Jacek Ksiąszkiewicz – czy istnieje ładne bieganie?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Z tym mocnym finiszem Seba zawsze miał problem i tu niestety nie udało się tego poprawić, choć połączenie moda z intencją mocniejszego dowalenia, to relatywnie świeża sprawa, więc może w przyszłym sezonie będą jakieś obserwacje i wnioski. Niestety to wszystko długo trwa, no i ja też nie mam stałego dostępu do zawodników wyczynowych, a kolejna wyprawa do Kenii i dalsze badania, to koszty. Poza tym teraz bardziej potrzebna byłaby współpraca ze średniakiem, czyli sprawdzanie różnych ćwiczeń i mobilizacji potem na wyższych tempach niż 2:30. Na razie jest jak jest, ale już chyba do was dociera, że wszystko co działa powinno wychodzić ze świata wyczynowego, a nie amatorskiego. Również rozwój i badania naukowe powinny dotyczyć wyczynu, a nie amatorów. To tak jak w sporcie motorowym. Nowinki z F1, po kilku sezonach i modyfikacjach, trafiają do zwykłych aut. Tak to powinno być, a nie odwrotnie i dla wszystkich to jest jasne i oczywiste. W przypadku biegania niestety tak nie jest. Cała dyscyplina jest oparta na tradycji, przesądach i wierzeniach.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 464
- Rejestracja: 29 sie 2019, 11:36
Była w wakacje informacja, że jest tai średniak, co szuka trenera: link. Ale pewnie najlepszą metodą byłoby zainteresowanie tematem jakiegoś trenera: który ma swoją grupę zawodników. Tylko ten proces... Skusić się na powiedzmy miesiąc nowinki treningowej, to spoko (może ktoś by się skusił). Ale wygląda że potrzeba w to wejśc na co najmniej cały sezon (jak nie kilka)...
"Najprościej" byłoby znaleźć jakiegoś asa typu Herzyk, czy Rak itd. Ale jeszcze przed wchłonięciem struktury PZLA... Bo oni raczej już są w systemie, to po co wchylać się poza system, jak jest co potrzeba.
A inna sprawa. Było jakieś zainteresowania zawodników/trenerów po mocnym biegu Sebastiana na Rekordowej (10km)?
Bo nie widziałem nagłowków w stylu amator 3 sekundy za olimpijczykiem i medalistą ME...
"Najprościej" byłoby znaleźć jakiegoś asa typu Herzyk, czy Rak itd. Ale jeszcze przed wchłonięciem struktury PZLA... Bo oni raczej już są w systemie, to po co wchylać się poza system, jak jest co potrzeba.
A inna sprawa. Było jakieś zainteresowania zawodników/trenerów po mocnym biegu Sebastiana na Rekordowej (10km)?
Bo nie widziałem nagłowków w stylu amator 3 sekundy za olimpijczykiem i medalistą ME...
----------------------------------------------------------
1440miles
1440miles
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Zarówno tego amatora jak i olimpijczyka pogodziła korespondencyjnie Kenijka w Walencji. Jej 28:46 zamyka mi usta. Systemowi zresztą też, ale żadna w tym pociecha.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4106
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Lisowska Też szuka trenera, można by było testować od 800 do maratonu.
Posłuchałem wywiadu z Panią Olą i co usłyszałem:
że trzeba nauczyć biegać się szybciej na krótszych dystansach, że zrobiła badania wydolnościowe drugi raz w życiu, a te pierwsze to niewidomo kiedy i co z nich wynikało.
To oznacza, że nie da się biegać maratonu szybszym tempem niż biega się dychę, i że duże zakwaszenie, to wcale nie taka uroda Oli jak twierdził jej trener.
To by oznaczało też, że i zawodniczka i trener byli delikatnie mówiąc amatorami, a trener też delikatnie mówiąc mijał się ostro z prawdą, albo miał bujną wyobraźnie.
Bardzo dobrze, że przyszła refleksja i są plany na przyszłość i chęci, ale koorwa za późno. Rzekłem.
Posłuchałem wywiadu z Panią Olą i co usłyszałem:
że trzeba nauczyć biegać się szybciej na krótszych dystansach, że zrobiła badania wydolnościowe drugi raz w życiu, a te pierwsze to niewidomo kiedy i co z nich wynikało.
To oznacza, że nie da się biegać maratonu szybszym tempem niż biega się dychę, i że duże zakwaszenie, to wcale nie taka uroda Oli jak twierdził jej trener.
To by oznaczało też, że i zawodniczka i trener byli delikatnie mówiąc amatorami, a trener też delikatnie mówiąc mijał się ostro z prawdą, albo miał bujną wyobraźnie.
Bardzo dobrze, że przyszła refleksja i są plany na przyszłość i chęci, ale koorwa za późno. Rzekłem.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 464
- Rejestracja: 29 sie 2019, 11:36
Może pogodziła... Ale jest też jakaś potencjalna szansa, że wszyscy wymienieni nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa na dystansie 10km.
EDIT:
Może marne pocieszenie, ale jednak bieżmy pod uwagę czyste bieganie --> link
A co mleczanu... Ostatnio Paweł Machowski w maratonie złamał 2:26. Kiedyś była dyskusja, że mleczan na treningach przed próbą łamania 2:30 miał w okolicach 6 mmol/l, a nie 4 mmol. Może warto doptać, czy w treningu utrzymali wyższy poziom mleczanu... Może odgrzebię gdzieś wątek.
Może szuka, albo na razie zostawiła sobie tylko przepuskę na potencjalne inne oferty, a ma już coś "wstępnie dograne"...
EDIT:
----------------------------------------------------------
1440miles
1440miles
-
- Stary Wyga
- Posty: 227
- Rejestracja: 18 mar 2011, 18:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Bo do tanga trzeba dwojga. Po ME to był mocno stracony czas, sukces potrafi być przekleństwem. Może teraz nowy trener (prywatnie mój kolega) nakłoni Ole do tego co powiedziała i co przytoczyles-mnie się nie udało. Kluczem do wszystkiego jest gotowosc do wytrzymania w treningu kilku miesięcy jak to robi świat. Trening, przerwa, trening, przerwa powoduje, że tkwisz w miejscu, dlatego nasza współpraca się zakończyła.pawo pisze: ↑04 paź 2024, 13:30 Lisowska Też szuka trenera, można by było testować od 800 do maratonu.
Posłuchałem wywiadu z Panią Olą i co usłyszałem:
że trzeba nauczyć biegać się szybciej na krótszych dystansach, że zrobiła badania wydolnościowe drugi raz w życiu, a te pierwsze to niewidomo kiedy i co z nich wynikało.
To oznacza, że nie da się biegać maratonu szybszym tempem niż biega się dychę, i że duże zakwaszenie, to wcale nie taka uroda Oli jak twierdził jej trener.
To by oznaczało też, że i zawodniczka i trener byli delikatnie mówiąc amatorami, a trener też delikatnie mówiąc mijał się ostro z prawdą, albo miał bujną wyobraźnie.
Bardzo dobrze, że przyszła refleksja i są plany na przyszłość i chęci, ale koorwa za późno. Rzekłem.
Jacek Wosiek
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Przy mindsecie jaki prezentują obecnie nasi zawodnicy, trenerzy i w ogóle biegający Polacy, to nie ma dobrych warunków na długofalową strategię rozwoju. Zwłaszcza w przypadku pracy nad biomechaną i szukania alternatyw, bo status quo nie działa. Perspektywa odpuszczenia sezonu i przeznaczenie go na zmiany, żeby wrócić w następnym już z lepszym ruchem, dającym jakąś podstawę do poprawy szybkości, jest nie do przyjęcia. A poza tym - jak mówi Kuba Wiśniewski - to nie jest sexy. Tak można dotrwać do końca kariery i tak też na smutno kończą się u nas kariery.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4106
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Ano trzeba, ale jeszcze trzeba warunków i całego systemu.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Wrócę jeszcze do tego, bo mi jakoś umknęło:
Pisałeś już o tym jakiś czas temu, więc może teraz jest inaczej albo ja źle to rozumiem. Jeżeli kolano idzie mocniej do przodu, to może wymachem wzmacniasz wyjście w górę i w przód, czyli ten moment bliżej końca GCT. O takim timingu pisałem wiele lat temu i wywoływało to taką aurę wieloskoku. Ćwiczenia, które teraz wam tu wrzucam do testowania, mają taką samą strukturę jak te sprzed lat, ale właśnie inny timing. Teraz wzmocnienie ma przypadać na początku GCT. Różnica w timingu będzie liczona w ułamkach sekund, ale to wystarczy, żeby ruch był kompletnie inny w odczuciach, pomimo tego że na zewnątrz może to nie być widoczne.mimi pisze: - przy kontrolowanych oddechu 2/1, pojawia się troche inny w odczuciach ruch - może to jest to, co kryje się pod nazwą timing?
- przy dołożeniu zamachów rękami, noga na wydechu (2/1) idzę mocniej do przodu i kolano jakby trochę wyżej (dłuższy krok);
- zdecydowanie czuć różnice , co 3 krok jest inny, w odczuciach jakby odrobinę zbliżony do wieloskoku; LINK
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 464
- Rejestracja: 29 sie 2019, 11:36
Żeby ćwiczony ruch przyrównać do wieloskoku, to muszę przećwiczyć w biegu. "Depniecie" juz ćwiczę jakis czas. Wychodzi mi juz jakby z automatu, to myślę mi nie zaszkodzi zweryfikować czy odczuwam różnice obu przypadków. Sprawdzę i dam znać.
Wtedy gdy napisałem przytoczone słowa, po prostu odniosłem się do czegoś (padlo na wieloskok) co wydawało mi się podobne, ale bez głębszego zastanawiania się. Tylko tak po prostu pierwsza myśl.
Wtedy gdy napisałem przytoczone słowa, po prostu odniosłem się do czegoś (padlo na wieloskok) co wydawało mi się podobne, ale bez głębszego zastanawiania się. Tylko tak po prostu pierwsza myśl.
----------------------------------------------------------
1440miles
1440miles
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 464
- Rejestracja: 29 sie 2019, 11:36
Zweryfikowałem i rzeczywiście jest tak jak piszesz: to jest innych ruch niż w wieloskoku.
Przechodząc na stronę praktyczna i feedback: z odczuć przy depniecie ręce się się schodzą do siebie. Tzn.przy depniecie lewa noga: prawa ręka (łokieć) w tył a lewa ręka (łokieć w przód).
Natomiast przy wieloskoku jest odwrotnie - ręce (łokcie) idą na zewnątrz od siebie.
W praktyce robiąc wieloskok można i tak depnac np. Co trzeci krok
To moja perpektywa tego co czuje i doświadczyłem.
----------------------------------------------------------
1440miles
1440miles
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1299
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
Realizowane na bieżąco w biegu, a obecnie w marszu, ale wracam do biegu. Wprowadziłem do realizacji kroku biegowego.
Liczenie faktycznie odwraca uwagę
Po pierwszych marszowych próbach oceniam, że to dobry kierunek.
Zapowiada się trochę więcej czasu więc wezmę się bardziej za te kolorowe szlaczki...
-
- Stary Wyga
- Posty: 205
- Rejestracja: 17 gru 2012, 15:18
- Życiówka na 10k: 36:12
- Życiówka w maratonie: 3:02,14
- Lokalizacja: Poznań
A ja w sobotę na parkrunie pobiegłem 5 km oddychając modem od samego początku, zmieniając rytm na 2/1 w cięższych momentach (choć trasę mamy raczej płaską, to jednak widać i czuć, kiedy jest delikatnie pod górkę; wtedy zmieniałem rytm). Dziwnie było "sapać" (robię głośniejszy wydech) od samego początku, ale efekt bardzo zadowalający. Czas 18:54, co przy 2 tygodniach przerwy od biegania od początku miesiąca, a potem trybie treningu co trzeci dzień i 90 kg bagażu jest bardzo zadowalającym wynikiem. Ostatni raz tak szybko biegałem 5 lat temu. I w moim odczuciu, pozwoliło mi to na skupienie się na rytmie biegu, generalnie na biegu, a nie na wszystkim dookoła, i uniknięciu zadyszki, co pozwoliło jeszcze na dobry finisz, gdzie biegłem w rytmie 2/1 i 1/1 na ostatnich 200 m. Jestem ciekaw, co praca nad koordynacją przyniesie. A spróbuję potestować. Sam oddech mi wchodzi super więc wyrazy wdzięczności za podzielenie się tym na forum.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
To sapanie z czasem się wyciszy. Intonowanie wydechu pomaga utrzymać rytm, dlatego przeginacie z tym i wychodzi parowóz, ale to jest etap przejściowy. Próbować, testować. Bo to jest inna jakość i alternatywa dla bezmyślnego nabijania kilometrów. Poza tym to jest też siła biegowa jeśli bawicie się tym ze wzmocnieniami jedną, a zwłaszcza dwoma masami. Wydłuża się krok, czyli rośnie overstriding, a z nim hamowanie. Pojawia się konkretny bodziec mechaniczny rzeźbiący w tkance. Jeśli testujecie te układy w karbonach, to wreszcie macie szansę doświadczyć możliwości jakie daje karbon i pianka, czyli jeszcze dalszego przesunięcia bodźca w stronę overstridingu i wzmożonego hamowania. Rośnie agresja ładowania tkanek energią potencjalną sprężystości, bo karbon naciska na piankę na większej powierzchni, co daje efekt większej, a nawet dużo większej amortyzacji. Nie słuchajcie tych głupot o responsywności pianki, i że w niej gromadzi się jakaś energia. To są bzdury. Energia gromadzi się w nodze, a właściwie w całym ciele, jeśli tylko nie dochodzi do deformacji fazy podporu, który przejawia się głównie jako drop, shift i yaw miednicy. Drop i shift już kojarzycie. Na ten trzeci rodzaj deformacji nie znalazłem jakoś dobrej nazwy i skorzystałem z terminu jaki wykorzystywany jest w awionice, czyli skręty w płaszczyźnie poprzecznej odchylające miednicę na lewo i prawo od kierunku biegu.
-
- Wyga
- Posty: 120
- Rejestracja: 23 maja 2023, 15:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ten yaw miednicy to czasami mam podczas szybszego biegu po lesie, pojawia się na tylko na nierównym terenie i tylko podczas szybszego tempa(np.4:00-4:10)nie łapałem o co chodzi a to pewnie chodzi o słabą fazę podporu, niezłe jaja