Poniedziałek (nic specjalnego)Bieganie: zero, mniej niż zero ...
Rower krosowy: 54,7 km' 3:08:13; 17,4 km/h; 56 %; TRIMP 97
Rower stacjonarny: 83,5 km; 2:42:14; 30,9 km/h; 64%; TRIMP 136; 91 rpm
Narciarstwo biegowe: 24,0 km; 2:49:46; 7:05/km; 70%; TRIMP 194; 39 rpm
Inne (sprawność, trening siłowy): ~1h 50'
Luźny rozjazd do pracy / z pracy. 14 km po śniegu i lodzie na rowerze krosowym.
Wtorek (rower krosowy / stacjonarny)
Pięta poranna trochę lepiej. HRV nocne 32 - bardzo niskie. Ale widzę na forum suunto, że nie jestem jedynym takim przypadkiem. Niektórzy mają tu dużo niższe. Z analizy wątku wynika, że Elite HRV podaje co innego niż Suunto HRV. Będę się zatem trzymał pomiarów z zegarka, bo są wygodniejsze i z ogólnego trendu widzę, że stan regeneracji w miarę poprawnie odzwierciedla wartości podane przez pomiar.
Dziś 3 aktywności. Poranny rozruch siłowo-sprawnościowy. Przejazd rowerem do pracy / z pracy - warunki zimowe (co bym nie założył na dłonie, zawsze mi zmarzną), więc jak najkrótsza trasa (w sumie 12,9km). A w domu luźne kręcenie na trenażerze:
44,4 km; 1:30:08; 29,5 km/h; 60%; TRIMP 52; 88 rpm
Środa (fizjo / core)
Jak już wspominałem zaprzyjaźniam się z trenażerem, ale jest to jak widać przyjaźń dość szorstka, bo dziś odpuściłem. Wykonałem za to (w miarę możliwości) zestaw "core" na podstawie tego filmu. Na razie trochę walka z techniką, ale może być to ciekawa opcja.
Z fizjo tylko praca powierzchowna, na koniec ogłupianie prądem. Niewiele to daje. Jak do końca tygodnia nie będzie poprawy, trzeba spróbować czegoś innego. Może elektroliza EPTE?
Czwartek (rower stacjonarny 4x8'/2,5')
Kolejny akcent. Powoli przyzwyczajam się. Mięśniowo chyba też jest jakiś progres, tym bardziej że odczuwam to również na codziennych przejazdach do pracy na starym rowerze krosowym. Pomimo warunków zimowych, nawet przejazd po śniegu w lesie jest komfortowy. Dzisiaj wpadł mi jeszcze jeden filmik, tym razem od Wytrążka. Akurat mam dokładnie te same uchwyty do pompek (to jest produkt z Decathlonu). Zrobiłem masaż głęboki taki jak na filmiku. No i powiem szczerze, że coś tam się pozmieniało w odczuciach i są to odczucia pozytywne. Stosuję również stadiopastę (fizjo mi trochę zostawił) - smaruję stopę (rozcięgno + pięta) i owijam folią stretch na 3-4 godziny.
Piątek
Rano po wczorajszym masażu na uchwycie, pięta jakby trochę lepiej. Zobaczymy. Dzisiaj powtórzę tą sesję.
Z aktywności jedynie rower krosowy do pracy / do domu 13,0 km 43:33 17,9 km/h + spacer ~3km
Pięta niestety podczas dłuższego spaceru daje znać o sobie.
Sobota (narty biegowe)
Tak, właśnie tak. Postanowiłem wykorzystać weekendowe okno pogodowe, tzn. obecność minimalnej pokrywy śnieżnej, żeby móc w miarę komfortowo poszurać na biegówkach. Ostatni razem zażywałem tej przyjemności jakieś 2 lata temu, więc trzeba było przypomnieć ciału techniczne aspekty.
8,7 km; 1:01:44; 7:05/km; 69%; TRIMP 64; 40 rpm
Tzw. "pierwsze koty za płoty"
Niedziela (narty biegowe)
Dwie sesje nart biegowych. Solo na intensywności szybkiego rozbiegania i drugie podejście szuranko z synem, który trochę gorzej ogarnia tą aktywność, więc bardziej spacerowo.
11,6 km; 1:15:46; 6:31/km; 76%; TRIMP 114; 40 rpm
3,6 km; 32:16; 8:52/km; 56%; TRIMP 16; 39 rpm
No cóż. Wielka szkoda, że idzie odwilż, bo w moim przypadku byłoby to bardzo fajne zastępstwo biegania. Pięta trochę dokucza. Odczucie bólu pojawia się w momencie odepchnięcia nogi i puszczenia w fazie zakrocznej do wyprostu. Ale nie jest to ból uniemożliwiający aktywność. Przeszkadza, w sensie wkurza, ale nie blokuje. I chyba bardziej wkurza w technice klasycznej niż w łyżwie. Dzięki temu, że mam opanowanych parę podstawowych technik, to umiem to odciążyć (np. odpychanie się tylko jedną nogą oraz kijami z obu rąk na raz - to się nazywa chyba "jednokrok"). A jeśli chodzi o technikę, to myślę, że w tydzień spokojnie bym sobie wszystko udoskonalił, tak żeby móc jeździć na tempach poniżej 6min/km. Szczególnie jakby były jeszcze lepsze warunki - trochę więcej śniegu i przygotowane narty - teraz w ogóle ich nie smarowałem. A tak, to nawet specjalnie się nie zmęczyłem - po prostu dwie dłuższe jednostki tlenowe - fajna odskocznia od trenażera.
Nie wiem, co dalej z rozcięgnem. Na początku tygodnia, pewnie w poniedziałek, podejmę decyzję, czy jeszcze czekam, czy zapisuję się na jakiś zabieg - podobno skuteczna jest ta elektroliza EPTE.