Jacek Ksiąszkiewicz – czy istnieje ładne bieganie?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Widzę Ingebrigtsen taktyka ta sama co na półtoraka. W eliminacjach na końcu. W finale na początku. Czyli jutro pewnie poprowadzi. Ktoś policzył ile godzin regenu miał od wczorajszego finału? Pewnie ma lepszego fizjoterapeutę od Rozmysa. Może tu leży sekret, że da się 4 biegi w 4 dni.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4106
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Ostatnie czterysta w 1:04.87. Rozpędziłeś się tak kiedyś?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Tylko raz. Ale właśnie wtedy dozorca wyrzucił mnie ze stadionu i kopnął w mój rower. Od tego czasu nie gadamy ze sobą.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Troszkę działo się ostatnio na świecie, więc trzeba się do tego jakoś odnieść. Girma, Katir, 4/4 Ingebrigtsena podczas ostatniich HME. Z kobiet Hodgkinson i teraz McColgan. Można by się zastanowić skąd biorą te siły, żeby aż tak dominować i odjeżdżać konkurencji. Z ziemi. No bo przecież nie z treningu, gdyż trenują wszyscy. Zwłaszcza Rozmys, co do którego ostatnią rzeczą byłoby posądzenie go o to, że opierdala się na treningach, prawda?
To czym się tutaj zajmujemy jest próbą ogarnięcia tych tajemniczych sił pochodzących prosto z ziemi. No może nie prosto lecz pod skosem, ale to detal już jest. Ogarnięcie napędu "zewnętrznego" jest niestety trudne. Dzieje się tak dlatego, że tego napędu jest wręcz za dużo i zwyczajnie boimy się go, preferując napęd "wewnętrzny" generowany przez nas samych. Zabawa cudzysłowem ma tu na celu uniknięcie jakiegoś szczegółowego wchodzenia w zagadnienie, którego wciąż nie jarzę.
W każdym razie bazowanie na napędzie wewnętrznym, czyli takim trenowanym (przysiady, podbiegi, plyo itp.) pozwala na jeden bieg, po którym mamy dość - patrz Rozmys. Po prostu. Załapanie się na napęd zewnętrzny to inna liga. Ale też inna liga kłopotów z tym związanych, bo jak się tego nauczyć, gdy innym, niestety nielicznym, przychodzi to od tak? W związku z tym nie da się od nich tego zerżnąć jak na maturze. Bo to są olimpijczycy, którzy zwyczajnie z matury są zwolnieni.
Nawiążę jeszcze do karbonu i jego roli jaką prawdopodobnie odgrywa w obu rodzajach napędu. Moim zdaniem dla większości ludzi karbon przysłuży się jako aktywne wsparcie wahadła tylnego gdyż poprawia ekonomię, co ma znaczenie w długich biegach. Zwłaszcza w maratonie.
Lecz niedostępna dla większości możliwość agresywniejszego załadowania w glebę, dzięki pasywnemu wsparciu karbonu, to będzie dopiero rewolucja i ułatwienie. Dla korzystających z napędu zewnętrznego szczególnie uliczna piątka i dycha, gdzie prędkości sprzyjają wzmożonemu ładowaniu, to będzie hicior. Ale na to trzeba będzie jeszcze poczekać, ponieważ to jest trudne nawet dla fenomenów ruchowych. Na razie nikt nie wyobraża sobie biegania dychy w 25 minut. Tymczasem jest to odpowiednik 1:59 w maratonie.
To czym się tutaj zajmujemy jest próbą ogarnięcia tych tajemniczych sił pochodzących prosto z ziemi. No może nie prosto lecz pod skosem, ale to detal już jest. Ogarnięcie napędu "zewnętrznego" jest niestety trudne. Dzieje się tak dlatego, że tego napędu jest wręcz za dużo i zwyczajnie boimy się go, preferując napęd "wewnętrzny" generowany przez nas samych. Zabawa cudzysłowem ma tu na celu uniknięcie jakiegoś szczegółowego wchodzenia w zagadnienie, którego wciąż nie jarzę.
W każdym razie bazowanie na napędzie wewnętrznym, czyli takim trenowanym (przysiady, podbiegi, plyo itp.) pozwala na jeden bieg, po którym mamy dość - patrz Rozmys. Po prostu. Załapanie się na napęd zewnętrzny to inna liga. Ale też inna liga kłopotów z tym związanych, bo jak się tego nauczyć, gdy innym, niestety nielicznym, przychodzi to od tak? W związku z tym nie da się od nich tego zerżnąć jak na maturze. Bo to są olimpijczycy, którzy zwyczajnie z matury są zwolnieni.
Nawiążę jeszcze do karbonu i jego roli jaką prawdopodobnie odgrywa w obu rodzajach napędu. Moim zdaniem dla większości ludzi karbon przysłuży się jako aktywne wsparcie wahadła tylnego gdyż poprawia ekonomię, co ma znaczenie w długich biegach. Zwłaszcza w maratonie.
Lecz niedostępna dla większości możliwość agresywniejszego załadowania w glebę, dzięki pasywnemu wsparciu karbonu, to będzie dopiero rewolucja i ułatwienie. Dla korzystających z napędu zewnętrznego szczególnie uliczna piątka i dycha, gdzie prędkości sprzyjają wzmożonemu ładowaniu, to będzie hicior. Ale na to trzeba będzie jeszcze poczekać, ponieważ to jest trudne nawet dla fenomenów ruchowych. Na razie nikt nie wyobraża sobie biegania dychy w 25 minut. Tymczasem jest to odpowiednik 1:59 w maratonie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1299
- Rejestracja: 21 paź 2020, 20:15
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: 3:48:08
- Lokalizacja: Wieś
yacool pisze: ↑06 mar 2023, 10:31 /.../
To czym się tutaj zajmujemy jest próbą ogarnięcia tych tajemniczych sił pochodzących prosto z ziemi. No może nie prosto lecz pod skosem, ale to detal już jest. Ogarnięcie napędu "zewnętrznego" jest niestety trudne. Dzieje się tak dlatego, że tego napędu jest wręcz za dużo i zwyczajnie boimy się go, preferując napęd "wewnętrzny" generowany przez nas samych. Zabawa cudzysłowem ma tu na celu uniknięcie jakiegoś szczegółowego wchodzenia w zagadnienie, którego wciąż nie jarzę.
/.../
Nawiążę jeszcze do karbonu i jego roli jaką prawdopodobnie odgrywa w obu rodzajach napędu. Moim zdaniem dla większości ludzi karbon przysłuży się jako aktywne wsparcie wahadła tylnego gdyż poprawia ekonomię, co ma znaczenie w długich biegach. Zwłaszcza w maratonie.
/.../
"/.../bieg polega na swobodnym padaniu. /.../Podstawą padania - bez faktycznego przewracania się - jest wykorzystanie grawitacji w roli siły napędowej."
"Otóż fazę lotu osiąga się poprzez pociągnięcie nogi podpierającej i oderwanie jej od ziemi pod koniec fazy padania, za nim jeszcze noga prowadząca wyląduje w pozycji biegowej"
Karbon tu się przyda jak nigdzie indziej!
czy
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Specyficznie biega McColgan. https://www.youtube.com/watch?v=RstJWdznv8Y Sporo tam jest do mobilizacji i pracy z fizjoterapeutą. Ale takim kumatym, bo większość by ją zaraz prostowała na jedynie słuszną modłę. Jak ten pan Damian od columna medica z artykułu o kolanie biegacza.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4871
- Rejestracja: 22 lis 2017, 14:58
- Życiówka na 10k: 37:59
- Życiówka w maratonie: 2:59:13
- Lokalizacja: Tychy
Mi się nie podoba jak ona biega. Wygląda jakby się miała zaraz rozlecieć. Szeroko rękoma macha chociaż do Klosternhalfen to jej jeszcze dużo brakuje. Klo macha łapami jak Tayson na ringu.
Gidey to ideał
Gidey to ideał
viewtopic.php?f=28&t=58398 Komentarze
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Masz rację, nie wygląda to najlepiej, ale sztywność pracy jest prima sort. Te różne wymachy i bicie jest efektem jakiejś restrykcji gdzieś w prawym biodrze. Tam bym lokalizował źródło. No ale jakby ją tak zestawić z większością amatorów, to zauważyłbyś od razu, że u niej jest petarda na wybiciu. A u amatora rozlazła klucha, napędzana przerośniętym mięśniem.
- sultangurde
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1958
- Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Biega brzydko, ale mega skutecznie. Paula Radcliffe też miała dziwny zwyczaj kiwania głową jak ludzik w kościele po wrzuceniu monety.
Ciekawe dlaczego ma na kolanie ten stabilizator...
Ciekawe dlaczego ma na kolanie ten stabilizator...
Blog: viewtopic.php?f=27&t=60020
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=60021
2024 [M40] 18:41//40:12//1:31:02
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Większość z nas biega brzydko i nieskutecznie, stąd wniosek, że jak jest skutecznie, to od razu musi być ładnie. A tak wcale nie jest jak widać. Czyli trzeba szukać gdzie indziej i analizować na podstawie parametrów innych niż estetyczne.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4106
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Właśnie uczymy się wymawiać imię modraszki po łacinie, też trudne i jakiej sztywności języka trzeba.
Modraszka nasza rodzima:
https://translate.google.pl/?sl=la&tl=p ... =translate
A tu Modraszka brytyjska:
https://translate.google.pl/?sl=la&tl=p ... =translate
Modraszka nasza rodzima:
https://translate.google.pl/?sl=la&tl=p ... =translate
A tu Modraszka brytyjska:
https://translate.google.pl/?sl=la&tl=p ... =translate
Ostatnio zmieniony 07 mar 2023, 12:31 przez pawo, łącznie zmieniany 2 razy.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
No ale to Ty wylansowałeś pojęcie "ruchowego kalectwa". Więc pytanie, dlaczego, jeśli jest brzydko i nieskutecznie to jest kalectwo a jeśli brzydko i skutecznie, to już nie jest kalectwo? Oczywiście prowokuję, nie da się zdefiniować piękna, ale jednak coś sprawia, że określony ruch nam się podoba bardziej, choć może zawierać sporo dyskusyjnych osobliwości, a inny nie.
A tak bardzo na marginesie, wczoraj w RNŚ była ciekawa rozmowa z logopedką-pasjonatką. I co powiedziała? Że praca nad mową, nad emisją głosu powinna się zacząć od spojrzenia na to, jak człowiek się w ogóle rusza, jaką ma postawę, jak oddycha, itp. Czyli w domyśle - nad oceną, jakie ma blokady w ciele i od pracy nad tymi blokadami. Brzmi znajomo?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12931
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Jak sobie popatrzysz na Pavarottiego i tych wszystkich tuzów, to oni jakby napinali powięź w całym ciele podczas koncertów. Nie stoją zgarbieni i pokrzywieni. Tak jakby siła głosu wymagała określonej bazy w ciele. Gestykulacja też wydaje się pełnić funkcję wzmacniającą wydobywany dźwięk. A poza tym to ja już nie mówię o kalectwie ruchowym tylko nieporadności biomechanicznej. To bardzo ważna zmiana w moim podejściu do drugiego człowieka. Teraz jestem czułym i troskliwym trenerem, a nie skurwielem bez serca.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
No tak, ale jak to wiem, Ty to wiesz i parę osób z grona "wyznawców" też. Ale ogół nie ma najmniejszej świadomości tych powiązań i dalej będzie twierdził, że "technika tylko dla zawodowców", a żeby szybko biegać to trzeba zrobić 6 serii po 120m skip A, później 7 po 130m skip C i dowalić na koniec 8 rytmów, itp.yacool pisze: ↑07 mar 2023, 12:39 Jak sobie popatrzysz na Pavarottiego i tych wszystkich tuzów, to oni jakby napinali powięź w całym ciele podczas koncertów. Nie stoją zgarbieni i pokrzywieni. Tak jakby siła głosu wymagała określonej bazy w ciele. Gestykulacja też wydaje się pełnić funkcję wzmacniającą wydobywany dźwięk.
O, to jestem mało spostrzegawcza, ale deficyt uwagi i trudności z koncentracją to też znak naszych czasów, podobno.A poza tym to ja już nie mówię o kalectwie ruchowym tylko nieporadności biomechanicznej. To bardzo ważna zmiana w moim podejściu do drugiego człowieka. Teraz jestem czułym i troskliwym trenerem, a nie skurwielem bez serca.