MatiR - Pudrowanie trupa

Moderator: infernal

MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1494
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Jestem uzdolniony.
Dokonując wpisu w tygodniu 04.11-10.11 usunąłem wpis z tygodnia 28.10-03.11.
Najważniejsze, że podsumowania u trenerza w excelu :oczko:
New Balance but biegowy
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1494
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Poniedziałek 11.11.24
#Bieg Gęsi Jerzmanowa - +/- 10km

5/136 - 36:45

https://connect.garmin.com/modern/activity/17513585207

Z kronikarskiego obowiązku bez zbędnego lania wody.
Teoretycznie wolny bieg był mi na rękę, bo złapałem się grupy 5cio osobowej, która zmieniała się czasem w grupę w schematach 3+2, 1+2+2. Niestety moja próba rywalizacji o miejsca skończyła się w okolicach 4 kilometra :bum:

Od okolic 4-5km zaczynałem mieć ni to kolki ni to kucia pod żebrami (z dwóch stron, a mocniej z prawej)- w każdym razie mocno ograniczyły one moje popisy. Nie twierdzę, że gdyby nie one to byłbym nagle w top3, ale czwarte miejsce i wynik znacznie lepszy od tego, który zaprezentowałem byłby jak najbardziej do zrobienia.
Tak to sukcesem jest to, że nie przeszedłem w pewnym momencie do marszu i w jakimś tam tempie przekulałem się do mety. Dobry trening, bo ani się nie przegrzałem, ani nie zbombiłem nóg, ale była okazja pokąsać zmęczonych kolegów, ale okazja niewykorzystana - nawet nie było niestety okazji spróbować.

Z plusów - polubiłem się z nowymi butami (adidas takumi sen 10). Zjadłem zupę, frytki, wypiłem jedną z dwóch moich ulubionych zerówek i wypiłem także dwa duże kubki grzańca jabłkowego (bezalkoholowego) :hejhej:
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1494
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Tydzień 11.11.24-17.11.24

Tydzień, który zmęczył mnie mięśniowo.

Poniedziałek 11.11.24
#Bieg Gęsi

Opis w poprzednim poście.

Wtorek 12.11.24
#12km luźno

12,03km (4'42"/km)

Nogi JEDNAK po woczraj podmęczone. Zmęczone bardziej niż po wczorajszym biegu tak szczerze powiedziawszy. No i ten ucisk przy żebrach i kucie.


Środa 13.11.24
#siłownia (rozruch)


Czwartek 14.11.24
-

Piątek 15.11.24
#4km luźno + 10x40"/1:20 (dynamicznie, przerwy w spokojnym truchcie) + 2km luźno + na wieczór halówka

https://connect.garmin.com/modern/activity/17541483243

Trochę się napracowałem, nie powiem - miało być intensywnie i było. W połowie udało się znaleźć krok, który w subiektywnej ocenie mnie nie usztywniał i nie kaleczył.

Na sam wieczór halówka. Nie spinałem tyłka. Kopanie na "doświadczeniu".

Sobota 16.11.24
#12km luźno

Lekka buła w nogach. Biegane wieczorkiem.

Niedziela 17.11.24
#3km luźno + 8x1km (3:50) p. 1:30 + 2km luźno

https://connect.garmin.com/modern/activity/17558288156

W płuckach luz, ale buła w nogach spora. Uda podmęczone, kropiło, wiało - no frajdy w tym wielkiej nie było. Trening robiony jak najmniejszym kosztem i co najlepsze im więcej powtórzeń wchodziło to było mi już jedno ile do końca. Człapałem aby trzymać te 3'50"/km i szło.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1494
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Tydzień 18.11.24-24.11.24

Zmiana planów na 07.12.24. Zamiast 2000m biegnę na 1000m w hali w Łodzi. Będzie fajna zabawa.

Poniedziałek 18.11.24
-

Pracowity dzień po którym byłem wyjechany dość mocno.

Wtorek 19.11.24
#12km luźno

12,03km (4'53"/km)

Biegane ze znajomym po mieście. Lekko choć biegałem na zmęczeniu wynikającym z ilości zajęć w poniedziałek i we wtorek.

Środa 20.11.24
#4km luźno + 6x200m (34" i rozpędzaj) p. 200m + 2km luźno.

https://connect.garmin.com/modern/activity/17582790741

Trening robiony na szybko i w warunkach wołających o pomstę do nieba. Deszcz, deszcz ze śniegiem większość czasu. Trening oceniam na lżejszy od zabaw biegowych które biegam, ale w takich warunkach i to jeszcze robiony na szybciocha no średnia przyjemność. Nie lubię tak trenować. Bieżnię lubię "celebrować". Siąść sobie po biegu na ławce, wypić zerówkę. Na to niestety będzie czas dopiero na wiosnę/lato. Co do samego przebiegu. Dziwnie przespane drugie powtórzenie. Te ostatnie dwa 31.9 - 31.0 mocniej, ale bez gazowania, ale też bez jakieś ogromnej rezerwy.

Czwartek 21.11.24
#12km luźno

https://connect.garmin.com/modern/activity/17590679933

Wybrałem się na górki gdzie przywitało mnie miejscami solidne błoto. Miejscami takie bagno, że drobiłem w miejscu przez co dwa kilometry wyszły sporo wolniej. Tak to bieg luźny - trochę podreptałem pod górkę i na tym tylko polegała lekka trudność.

Piątek 22.11.24
#siłownia (rozruch + elementy siłowe)

Sobota 23.11.24
#3km luźno + 5x1.5km (3'50") p. 1:30 + 2km luźno

https://connect.garmin.com/modern/activity/17604693960

Przed biegiem wszedłem sobie do gier na dwóch treningach z dziećmi na hali. Trochę pobiegałem, nie powiem. Jeśli miałbym ocenić trening biegowy to tak:
Oddechowo rezerwa przepotężna, nogi mimo zmęczenia też szły. Jeden z najlepszych treningów w drugim życiu biegowym. Jutro pewnie będę męczyć bułę, bo wieczorem hala (spokojnie wiem co robię i oszczędzam siły i się regeneruję).

Niedziela 24.11.24
#12km luźno + halówka na wieczór

12,11km (4'49"/km)

Biegłem ze znajomym, który wraca do biegania stąd po 3-4km zwolniliśmy, bo byłoby za szybko.
Samopoczucie okej, bieg lajtowy. Na wieczór halówka. Nie licząc dzisiejszego meczu na hali zagram jeszcze może 2-3 razy.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1494
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Tydzień 25.11.24-01.12.24

Dobrze się bawię.
Ciekawe co nabiegam w najbliższą sobotę w hali na te 1000m.

Poniedziałek 25.11.24
-

Wtorek 26.11.24
#siłownia (rozruch) + 12km luźno

siłownia (rozruch) + 12,11km (4'51"/km)

Poniedziałek i wtorek to były męczące dni (nie biegowo)

Środa 27.11.24
#siłownia (rozruch + elementy siłowe) + 4km luźno + 5x300m (52" i szybciej) p. 200m + 2km luźno

https://connect.garmin.com/modern/activity/17632731509

Trochę oddech był słyszalny już, ale z rezerwą na jeszcze parę powtórzeń. Fajnie, że 2-3-4 powtórzenie skontrolowałem, zwolniłem i utrzymałem równe tempo, bez odpałów.

Czwartek 28.11.24
#12km luźno

https://connect.garmin.com/modern/activity/17642675045

7,28km (5'05"/km)

Na trasie bagno, poprzewracane drzewa. Wiatr, deszcz i godzina nie pomagały (ale nie przeszkadzały tak jak błoto). Mógłbym dokręcić te 4-5km po powrocie na normalne ścieżki, ale w dniu dzisiejszym przez te okoliczności to przyjemności z biegania to żadnego nie było.

Piątek 29.11.24
-

Sobota 30.11.24
#4km luźno + 6km (4:00) + 2km luźno

https://connect.garmin.com/modern/activity/17654095791

Mógłbym szybciej, mógłbym dłużej. Bieg ani specjalnie lekki, ani specjalnie obciążający. Spoko wykon bez historii na zaliczenie.

Niedziela 31.11.24
#6km luz + 10x100m (16-15") p. 2' marsz + 2km luz

Realizowałem w formie 10x15". Bez historii. Fajnie się przyspieszało te krótkie odcinki, był luz.
Na wieczór halówka. Fajny rywal - taki niezbyt mocny.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1494
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Tydzień 02.12.24-08.12.24

Wesoły weekend i bagaż cennych doświadczeń biegowych dla mnie dlatego jak komuś chce się czytać to zapraszam.
Możliwe też, że ten tydzień to taka klamra, bo trener treningi na następny tydzień rozpisuje już w osobnej zakładce i trzy:
Do końca lutego startuję w następujących biegach:

- 29.12.24 Bieg Sylwestrowy w Lesznie (bez atestu - 5km)
- 01.01.25 Noworoczny Marszobieg w Głogowie (około 800-900m)
- 09.02.25 II Mityng KS Dynamic Łódź w Spale (1500m hala) - wyjazd uzależniony od tego czy będzie z kim lub za kim biec
- 23.02.25 Wiązowska Piątka

Końcem lutego będzie rok od mojego powrotu i rozpoczęcia drugiego życia biegowego. Chciałbym jak najlepiej przygotować się do Wiązowskiej Piątki i z taką myślą trenuję w kolejnych tygodniach, a co będzie to będzie. Wszystko to po prostu proces i dobra zabawa :oczko:

Poniedziałek 02.12.24
#siłownia (rozruch)

Wtorek 03.12.24
#10km luźno

10,16km (4'48"/km)

Środa 04.12.24
#siłownia (rozruch) + 4km luźno + 200-300-200m/p2' + 2km luźno

https://connect.garmin.com/modern/activity/17684931613

Krótka wstawka przed sobotnim biegiem. Czułem się dobrze, odcinki (zwłaszcza pierwszy) hamowałem.

Czwartek 05.12.24
#6km luźno

6,08km (4'56"/km)

Jeszcze nie ta świeżość, ale biegane lekko. Na trasie dużo bagna.

Piątek 06.12.24
-

Sobota 07.12.24
#Lekkoatletyczne Grand Prix Województwa Łódzkiego III runda hala - 1000m

Bieg po którym zostanę memem. Trup i ogórek to mało, ale przyjmuję to na klatę i sam z tego kręcę mega bekę (no może przestanę jak zobaczę nagranie i się załamię) :hahaha: :bum:
W moim drugim życiu biegowym chcę cieszyć się bieganiem dlatego zapraszam do relacji u mnie na blogu i...

Pewnie za parę godzin u Maćka Jagusiaka (pana Jagody) na facebooku:
Link: https://www.facebook.com/panjagoda

Powrót po 4latach do hali RKS. Założenia od trenera na bieg to otworzyć na okolice 2'45"-2'49"/km.
Gdy pytali się mnie na ile biegnę to mówiłem, że otwieram na 32-33"/200m, a później zobaczymy.
Pomijam opisy rozgrzewki, dojazdu itd. Czasy które podaję są orientacyjne (błąd może do 1 sekundy, bo nie lapowałem).

Od pierwszych metrów samodzielny bieg i taki był do mety. Pierwsze 200m w +/- 33 sekundy. 400m w 1:06-1:07 czyli jest OKEJ. 600m w 1:40-1:41 czyli jeszcze, jeszcze znośnie, ale czuję że uuuu... będą jeszcze długie dwa koła.
800m w 2:15 i brak chęci by przydusić mocniej. LEKKO przyspieszyłem na ostatniej prostej, bo może uda się zrobić sub2:50, wbijam na metę, a tutaj... obok mnie... od prawej strony...
WYPRZEDZA MNIE PAN JAGODA :hahaha:

Moja reakcja na mecie była taka:
Przepalone płucka, chyba krzyknąłem sobie "o k....wa" na głos, położyłem się na ziemię i ze śmiechu długo nie mogłem :hahaha:
No jakim cudem mnie wyprzedził :hahaha: :hahaha: :hahaha:

Ponoć ten jego finisz będzie nagrany. Fajnie będzie też poczytać opis z jego perspektywy (z jego perspektywy bieg był dużo bardziej emocjonujący), bo z mojej tak:

- Nie rozglądałem się na trasie co jest za mną - ANI razu ! Zamknąłem się tylko na swój bieg i ocenę tempa co 100-200m niestety z zegarka. Szkoda, że nie było chociaż jednego zegara gdzie byłby widok na tempo. Byłoby to bardzo pomocne, bo odciążyłoby zerkanie na zegarek.
- Ktoś na trasie jakieś 300m do mety mówił mi, że ktoś mnie goni. Teraz wiem, że to było do mnie, ale na serio - tak się zamknąłem na swój bieg, że nie kontaktowałem co się dzieje dookoła i to była tylko walka z moimi odczuciami i samopoczuciem na trasie.
- Na finiszu pewnie ten mój bieg będzie wyglądał komicznie, ale czułem że przyspieszam. W głowie miałem tylko - no może chociaż sub2:49.99. Możliwe że gdybym wiedział, że z tyłu leci przyczajka to nawet kosztem ciemnoty na finiszu MOOOŻE bym się porwał na lepszy bieg. Bardzo chcę zobaczyć co tam się odwaliło.
- Gdyby ktoś na mnie darł buzię na trasie to może byłoby z 2-3 sekundy szybciej, ale gdybanie.

Nigdy jeszcze nie miałem takiego zdziwienia po biegu przemieszanego z najzwyczajniejszą w świecie "beką". Pal pięć czy byłoby 2:47 czy 2:50 w tym momencie. Dobrze, że nie jest za dobrze, bo bym może popadł w huraoptymizm, a dla mnie to niewskazane.

Niedziela 08.12.24
#14km luźno

14,00km (4'35"/km).

Świetna pogoda - słoneczko, minimalny nieprzeszkadzający wiatr. Na początku trochę wymarzłem, ale biegło się dobrze. Trochę za szybko, ale trener już mnie podsumował "było wczoraj podkręcać jak taki luz".
Niech to będzie pokuta dla mnie. Weekend pod kątem beki z mojego biegania.
MatiR
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1494
Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
Życiówka na 10k: -
Życiówka w maratonie: -

Nieprzeczytany post

Tydzień 09.12.24-15.12.24

Dobre złego początki. Z kronikarskiego obowiązku:

Poniedziałek 09.12.24
#siłownia (rozruch + elementy siłowe)

Wtorek 10.12.24
#12km luźno

12,02km (4'50"/km)

Środa 11.12.24
#4km luźno + 6km (3'55"/km) + 2km luźno

https://connect.garmin.com/modern/activity/17737695033

Trening robiony trochę z pędu. Wpadłem do domu i wypadłem, ale godzina 15:00 to była jedyna szansa w tym dniu by zrealizować trening. Oddechowo ok, ale nogi podmęczone i wkradły się też spięcia w plecach. Mógłbym biec dalej bez rzeźbienia, ale w dzisiejszym bieganiu przyjemności nie było.

Czwartek 12.12.24
#8km luźno + 10x20"/40" + 2km luźno

https://connect.garmin.com/modern/activity/17746620194

OK

Piątek 13.12.24
#4km luz + 2x8x400m (1:18-16) p. 1:15/ 2:30 + 2km luz + wieczorem halówka

Trening przełożony z soboty ze względów logistycznych. Bardzo, bardzo, bardzo podobał mi się ten bieg - taka wyższa półka treningowa w tych moich treningach. Fajnie !

https://connect.garmin.com/modern/activity/17749821560

Pierwsze lub pierwsze dwa powtórzenia to była reakcja taka: "Łooo Panie urobię się fest" , bo typowałem że mogą być lekkie schody "oddechowo".
Od trzeciego do ósmego złapałem taki automat, że biegło się bardzo fajnie i to pierwsze wrażenie "oddechowe" minęło.
Po przerwie 2'30" powtórzenie numer 9 to była reakcja taka - no kurdę nogi zaczynam czuć i nogi zaczynają mięknąć.
W drugiej serii właśnie nogi bardziej puchły. Był automatyzm, ale zaczynały się nogi lekko zapadać. Powtórzenie ostatnie było bez grzały.

Na halówce się zmęczyłem. Wymagający mecz.
Delikatnie nadwyrężyłem prawe kolano od zewnętrznej strony (tak opisywałem ból w dniu pojawienia się objawów czyli 13.12.24). Ból pojawił się bez kontaktu z rywalem, nie przypominam sobie też bym wykonał jakiś gwałtowny ruch. Mecz dokończyłem bezproblemowo.

Sobota 14.12.24
-

Ból się nasilił. Trudności z poruszaniem się bez bólu. Przepracowałem ćwiczeniami tyle ile mogłem i na ile potrafię - różnica duża. Plan na jutrzejszy trening był następujący - pojawi się jakikolwiek ból w kolanie = trening przerwany i zjazd do boksu.

Niedziela 15.12.24
#14km luźno

Ból pojawił się po 1 kilometrze. Do domu wróciłem marszem. Od tego momentu dwa dni solidnej pracy aby wrócić w trening.

Tydzień 16.12.24-23.12.24

Środa 18.12.24 to dzień ostatniej mojej aktywności biegowej. Raport piszę 28.12.24 w sobotę.


Poniedziałek 16.12.24
#siłownia (rozruch + elementy siłowe)

Czy wjechały elementy siłowe to już nie pamiętam. Od treningu minęło 12dni, a nie wrzuciłem siłowni w raport treningowy :ble:

Wtorek 17.12.24
#3km luźno + 8km (3'55"/km) + 2km luźno

https://connect.garmin.com/modern/activity/17782659189

Stresowałem się tym biegiem. Wczoraj na ostatnim - wieczornym treningu w mojej akademii poczułem lekko kolano. Stresowałem się tym, że poczuję kolano, że odpuszczę, i że będzie przerwa od treningów. Kolano lekko poczułem, ale pod koniec treningu, ale w sposób "kontrolowany" (tak uważałem w dniu pisania raportu czyli 17.12.24). Sam bieg jak bieg. Trochę przeszkadzał i czasami pomagał wiatr, trochę z górki, trochę pod górkę. Bardzo się cieszę, że trening wykonany. Miałem lekkiego cykora przed biegiem na bieżni elektrycznej - bałem się, że po prostu coś spartolę i nie domknę.

Środa 18.12.24
#siłownia (rozruch) + 4km luźno + 3km (3:45) p. 3' + 10x300m (58-56") p. 200m + 2km luźno

Planowo powinno być rozbieganie, ale ze względów logistycznych trening z piątku chciałem realizować w środę. Na luźnym rozbieganiu przed akcentem wrócił ból w kolanie i treningu nie dokończyłem.

Od 18.12.24

- 18.12.24 to ostatni dzień, w którym podjąłem się treningu biegowego - od tego momentu oszczędzam kolano.
- między 18.12.24, a 28.12.24 (dzień dzisiaj) odbyłem trzy wizyty u fizjoterapeuty.
- poniedziałek 23.12.24 zrobiłem USG, na którym wyszło, że przyczyną bólu jest zespół pasma biodrowo-piszczelowego. Szczęśliwie w kolanie nic poza tym się nie dzieje.

Przez te blisko 2 tygodnie wykonałem naprawdę konkretną robotę żeby móc wrócić do biegania i nie tylko - uważam, że zrobiłem postęp ruchowy, a to się przyda.
Na ten moment niby jest okej, ale nie mam zaufania do kolana. Obawiam się, że jakbym dzisiaj wyszedł biegać to cała ta przerwa poszłaby się no...

- 29.12.24 Bieg Sylwestrowy w Lesznie (+/- 5km) - DNS
- 31.12.24 podejmę próbę powrotu do biegania :bum:

Cenna lekcja ? Myślę że jak najbardziej - chciałbym żeby zakończyła się ona dla mnie pomyślnie.
ODPOWIEDZ