Niby tak - wystarczy systematyczność i stopniowe zwiększanie obciążeń. Ale tak to się łatwo mówi komuś kto "umie" już biegać. Amatorzy potrafią po drodze zrobić sporo błędów - jak cel można osiągnąć łatwiej to czasem chyba lepiej skorzystać z mądrych rad.
Żeby nie było - pamiętam jak pierwszy raz zaczynałem biegać koło 1995r.

Nie byłem w żadnym klubie, niewiele można było się dopytać kogokolwiek jak to robić. Wyglądało to więc tak, że wyłaziłem z domu, biegłem "ile fabryka dała i ile mogłem". Czyli jakieś 2-3 km ze 2 razy w tygodniu. Z tydzień, dwa pobiegałem później a to się nie chciało, a to chory byłem, przerwa i praktycznie ze 2 lata zaczynałem ciągle od 0
Jak w 2012 wróciłem do przygotowań pod półmaraton to i w necie już się dało poczytać o planach, książki były. Przygotowania szły dużo lepiej i szybciej.
Plan wymusza systematyczność, wiemy czego się spodziewać. Nie negowałbym sensu stosowania jakiegokolwiek.