Dokładnie. Biali od dawna zastanawiają się nad fenomenem biegowym czarnych. Szukają w diecie, w wysokości, treningu, bmi, sposobie lądowania, kadencji. Jeden taki nawet pół roku spędził w Iten pisząc między innymi o tym książkę. I do niczego nie doszedł, bo to są ślepe tropy. Po latach wszystko przykryła epoka karbonu, która jeszcze bardziej zdezorientowała ludzi, gdyż karbon nie działa tak jak się tego spodziewamy. Zagadnienie jest trudne. Hipotezy o hydraulice, hamowaniu, sztywności tkankowej, wybiciu z nogi wykrocznej itp. są tak kosmiczne, że już lepiej wierzyć w monodietę opartą na ugali i herbacie z cukrem. Ogromny problem z dopingiem w Kenii nie ułatwia sprawy. Wynik 2:09 w maratonie kobiet jest chyba najbardziej podejrzanym ze wszystkich ever. To zniechęca do jakichkolwiek prób zrozumienia biomechaniki tej Kenijki i w ogóle wyczynu.
Jacek Ksiąszkiewicz – czy istnieje ładne bieganie?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12937
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 24
- Rejestracja: 17 paź 2022, 14:05
- Życiówka na 10k: 39:14
- Życiówka w maratonie: brak
Już taki był co zaczął żyć po kenijsku, niestety bez wielkiego przełożenia na progres :/
https://sportowefakty.wp.pl/biegi-lekko ... ne-rekordy
https://sportowefakty.wp.pl/biegi-lekko ... ne-rekordy
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12937
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Wandersa spotkałem kiedyś w Eldoret. Odniosłem wrażenie, że jest smutny. No ale co się dziwić, jak coraz wolniej biega.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 468
- Rejestracja: 29 sie 2019, 11:36
A jest ktoś obecnie biały, kto biega blisko ładnego albo bardzo blisko ładnego biegania?
Komentarz do treningu:
Mi ostatnio ciągle bardziej w bieganiu pasuje robienie kilku mocniejszych kroków, bo pojedynczy mocniejszy krok (np. 2/1), to trochę za mało na ćwiczenie większej masy (takie mam odczucia). Ale z drugiej strony wplywa też na tempo biegu. Co mam na myśli: łatwo przegiąć i zamiast biegać spokojne rozbieganie, to bez kontroli tempa może okazać się, że trening zbliża się bardziej do tempa maratońskiego niż wolnego rozbiegania. Na krokach wydechowych czuć przyspieszenie i dłuższy krok, na wdechowych lekkie rozluźnienie i zwolnienie (jeśli na płaskim lub pod górę). Na zbiegu utrzymuje się tempo z kroków wydechowych. Opisuje to na podstawie odczuć, bo nie patrzę na zegarek w celu kontroli tempa chwilowego.
Komentarz do treningu:
Mi ostatnio ciągle bardziej w bieganiu pasuje robienie kilku mocniejszych kroków, bo pojedynczy mocniejszy krok (np. 2/1), to trochę za mało na ćwiczenie większej masy (takie mam odczucia). Ale z drugiej strony wplywa też na tempo biegu. Co mam na myśli: łatwo przegiąć i zamiast biegać spokojne rozbieganie, to bez kontroli tempa może okazać się, że trening zbliża się bardziej do tempa maratońskiego niż wolnego rozbiegania. Na krokach wydechowych czuć przyspieszenie i dłuższy krok, na wdechowych lekkie rozluźnienie i zwolnienie (jeśli na płaskim lub pod górę). Na zbiegu utrzymuje się tempo z kroków wydechowych. Opisuje to na podstawie odczuć, bo nie patrzę na zegarek w celu kontroli tempa chwilowego.
----------------------------------------------------------
1440miles
1440miles
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12937
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Dobek, Kerr, Mottram, wczesny Wanders. Trochę się znajdzie. Przypominam, że pytanie w tytule tego wątku mógł wymyślić tylko humanista taki jak pączek, który woli grać na emocjach niż konkretach. No ale ja mógłbym wymyślić tytuł jeszcze gorszy, więc jest jak jest.
Dobra, podbijam stawkę. W końcu pyknęło 300 tysięcy odsłon, więc to dobry moment. Praca z dużą masą jest trudna i męczy. Światełkiem w tunelu jest pomysł na te kroki wydechowe, gdzie jest akcja i potem luz na krokach wdechowych. Dlatego podchodzę do tego jeszcze raz. Temat jest trudny. Idea ta sama: szukamy sposobów na skuteczne naciągnięcie struktur ciała w trakcie GCT, żeby wygenerować większą sztywność. Jak się nie uda to trudno, może to zły trop, ale żeby się dowiedzieć to trzeba próbować.
Reakcja od podłoża w początkowej fazie GCT daje impuls na żyroskopie w kierunku tyłopochylenia. To wymaga dalszych badań i potwierdzenia, ale nie musimy czekać na ostateczne wykresy obrazujące zjawisko, bo dysponujemy własną propriocepcją, dzięki której da się wyczuć jakie ustawienie daje większą sztywność. Możemy więc podowalać w glebę na krokach wydechowych ustawiając miednicę w tyłopochyleniu i potem dla porównania w przodopochyleniu. W przodopochyleniu będzie sztywniej, co by oznaczało, że takie ustawienie miednicy kontruje obrót do tyłopochylenia każdorazowo wywoływanego reakcją od podłoża.
Jest jednak z tym problem, ponieważ przodopochylenie przodopochyleniu nierówne. Takiemu obrotowi może towarzyszyć shift miednicy w tył albo wyraźne cofnięcie barków i wygięcie pleców w łuk do pogłębionej lordozy, albo jedno i drugie albo coś jeszcze. Tych dodatkowych efektów nie chcemy lub dążymy do ich zminimalizowania. Celem jest czysty obrót na głowach kości udowych (na początek robimy to w staniu na obu nogach). Taki czysty obrót bez dodatków okaże się wówczas całkiem mały, prawie tego nie będzie widać. No ale to dopiero część zabawy.
Przodopochylenie będzie pogłębiać lordozę. Żeby odczuć większą sztywność to trzeba teraz zadziałać kontrująco i próbować wypłaszczyć lordozę. Czyli dążymy do takiego trochę garbusa. Można rozpocząć od barków albo od razu próbować tego garbusa torować w odcinku lędźwiowym. Przy czym da się to zrobić nie włączając mięśni brzucha. Będzie tylko lekkie napięcie gdzieś na wysokości podbrzusza. Jeśli taka akcja kontrująca jest absolutnie poza naszymi możliwościami, to da się do tego podejść w kolejności odwrotnej. A więc najpierw garbus i potem kontrujące go przodopochylenie miednicy. I jeszcze raz - te ruchy kontrujące są niewielkie, prawie niezauważalne. Celem jest zrobienie lub intencja zrobienia RÓWNOCZEŚNIE garbusa z przodopochyleniem. Coś co się wzajemnie wyklucza powoduje usztywnienie. I o to chodzi. Poćwiczyć to. Na wydechu oczywiście. A potem w marszu w rytmie 4/5. Jeśli da się to wyczuć, to ruszamy do truchtu i dojebujemy już z dużej masy na krokach wydechowych. Na wdechowych odpuszczamy. Akcja i odpuszczenie ma być wyraźnie odczuwalna. Jeśli zanika czucie tego to zatrzymujemy się na reset układu nerwowego i po chwili ruszamy znowu. Czekam na feedback.
ps. Tak mogłoby to wyglądać w praktyce.
Dobra, podbijam stawkę. W końcu pyknęło 300 tysięcy odsłon, więc to dobry moment. Praca z dużą masą jest trudna i męczy. Światełkiem w tunelu jest pomysł na te kroki wydechowe, gdzie jest akcja i potem luz na krokach wdechowych. Dlatego podchodzę do tego jeszcze raz. Temat jest trudny. Idea ta sama: szukamy sposobów na skuteczne naciągnięcie struktur ciała w trakcie GCT, żeby wygenerować większą sztywność. Jak się nie uda to trudno, może to zły trop, ale żeby się dowiedzieć to trzeba próbować.
Reakcja od podłoża w początkowej fazie GCT daje impuls na żyroskopie w kierunku tyłopochylenia. To wymaga dalszych badań i potwierdzenia, ale nie musimy czekać na ostateczne wykresy obrazujące zjawisko, bo dysponujemy własną propriocepcją, dzięki której da się wyczuć jakie ustawienie daje większą sztywność. Możemy więc podowalać w glebę na krokach wydechowych ustawiając miednicę w tyłopochyleniu i potem dla porównania w przodopochyleniu. W przodopochyleniu będzie sztywniej, co by oznaczało, że takie ustawienie miednicy kontruje obrót do tyłopochylenia każdorazowo wywoływanego reakcją od podłoża.
Jest jednak z tym problem, ponieważ przodopochylenie przodopochyleniu nierówne. Takiemu obrotowi może towarzyszyć shift miednicy w tył albo wyraźne cofnięcie barków i wygięcie pleców w łuk do pogłębionej lordozy, albo jedno i drugie albo coś jeszcze. Tych dodatkowych efektów nie chcemy lub dążymy do ich zminimalizowania. Celem jest czysty obrót na głowach kości udowych (na początek robimy to w staniu na obu nogach). Taki czysty obrót bez dodatków okaże się wówczas całkiem mały, prawie tego nie będzie widać. No ale to dopiero część zabawy.
Przodopochylenie będzie pogłębiać lordozę. Żeby odczuć większą sztywność to trzeba teraz zadziałać kontrująco i próbować wypłaszczyć lordozę. Czyli dążymy do takiego trochę garbusa. Można rozpocząć od barków albo od razu próbować tego garbusa torować w odcinku lędźwiowym. Przy czym da się to zrobić nie włączając mięśni brzucha. Będzie tylko lekkie napięcie gdzieś na wysokości podbrzusza. Jeśli taka akcja kontrująca jest absolutnie poza naszymi możliwościami, to da się do tego podejść w kolejności odwrotnej. A więc najpierw garbus i potem kontrujące go przodopochylenie miednicy. I jeszcze raz - te ruchy kontrujące są niewielkie, prawie niezauważalne. Celem jest zrobienie lub intencja zrobienia RÓWNOCZEŚNIE garbusa z przodopochyleniem. Coś co się wzajemnie wyklucza powoduje usztywnienie. I o to chodzi. Poćwiczyć to. Na wydechu oczywiście. A potem w marszu w rytmie 4/5. Jeśli da się to wyczuć, to ruszamy do truchtu i dojebujemy już z dużej masy na krokach wydechowych. Na wdechowych odpuszczamy. Akcja i odpuszczenie ma być wyraźnie odczuwalna. Jeśli zanika czucie tego to zatrzymujemy się na reset układu nerwowego i po chwili ruszamy znowu. Czekam na feedback.
ps. Tak mogłoby to wyglądać w praktyce.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12937
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12937
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Zobaczcie jak swobodnie można poruszać przodo-tyłopochyleniem. Bez angażowania mięśni brzucha i dupy. Jeżeli mam u siebie zawodnika, który to robi na dzień dobry, to od razu jesteśmy w stanie wejść w zabawę z dużą masą.
-
- Stary Wyga
- Posty: 205
- Rejestracja: 17 gru 2012, 15:18
- Życiówka na 10k: 36:12
- Życiówka w maratonie: 3:02,14
- Lokalizacja: Poznań
Jeszcze jak jesteśmy przy filmikach, na tym, jak Cheptegei biegnie WR na 5k w Monaco moim zdaniem widać, jak twardo biegnie:
https://www.youtube.com/watch?v=WAJwlK84UBA
Oglądając go tutaj wydaje mi się, że widać potwierdzenie, że mocne bieganie, to mocne bieganie, a nie delikatne, miękkie. Tutaj mam wrażenie w każdym kroku widać power. Też mam w głowie jak mówisz Sebie, że ma być sztywno. I jak wspominaliście start w CT Gold, że "jak będzie sztywno, to będzie dobrze". I osobiście to do mnie najbardziej przemawia, i jak czegoś szukam w obecnych eksperymentach, to tej sztywności, twardości.
https://www.youtube.com/watch?v=WAJwlK84UBA
Oglądając go tutaj wydaje mi się, że widać potwierdzenie, że mocne bieganie, to mocne bieganie, a nie delikatne, miękkie. Tutaj mam wrażenie w każdym kroku widać power. Też mam w głowie jak mówisz Sebie, że ma być sztywno. I jak wspominaliście start w CT Gold, że "jak będzie sztywno, to będzie dobrze". I osobiście to do mnie najbardziej przemawia, i jak czegoś szukam w obecnych eksperymentach, to tej sztywności, twardości.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12937
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Rozprawienie się z mitem, że czarni biegają delikatnie, jakby wsłuchiwali się w metafory Danielsa, to mission impossible. Nawet u cioci na imieninach, gdzie nikt nie wie ile kilometrów ma maraton na 10k, każdy wie, że na czele są zawsze ci leciutko biegający Kenijczycy, co jakby unosili się nad ziemią.
Co do Cheptegeya to zawsze zastanawiałem się, czy praca nad poprawą mobilności w kierunku do większej wkrętki rozpieprzyłaby to co ma, czy jednak z czasem podbiła sztywność i poleciałby sub 12. W ogóle wszyscy ci czarni z topu, którzy regularnie łamią 13 minut są niezwykle interesującymi przypadkami biomechanicznymi. Nikt ich systemowo nie bada pod tym kątem, albo jest to robione incydentalnie jak przykładowo u Kejelchy, któremu na bieg założyli stryda duo. No ale stryd teraz poszedł w rysowanie wahadeł, bo to fajnie wygląda. Naprawdę interesujące rzeczy kryją się gdzie indziej. Pisałem już o tym tutaj.
ps. ktoś potrafi zidentyfikować czy pączek biegnie w jakimś rytmie, czy układa się jak leci, typowo na jedną stronę? Temat jest ciekawy, bo jak już zauważyliście, skupienie się na trenowanym rytmie oddechu pozwala przenieść uwagę od narastającego zmęczenia.
Co do Cheptegeya to zawsze zastanawiałem się, czy praca nad poprawą mobilności w kierunku do większej wkrętki rozpieprzyłaby to co ma, czy jednak z czasem podbiła sztywność i poleciałby sub 12. W ogóle wszyscy ci czarni z topu, którzy regularnie łamią 13 minut są niezwykle interesującymi przypadkami biomechanicznymi. Nikt ich systemowo nie bada pod tym kątem, albo jest to robione incydentalnie jak przykładowo u Kejelchy, któremu na bieg założyli stryda duo. No ale stryd teraz poszedł w rysowanie wahadeł, bo to fajnie wygląda. Naprawdę interesujące rzeczy kryją się gdzie indziej. Pisałem już o tym tutaj.
ps. ktoś potrafi zidentyfikować czy pączek biegnie w jakimś rytmie, czy układa się jak leci, typowo na jedną stronę? Temat jest ciekawy, bo jak już zauważyliście, skupienie się na trenowanym rytmie oddechu pozwala przenieść uwagę od narastającego zmęczenia.
-
- Stary Wyga
- Posty: 205
- Rejestracja: 17 gru 2012, 15:18
- Życiówka na 10k: 36:12
- Życiówka w maratonie: 3:02,14
- Lokalizacja: Poznań
Ciekawe, czy redaktor Falkowski biegnie w jakims rytmie, obo nietrudno zauwazyc, ze ma tendencje do jednej strony.
Ze mna rezonuje twarde bieganie, bo to jest to, co odczuwam, kiedy biegne szybko, i nie odczuwam tego "fizjologicznie". Tez pamietam, jak wspominales, ze Seba szybko biega, ale jakby szybciej, niz wydolnosc mu na to by teoretycznie pozwalala, bo lapie zadyszke, czy cos.
Ze mna rezonuje twarde bieganie, bo to jest to, co odczuwam, kiedy biegne szybko, i nie odczuwam tego "fizjologicznie". Tez pamietam, jak wspominales, ze Seba szybko biega, ale jakby szybciej, niz wydolnosc mu na to by teoretycznie pozwalala, bo lapie zadyszke, czy cos.
-
- Stary Wyga
- Posty: 228
- Rejestracja: 22 lut 2022, 15:20
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: brak
Jak dla mnie to jest równo wdech, równo wydech - jeśli chodzi o timing. Gubi się ten rytm pod górę. Co ciekawe w komentarzu pisze, że to drugi zakres. Pewnie tak, ale myślałem, że drugi zakres to jednak swobodniejszy oddech, więc może dźwięk z kamery mocno przekłamuje intensywność oddechu.yacool pisze: ↑07 lis 2024, 08:55 ps. ktoś potrafi zidentyfikować czy pączek biegnie w jakimś rytmie, czy układa się jak leci, typowo na jedną stronę? Temat jest ciekawy, bo jak już zauważyliście, skupienie się na trenowanym rytmie oddechu pozwala przenieść uwagę od narastającego zmęczenia.
1500 - 5:10 | 3000 - 11:14 | 5k - 19:05 | 10k: 39:38 | HM - 1:28:05
Blog: viewtopic.php?f=27&t=65140
Komentarze: viewtopic.php?f=27&t=65141
Blog: viewtopic.php?f=27&t=65140
Komentarze: viewtopic.php?f=27&t=65141
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12937
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Nie ma raczej zadyszek na tym poziomie wytrenowania. Tam już są bardziej wyczuwalne kwestie mięknięcia w podporze, co nie pozwala utrzymać tempa. Natomiast problemy były z kolkami, które czynią bieg bolesnym, ale do kontynuowania w modzie, co ciekawe. To zauważyliśmy. Dowalanie w rytmie na wydechu, to nowy pomysł. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Zabawa masami to są próby wprowadzenia ciała w stan rezonansu i utrzymania tego na dystansie. Chciałbym, żeby dzięki temu Seba mógł znów wrócić na 50km/tydz, które spokojnie regeneruje. A nie napierdalać po 80 bez sensu. Chodzi o to żeby mniej biegać i więcej myśleć.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12937
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Odniosłem takie samo wrażenie, ale może faktycznie to jakieś przekłamanie audio.
-----------------------------
No dobra. Jak idą prace z mobilizowaniem dużej masy? Wiem że już coś tam kombinowaliście wcześniej, ale nie sądzę żeby to było coś więcej niż tylko lekkie wychylanie się w przód na krokach wydechowych. Chodzi bardziej o usztywnienie korpusu kontrującymi rotacjami, a nie tylko jego wychylenie, choć to niewielkie wychylenie też ma miejsce. Czekam na feedback.