Czy uraz kolana będzie na stałe?
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 13 gru 2022, 18:49
- Życiówka na 10k: 44,47
- Życiówka w maratonie: brak
Witam drogich biegaczy.
Od prawie dwóch lat biegam regularnie. Był fajny progres jeśli chodzi o spadające czasy i wagę. Jednak stała się jedna nieciekawa rzecz, zapewne efekt mojej głupoty i lenistwa.
Otóż miałem zawsze końskie zdrowie. Po miesięcznym rozruchu nie wiedziałem co to są zakwasy (zacząłem od 3 km, potem 6 km, potem 12 km i raz pobiegłem 24 km) i biegałem dużo (średnio około 100-120 km miesięcznie). Najczęściej co 2 dni, czasami codziennie jak miałem wcześniej przerwy. Dosłownie zero problemów.
Niestety miałem wypadek w czerwcu w czasie biegania (dosłownie 10 dni po pierwszym półmaratonie w życiu) - upadłem i lewym kolanem uderzyłem w chodnik. Kolano napuchło, ja po raz pierwszy od półtorej roku miałem 2 tygodnie przerwy w bieganiu. Tydzień kulałem i mnie bolało, później po rozchodzeniu nie czułem bólu. Po 2 tygodniach wróciłem do biegania. Niestety zignorowałem to, że po zejściu opuchlizny kolano ma nieco inny kształt od tego "zdrowego" (na dolnej części jak kolano łączy się z piszczelem jest guzek), ponieważ nie bolało. Z czasem biegałem tyle co zwykle, przez kilka miesięcy był spokój.
Miesiąc temu miałem urlop, więc po nim częściej biegałem. Nagle poczułem ból w lewym kolanie, przerwałem bieg. Odpuściłem sobie bieganie, ponieważ czułem uczucie "chrupotania" i lekki ból nawet jak wchodziłem po schodach czy wstawałem. Ostatnio niby przeszło, ale jak próbowałem wrócić do biegania to po jakimś dystansie dalej był dyskomfort. Dlatego tymczasowo zamieniłem bieganie na pływanie.
Oczywiście wiem, że żarty się skończyły, robię prześwietlenie i idę do ortopedy sprawdzić co się dzieje, ale chciałbym zapytać doświadczonych kolegów i koleżanki, czy zrobiłem sobie na dobre krzywdę, czy jest to odwracalne jak pójdę na operację czy zabieg? Albo może po prostu przesadziłem z ilością kilometrów i uszkodziłem stawy? Przez półtorej roku dużo biegałem i nigdy nic mi nie było, do momentu tego wypadku zero urazów.
Od prawie dwóch lat biegam regularnie. Był fajny progres jeśli chodzi o spadające czasy i wagę. Jednak stała się jedna nieciekawa rzecz, zapewne efekt mojej głupoty i lenistwa.
Otóż miałem zawsze końskie zdrowie. Po miesięcznym rozruchu nie wiedziałem co to są zakwasy (zacząłem od 3 km, potem 6 km, potem 12 km i raz pobiegłem 24 km) i biegałem dużo (średnio około 100-120 km miesięcznie). Najczęściej co 2 dni, czasami codziennie jak miałem wcześniej przerwy. Dosłownie zero problemów.
Niestety miałem wypadek w czerwcu w czasie biegania (dosłownie 10 dni po pierwszym półmaratonie w życiu) - upadłem i lewym kolanem uderzyłem w chodnik. Kolano napuchło, ja po raz pierwszy od półtorej roku miałem 2 tygodnie przerwy w bieganiu. Tydzień kulałem i mnie bolało, później po rozchodzeniu nie czułem bólu. Po 2 tygodniach wróciłem do biegania. Niestety zignorowałem to, że po zejściu opuchlizny kolano ma nieco inny kształt od tego "zdrowego" (na dolnej części jak kolano łączy się z piszczelem jest guzek), ponieważ nie bolało. Z czasem biegałem tyle co zwykle, przez kilka miesięcy był spokój.
Miesiąc temu miałem urlop, więc po nim częściej biegałem. Nagle poczułem ból w lewym kolanie, przerwałem bieg. Odpuściłem sobie bieganie, ponieważ czułem uczucie "chrupotania" i lekki ból nawet jak wchodziłem po schodach czy wstawałem. Ostatnio niby przeszło, ale jak próbowałem wrócić do biegania to po jakimś dystansie dalej był dyskomfort. Dlatego tymczasowo zamieniłem bieganie na pływanie.
Oczywiście wiem, że żarty się skończyły, robię prześwietlenie i idę do ortopedy sprawdzić co się dzieje, ale chciałbym zapytać doświadczonych kolegów i koleżanki, czy zrobiłem sobie na dobre krzywdę, czy jest to odwracalne jak pójdę na operację czy zabieg? Albo może po prostu przesadziłem z ilością kilometrów i uszkodziłem stawy? Przez półtorej roku dużo biegałem i nigdy nic mi nie było, do momentu tego wypadku zero urazów.
- j.nalew
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 31 gru 2015, 09:24
- Życiówka na 10k: 42:49
- Życiówka w maratonie: 3:35:01
- Lokalizacja: Wrocław
Myślę że na Twoje pytanie nikt nie odpowie, bo nikt nie ma różdżki. Poczekaj na wyniki badań i konsultacje z lekarzem.
Czytając takie historie zawsze się zastanawiam skąd to potrzeba unikania lekarzy...
Pewnego razu potknęłam się podczas biegu, wyrzuciło mnie do góry a następnie z całym impetem poleciałam na kolano. Trochę bolało ale po dwóch dniach już tylko przy dotyku. Niestety tydzień później pojawiła się lekka opuchlizna i silniejszy ból. Za kilka dni miałam mieć start na 5 km. Powkręcałam sobie, że to może uszkodzenie łąkotki i poszłam na USG do ortopedy. Co jak co ale nie chciałam sobie tym startem rozwalić kolana. Okazało się, że wtórnie w wyniku stłuczenia doszło do zapalenia kaletki przedrzepkowej. Dostałam leki do łykania, maść do smarowania i wiedząc, że kości, więzadła całe, wystartowałam. Później było lekkie zejście z obciążeń, wykluczenie podbiegów i krosow i przeszło. Co prawda przez to, że dalej trenowałam trwało to dłużej, ale to nie był czas na roztrenowanie..., pewne jest jednak że wiedziałam co się w kolanie dzieje
Tak czy owak odpowiadając na Twoje pytanie - mogłeś uszkodzić trwałe staw np. łąkotkę, ale bez zajrzenia do kolana (USG, rezonans), to nikt Ci nie poda tu diagnozy... Na zdjęciu RTG nie wszystko będzie widać.
Ps. nie warto unikać diagnostyki, naprawdę
Czytając takie historie zawsze się zastanawiam skąd to potrzeba unikania lekarzy...
Pewnego razu potknęłam się podczas biegu, wyrzuciło mnie do góry a następnie z całym impetem poleciałam na kolano. Trochę bolało ale po dwóch dniach już tylko przy dotyku. Niestety tydzień później pojawiła się lekka opuchlizna i silniejszy ból. Za kilka dni miałam mieć start na 5 km. Powkręcałam sobie, że to może uszkodzenie łąkotki i poszłam na USG do ortopedy. Co jak co ale nie chciałam sobie tym startem rozwalić kolana. Okazało się, że wtórnie w wyniku stłuczenia doszło do zapalenia kaletki przedrzepkowej. Dostałam leki do łykania, maść do smarowania i wiedząc, że kości, więzadła całe, wystartowałam. Później było lekkie zejście z obciążeń, wykluczenie podbiegów i krosow i przeszło. Co prawda przez to, że dalej trenowałam trwało to dłużej, ale to nie był czas na roztrenowanie..., pewne jest jednak że wiedziałam co się w kolanie dzieje
Tak czy owak odpowiadając na Twoje pytanie - mogłeś uszkodzić trwałe staw np. łąkotkę, ale bez zajrzenia do kolana (USG, rezonans), to nikt Ci nie poda tu diagnozy... Na zdjęciu RTG nie wszystko będzie widać.
Ps. nie warto unikać diagnostyki, naprawdę
- Piotr-Fit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 887
- Rejestracja: 27 mar 2013, 23:14
- Życiówka na 10k: 40:30
- Życiówka w maratonie: 3:00:56
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
podpisuję się. Lepiej wcześniej się dowiedzieć co się stało (o ile się stało) niż "a jakoś to będzie, samo przejdzie".
Choć wiem, że kusi, bo i sam u siebie tak zrobiłem. Posłuchaj drugiego mądrego po szkodzie
ku chwale biegania
Blog: https://piotrstanek.pl/
Blog: https://piotrstanek.pl/
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 13 gru 2022, 18:49
- Życiówka na 10k: 44,47
- Życiówka w maratonie: brak
Niestety mądry Polak po szkodzie. Zawsze byłem "nieśmiertelny" i nigdy nie miałem kontuzji, to nie miałem potrzeby chodzenia po lekarzach. Chciałbym jednak zapytać Was, doświadczonych biegaczy, czy zrobiłem sobie krzywdę na stałe czy jest to odwracalne po operacji/zabiegu? Pytam, bo nigdy nie miałem urazu trwającego dłużej niż 2-3 dni.
Od miesiąca bardzo ograniczyłem bieganie, od początku grudnia nie biegałem i niby jest poprawa, ale czuję, że jest coś nie tak (przy dłuższym marszu). Drugie pytanie, jakiego typu badanie powinienem sobie zrobić i z nim iść do ortopedy?
Od miesiąca bardzo ograniczyłem bieganie, od początku grudnia nie biegałem i niby jest poprawa, ale czuję, że jest coś nie tak (przy dłuższym marszu). Drugie pytanie, jakiego typu badanie powinienem sobie zrobić i z nim iść do ortopedy?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 689
- Rejestracja: 14 lis 2013, 22:23
- Życiówka na 10k: 44:49
- Życiówka w maratonie: 04:09:02
- Lokalizacja: Oleśnica
Czemu zakładasz najgorsze, że od razu będzie zabieg, operacja itp.? Prosto powiedzieć ale ja bym nie dołował się aż tak przed ewentualną diagnozą. Może tylko dużo strachu, a skończy się lekko i przyjemnie.
W każdym razie... Skoro wyczekałeś już dłuższy czas a nie przeszło samo, to tak jak Ci pisali idź do lekarza - ortopedy. Powiedz mu co i jak, to on zdecyduje co Ci potrzeba. Czy wystarczy czymś smarować czy trzeba rentgen czy rezonans czy coś inne. Zrobisz badanie jakie Ci zaleci, z nim znów do lekarza i będzie wiadomo jak ratować nogę. Sam nie kombinuj.
Jeśli masz taką możliwość to podpytaj w swojej okolicy o jakiegoś lekarza sportowego i uderz lepiej do niego. Smutne to, ale nieraz okazuje się, że diagnoza będzie lepsza/trafniejsza niż u zwykłego, który na wszystko zadysponuje maść rozgrzewającą i nie biegać. Dodatkowo taki lekarz może Cię nakierować tak, że wcale nie trzeba będzie rezygnować ze sportu na lata.
Ku pokrzepieniu, że jest nadzieja ale nie warto samemu przeczekiwać Męczyłem się w 2021 z nogami (w mojej ówczesnej ocenie kolanami ale teraz nie jestem tak pewien czy to trafna diagnoza ) chyba z pół roku jak nie więcej. Przy bieganiu zaczynało mnie boleć i nie mogłem biec. Przy chodzeniu wygląda, że wszystko ok. Odczekiwałem z tydzień, dwa i znów co zacznę to boli. Próbowałem smarować jakimiś maściami, opaski uciskowe by nie rezygnować z biegania i nic nie pomagało. Stracha miałem tak samo czy kolana nie rozwaliłem bo w którymś momencie nie mogłem nogi całkiem wyprostować w ogóle.
W początku kolejnego roku nie wytrzymałem już, że moje samoleczenie nie pomaga i polazłem do fizjoterapeuty i póżniej do ortopedy. Fizjoterapeuta stwierdził, że mam mocno spięte mieśnie, kazał rozciągać. Ortopeda zadysponował mi rezonans na którym wyszło, że w sumie jest ok. Kolano jak na wiek i bieganie niezbyt zużyte. Jakieś stare ślady urazów może ale nic co trzeba się martwić. Dostałem znów jakąś maść.
Niezbyt to wszystko dalej pomogło dopóki nie otrzymałem od swojej mamy "magicznej" swojskiej nalewki rozmarynowej do smarowania. Ze 3 razy nią posmarowałem okolice kolana i przeszło
Albo siła sugestii albo faktycznie nalewka dobra.
W każdym razie, nie marnuj czasu wybierz się do lekarza.
W każdym razie... Skoro wyczekałeś już dłuższy czas a nie przeszło samo, to tak jak Ci pisali idź do lekarza - ortopedy. Powiedz mu co i jak, to on zdecyduje co Ci potrzeba. Czy wystarczy czymś smarować czy trzeba rentgen czy rezonans czy coś inne. Zrobisz badanie jakie Ci zaleci, z nim znów do lekarza i będzie wiadomo jak ratować nogę. Sam nie kombinuj.
Jeśli masz taką możliwość to podpytaj w swojej okolicy o jakiegoś lekarza sportowego i uderz lepiej do niego. Smutne to, ale nieraz okazuje się, że diagnoza będzie lepsza/trafniejsza niż u zwykłego, który na wszystko zadysponuje maść rozgrzewającą i nie biegać. Dodatkowo taki lekarz może Cię nakierować tak, że wcale nie trzeba będzie rezygnować ze sportu na lata.
Ku pokrzepieniu, że jest nadzieja ale nie warto samemu przeczekiwać Męczyłem się w 2021 z nogami (w mojej ówczesnej ocenie kolanami ale teraz nie jestem tak pewien czy to trafna diagnoza ) chyba z pół roku jak nie więcej. Przy bieganiu zaczynało mnie boleć i nie mogłem biec. Przy chodzeniu wygląda, że wszystko ok. Odczekiwałem z tydzień, dwa i znów co zacznę to boli. Próbowałem smarować jakimiś maściami, opaski uciskowe by nie rezygnować z biegania i nic nie pomagało. Stracha miałem tak samo czy kolana nie rozwaliłem bo w którymś momencie nie mogłem nogi całkiem wyprostować w ogóle.
W początku kolejnego roku nie wytrzymałem już, że moje samoleczenie nie pomaga i polazłem do fizjoterapeuty i póżniej do ortopedy. Fizjoterapeuta stwierdził, że mam mocno spięte mieśnie, kazał rozciągać. Ortopeda zadysponował mi rezonans na którym wyszło, że w sumie jest ok. Kolano jak na wiek i bieganie niezbyt zużyte. Jakieś stare ślady urazów może ale nic co trzeba się martwić. Dostałem znów jakąś maść.
Niezbyt to wszystko dalej pomogło dopóki nie otrzymałem od swojej mamy "magicznej" swojskiej nalewki rozmarynowej do smarowania. Ze 3 razy nią posmarowałem okolice kolana i przeszło
Albo siła sugestii albo faktycznie nalewka dobra.
W każdym razie, nie marnuj czasu wybierz się do lekarza.
Komentarze do bloga biegowego: [url]http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=38345[/url]
Strona WWW: [url]http://www.pstryk-pstryk.com[/url]
Blog Biegowy: [url]https://rmc-biega.pl[/url]
Strona WWW: [url]http://www.pstryk-pstryk.com[/url]
Blog Biegowy: [url]https://rmc-biega.pl[/url]
- Piotr-Fit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 887
- Rejestracja: 27 mar 2013, 23:14
- Życiówka na 10k: 40:30
- Życiówka w maratonie: 3:00:56
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Tim Noakes w Lore of Running jako jedną zasadę w rozdziale o leczeniu kontuzji podał:Wilkow pisze: ↑15 gru 2022, 21:29 Niestety mądry Polak po szkodzie. Zawsze byłem "nieśmiertelny" i nigdy nie miałem kontuzji, to nie miałem potrzeby chodzenia po lekarzach. Chciałbym jednak zapytać Was, doświadczonych biegaczy, czy zrobiłem sobie krzywdę na stałe czy jest to odwracalne po operacji/zabiegu? Pytam, bo nigdy nie miałem urazu trwającego dłużej niż 2-3 dni.
Od miesiąca bardzo ograniczyłem bieganie, od początku grudnia nie biegałem i niby jest poprawa, ale czuję, że jest coś nie tak (przy dłuższym marszu). Drugie pytanie, jakiego typu badanie powinienem sobie zrobić i z nim iść do ortopedy?
całkowity odpoczynek RZADKO pomaga.
Wydaje mi się, że wielu przypadkach rehabilitacja i zabiegi nieinwazyjne (czyli bez operacji etc.) są wystarczające.
I oczywiście spokojny powrót do biegania. Zatem nie stresuj się tym na stałe, najwyżej dłużej Ci zejdzie.
Fajnie, jeśli lekarz jest biegaczem. Ale to opcja.
Idź do ortopedy, dostaniesz usg i może tomografię, on zdecyduje.
ku chwale biegania
Blog: https://piotrstanek.pl/
Blog: https://piotrstanek.pl/
- j.nalew
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 737
- Rejestracja: 31 gru 2015, 09:24
- Życiówka na 10k: 42:49
- Życiówka w maratonie: 3:35:01
- Lokalizacja: Wrocław
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 29 gru 2022, 09:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie, ale uraz kolana prawdopodobnie będzie długo trwał. Rozdarta łąkotka jest częstym urazem kolana, zwłaszcza wśród młodych ludzi. Istnieją jednak dostępne zabiegi, które mogą pomóc w naprawieniu uszkodzenia i złagodzeniu bólu.