dorian pisze:Rozumiem, ale wychodzi na to, ze najlepiej nie biegać ze 2 miesiące, a w tym czasie w ciemno wydać z 1000 zł na fizjo w nadziei, że to załatwi sprawę. Potem znów zacząć powoli z bieganiem, a jak ból powróci to cała historia się powtórzy. Nie rozumiem czemu złamane kości się zrastają w parę tygodni, a organizm nie potrafi sobie poradzić z jakimś głupim przykurczonym mięśniem. Sorka za trucie, ale jestem poirytowany tym wszystkim.
Nie mam zamiaru Cie zniechecac do terapeutow, tym bardziej ze kazdy przypadek jest pewnie troche inny,
ale ja poradzilem sobie z moim ITBS bez zadnej pomocy z zewnatrz (poza informacjami).
Ale zareagowalem natychmiastowo i kompleksowo: rolowalem, rozciagalem itd.
Zrobilem przerwe od biegania na jakis czas (ale nie pamietam ile, niezbyt dlugo w sumie).
To bylo 2 lata temu i od tego czasu nigdy wiecej sie problem nie pojawil.
Mysle, ze kluczowe bylo natchmiastowe rozpoznanie i reakacja.
IMO ten niepotrzebny 1km biegu mogl cale Twoje dotychczasowe starania wrocic do punktu zero.
Wracajac do analogii ze zlamaniem (dajmy na to nogi, dla ustalenia uwagi):
jakbys nie czekajac np. 4 tygodnie jak lekarz kazal, tylko juz po dwoch zaczal znowu grac w pilke i pekniecie sie znowu otworzylo,
to wracilbys do punktu wyjscia i musial czekac min. nastepne 4 tygodnie, albo i dluzej, bo mozliwe,
ze takie niedokonczone zrosniecie zrasta sie jeszcze gorzej (tutaj spekuluje).