![Obrazek](http://www.bieganie.pl/img/blogi/blog_zawodyn.png)
Golden Mountain Trail 33+ Lądek Zdrój
Bieg odbywający się w ramach Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich. W samym festiwalu uczestniczyłem już 2 razy startując w półmaratonie i maratonie. Tym razem przyszła kolej na 33 km. Start piątek o 15 więc nietypowo. Na miejscu byłem aż 40 minut przed biegiem, więc na start z ekwipunkiem dotarłem na 2 minuty przed startem. Tak już mam
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
1. Odcinek 1 9,2 km, 1:27, tempo 9:30, +542/-303
Początek biegu ciekawy, po kilkuset metrach stoimy dobre kilka minut, w kolejce na wąskiej ścieżce. Ten element zdecydowanie do poprawy, bez sensu tworzyć taki zator na początku. Potem od razu zaczyna się podejście na Trojak i Karpiak. Mijamy fajne skałki i generalnie jest sympatycznie. Duszno, pocę się jak mops, poza tym ok. Spokojnie pokonuję kolejne metry, nie forsując specjalnie tempa. Limit czasu na ten odcinek to 2,5h udaje się z tego urwać godzinę. Pierwszy punkt na Przełęczy Gierałtowskiej zaopatrzony tylko w napoje. Szybko napełniam bukłaki i po mniej niż minucie ruszam dalej. Następny punkt zlokalizowany jest na 24 km.
2. Odcinek 15,5 km, 2:23, tempo 9:15, +695/-841
Zaczyna się zabawa. Na 10 km rozpoczyna się podejście na Czernicę, najwyższy punkt trasy 1083m. Najpierw idziemy stromo po łące wzdłuż wyciągu, potem już lasem. Odcinek ma 4,4 km i 480 m up. No daje w kość mocno. Na plus idę cały czas swoim tempem i w ogóle się nie zatrzymuję, no poza kilkoma sekundami na zrobienie zdjęć. Po raz kolejny po takim biegu dochodzę do wniosku, że muszę kupić kijki. Może do następnego się uda. Nie napisałem, że staram się co około 1h zjeść jeden żel i bardzo dużo piję. Podejście zmęczyło mnie srogo, potem zaczyna się zbieg. W moim wykonaniu jest on niemrawy i przerywany krótkimi marszami. Nie chciałem zajechać bardziej nóg. Gdzieś tam po drodze jest jeszcze jedno podejście 2 km i 150 up. Dłuży się strasznie ten odcinek, w końcu dobiegam do punktu w Starym Gierałtowie. Jem trochę owoców i napełniam softflaski, bo oszyłem je zupełnie. Tym razem wizyta na punkcie zajmuje mi około 4 minut.
3. Odcinek, 9,2 km, 1:31, tempo 9:53, +330/-415
Ruszam z energią skacowanego pijaczka. Już nawet nie kontroluję czasu. Zakładam, że gdzieś między 5 a 5:30 się zmieszczę, co mniej więcej spełni moje założenia przedstartowe. Plan maksimum to był sub5, ale wiecie jak jest, jest ciężko
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
![:taktak:](./images/smilies/taktak.gif)