcą. Oczywiście, duży może więcej. Ten sam lekkomyślny człowiek większe zagrożenie będzie stwarzał za kierownicą samochodu, niż na rowerze. Bo na rowerze stwarza zagrożenie przede wszystkim dla siebie, a na przykład za kierownicą pełnej cysterny z benzyną znacznie większe. Wprawdzie rowerzysta może stwarzać też zagrożenie pośrednie, bo kierowca chcąc uniknąć wypadku z rowerzystą, może wykonać jakiś dziki manewer i wpaść pod ciężarówkę, ale... Gdybyśmy postudiowali statystyki wypadków, to pewnie by wyszło, że w wypadkach z udziałem rowerzystów giną przede wszystkim sami rowerzyści, a inni uczestnicy ruchu rzadko. Zresztą, nawet jeśli wina leży po stronie rowerzysty, to często współwinnym jest kierowca. Jeżdżę też sporo na rowerze i widzę, jak wielu kierowców traktuje rowerzystów. Wyprzedzanie "na grubość lakieru", pomimo że kodeks jasno określa odległość przynajmniej metra, bezczelne zajeżdżanie drogi, jazda z kosmicznymi prędkościami, przy których nie ma szans na korektę błędu innego uczestnika ruchu (kłania się zasada ograniczonego zaufania).
Co do plagi dróg, to nie zgadzam się zupełnie. Wyprzedzenie rowerzysty nie stanowi problemu. Niekiedy należy tylko nieco zwolnić. Znacznie trudniej wyprzedzić jest ciężarówkę.
- Karola
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 883
- Rejestracja: 31 sie 2001, 09:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Szczecin
Problem w tym że jak ostatnio widzę, wyprzedzanie czegokolwiek (w tym roweru) jest wykonywane bez jakiegokolwiek zwalniania. Najszęściej na trzeciego, zjeżdża taki cwaniak do środka jezdni, przekracza środkową linię i ja jadąc z przeciwka muszę uciekać na prawo w te dziury, studzienki w dołkach i piach ( w dni mokre błoto). Żadnego zwalniania, czekania na przejazd tego z przeciwka nie ma.
- Maciaszczyk
- Stary Wyga
- Posty: 192
- Rejestracja: 05 sie 2003, 11:21
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Też widuję takie zachowania na drogach, niestety bardzo często... i to jest właśnie największe zagrożenie na drogach.Quote: from Karola on 7:04 pm on Aug. 25, 2004
Problem w tym że jak ostatnio widzę, wyprzedzanie czegokolwiek (w tym roweru) jest wykonywane bez jakiegokolwiek zwalniania. Najszęściej na trzeciego, zjeżdża taki cwaniak do środka jezdni, przekracza środkową linię i ja jadąc z przeciwka muszę uciekać na prawo w te dziury, studzienki w dołkach i piach ( w dni mokre błoto). Żadnego zwalniania, czekania na przejazd tego z przeciwka nie ma.
