Nie wiem dlaczego ktoś usunął mój wątek. Jak rozumiem moderator forum uznał mój rezultat (10 km poniżej 50 minut bez treningu) za żart. Chciałem się zatem ostatecznie rozprawić z poglądem, że amator nie może przebiec 10 km poniżej 50 minut.
Według wielu najważniejsze (czyli przychodzi amator ze swoimi wynikami i pytaniem co zrobić żeby biegać szybciej) w bieganiu to budowanie bazy. Co polega na wolnym, a nawet bardzo wolnym bieganiu a nawet szybkim marszu. Typu 1km w 8min. Jak wspomniałem koledze który dużo biega o mojej historii (czyli tej, która nie pasuje do populacji, ale się z nią z Wami podzieliłem tak dokładnie, że wiadomo ile w tym czasie przeszedłem, wypiłem i wypaliłem) z pełną stanowczością powiedział, że można potraktować to jako nieświadome robienie bazy. Nie dopowiedziałem mu o tym, że często prowadziłem +godzinne rozmowy przez telefon, chodziłem w śnieżycach (a w nocy chodniki nie są odśnieżane) oraz grałem co wielokrotnie wpływało na moje bicie serca, nerwy i stresy. A to pewnie, chociaż część, czynniki, które jeszcze utrudniają trening bazowy. Sam spacer i lekki wysiłek mu towarzyszący sprawia, że tworzy się pamięć mięśniowa w nogach. I, jak to kolega biegacz ujął, dla osób bez bazy spacerowej spacer to obciążenie 1.0, a dla mnie 0.8. W związku z tym bieg dla mnie to obciążenie 3, a dla osób bez spacerów to np. 3.5.
Ponadto trafiłem na kilka materiałów trenera Matnera, okazuje się, że bardzo istotnym elementem w bieganiu to stopy, które ważne żeby były poddawane częstym treningom, masażom itd. Do takich można zaliczyć spacery. Duża część spacerów zawsze wiąże się ze stromymi i nie rzadko długimi podejściami. W końcu spaceruje bezpośrednio nad kopalniami.
Drugą rzeczą, na którą mój kolega zwraca uwagę to regeneracja. Czyli najpierw sen. Oczywiście nie wiem ile i jak śpicie. Ja od 2 lat mam super materac, śpię aż się wyśpię oraz przed biegami staram się mieć ekstra drzemkę parę/paręnaście minut, po której czuję, że mam więcej energii niż przed nią. Kolega zawodowiec uważa, że ma to wpływ na wyniki.
Trzecią rzeczą jest kolejna część regeneracji, a więc pożywienie. Pisząc ‘uważam, że to dobry nawyk, że jem zaraz po bieganiu’ okazuje się, że trafiłem w sedno.
Już pomijając tą niesmaczną wycieczkę personalną jednego z kolegów na forum powinniśmy przejść do tego, co jest celem tej wiadomości, więc ostatnie już przekazanie tego co uważam za istotne w kontekście biegania:
https://www.youtube.com/watch?v=UD2MN35 ... LL&index=4
https://www.youtube.com/watch?v=Qa8yDFF ... dex=5&t=1s
https://bieganie.pl/zdrowie/co-jesc-po- ... tak-wazne/
https://sklepbiegacza.pl/poradnikbiegac ... ningu.html
https://www.fitapetit.com.pl/blog/diete ... o-bieganiu
Z tych materiałów możemy usłyszeć, że jeśli po porannym biegu na szybko zjemy 400kalorii w toście albo w jajkach ale spaliliśmy 1200kalorii to błąd, bo to za mało.
Kolega od biegania fajnie to wytłumaczył, właściwie sporo z tego co mówił to można usłyszeć w rozmowach lub przeczytać w książkach sportowców takich jak tenisiści, biegacze czy pływacy oraz trenerzy. Takie abc. I oczywiście nie każdy musi mieć tą widzę i u nikogo jej nie wymagam, można czytać książki wartościowe a nie o sporcie. Ale nie trzeba brnąć w to i umniejszać innym powodując się na eksperckie grono (które pewnie zostało poddane propagandzie i praniu mózgu, bo które ekspercie grono tak może cicho pomyśleć, a co dopiero głośno powiedzieć), tylko się dowiedzieć.
Skoro już przy kaloriach jesteśmy, bo potem zapomnę.
Według wskaźnika BMI moja masa ciała mieści się w kategorii: pożądana, a waga ciała określana jest jako: optimum. Od dawna nigdy nie zszedłem do kategorii: niedowaga, wychudzenie, wygłodzenie. Wcześniej nie wiem, bo nie znam swoich wymiarów sprzed liceum. Oczywiście można na siłę biegać na głodnego i potem iść spać na głodnego. Kolega ekspert uważa, że w długim dystansie takie postępowanie jest złe. No i domyślam się, że nie pasuje do populacji tylko dlatego, że A: nie chce schudnąć. B: ważę tyle ile powinienem.
Oczywiście! To żadna wycieczka personalna. Jakbym miał strzelać to bym powiedział, że mam niedowagę. Jakbym miał strzelać to nigdy nie widziałem, że ten kto mi usunął mój wątek na forum ma nadwagę, ani tego nie starałem się oceniać. Zwracam się do tego kto mi usunął wątek: Ty nie jesz po treningu, bo uważasz, że jesteś za gruby i chce schudnąć to to jest chore :D
Czwartą rzeczą, na którą zwróciłby uwagę mój znajomy mistrz biegania to oddychanie. Oczywiście oddycha przeponą, jakby inaczej. Miał bardzo wyważone opinie i nie dał się namówić na odpowiedź na pytanie: Jak myślisz ile nadrobiły ktoś, gdyby na dychę nagle biegał oddychając przeponą a nie płucami. Ponieważ każdy bieg jest inny itd. NATOMIAST powiedział, że jeśli sam by pobiegł dychę oddychając płucami to by go na trasie odcięło.
Nie jestem ekspertem w oddychaniu, trochę posłuchałem i poczytałem:
https://www.asics.com/pl/pl-pl/running- ... n-running/
https://www.youtube.com/watch?v=rnLHSohezEQ
https://www.youtube.com/watch?v=B9ie7aRTCnE
https://www.youtube.com/watch?v=L_vZjikr5Ew
https://www.youtube.com/watch?v=gZeRQ4V ... p=gAQBiAQB
Uważam, że dzięki temu, że oddycham przeponą jestem zrelaksowany i te bieganie po prostu mnie nie męczy. A Ty jeden z drugim z forum z żałosnymi życiówkami typu 42:00 jesteś wykończony, wycieńczony, ‘po biegu wyglądałeś jakbyś godzinę nie oddychał’ a ja po bieganiu czuje się zrelaksowany, uśmiechnięty, a endorfiny dopiero zaczynają się wydzielać. Też tak możesz!
Po komentarzach pod każdym z materiałów można wysnuć wniosek, że materiały te są pomocne.
Oraz po zasięgach można stwierdzić, że nie są one kierowane do osób, które nie pasują do populacji.
Co ciekawe, w wielu sportach, pewnie w każdym, oddychanie jest istotne.
https://www.climbing.com/skills/how-to- ... -climbing/
https://www.weld.pl/blog/trening-mental ... ii-oddech/
Poruszaliśmy temat znajomości trasy z moim znajomym guru biegania temat biegu dzień po dniu. I rzeczywiście występuje taki efekt, który szczególnie na początku przygody z bieganiem, aktywizuje mięśnie i uczy je/daje im sygnał, że trzeba się spinać. W późniejszym etapie nie musi tak być, ale może. Dzień przed zawodami powinno się lekko przebiec.
Na pewno jest wiele rzeczy, których nie poruszyłem, ale też nie chodzi o to, żebym tu książkę napisał. Chciałem tylko wyprostować grupę ekspercką/tą, która dyktuje normy. Bo poczułem się wydalony poza krąg normlanych/szarej populacji. Chętnie poznam ich zdanie, bo jeśli dyskutuję tak naprawdę z 8+ osobami w różnym wieku, biegających różne odległości, to często będą mądrzejsi ode mnie i się czegoś dowiem, ale chciałbym zaznaczyć, że: Jeśli jeździsz trasę w 30min ostatnie 10x, ale ostatnio przejechałeś ją w 37min bo złapałeś gumę to dla mnie oczekiwany czas to 30min. A nie: Jeździsz w 37min, wcześniej Ci się popsuła aplikacja mierząca czas. Ja dużo jeżdżę, i mam kolegów co w ogóle objechali świat.
Mam nadzieję, że wszystko to zostało przekazane do wewnątrz grupy, która sceptycznie podeszła do mojego biegu na 49:20.
Co prowadzi do prostego wniosku: autorytet, którym darzysz grupę jest przesadzony i źle wpływa na Wasz osąd. A top komentarz spod któregoś filmu, który wysłałem: "Never compare yourself to normal, because normal is a sick society". Spot on, in so many ways!
Nabiera sensownego przekazu.
Nie znam kalkulacji, którym posłużyło się gremium ekspertów żeby wysnuć wniosek: nic z tego co napisałeś nie ma sensu. Ale chętnie bym poznał :D i nie da się tego zasłonić: każdy wie, że dieta i sen jest ważny, wstyd mi że muszę o tym pisać i nigdy nie napisałem, że nie ma to wpływu.
Totalnie nie pokrywa się z współczynnikiem mojego mędra biegowego, który sam fakt spacerów podsumował spadek z 1.0 na 0.8. Nie mówiąc o innych rzeczach. Oczywiście sam nie znam kalkulacji mojego znajomego mistrza biegania, ale ją szanuję, bo na biegi w normie mówi: to są biegi w normie + stara się to uargumentować, a nie niedowierzać i nie przyjmować do siebie.
Nie wymagam żeby ktokolwiek wierzył, że potrafię latać. Bo nie próbuje. Chociaż jest to wyczyn taki sam jak mój bieg w 50min na 10km, się dowiedziałem.
Oraz nie będę nikomu chciał powiedzieć, że Ziemia jest płaska.
Zwracam uwagę na to, że moja historia i wyniki wpisuje się w normy populacji, potwierdzone przez eksperta biegowego i ogólnodostępną wiedzę. Oraz sugeruję, że może być motywacją dla innych, którzy chcą osiągać lepsze wyniki. Czy to w pływaniu, bieganiu czy wspinaniu się.
Jeśli wycieczki osobiste w tym co napisałem okazały się zbyt osobiste to jest mi przykro. Jest to naturalna odpowiedź na to co mnie spotkało i podsumowanie całej dramy z mojej strony.
10 km poniżej 50 minut c.d.
-
- Wyga
- Posty: 68
- Rejestracja: 21 paź 2020, 10:51
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jeszcze raz dziękuję za cenne porady i również żałuję, że poprzedni wątek zniknął. Dzięki Twoim poradom poprawię się biegowo i bez wysiłku pobiegnę poniżej 42 minut. Mój plan treningowy na dziś:
- po robocie pokłócę się z żoną, trochę stresu poprawi moje tętno, a więc i VO2MAX,
- wieczorem idę z kumplem na melanż (dzięki kłótni z żoną będę miał wolny wieczór, więc 2 w 1), przejdziemy się na stację po jakieś browarki i obalimy w parku. To pomoże mi rozbudować bazę spacerową.
Dalszy progres będzie dotyczył diety, zamierzam przytyć ok. 10kg, żeby mieć zmagazynowaną energię, którą będę mógł wykorzystać na długim biegu. Ale to za jakiś czas, w kolejnym etapie, bo nie chcę się przetrenować...
- po robocie pokłócę się z żoną, trochę stresu poprawi moje tętno, a więc i VO2MAX,
- wieczorem idę z kumplem na melanż (dzięki kłótni z żoną będę miał wolny wieczór, więc 2 w 1), przejdziemy się na stację po jakieś browarki i obalimy w parku. To pomoże mi rozbudować bazę spacerową.
Dalszy progres będzie dotyczył diety, zamierzam przytyć ok. 10kg, żeby mieć zmagazynowaną energię, którą będę mógł wykorzystać na długim biegu. Ale to za jakiś czas, w kolejnym etapie, bo nie chcę się przetrenować...
- weuek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1953
- Rejestracja: 07 paź 2022, 16:56
- Życiówka na 10k: 42
- Życiówka w maratonie: 3:55
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Kuźwa, to chyba nowe wcielenie Mareczka (te wytłuszczone przebłyski geniuszu). Może robotę stracił?
Nie umiem biegać, ale bardzo lubię. W szkole nigdy nie ukończyłem biegu na 1km, a w 2023. roku przebiegłem 3714 km. Nie robię planów i jest mi z tym dobrze.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 17 lis 2024, 10:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dziwię się, że po tak rzeczowym wyjaśnieniu tematu, Wy, mimo że niezmiernie Was szanuję, dalej podejmujecie polemikę.
Póki co biegłem raz, ale statystycznie rzecz ujmując po każdym moim biegu ten na następny dzień jest lepszy. To jest fakt. Nigdzie tego nie wyczytałem, sam to zauważyłem.
I z czym tu w ogóle co do mojej wiedzy dyskutować? Chętnie zobaczę źródła, które mówią, że jedzenie po treningu jest bez wpływu na wyniki.
Od tego bym zaczał, bo ja być może jakieś plany treningowe będę miał jak zacznę się interesować bieganiem bardziej niż ja zdrowy rozsądek.
Jak biegasz to musisz jeść, a nie że trenujesz nie zmieniając kalorii w stosunku do dnia bez biegania. I cała tu doświadczona grupa mowi: No i super tak jest! Jakby jadł to byłby grubszy, nie ważne mieć 1k kalori w dniu, w którym się je spali. Ważne jest mieć 1k km w roku i będzie progres!
Skupcie się bo to jest mądre.Jeśli ktoś jest gruby. Lub skrajnie Gruby i chce schudnąć to warto zwiększyć wysiłek energetyczny. Np. Biegając. Gdy dojdzie się ze skrajnej grubości do grubości lub z grubości do normalności to potem, żeby robić progres trzebaby było dostarczyć jakieś kalorie, żeby było z czego biegać.
Znamienne jest to, ze weuek wspomna, że biega bez celu i tylko tłucze te maratony. Natomiast nikt mu nie powiedzial: cholercia zjedz garsc moreli przed biegiem i 3 jajka po biegu.
W jakim Wy sie towarzystwie obracacie i czy te towarzystwo wie, ze takie ich oblicze przekazujecie dalej? Bo byc moze wystepuje jakis misunderstanding w komunikacji miedzy Wami.
Póki co biegłem raz, ale statystycznie rzecz ujmując po każdym moim biegu ten na następny dzień jest lepszy. To jest fakt. Nigdzie tego nie wyczytałem, sam to zauważyłem.
I z czym tu w ogóle co do mojej wiedzy dyskutować? Chętnie zobaczę źródła, które mówią, że jedzenie po treningu jest bez wpływu na wyniki.
Od tego bym zaczał, bo ja być może jakieś plany treningowe będę miał jak zacznę się interesować bieganiem bardziej niż ja zdrowy rozsądek.
Jak biegasz to musisz jeść, a nie że trenujesz nie zmieniając kalorii w stosunku do dnia bez biegania. I cała tu doświadczona grupa mowi: No i super tak jest! Jakby jadł to byłby grubszy, nie ważne mieć 1k kalori w dniu, w którym się je spali. Ważne jest mieć 1k km w roku i będzie progres!
Skupcie się bo to jest mądre.Jeśli ktoś jest gruby. Lub skrajnie Gruby i chce schudnąć to warto zwiększyć wysiłek energetyczny. Np. Biegając. Gdy dojdzie się ze skrajnej grubości do grubości lub z grubości do normalności to potem, żeby robić progres trzebaby było dostarczyć jakieś kalorie, żeby było z czego biegać.
Znamienne jest to, ze weuek wspomna, że biega bez celu i tylko tłucze te maratony. Natomiast nikt mu nie powiedzial: cholercia zjedz garsc moreli przed biegiem i 3 jajka po biegu.
W jakim Wy sie towarzystwie obracacie i czy te towarzystwo wie, ze takie ich oblicze przekazujecie dalej? Bo byc moze wystepuje jakis misunderstanding w komunikacji miedzy Wami.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1521
- Rejestracja: 10 lip 2017, 06:06
- Życiówka na 10k: 36:14
- Życiówka w maratonie: 2:46:06
- Lokalizacja: Białystok
- Kontakt:
Nie kumasz jednego, te twoje 10 kilometrów to będzie jakiś wydatek dwóch kajzerek. A ile zjadłeś po biegu?
Żeby biegać coraz szybciej trzeba cały czas trzymać dietę i zrzucać zbędne kilogramy.
Żeby biegać coraz szybciej trzeba cały czas trzymać dietę i zrzucać zbędne kilogramy.
PB: 17:17, 36:14, 1:22:28, 2:46:06
Fotoblog+ https://bieganie.org/
Fotoblog+ https://bieganie.org/
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 17 lis 2024, 10:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Odbijacie się od bandy do bandy, od jednej fiksacji do drugiej. Tak jak pisałem w tym skasowanym wątku, skoro hokeiści czy piłkarze Bundesligi nie liczą kalorii tylko wcinają pizzę i burgery, to tym bardziej ja ich nie będę po biegu liczył.
Najważniejsze w bieganiu, co było setki razy opisywane już tu na forum, są trzy rzeczy: wrodzona zdolność, kondycja chodziarska i oddychanie. Wszystko Wam tu wyłożę po kolei bo Sławcio jestem pewien, że jak się do tych elementów przyłożysz (poza wrodzoną zdolnością) to zbliższysz się do 30 minutna dychę a nie takie bezproduktywne klepanie na poziomie 36 minut.
1. Zdolności.
Ja z ręką na sercu dzisiaj czuję się lepiej niż wczoraj, a wczoraj czułem się lepiej niż przedwczoraj. Dziwne. Michael Phelps ma jakąś wadę genetyczną i kwas mlekowy mu się w mięśniach nie tworzy przy wysiłku, mógł trenować na okrągło, bez zakwasów. Mam kilka pomysłów. Pierwszy to w ogóle fakt, że zawsze (nie tylko w moich oczach) miałem dobrze zbudowane łydki i, trochę uda, w porównaniu do reszty ciała :D, ale również do rówieśników. Zegarki po komunii mogłem założyć nie rozpinając go. A koledzy dla srandy zakładali mi zegarki na łydki właśnie. Gdy koledzy z gimnazjum zaczynali chodzić na siłownie to była identyczna akcja z tymi zegarkiem, plus parę razy w ćwiczeniach na siłowni na nogi zdetronizowałem kolegę, który brał jakieś dopalacze i od 2 lat chodził na siłownie. W liceum jako migający się uczeń od wuefu wyrównałem rekord szkoły w skoku wzwyż (zahaczając plecami tyczkę :D), który należał do pływaka, reprezentanta polski i legendy szkoły, a do klasy chodziłem z 4 siatkarzami, jeden miał chyba 210cm i różnica między naszymi wynikami była ogromna.
2. Spacery.
Od 1 klasy podstawówki bardzo dużo chodziłem pieszo do szkoły, ze szkoły, do szkoły muzycznej, na zakupy, grać w piłkę. Tym wówczas tłumaczyłem moje większe łydki.
Ja zawsze po piwo chodzę z buta. Chcąc wyliczyć ile przepiłem alkoholu stwierdziłem, że od pandemii byłem minimum 1000 razy na spacerze. Średnia długość? Nie mierzyłem, ale pewnie +6km. Nawet w śniegu i mrozie. Max czas? 9h :D A przed pandemią chodziłem raczej nie mniej, a na pewno nie dużo mniej, ale nie pamiętam.
3. Oddychanie.
Nie mam pojęcia jak kiedyś oddychałem. Ale teraz wiem, że oddycham przeponą. Szukając odpowiedzi na to czy oddychać ustami czy nosem natrafiłem na ten film i jeszcze parę innych, ale ten chyba najlepszy. https://www.youtube.com/watch?v=KY0P4a03w34 Nie wiem czy w tym filmie czy innym gość kazał sprawdzić jak oddychamy. Dajesz dłoń na brzuch, drugą na klatkę. Przy wdechu u 90% ludzi powiększa się klatka. 8% klatka i brzuch, a u 2% brzuch. I to chodzi. I ja leżąc, z laptopem na kolanach robię ten test i się okazało, że oddycham tak jak powinienem. Bez treningu, bez kontrolowania tego, naturalnie. (jak podczas biegu strciłemna chwilę rytm bo poprawiałem słuchawki i czułem, że jestem zmęczony to starłem się zrobić jeszcze bardziej dokładne wdechy do brzucha i po 2-4 wracałem do normy, „nie zmęczeniowej”). Nie wiem z czego to wynika. Mogę się domyślać, że kiedyś tak nie oddychałem, nie pamiętam. Być może nauczyłem się tego przy okazji pandemii, bo wtedy wykonywałem przez parędziesiąt dni codziennie przed sesją ćwiczenia Wima Hoffa, które sprowadzają się do oddychania przeponowego i organizm nauczył się, że tak jest efektywniej i już przy tym zostałem.
Na pewno w bieganiu pomogło mi palenie. Od czasu pandemii, może lekko wcześniej, na spacerach zacząłem też do piwa kupować sobie cygaretki. To się lekko różni od papierosa, ale w zasadzie działa tak samo. Nauczyłem się w Czechach (nawet kiedyś im kupowałem, bo w Czechach albo nie było, ale były dużo droższe). Takie mentolowe i jagodowe jednocześnie. Przy 5godzinnym spacerze, grą na telefonie fajnie było sobie tak to zapalić. Jeden od drugiego :D 1.5paczki, czyli 15 cygaretek średnio na dzień myślę schodziło. Być może mam jakiś osad w płucach, lub coś jeszcze gorzej tym spowodowany i organizm uznał, że zamiast wziąć 2x wdechów więcej niż normalnie, bo zmniejszyła się objętość płuc. I lepiej oddychać przeponą. Nie wiem. Niezaprzeczalnie oddychanie przeponą daje dużo lepsze dotlenienie. Być może dzięki temu lepiej pracują mięśnie, nie ma się zakwasów a serce jest mniej obciążone i jest mniejsze tętno lub można funkcjonować w wyższym tętnie.
Nauczony już tym, że moderatorzy kasują tu całe posty i wątki z merytorycznymi przemyśleniami z góry przepraszam, za tak dług wywód i zahaczenie w nim o moje dzieje w szkole podstawowej i gimnazjum. Ale być może. Jest szansa, że jak popracuje nad przeponą to poprawicie czasy z miejsca o 3minuty.
- weuek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1953
- Rejestracja: 07 paź 2022, 16:56
- Życiówka na 10k: 42
- Życiówka w maratonie: 3:55
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
No i słusznie. I ty i oni.
Nie umiem biegać, ale bardzo lubię. W szkole nigdy nie ukończyłem biegu na 1km, a w 2023. roku przebiegłem 3714 km. Nie robię planów i jest mi z tym dobrze.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1521
- Rejestracja: 10 lip 2017, 06:06
- Życiówka na 10k: 36:14
- Życiówka w maratonie: 2:46:06
- Lokalizacja: Białystok
- Kontakt:
Dzięki, 30:47 na 10000 m to by było coś. Na mecie splendor i chwała.
No i oczywiście rekord świata M50.
Idę na spacer po tego Danielsa i cygaretki.
PB: 17:17, 36:14, 1:22:28, 2:46:06
Fotoblog+ https://bieganie.org/
Fotoblog+ https://bieganie.org/
- fangss
- Wyga
- Posty: 93
- Rejestracja: 24 sie 2023, 23:52
- Życiówka na 10k: 43:22
- Życiówka w maratonie: brak
Wygląda na to, że przed usunięciem również i tego wątku chcesz pośrednio powiedzieć, że Ziemia kręci się z prędkością 1666km/godz. i jest nachylona pod kątem 66 stopni? A woda i powietrze przy takiej prędkości się tej kulki trzymają? Naprawdę?
Są przecież tylko 4 znaczące hipotezy:
1/ mała obracjająca się kulka
2/ wnętrze sfery z obrotowym niebem w środku i otworami na biegunach, którymi można się dostać na zewnątrz sfery
3/ gigantyczna kula a my w maleńkim kraterze
4/ płaski blat
To co chcesz komuś wmawiać z pierwszych 3-ech?
Czy tylko teoretyzujesz jak w bieganiu?
-
- Wyga
- Posty: 68
- Rejestracja: 21 paź 2020, 10:51
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Fajnie się czyta o tym, że stres w robocie i alkohol ci pomagają w bieganiu, bo to takie absurdy, że każdy wie, że to jaja, więc śmieszne i nieszkodliwe. Ale tego o piłkarzach to nie powielaj więcej, bo jeszcze ktoś uwierzy i to zapamięta i możesz komuś zrobić krzywdę. Skup się na czymś innym, fajek chyba wcześniej nie było, nie ukrywam, że czekałem na to i mnie nie rozczarowałeś . Wierzę dalej w Twoją kreatywność!
A tu mała historia o fast foodach i piłkarzu, z bundesligi, więc w temacie
https://weszlo.com/2024/01/29/niklas-su ... d-analiza/
Oraz trochę o tym, jak kluby do tego podchodzą
https://transfery.info/aktualnosci/real ... eta/177848
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 06 lis 2024, 09:52
- Życiówka na 10k: 45:23
Witam wszystkich forumowiczów, cześć Łukasz.
Na początek kilka słów wyjaśnienia. Jestem tym znajomym Łukasza, który przebiegł z nim pierwsze 10km w życiu (sytuacja była opisana w usuniętym temacie). I tak, kolega faktycznie wykręcił czas poniżej 50 minut, jak twierdzi - praktycznie bez treningu. Do tego dochodzi brak zakwasów po biegu na takim dystansie i trzymając maksymalne tempo. Ponieważ sam biegam od kilku lat, mam kilku znajomych biegaczy i śledziłem ich postępy, stwierdziłem że jest to sytuacja co najmniej nietypowa, nie spotkałem się wcześniej z takim przypadkiem.
W odpowiedzi na moje zdziwienie dostaję od Łukasza dziesiątki wiadomości odnośnie diety, snu, oddychania, znajomości trasy, spacerów, palenia itp. które rzekomo tłumaczą jego wyniki (do osób wyczuwających żarty / trollowanie - zapewniam, Łukasz pisze na poważnie). Dla pełnego obrazu sytuacji dodam jeszcze, że kilka razy w roku zdarzy nam się zagrać w piłkę a parę lat temu chodziliśmy trochę po górach. W obu tych przypadkach Łukasz nie wykazywał się nieprzeciętną kondycją, co więcej - w górach nie potrafił dotrzymać tempa średnio wysportowanej grupie i omijał znaczące fragmenty tras.
Podsumowując, czy ktoś z doświadczonych biegaczy jest w stanie wytłumaczyć ten przypadek? A może moje zdziwienie jest nieuzasadnione i jego wynik jest całkiem normalny?
Na początek kilka słów wyjaśnienia. Jestem tym znajomym Łukasza, który przebiegł z nim pierwsze 10km w życiu (sytuacja była opisana w usuniętym temacie). I tak, kolega faktycznie wykręcił czas poniżej 50 minut, jak twierdzi - praktycznie bez treningu. Do tego dochodzi brak zakwasów po biegu na takim dystansie i trzymając maksymalne tempo. Ponieważ sam biegam od kilku lat, mam kilku znajomych biegaczy i śledziłem ich postępy, stwierdziłem że jest to sytuacja co najmniej nietypowa, nie spotkałem się wcześniej z takim przypadkiem.
W odpowiedzi na moje zdziwienie dostaję od Łukasza dziesiątki wiadomości odnośnie diety, snu, oddychania, znajomości trasy, spacerów, palenia itp. które rzekomo tłumaczą jego wyniki (do osób wyczuwających żarty / trollowanie - zapewniam, Łukasz pisze na poważnie). Dla pełnego obrazu sytuacji dodam jeszcze, że kilka razy w roku zdarzy nam się zagrać w piłkę a parę lat temu chodziliśmy trochę po górach. W obu tych przypadkach Łukasz nie wykazywał się nieprzeciętną kondycją, co więcej - w górach nie potrafił dotrzymać tempa średnio wysportowanej grupie i omijał znaczące fragmenty tras.
Podsumowując, czy ktoś z doświadczonych biegaczy jest w stanie wytłumaczyć ten przypadek? A może moje zdziwienie jest nieuzasadnione i jego wynik jest całkiem normalny?