ME Masters M35 Toruń 23.03.2024

Moderator: infernal

Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 737
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Poszczególne kilometry:

1) 3.55.7
2) 3.55,4
3) 3.55,2
4) 3.55,4
5) 3.55,4.........19.37
6) 3.55,6
7) 3.55,1
8) 3.54,7
9) 4.01,6
10) 3.57,8......19.45...39.22
11) 3.54,7
12) 3.53,1
13) 3.53,0
14) 3.58,5
15) 3.52,5.....19.31....58.53
16) 3.52,2
17) 3.48,7
18) 3.54,0
19) 3.51,4
20) 3.48,8.....19.16....1.18.09
21) 3.50,1
22) 3.56,5
23) 4.02,4
24) 3.55,3
25) 4.08,7 ...19.52....1.38.01
26) 4.11,1
27) 3.58,8
28) 4.13,7
29) 4.12,9
30) 4.14,3 ....20.51....1.58.52
31) 4.12,0
32) 4.04,7
33) 4.10,8
34) 4.09,1
35) 4.10,8...20.48...2.19.40
36) 4.17,4
37) 4.12,6
38) 4.07,7
39) 4.11,8
40) 4.04,8 ...20.54...2.40.34
41) 3.59,2
42) 3.49,0
0.27km - 1.01,3

2.49.23 na zegarku.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
New Balance but biegowy
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 737
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Trochę mnie nie było. Po maratonie potrzebowałem dłuższego odpoczynku. Bolała zewnętrzna część prawego uda. Trochę kulałem parę dni. Wyjechałem się na maxa na maratonie więc nic dziwnego.

08.04 pon
Lekka siłownia dla biegaczy z trenerem.

10.04. śr
Rano 10.71km BS
Widzę, że nawet nie zapisałem czasu:)

11.04 czw
Płotki/technika z trenerem.

13.04 sob[/u
5kmBS +Parkrun 17.53

Przybiegłem drugi Open. Ten, który wygrał, jest z poziomu 15.30 na płaskim (jeden z bliźniaków). Biegł sobie swobodnie obok mnie i sobie gadaliśmy, tzn on więcej gadał, ja trochę mniej :). Z tyłu nikt mocno nie naciskał.

W weekend jeszcze mecze do sędziowania.

15.04 pon
Test Coopera 3640m

Przyznam, że na zajęcia BBL, rozpoczynające się o 18.00, ledwo zdążyłem. W pracy teraz więcej roboty, do tego sobotni Parkrun i mecze więc odczuwalne było zmęczenie.
Ok liczyłem na minimum 3550m. W ogóle, to jakiś chłopak wyrwał niesamowicie na początku. Sam przebiegłem kółko 400m w około 1.12-1.13 a miałem ze 30m straty:)
Dopiero właściwie na kresce 1000m wyprzedziłem tego chłopaka (1km w 3.09!). Czułem że to się dalej odbije, ale jemu włożyłem jeszcze dubla potem i to wcale nie na samym końcu :)
3000m minąłem w 9.56, także tempo wyraźnie spadło. Wycisnąłem z siebie maxa i dobiegłem do 3640m.
Bardzo dobry wynik. Pogoda sprzyjała szybkiemu bieganiu.

24.04 śr
11.06km; 50.12; t.4.32/km

27-28 kwietnia to już wyjazd do Łodzi, aby zobaczyć się ze znajomymi, czy też spędzić pół dnia w Orientarium/ZOO z rodziną.
Jak co roku o godzinie 17.00 w Atlas Arenie tuż przy mecie odbywała się prezentacja Elity oraz sztafet olimpijskich Ekiden. Organizator chyba celowo tego nie promował, a skoro odbiór pakietów odbywał się kilkaset metrów dalej na stadionie ŁKS-u, to prawie nikogo nie było.

Oczywiście tam poszedłem. Na dzień dobry przywitała mnie pani z ochrony z pytaniem "w jakiej sprawie":
Na prezentację Elity odparłem. I od razu mnie wpuściła:) Wysoki, chudy, a że nie z Elity ech.. no nie zaczaiła :)

Wziąłem książkę o Zbigniewie Bródce - najszybszy strażak świata, którą wygrałem 2 lata temu podczas mini quizu. Rok temu spotkałem bohatera, ale zapomniałem książki. Teraz wszystko zagrało i autograf znalazł się obok Roberta Korzeniowskiego, Adama Kszczota. Dopisali się także Henryk Szost, Anna Bańkowska (Gosk), Krystian Zalewski.

Następnego dnia wybrałem się na start. Przed hotelem zagadałem do biegaczy i dorzuciłem się do taxi. A jako, że odebrałem pakiet startowy znajomym, a innych taxi nie było dostępnych...czas naglił.

Jeszcze przed startem mój znajomy (pobiegł ostatecznie 46.17), powiedział, abym uratował chłopaka, bo ma nr maratonu a ustawił się w leju dla biegaczy na 10km :) Także jeszcze dobry uczynek zrobiłem.

Następnie to już dopingowanie zawodników. Dla kibica bieg zorganizowany idealnie. Niewiele się przemieszczając było widać czołówkę wiele razy. Natomiast co do szansy na wynik, to podbiegi wokół Atlas Areny zabierają mnóstwo sił i są baaardzo odczuwalne. Inną sprawą była pogoda. Idealna na plażę. Idąc w stronę hotelu w okolicy 25-26km na tej trasie WZ jak to nazywam, to istna lampa +podbieg i dopiero skręt w Piotrkowską w lewo dał trochę wytchnienia, ale tam to już części Elity nie było.

Wyjazd był udany.

Kwiecień zamknąłem liczbą 122km (z czego większość jako sędzia). Trochę się piwkowało, waga wróciła z 67kg do 70.5
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 737
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

XX Półmaraton Chełmżyński - 1 maja

W tym roku akurat nie było majowego turnieju dzieci w Ustce więc zapisałem się na lokalny półmaraton. Uczestniczyłem w nim już w 2017 roku (1.24.47) oraz w 2019 roku (1.22.09 - trasa o 100m skrócona przez remont).

W związku z dużą liczbą biegów w okolicy w tym czasie, liczyłem na słabszą obsadę i miejsce gdzieś blisko podium. Na pewno w top 3 w M30. Poza tym zawsze losują tu fajne nagrody, a burmistrzem został akurat kolega, zresztą były sędzia.

Żar lał się z bezchmurnego nieba. Dwóch zawodników było absolutnie poza zasięgiem, a z tym trzecim powinienem stoczyć bój o podium (pod warunkiem, że nie wyskoczy nikt w ostatniej chwili). Moim rywalem był triathlonista, który uzyskał 2.48.23 w Krakowie podczas maratonu, czyli o 1 minutę lepiej ode mnie i sądzę w trudniejszych warunkach. Dodając fakt, że ja pofolgowałem z treningami, czy dietą, to musiałem go pokonać doświadczeniem, o ile tak można wygrać bieg.

Przygotowałem 3 żele, z których pierwszy zjadłem przed startem. W ogóle pakiet odebrałem bez problemu, a w nim 700g izotonik (wystarczy na parę miesięcy), piwo alkoholowe :) mniam i kilka innych rzeczy. Wartość pakietu na pewno wyższa niż wpisowe.
Postanowiłem nie rozgrzewać się. Czas przed startem spędziłem w szatni, a tuż przed wyjściem na start udałem się do łazienki, aby zlać głowę i kark jak najzimniejszą wodą. Do przejścia z szatni na start miałem jakieś 500m. A i najważniejsze: zamierzałem biec z butelką 0.6 litra wody w ręce.

Próbowałem namierzyć rywala, ale mi się to nie udało. Start to 100m po kostce brukowej między kamienicami, przebiegnięcie przez strefę mety na rynku i dalej zbieg. Po kilkuset metrach wbiegało się na asfalt. Zgodnie z przewidywaniami pierwsza dwójka ruszyła w strasznym tempie a ja o dziwo biegłem na początku samotnie. Potem, może po 700m zostałem wyprzedzony przez zawodnika przypominającego mojego rywala. Pierwsze dwa km zrobiłem za szybko, bo w 3.48 i 3.45 - jednak rywal uzyskał około 50m przewagi. Biegł brzydko, ale ja też tuzem techniki nie jestem.

W tym upale liczyłem po prostu na czas poniżej 1.24 Startowałem w butach z karbonem Nike Air Zoom Tempo Next i liczyłem że trochę mnie poniosą. O dziwo rywal z przodu już tak nie uciekał. Pierwsze 7km jeszcze biegnie trochę w cieniu. Poza tym najgorzej miało wiać od 7 do 11km. Wiatr był lekki i ciepły, jak to z południowego zachodu.

O dziwo rywal już się nie oddalał. 5km zegarek zmierzył w 19.17 a kawałek dalej go dogoniłem. Przyjąłem jego tempo (było przyjemne). Zamiast jakieś 3.55/km, biegliśmy 4.05 i 4.03. Chwilę potem usłyszałem, że ktoś się do nas zbliża. Stwierdziłem, że jeżeli nas wyprzedzi to się zabieram. Tak też było... i wtedy poznałem tego chłopaka, triathlonistę. Biegał ubrany cały na ...czarno, bez wody i żeli. No to Cię mam pomyślałem. Powiozę się do 12km a potem spróbuję oderwać.

Biegliśmy na granicy tempa 4.00/km. Czasem biegłem obok, ale nie dawałem żadnej zmiany. Nie zależało mi na czasie. Chciałem sobie dopić wodę w butelce do 12km (potem wiedziałem, że na 13-14km będzie punkt z wodą.
10km minęliśmy w 39.22
Rywal ewidentnie chciał zmianę na prowadzeniu. Dopiłem wodę i trzynasty km zrobiłem w 3.51 z lekkim wiatrem z plecy. Wystarczyło, aby się oderwać na 20 metrów. Napiłem się wody i biegłem swoim tempem, ciut wolniej, bo czekał mnie bardzo wymagający podbieg. Przebiegaliśmy przez las i tam siedziała starsza Pani czytając książkę. Krzyknęła, że "świetnie Panu idzie z uśmiechem na ustach".
Wbiegłem na górkę zamykając km w 4.05

A tam to już totalna patelnia. Nie ma żadnych drzew, tylko pola i ścieżka rowerowa. Ciężkie 6km. Jednak dobrze rozłożyłem siły bo swobodnie 16km w 3.50, a dalej 3.50, 3.56 (lekki podbieg) 3.49, 3.46 i 3.42...
Ostatecznie 1.22.29 na mecie. Konkurent dobiegł zniszczony minimalnie poniżej 1.25 tracąc 2.30 na 9 kilometrach - dużo, bardzo dużo.

Zająłem 3 miejsce Open więc satysfakcja była ogromna, a piwo z pakietu weszło pięknie :)
Nagrodą za 3 miejsce był bon o wartości 500zł do Media Expert - zacnie!

Losowano wiele nagród, między innymi rower czy jakiś drobny sprzęt AGD - także na bogato!
Polecam każdemu ten półmaraton.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 737
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

O półmaratonie pisałem trochę w pośpiechu, ale cieszę się, że udało mi się znaleźć czas aby odświeżyć bloga. Po prostu mam parę zajęć, które pochłaniają więcej czasu.

Wiadomo sezon piłkarski w pełni, ale czasami wychodziłem pobiegać.

05.05 nd
13.08km; 58.34; t.4.29/km

12.05 RUN TORUŃ 5km

To miał być bieg na sub 17.
W związku z ciągnącym się w nieskończoność remontem Bulwaru Filadelfijskiego, wybrałem bieg na 5km. Akurat to dobra okoliczność, ponieważ Bulwar w Toruniu jest mocno pofałdowany, a dodatkowo organizator zwykle robił tam nawrotkę. :lalala:
Zupełnie nie czułem się na siłach. Nie było reżimu treningowego i nie tylko, ale zamierzałem dać z siebie maxa.
Dzień wcześniej syn startował w biegu dla dzieci, "ale za to niedziela była dla nas":)

12 maja to też data maratonu w Dębnie, w którym Henryk Szost, kończył swoją karierę. Dodatkowo, kolega atakował tam 2.40 więc śledziłem rezultaty z królewskiego dystansu. Niestety bezchmurne niebo i wysoka temperatura bardzo przeszkadzały w osiąganiu dobrych wyników.
Na start swojego biegu pojechałem tramwajem. Zdążyłem nawet obejrzeć start biegu na 10km. My z kolei startowaliśmy 1h i 15min póżniej, z Motoareny (trzeba było podejść około 1.2-1.5km). Wraz z kolegą Bartkiem (PB 32.33 na 10km przed laty), kibicowaliśmy zawodnikom "dychy" gdzieś za 6km.

Wiadomo jak to jest. Większość z nas przeżywa swoje starty. Odbija to się na stresie i ucisku na żołądku. U mnie było tak samo. Niestety trochę zbyt późno dotarłem na start 5km. Oddałem torbę do depozytu i miałem jakieś 10 min na krótką rozgrzewkę i wejście na start. Z rozgrzewki nici właściwie. Było bardzo gorąco i tylko trochę porozciągałem się w cieniu + zrobiłem kilka przebieżek.

Tuż przed startem - zdziwienie. Wojtek (czołowy polski triathlonista U23, był drugi podczas ostatniego HM) prosto z mety 10km (był drugi Open) dotarł na start 5km. To samo zrobił nasz wspólny kolega Dominik (uzyskał 35.02/10km). Obydwu bardzo lubię (stanowiliśmy drużynę podczas 1 edycji, a teraz musiałem szukać kogoś innego, bo zapisali się zbyt późno).
Oznaczało to 1 miejsce w dół oraz zaciętą walkę z Dominikiem będącym w świetnej formie, ale jednak zmęczonym po biegu na 10km. Poznałem też biegacza bodajże z Sierpca (Patryk Kwasiborski), ostro trenującego, jeżdżącego na obozy do Szklarskiej Poręby (przynajmniej tak mi świta z fb).
Faworytem oczywiście był Kamil Szymaniak - wychowanek Podlasia Białystok, który swoją drugą połówkę ma z Torunia i tutaj mieszka już od jakiegoś czasu.
Ja liczyłem na miejsce w pierwszej 10-tce oraz czas poniżej 17.20

3-2-1 START
Rozpocząłem bez problemów, nikt mnie nie zablokował i pilnując tempa pokonywałem pierwsze bardzo płaskie kilkaset metrów. Chwilę później Dominik zrównał się ze mną. Skręciliśmy w kierunku wschodnim (odczuwalny był wiatr od wschodu - na szczęście inny niż w 3 rozdziale Przedwiośnia :)

Pierwszy kilometr pokonałem w 3.23,6 - just on time! Wiadomo, biegłem gdzieś po 3.30, a szybszy kilometr wynikał ze startu. Przede mną Kamila i Wojtka nie było już widać. Potem biegł wspomniany Bartek z Patrykiem, bodajże dwóch których nie znałem i kolejny znajomy - Damian - a z nim nigdy nie przegrałem. W bezpośrednim moim otoczeniu też biegło kilku chłopaków. Fajne, żwawe tempo pchało nas naprzód. Tylko przez pewien czas (może 3 minuty biegu) przeszkadzał ten wschodni wiatr, ale biegnąc ścieżką rowerową a dalej ulicą byliśmy już osłonięci od niego.
Drugi km zamknąłem w 3.27,9 - zgodnie z przewidywaniami.

Zaletą tego biegu był fakt, że aż do końcówki, były łącznie tylko 3 zakręty. Długie proste sprzyjają szybkiemu bieganiu. Trzeci kilometr to akurat długi łagodny podbieg (troszkę odczuwalny), za to na końcu te metry zostaną oddane.
Tutaj wysunąłem się na 6 miejsce. Do Bartka i Patryka traciłem z pewnością ponad 50m, a do Damiana jakieś 20m (a nie chciał wcale osłabnąć!).
Trzeci km "strzelił" w 3.27,9 - idealnie jak drugi km. Nawet zerknąłem i miałem 10.18 na 3km - byłem 6s poniżej 17.00, przy założeniu, że nic nie nadłożę.

W Parku Bydgoskim ochłodę dawał cień z koron drzew, a gorący doping ze strefy kibica, czy ze strony spacerowiczów, dodawał sił i otuchy do dalszego biegu. Patrzyłem przed siebie i już układałem w głowie jak mam pobiec następne kilkaset metrów.
Problem polegał na tym: niedziela, godzina 13.25, obok kościół, pod nogami kostka brukowa, mnóstwo zaparkowanych aut i bardzo wąski chodnik na 1 osobę. Zaryzykowałem bieg właśnie chodnikiem (zresztą jak większość czołówki) i uff nic się nie wydarzyło poza przyspieszeniem tempa!
Czwarty km zamykam w 3.21,0!
Spojrzałem przed siebie, Patryk z 4 pozycji już trochę odstawał od Bartka, do którego w szczytowym momencie mogłem mieć 100m straty. Damian biegł może 40m przede mną. Zbiegłem z górki koło toruńskich wodociągów, nabrałem prędkości, kawałek prostej i wbieg na górkę (tutaj tempo chwilowe spadło do 3.40/km). Czułem przed sobą słabnącego Patryka, którego minąłem na szczycie górki. Było to 700m przed metą. Nabrałem prędkości (zresztą chyba jak niemal każdy). Wiedziałem, że trzeba zacisnąć zęby i walczyć o sub 17, mimo czekających mnie 4 zakrętów, 90 stopni każdy, w prawo. Po pierwszym skręcie w prawo (dobieg koło Hotelu Copernicus na Bulwar) bodajże 2 osoby krzyknęły Artur (słyszałem, ale nie mam pojęcia kto to był i nikogo nie widziałem). Dawno nie byłem tak mocno skoncentrowany. Tylko ja, dystans, ten przeklęty uciekający czas, no i ten Damian, który nie chce osłabnąć. Na domiar złego ktoś zaatakował mnie z tyłu, co spowodowało, że jeszcze przyspieszyłem. Ok już tego co atakował miałem za plecami. Skręciwszy w prawo wzdłuż Wisły (za to z wiatrem w plecy) nabrałem niesamowitej prędkości. Zbliżałem się do Damiana, ale kurcze, jak rozegrać końcówkę - jego brat jest dobrym zawodnikiem w klasie okręgowej i szybko biega, Damian też może mieć depnięcie. Zostały dwa zakręty - trzeci na jakieś 150m do mety i czwarty jakieś 90m przed metą. Mniej więcej na 140m do mety zaatakowałem Damiana. Będzie co ma być, on próbował skontrować, jednak to ja wyprzedziłem go przed ostatnią prostą i w jakimś szalonym tempie ruszyłem w stronę mety. Nie widziałem nawet zegara, za to Bartek obrócił się na mecie i ku wielkiemu zdziwieniu zobaczył mnie za sobą. Straciłem do niego ...1 sekundę. tzn jeszcze 20-30 metrów i bym go wyprzedził (on nie ma takiego finiszu).

Na chwiejnych nogach wziąłem medal w rękę i po kilkunastu krokach padłem sobie na trawę w cieniu. Oczywiście byłem cały czas przytomny, choć z pianą na pysku musiałem wyglądać słabo :)

O pomoc przy powstaniu poprosiłem znajomego z M40, który zrobił jakieś 17.50 (nigdy byście nie powiedzieli, że tyle biega).
Niedaleko mety czekał syn, ze swoją mamą (która szła zaraz do domu) oraz kilkoro znajomych. Podobno wszyscy głośno dopingowali (absolutnie nic nie pamiętam)

Spotkałem też Bartka - zdążył już porozmawiać z kimś kto mówił mu: "że jakiś taki wysoki gonił Ciebie jak szalony...". Bartek powiedział, że ostatni - 5km- zrobił w 3.12...i chciał się dowiedzieć ile ja pobiegłem. HMM zaraz, zaraz....wiedziałem że szybko, ale ile. Spojrzałem na czas 16.38!!!
Ale w ile był ten ostatni kilometr?

2.56,4

Opadła nam szczena.
Analizując na GC okazało się, że ostatnie 700m pokonałem w 1.56... - tempo 2.45/km (czyli szybsze niż mój PB na 1km)
Ostatnie 200m w 28 sekund....najlepsze tempo 2.20/km.

WOW nowy PB

cdn
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 737
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Zająłem 4 miejsce Open w gronie 554 zawodników. Drużynowo oczywiście wygraliśmy.
Były też nagrody za 1 edycję drużynówki. Uzbierało się 250zł do Decathlonu + kilka innych drobnych nagród.
Impreza bardzo udana:)

19.05 nd
10.88km; 49.19; t.4.32/km; HR 144bpm

W poniedziałek wypadła siła biegowa na siłowni z trenerem.

21.05 wt
6.5kmBS+20x100/100 +2.23km

22.05 śr
11.02kmBS; 51.17; t.4.39/km; HR 136bpm

28.05
Wziąłem udział w 1 Towarzyskich Mistrzostwach Torunia w sztafetach przełajowych.

Trasa to jedna pętla (identyczna jak podczas ME Masters) po taaaakich górkach ~2km
Zrobiłem 2km w 6.49 a generalnie zajęliśmy 3 miejsce. Wszystko towarzysko i bez nagród.

05.06 wt
10.00km; 46.46; t.4.41/km

06.06 śr
13.00km, w tym 10x1'/1'tr; 55.24; t.4.15/km

W międzyczasie w weekend Bożego Ciała byłem na turnieju w Ustce. W piątek zrobiłem 54 tysiące kroków sędziując od 8.45 do 19.30 w formacie 1.5h sędziowania, 0.5h odpoczynku.
Sobota tak samo. Kasa za dojazd zwrócona, śniadanie, obiad, kolacja i noclegi zapewnione oraz kafel do kieszeni.
Turniej miał być 3-dniowy, ale organizator zaoszczędził 500zł dniówki itp.
Dlaczego o tym piszę... ano przeciążyłem lewą stopę. Boli pod piętą. Niestety musiałem zrobić tydzień wolnego.

Kolejna kwestia: biegałem już w starych butach startowych i też noga zaczęła boleć. Wobec czego udałem się do mojego fizjo na masaż (oj bolało jak cholera) oraz zakupiłe Adidas Solar Glide 5 za 300 zł polskich. Dooobra cena!

Kolega namówił mnie na maraton w Budapeszcie 13 października więc nie może być lipy. Jeszcze tylko niech wątroba wytrzyma Euro 2024 i można trenować:) Choć we wrześniu to mam tyle pracy, że będzie ciężko, ale syb 3 w Budapeszcie być musi!
W końcu to jubileuszowy 10 maraton!
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 737
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Jakiekolwiek przygotowania do jesieni rozpocząłem od sprawdzianu podczas Parkrun Jez. Górne, Kętrzyn
22.06 sob
3.1kmBS+5km [18.42]+1.87kmBS

Była przyjemna pogoda do biegania. Może z 15 stopni. Delikatna mżawka, ale nie taka aby przeszkadzała.

Od startu do mety biegłem sam.
18.42 i na mecie niemal padłem.
Taki to poziom "0"

23.06 nd
13.02km BS; 59.13; t.4.33/km
Trochę zbyt szybkie bieganie.

24.06 pon
13.42km BS; 1.00.58; t.4.33/km
Stwierdziłem, że jeśli będę biegał bez paska, to nie za bardzo jest sens podawania tętna.
Ot przez kilka tygodni miałem się jakoś wdrożyć.

25.06 wt
14.55km; 1.07.47; t.4.40/km

27.06 czw
15.75km; 1.12.40; t.4.37/km

30.06 nd
11.90km; 56.41; t.4.46/km

Czerwiec: 116km włącznie z piłką

01.07 pon
13.13km; 1.00.42; t.4.37/km; HR 138bpm

02.07 wt
9.06km; 44.12; t.4.53/km; HR 136
Pagórkowata trasa Crossu ME Masters

03.07 śr
10.71; 50.30; t.4.44/km

04.07 czw
10.72km; 50.14; t.4.41/km
*tak, biegłem do tego samego miejsca jak dzień wcześniej :)

06.07 sob
11.25km; 53.38; t.4.46/km; HR 141

07.07 nd
15.91km; 1.13.44; t.4.38/km; HR 134

Tydzień: 71km
Dobry kilometraż, zważywszy na fakt, że aż 4 razy wychodziłem pobiegać przed 6 rano.

09.07 wt
11.00km; 53.17; t.4.51/km; HR 137

10.07 śr
12.46km; 1.00.28; t.4.51/km

11.07 czw
3.45kmBS + 5km [19.25] +2.95km

Średnie tempo z całości to 4.15/km, a średnie tętno z pasa to 144bpm. Biegałem po deszczu wieczorem, po płaskiej trasie (ścieżce rowerowej za Motoareną). Biegło się dosyć ciężkawo.
W końcu jakikolwiek akcent.

13.07 sob
14.70km; 1.08.48; t.4.41/km; HR 134

14.07 nd
21.11km; 1.36.59; t.4.36/km; HR 136bpm
Zrobiłem sobie półmaraton w wysokiej temperaturze po lesie głównie. Tętno bardzo niskie i odczyt z paska.
Tydzień: 71km

Właściwie tyle dobrego...

16.07 wt
12.53km; 59.38; t.4.46/km; HR 141
Wyszedłem rano na trening. Było hmm... dziwnie. Jakiś taki ociężały byłem.
Za dnia zaczęła rosnąć mmi temperatura. Gdzieś tak pod 39 stopni. W nocy taka jelitówa, jakiej nikomu nie życzę. Ciemno przed oczami, złapałem się drzwi od łazienki, bo bym się przewrócił. Nie byłem w stanie utrzymać głowy w pozycji pionowej.
Ale oczywiście 3 dni i po problemie.

20.07 sob
21.10km; 1.39.16; t.4.42/km; HR 141bpm
Wiem, że to głupie, ale znowu sobie przebiegłem półmaraton po lesie.

21.07 nd
13.14km; 1.01.19; t.4.40/km; HR 132bpm

Tydzień: 47km

Kolejny tydzień był koszmarny. Syn nie mógł wydostać się z jelitówki więc pobudki po 4-5 razy w nocy dosłownie. Męczył się biedak, a ja szedłem do pracy czy na trening jak zombie.

22.07 pon
10.83km; 54.30; 5.02/km; HR 142bpm
Pierwszy od niepamiętnych czasów, trening tempem z 5 z przodu :) a jeszcze jakie tętno:)

23.07 wt
12.37km; 59.52; t.4.50/km; HR 143

24.07 śr
13.10km; 1.02.16; t.4.45/km; HR 149?

25.07 czw
11.38km; 50.39; t.4.39/km

26.07 pt
16.03km; w tym: 5kmBS +5km [19.14] +6.03kmBS
Pojechałem na 3 dni z synem na Podlasie do rodziny. Musiałem wracać na egzaminy sędziów piłkarskich w Bydgoszczy już we wtorek. Był to drugi termin, ponieważ na pierwszym nie byłem.
Poziom biegowy sędziów woła o pomstę do nieba.

30.07 wt
4.77km podczas egzaminów

31.07 śr
15.39km; w tym 10x1'/1'tr 1.09.45; t.4.32/km

Lipiec: 272km

Mimo przeciwności losu, wielu obowiązków i trudów oraz wyjazdów, wyszedł dobry kilometraż. Ktoś mógłby określić to jako rzeźbę. A ja wiem, że biegałem wtedy, kiedy tylko mogłem.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 737
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

01.08 czw
13.04km; 1.00.16; t.4.37/km; HR 146
Trochę za szybko.

03.08 sob
2.68kmBS+ABC +Parkrun Jez. Górne, Kętrzyn [17.57]+3.10kmBS
Samotnie, pierwszy raz w Nike Vaporfly 2
3min 30sekund przewagi nad drugim zawodnikiem. Zdumiewające, jak szybko dochodzę do niezłej dyspozycji. Te 3 sekundy poniżej 18' dają psychiczny luz i dodają pewności siebie.

04.07 nd
16.44km; 1.18.22; t.4.46/km; HR 137bpm
Tydzień: 56km

06.07 wt
7kmBS+8x200/100+~3.6km
Nawet nie wiem, po ile biegałem. Nieistotne:) Trening w lesie o 6 rano.

08.08 czw
4.21kmBS+ABC+rytmy+6x1km/p.400m tr+1kmBS
Ten trening biegałem w Saucony Endorphin PRO2 - są to buty, w których pokonałem ostatnie 3 maratony, 1 półmaraton - czułem że są już trochę uklepane więc na zawody kupiłem sobie te Vaporfly2 dokładnie za 600zł (nowe) a Saucony stały się butami na szybkie treningi.

3.28+3.29+3.27+3.24+3.27+3.18
Jakoś wiele szybciej bym nie mógł tego biegać, a i nie było sensu cisnąć. Fajny akcent w końcu. Ostatnie powtórzenie takie na 95%

09.08 pt
10.82km; 51.32; t.4.46/km; HR 136

10.08 sob
9 urodziny PARKRUN TORUŃ
Byłem podczas 1 edycji w 2015 roku. Wygrałem rok temu po bardzo fajnej walce. Wypadało być i tym razem.
Jako, że w nogach miałem (i odczuwałem) mocny czwartkowy trening zrobiony po południu, nie spodziewałem się szału.

3.36km rozgrzewki, jakieś rozciąganie, rytmy. Wypatrywałem najszybszych zawodników z Torunia, ale nikogo takiego nie było. Za to sporo osób przyjeżdża na takie wydarzenie i nigdy nie wiadomo kto się pojawi. Startowało pewnie z 250 osób.

Plan miałem następujący: ruszyć spokojnie i obserwować co się dzieje.

Wystartowaliśmy całą ławą. Biegłem gdzieś na 5 pozycji po 200 metrach. Po kolejnych paruset, oddechy kolegów stawały się cięższe, a przecież lecieliśmy po 3.50/km a nawet wolniej. Zatem po 700-800 metrach przyspieszyłem i nie biorąc nikogo na plecy. Gdzieś tak do 3km biegłem jeszcze z jakąś rezerwą. Potem już mocniej, ale tam zaczyna się najgorszy piach. Ostatni kilometr już niemal na maksa po dobrej gruntowej nawierzchni.
Wbiegłem na metę z czasem jakoś 18.02 na zegarku. Widzę wpisane mam 17.59
Z pewnością byłoby szybciej, gdyby ktoś mnie gonił. Poza tym, na samym wolnym początku (na bardzo dobrej gruntowej nawierzchni), straciłem z 10-15s.

Po południu jeszcze mecz i dzień zamknąłem liczbą ponad 18km

11.08 nd
11.06km; 53.25; t.4.50/km
Przypałętało się jakieś łamanie w kościach i ból zatok. Do tego mocno wiało, jak to u "teściów". Tam zawsze wieje, bo same pola.

13.08 wt
13.25km; 1.01.02; t.4.36/km

14.08 śr
13.14km, w tym 10x1'1'tr; 1.01.03; t.4.39/km

17.08 sob
14.30km; 1.07.04; t.4.41/km

Znowu kilkudniowa przerwa. Wyszedł COVID i jego 7347823276 wariant.

Zawsze w takich momentach mówię, że lepiej się wychorować i być zdrowym na zawody :)

23.07 pt
12.56km; 59.21; t.4.44/km; HR 145bpm
Zgodnie z przewidywaniami tętno wyraźnie wyższe.

24.08 sob
11.07km; 51.19; t.4.38/km; HR 142bpm
+mecze ...razem 22.42km

25.08 nd
4kmBS+8km TM+3.62km
Całość t.4.21/km na średnim HR 150

4.05+3.54+4.17(?!)+3.52+3.53+4.03+3.50+3.47
Trzeci kilometr zupełnie od czapy. Gdzieś GPS w lesie musiał zgubić. Nie jest powiedziane, że to co zabrał, oddał na kolejnych.

Tydzień: 50.6km

26.08 pon
10.12km; 47.31; t.4.41/km

27.08 wt
15.15km; w tym 15x1'/1'tr
Trudno powiedzieć po ile ja to biegam. Wiadomo w lesie, po miękkim, ale zawsze chłodniej w tym upale. GPS daje tam dziwne pomiary. Niby szybki odcinek biegnę po 3.50... a potem cały kilometr wraz z truchtem wychodzi w 4.05 :) co akurat jest realne, bo odczuciowo to i po 3.10 sobie to biegam czy 3.20

29.08 czw
4.08kmBS+5km próg [18.03]+1.03km dobieg

Gorąco, duszno, ale zdecydowałem się biegać to na stadionie. Ściemniło się na tyle, że można było biegać bez koszulki, nie bojąc się że porwą mnie komary :hahaha:

Oddzielny trening robiła czwórka znajomych, w tym dziewczyna biegająca 5km w ok 19.20
Dodajmy, że tylko ona biegała w koszulce :hahaha:

Początkowe 3km nieco wolniej tak od 3.45 do 3.40..końcówka już mocniej i w tych warunkach wyszedł fajny czas.

30.08 pt
regeneracja na tempie 5' :)8.34km; 42.12; t.5.04/km HR 130bpm

31.08 sob
3 mecze i 22.26km
Sierpień: 265km
Realnie znowu pracowałem na kilometrażu, który powinien dać w miesiącu planowane 330km, ale życie to "niejebajka"
Wyszedł miesiąc analogiczny do lipca. Byle do celu.

01.09 nd
21.10km; 1.40.35; t.4.46/km; HR 133bpm
+4.4km na meczu z chorągiewką daje 25.5km

Tydzień: 91.5km

Jako, że w dwa dni weekendu zrobiłem niemal 48km, z czego sporo w interwale podczas meczów, to odpadają u mnie wybiegania 30km

Pochwalę się. Miałem mecz juniorów młodszych Elany (17 lat) z lokalnym Włókniarzem. To dwa najlepsze zespoły w tej grupie 2 ligi wojewódzkiej a do tego lokalne derby. Wynik 3:2 (0:1)
Schodząc z boiska, zatrzymał mnie rodzic. Myślałem, że jakieś pretensje, a on komplement za komplementem, że super zawody i że na tle kolegów po fachu, to niebo a ziemia. Było to wyjatkowo miłe. Ciężko jest samemu posędziować dobrze taki mecz. Przecież nie mam liniowych do pomocy.
Jeszcze trener przegranej drużyny napisał do mnie na fb, że pierwszy raz od daaawna, nie słyszał złego słowa na sędziego.
W takich momentach człowiek docenia swoją dobrze wykonaną pracę.

Jutro może dojdę do zawodów na 10km, które biegłem dzisiaj, bo już trochę późno. PS właściwie to już dzisiaj, ale się zasiedziałem.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 737
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

03.09 wt
14.87km, w tym 8x2'/1'tr ;1.07.08

środa mecz

06.09 pt
10.00km; 38.35; HR 154bpm

W drodze do "teściów", wysiadłem z auta 10km wcześniej i do nich dobiegłem do domu. +29 stopni, trasa pagórkowata, silny boczny wiatr. Tak - tam zawsze wieje.

weekend to mecze

08.09 nd
16.00km; 1.15.49; t.4.44/km; HR 137bpm

Tydzień 52.5km

09.09 pon
12.73km; 1.01.56; t.4.52/km; HR 126bpm

11.09 śr
4.11km [20.03; HR 119]+8x1km/p.400m tr+~1kmBS

3.29; 3.21; 3.27; 3.26; 3.26; 3.26; 3.21; 3.15
Wybrałem się na stadion. Mimo mroku biegało tam parę osób. Biegłem na czuja. Właściwie nie spoglądałem na zegarek.
Dobry trening.

weekend to 3 mecze
Tydzień: 53km

16.09 pon
3.03km BS+ 15km [57.59] t.3.52/km +2.57kmBS
Tętno 15km odcinka: 156bpm

Próbowałem zrobić część tempem maratońskim, z mocniejszą końcówką.
Byłem dosyć zmęczony. Takie 3.55/km jest dla mnie zbyt szybkie. Trzeba będzie próbować biec bliżej 4.00/km

18.09 śr
11.71km; 55.36; t.4.45/km; HR 132bpm

22.09 nd
14.51km; w tym 8x2'/2' tr +~2.5km
Nie wiem po ile to biegałem, ale bardzo szybko. Razem z meczami w weekend niemal 30km

Tydzień: 61km

23.09 pon
10.56km; 49.24; t.4.41/km; HR 131bpm

25.09 śr
8.53km, w tym 8x200/200tr +1kmBS
Szybko, gdzieś po 36-37s

28.09 sobota 43 BRONEK RUN - Międzynarodowe Biegi im. Bronisława Malinowskiego w Grudziądzu

Do Grudziądza wybrałem się pociągiem. To raptem godzina jazdy a bilet tylko 15.90zł
Z dworca na stadion jest zaledwie 10 minut spacerem. W mieście jest wiele do zrobienia. Wygląda strasznie. Kto był, to wie, ale za to bieg mają świetny. Jest to, co my goniący za wynikami, lubimy: szybka płaska trasa, mało zakrętów i jest z kim biec.
Nie liczyłem na super rezultat. Wiało jak diabli. Widziałem w pogodzie, że winowajcą był głęboki niż znajdujący się gdzieś nad Bałtykiem. Niestety silny wiatr boczny, przeszkadzał na niemal całej trasie. Do tego miałem jakieś lekkie oznaki przeziębienia.
Odebrałem pakiet, a właściwie nr startowy i skarpetki i trochę posiedziałem w hali na trybunie. Następnie udałem się do sali rozgrzewkowej. Nawet nie trzeba wychodzić z budynku. Kilkadziesiąt osób tam sobie truchtało. Na linię startu wyszedłem około 10.54, czyli raptem 6 minut przed strzałem startera.
Grudziądz w tym roku gościł biegaczy z Falun, Paryża(?) i Gutersloh. Ponadto była klasyfikacja najszybszych strażaków więc udało mi się "dopchać" może do 6 rzędu. Start z wąskiej bramy był trudny. Nie zdążyłem złapać GPSa przez kilka minut przed startem. Myślałem sobie, że pewnie Ci z przodu ruszą za szybko dla nich, a dla mnie będzie to odpowiednie tempo. Myliłem się. Pierwsze kilkadziesiąt metrów w tempie 4.00/km spowodowało, że musiałem obiegać uważając, aby nikogo nie zahaczyć. Po dwóch zakrętach i może 400-500m wybiegliśmy na długą (ponad 4km) prostą, gdzie pod drodze w okolicy 2km mamy wiadukt nad torami, a dalej chyba 3 ronda. Poza ścisłą czołówką, utworzyły się dwie grupy. Pewnie ze 20 osób biegło w tej pierwszej, w której już wiem, że powinienem być, a kolejne 10 w grupie drugiej (w której biegłem ja).

Pierwszy km zegarek pokazał w 3.36 - trochę za wolno, tym bardziej że na znaczniku miałem chyba 3.42. Moja grupka się rozciągnęła i biegliśmy gęsiego. Wiatr oczywiście był odczuwalny. Przed nami, może z 50 metrów podążał 20-osobowy zwarty peleton. Niestety nie mogłem do nich już dołączyć, to byłoby biegowe samobójstwo.
Właściwie do skrętu w lewo na rondzie w okolicy 4.5km nic się nie działo. Po skręcie dostałem wiatru w plecy i 5km zamknąłem w 3.30 Zwykle była mata pomiarowa, a teraz nie mamy wyników z 5km. A ja się zgapiłem i nie spojrzałem na zegarek. Pewnie miałem w okolicy 17.45 (17.37 z Garmina + nadmiarowe kilka sekund). Następny zakręt sprawił, że biegliśmy pod wiatr. Tempo spadło. Wyprzedziła mnie Białorusinka Svitlana Sanko oraz podążająca za nią Kamila Pobłocka-Głogowska. Przy czym ta pierwsza zyskała nade mną i paroma towarzyszami niedoli jakieś 20 metrów. Trzeba było jakoś przetrwać. 6km był najwolniejszy - 3.39 Do mety pozostały 4km, ale po skręcie w prawo biegliśmy tą samą ulicą jak od startu lecz w przeciwnym kierunku. Gdzieś tam wyprzedziłem Kamilę i postanowiłem że wyprzedzę liderkę wyścigu kobiet. Każda motywacja jest dobra. Po 6.5km trochę szarpnąłem - na tyle, aby dogonić Svitlanę i biec obok niej a nie za (mam na to dowód w postaci zdjęcia :hahaha: )
Jednak nierówna walka z wiatrem "dała" kilometry pokonane w 3.36 i 3.35 - no nie dałem rady szybciej. W sumie 2 chłopaków z którymi biegłem od początku, mnie dogoniło.
Do pokonania zostały 2km rozpoczynające się tym wiaduktem, na którym to już tradycyjnie dałem się wyprzedzić. Zbiegając z niego odrobiłem pozycję i nabrałem prędkości. Są to okolice restauracji McDonald's w Grudziądzu. Zaczynają się jakieś kamienice i ciut mniej wiało. Dziewiąty kilometr pokonałem w 3.30. Tradycyjnie już próbowałem mocnego finiszu. Na mecie niemal dogoniłem zawodnika przede mną (netto nawet go pokonałem). 10km wyszedł w 3.12 :) Realnie pewnie w 3.07-3.08, bo nadmiarowe 50m pokonałem w 6s mocno finiszując (z kolei 50m tempem 3.30 - jak dziewiąty km to 10.5s)

Czas 35:14 - trzeci rezultat w życiu
Open 20
M30 - 9
Ukończyło 351 zawodników. Mediana - 176 miejsce 48.06
100 miejsce - 42.44
68 miejsce - 39.59
Naprawdę warto tu przyjechać, jeśli komuś zależy na rekordach życiowych.
Liczę że kiedyś pobiegnę w normalnych warunkach. W marcu na Maniackiej wiało jak diabli i tutaj też.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 737
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Okolice 7km
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 737
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Dwa tygodnie, które dzieliły 10km w Grudziądzu oraz maraton, minęły bardzo szybko. Na dobrą sprawę zrobiłem dwa rozbiegania. Miałem pobiec akcent w weekend, ale dostałem 4 mecze do sędziowania. Pierwszy w sobotę, co prawda A klasa na linii, ale jakieś 50km od domu i w środku dnia. W niedzielę za to 3 spotkania, a ostatnie dwa samemu na sztucznej murawie. Zrobiłem tego dnia ponad 21 kilometrów.

Pogoda, jak to wczesną jesienią, bywa różna, czasem wieje, czasem zimno itp. Bałem się, żeby nie zachorować. U syna w przedszkolu to wiadomo, jedna zaraza za drugą. Dziewczyna chora, a ja taki niepewny byłem.

Uprzedzając, udało mi się dotrwać w zdrowiu do maratonu, ale po kolei...

W poniedziałek, wtorek oraz do środowego wieczoru, unikałem węglowodanów. Ponadto standardowo piłem sporo wody, jakieś elektrolity. W poniedziałek byłem na masażu. Od czwartku miałem wolne w pracy, ale w środę, pod fajrant, handlowiec spuścił auto z ręcznego... Właściwie to wyszarpałem but spod tylnego koła w ostatniej chwili. Niewiele brakowało...

W czwartek FlixBusem udałem się na Śląsk, do Katowic, skąd odebrali mnie znajomi - Ewa i Krzysiek.
Krzyśkowi rozpisuję treningi. Niestety u Ewy w pracy ktoś się zwolnił, nastąpiły przesunięcia, czego efektem był brak wolnego:(

Do Budapesztu ruszyliśmy autem dopiero przed 14 w piątek. W linii prostej to około 300km, przez Słowację jakieś 420, ale trasa autostradą to 540km. W dodatku kilkadziesiąt km za Ostravą cały tranzyt w kierunku południowym został poprowadzony objazdem przez jakieś miasteczko. Dodając do tego piątek, godziny 15-16, można sobie wyobrazić co tam się działo. Niemal godzina w "łeb".

Dalej ruch był bardzo duży, ponieważ tranzyt od Brna i Bratysławy łączył się z tym z Wiednia, wobec czego na drodze do Budapesztu było bardzo ciasno.

Gdzieś około 20.30 zameldowaliśmy się na miejscu. W ogóle, to kolega kilka tygodni temu zorientował się, że pomylił datę rezerwacji wpisując rok 2025 :). Na szczęście wszystko w porę zmienił i wybrał lokalizację noclegu bardziej świadomie. 818zł za 3 noclegi do podziału na 3 osoby - czyli 91zł za dobę. Ot mieszkanie pod wynajem, gdzie było wszystko co trzeba, dwa łóżka, sprzęty kuchenne itp itd).
Varalja utca (utca - czyli ulica) - tuż obok wzgórza Zamku Królewskiego w Budzie (właściwie, to po otwarciu drzwi, wystarczyło przejść przez jednokierunkową uliczkę i zaczynały się schody na Zamek), tuż przy tunelu wychodzącym na Most Łańcuchowy - po pierwsze najpiękniejszy jaki w życiu widziałem, a po drugie to pierwszy most łączący Budę i Peszt oddany do użytku w 1849 roku. Po stronie Pesztu kawałek za mostem znajduje się Szent Istvan Bazylika (czyli świętego Stefana).

Mimo zmęczenia, mocno nalegałem, aby iść coś pozwiedzać. Po 10 minutach byliśmy nad Dunajem. Przytrafił się nam efekt karpia....rozdziawiona gęba i wow :szok: Kto był, ten wie jak wyglada Budapeszt nocą, a kto nie był, to polecam z całego serca.
Zdecydowaliśmy się kawałek przejść. Najpierw przez Most Łańcuchowy na drugą stronę, dalej w okolice Parlamentu i dalej na Most Małgorzaty (znajdujący się przy południowym brzegu tej wyspy, o której jeszcze wspomnę). Jakby ktoś się zastanawiał, dlaczego nad Dunajem nieopodal Parlamentu znajdują się buty... to pomnik/symbol ofiar Holokaustu, którzy byli zabijani i zrzucani do rzeki.

Z przyziemnych rzeczy, niemal każdy na bulwarach łoi białe wino:)

W ogóle na moście Małgorzaty znajduje się przystanek, światła i przejście dla pieszych. Z daleka wygląda jak skrzyżowanie na moście, trochę mnie to zdziwiło. Już po stronie Budy, na szybko zajrzałem na stację metra, mocno w stylu retro, z tymi kafelkami z czasów słusznie minionych. Budapeszt ma najstarszą linię metra znajdującą się na kontynencie:). Starsze jest wiadomo metro londyńskie. A jak przy ciekawostkach jesteśmy, to najdalej na świecie wysunięte na północ jest metro w Helsinkach:)

Tak naprawdę to szukaliśmy przystani, z której dzień później będziemy mieć rejs statkiem po Dunaju. Pływa ich naprawdę wiele i jest to bardzo popularna atrakcja turystyczna (zapłaciliśmy 57zł za osobę, za około 50'). Rzeka jest tak uregulowana, że statkiem w 15 dni można wybrać się do...Amsterdamu, oczywiście nie tym, którym mieliśmy nazajutrz płynąć :)

Około wpół do pierwszej udało się dotrzeć na nocleg i to bez nawigacji. Nieźle jak na pierwszy raz.
Nogi dostały w kość i zasnąłem bez problemów.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 737
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Most Łańcuchowy
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 737
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Parlament
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 737
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Zamek Królewski po stronie Budy
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 737
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Sobota

Po szybkich zakupach i spokojnym śniadaniu, wybraliśmy się po pakiety startowe. Tego dnia rozgrywano biegi na 5km; 10km oraz wiele innych towarzyszących, dlatego woleliśmy wybrać się bliżej południa, aby były mniejsze tłumy. Dojechaliśmy Uberem a za około 5-6km zapłaciłem 3200 forintów - gdzieś 35zł.

Biuro zawodów umiejscowione jest w ELTE Lagymanosi Campus (na mapie Budapesztu między mostami Petofi i Rakoczi). To południowa strona Budy i również tam znajdują się start i meta maratonu. Mimo tak dużej liczby uczestników (rozgrywano w niedzielę także półmaraton, 30km, sztafetę dla dwóch osób ale 19.8+22.4km oraz sztafetę dla 4 osób), nie było żadnych kolejek. Wolny wolontariusz stał z zieloną tabliczką więc podeszliśmy. Pakiet startowy to numer startowy i koszulka (bardzo ładna i dobrej jakości, z pewnością będę nosił).

Udaliśmy się w pobliską strefę startu/mety, aby zobaczyć co i jak a następnie spacerem przeszliśmy może 1.5km aby wyjść z tych zablokowanych ulic, coś zjeść czy dać sobie możliwość wzięcia Ubera.

Po obiedzie, gdzieś około 14.30 poprowadziłem swoich znajomych tymi stromymi schodami na wzgórze zamkowe i dalej w stronę Baszty Rybackiej (Halaszbastya). Wspaniałe widoki, zabytki czy Bazylika św Macieja (szent Matyas).
Wejście na mury baszty jest odpłatne (około 10zł). Nieco drożej było w sklepie z pamiątkami, ale Tokaja z 2013 roku, zmieloną paprykę czy coś dla dziecka trzeba było kupić.
Kto biednemu zabroni żyć bogato? :)

Powinniśmy spędzić tam więcej czasu, ale trzeba było zejść ze wzgórza, znaleźć knajpę z jakimś spaghetti i udać się na miejsce zbiórki rejsu. Byliśmy na miejscu niby trochę zbyt wcześnie, ale "przewodnik" powiedział, aby stanąć w kolejce, bo będzie 200 osób, to sobie lepsze miejsca wybierzemy.
Dzięki tej wskazówce usiadłem zaraz przy największej szybie :) Zabytki i architektura tego miasta mnie urzekły. Każdy budynek ma zapisaną bogatą historię a piękne iluminacje dodają jeszcze piękna nocą.

Po dniu pełnym wrażeń, wróciliśmy na mieszkanie. Ładowanie węglami, elektrolitami itp chyba pobudziło mój organizm na tyle, że nie mogłem zasnąć, w przeciwieństwie do znajomych, którzy mają dar zasypiania po minucie.
Tak naprawdę to spałem gdzieś między 1 a 2.30 w nocy i między 5 a 6.15...i tylko tyle...
Zapowiadał się ciężki bieg...
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 737
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

39 BUDAPESZT MARATON relacja

Niedziela 13 października 2024, za oknem jeszcze ciemno, obudził mnie zapach świeżo zaparzonej kawy. Ewa, Krzyśka partnerka, wstała wcześniej i zrobiła po kawie. Sama nie uczestniczyła w biegu, ale stanowiła wsparcie.

Oczy zalepione, spać się chce, a tu 42.195km do zrobienia w swoim jubileuszowym 10 maratonie. Dodatkowo pierwszy raz byłem turystycznie za granicą, nie licząc lokalnego wypadu na skocznię do Harrachova, gdzie wspiąłem się aż do belki startowej.
Na śniadanie tradycyjnie, bułka z miodem, który przywiozłem z domu, pół banana (drugie pół przed startem), gorzka czarna kawa.
Na deser niepewność. Ileż to już razy zastanawiałem się jak to będzie. Wiedziałem, że jestem nieprzygotowany. Liczyłem, że to nieprzygotowanie jak zwykle zostanie zamaskowane wrodzoną chyba wydolnością. Były choroby, ale przede wszystkim inne priorytety, a także oportunista w domu. W weekendy zamiast na wybiegania, to sędziowałem mecze. Owszem to pewna aktywność, ale to nie to samo, jednak póki trwa sezon, to trzeba sobie zarabiać, aby było choćby na wyjazd taki jak ten.

Nie czułem jakiegoś większego zmęczenia nóg. Nie było też efektu wow, jakiejś superkompensacji. W dniach poprzedzających start, pilem sporo wody, wspomagałem się shotami z Mg. Zabrałem ze sobą 6 żeli. Dwa do zjedzenia kwadrans przed startem oraz 4 na trasę.
Naciskałem, aby o 7.30 najpóźniej zamówić Ubera, ponieważ bezpośrednio przy naszym apartamencie, przez tunel pod wzgórzem zamkowym, przebiegał 5 kilometr trasy. Dzień zapowiadał się piękny. Między kamienicami bezwietrzny wręcz. Było około 10 stopni Celsjusza, a po południu zapowiadano 17-18

Kierowca Ubera, o śniadej cerze, nie mówił niemal nic po angielsku, po węgiersku zakładam, że jeszcze mniej. Nie uśmiechał się nawet, ale zawiózł w okolice startu. Po wcześniejszym rekonesansie, nie mieliśmy problemów z trafieniem do szatni (właściwie takiej przebieralni). Oczywiście ubrałem się na krótko. Założyłem koszulkę Polski z ME Masters 2024. W maratonie startowało 160 Polaków wobec czego, czasem ktoś powiedział dzień dobry:).
Z Ewą i Krzyśkiem wybraliśmy miejsce zbiórki po zawodach, aby siebie nie szukać. Godzina do startu zleciała bardzo szybko. Owszem kilkanaście tysięcy osób (liczę z osobami towarzyszącymi, kibicami) w miasteczku biegowym sprawiło, że było ciasno a miejsca na rozgrzewkę niewiele. Udało się znaleźć swój kawałek podłogi, a właściwie trawnika.
Ok 8.45 wziąłem 2 żele, shot Mg, i udałem się do 1 strefy startowej. Na przywitanie usłyszałem: "dzień dobry, Pan sędziuje?". Okazało się, że młody chłopak z Gdańska, zobaczył spodenki Zina, a że sam zaczął sędziować, to zagadał. :)

Udało mi się przejść do przodu. Miałem przed sobą może kilkadziesiąt osób. Towarzystwo z całego świata, biegacze z ponad 110 krajów. Flagi uczestników wiszą w strefie startu/mety. To miłe ze strony organizatora, a poza tym ładnie wygląda. W jednej z pierwszych linii stanął Japończyk w bezrękawniku, za to oklejony jakąś folią. Pomyślałem że fajnie byłoby go wyprzedzić, bo oni zaczynają mocno i mogą się wyjechać.
Przed startem odbyła się mała uroczystość. Nie wiem, czy wiecie, ale 29 września 2024 roku padły 2 rekordy Węgier.
W Warszawie Levente Szemerei uzyskując 2.10.43 zwyciężył, mimo pito stopu w toi toiu, bijąc tym samym 31 letni rekord, którzy dzierżył Csaba Szucs (Paryż 1993). Dodatkowo Nora Szabo uzyskując 2.27.31 w Berlinie poprawiła własny rekord Węgier.
Organizatorzy wręczyli odpowiednio 210 430 HUF oraz 227 310 HUF. Obecna była Nora Szabo oraz Csaba Szucs (który odebrał nagrodę w imieniu Leviego).

Bardzo dziarski spiker pobudzał kilkutysięczny tłum przed startem. Puszczono przebój Joan Jett "I love rock "N roll", przy czym śpiewaliśmy: "I love marathon!!!".

Wiedząc, że po 400 metrach wymyślono nawrót przez lewe ramię, ustawiłem się tuż obok barierek z lewej strony i za wszelką cenę nie zostawiałem tam miejsca, żeby nie mieć problemów po starcie.

3-2-1 START!
5k-16.38 (Toruń 12.05.24) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
ODPOWIEDZ