Biłem się z myślami co z kolejnym zbliżającym się ultra.
Rubato - no nie, bo zajadę sobie biodra jak nic.
Poczytałem, polecano mi Peregrine, ale uznałem, że to raczej pod szybkość niż moje potrzeby. Postawiłem na Brooks Caldera: dużo "mięcha", według recenzentów sporo miejsca na palce, wygodne choć przyciężkawe (no ale przy tej amortyzacji...), jest też drop jakiś aby nie było szoku (4mm) - ogólnie polecane.
Dzisiaj doszły, leżą ok, nie czuję żadnego ucisku na łuk stopy więc to od razu na plus, nie powinny doprowadzać do innej rotacji stopy. Mam zamiar zrobić sobie choć krótki bieg, bo ciało już doszło do siebie po sobocie.
No i mam nadzieję, że tym razem trafiłem, wolę nie rozważać Daichi jako planu B na 150 km