Jacek Ksiąszkiewicz – czy istnieje ładne bieganie?
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4107
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
To musisz skalibrować czujniki na 1.6180339887.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12937
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Excel nie przyjmuje kropek i zalicza to do tekstu. Więc nie ułatwiasz.
- pawo
- Wodzirej
- Posty: 4107
- Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
- Lokalizacja: zdecydowanie las
Przeczytałem wszystko, dałem radę i mniej czasu mi to zajęło niż przebiegnięcie dychy.
Nie zrozumiałem jednego fragmenty, jak Pączek mówi, że to kontrowersyjne. Kontrowersyjne co?
Nie zrozumiałem jednego fragmenty, jak Pączek mówi, że to kontrowersyjne. Kontrowersyjne co?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12937
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Może niech pączek odpowie.
Tekst czyta się 27 minut, więc jak przeczyta go któryś z naszych wyczynowców, to może wreszcie się spełni ta dycha w 27 minut.
Tekst czyta się 27 minut, więc jak przeczyta go któryś z naszych wyczynowców, to może wreszcie się spełni ta dycha w 27 minut.
-
- Stary Wyga
- Posty: 151
- Rejestracja: 15 sie 2022, 08:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ale wydaje mi się, że
(1) McColgan na filmie nie stawia stopy przed środkiem ciężkości, zanim ją postawi, cofa.
(2) Shane Benzie też mówi o stawianiu stopy pod środkiem ciężkości (np. na filmie z 2018). Hamowanie - owszem - każe stawiać całą stopę (mówi o 3 punktach), ale nie sugeruje overstridingu.
Tak że przekonuje mnie prawie wszystko (analogia z Duplantisem tak sobie, ale niech będzie, że daje do myślenia; gdyby jeszcze tyczka leciała do przodu na materac...), ale nie overstriding (przynajmniej na razie). Nie czytałem książki Shane Benzie 'The lost art of running'. Pisze tam coś o tym?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 392
- Rejestracja: 16 sie 2016, 21:04
- Życiówka na 10k: 31:49
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Chodziło o to, że w opinii szerokiego grona biegaczy Paula biegała brzydko, nieekonomicznie machając głową i rękoma jakby przepychała się w tłumie. Więc jak ktoś mówi, że to jest ok to możemy tym wywołać kontrowersję w opinii wielu osób.
Ja mam trochę wyłączony ten weekend ze względów startowych i już się boję ile tu może być komentarzy jak ogarnę. Ale jak coś to będę odpisywał.
PS. W komentarzach na Facebooku pod postem już jest przytoczona metoda POSE. Wiele wody upłynie nim ludzie przestawią myślenie.
5000 15:18,65 2020
10 30:22 2024
HM 67:13 2023
M 2:22:42 2021
#PiekielniWarszawa
10 30:22 2024
HM 67:13 2023
M 2:22:42 2021
#PiekielniWarszawa
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 416
- Rejestracja: 24 kwie 2017, 15:19
To tu masz jeszcze artykuł Filipa, który chyba współpracuje z Jackiem: https://teoria-ruchu.pl/2022/04/dlaczeg ... ze-wyniki/PiotrSn pisze: ↑14 paź 2022, 00:12
Tak że przekonuje mnie prawie wszystko (analogia z Duplantisem tak sobie, ale niech będzie, że daje do myślenia; gdyby jeszcze tyczka leciała do przodu na materac...), ale nie overstriding (przynajmniej na razie). Nie czytałem książki Shane Benzie 'The lost art of running'. Pisze tam coś o tym?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2876
- Rejestracja: 20 sie 2001, 13:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Jacek, wstałem o 4 rano i przeczytałem jeszcze 2 razy artykuł i mam jedno pytanie - kto to jest ten wyczynowiec?
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
-
- Stary Wyga
- Posty: 228
- Rejestracja: 22 lut 2022, 15:20
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: brak
1500 - 5:10 | 3000 - 11:14 | 5k - 19:05 | 10k: 39:38 | HM - 1:28:05
Blog: viewtopic.php?f=27&t=65140
Komentarze: viewtopic.php?f=27&t=65141
Blog: viewtopic.php?f=27&t=65140
Komentarze: viewtopic.php?f=27&t=65141
-
- Stary Wyga
- Posty: 151
- Rejestracja: 15 sie 2022, 08:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja tu (https://www.youtube.com/watch?v=QydB0G1RPUc) nie widzę overstridingu u Mo Faraha. Może minimalnie przed punktem pod miednicą. Podobnie u Kipchoge. Może źle patrzę? (nie jestem wyznawcą POSE i podobnych). Ja nie neguję poszukiwań Jacka (nawet kibicuję, jak każdemu z pasją), ale dla takiego betonu jak ja - w kwestii overstridingu i mocnej opinii Jacka na ten temat - potrzebuje mocniejszych argumentów empirycznych.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 645
- Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
- Życiówka na 10k: 35:17
- Życiówka w maratonie: brak
Może w tym temacie overstridingu dorzucę trochę przemyśleń, bo to jest ciekawe. W pełni się zgadzam z Jackiem, że rysowanie strzałek, linii na pojedynczych stopklatkach tylko zaciemnia sytuację. Dużo lepiej myśleć o ruchu w kategoriach jakości, które ten ruch posiada lub nie. Jeśli chodzi o ten overstriding, to zamieszanie jest już w samym sformułowaniu "lądowanie przed środkiem masy". Co oznacza w tym przypadku lądowanie? Czy pierwsze dotknięcie stopy podłoża, czy moment najgłębszego podporu? Jeśli chodzi o pierwsze dotknięcie stopy podłoża, to w zasadzie każdy ląduje przed środkiem masy. Uważam, że u wyczynowców, w momencie najgłębszego podporu stopa jednak jest pod środkiem masy. Oceniam to na podstawie analizy filmowej. To jest mimo wszystko dyskusyjne, bo zwróćmy uwagę, że nawet na filmie o wysokiej rozdzielczości dokładnie ten moment jest po pierwsze ciężko uchwycić (bo jest bardzo krótki), a po drugie, żeby stwierdzić czy stopa jest rzeczywiście idealnie pod miednicą, najlepiej kamerę byłoby mieć idealnie z boku, bo nawet lekki kąt będzie już zaburzał odbiór. Ale może to nie jest takie ważne i nie ma sensu tego rozstrząsać, bo tu wchodzimy w daremną zabawę rysowania strzałek i tak dalej. Spróbujmy na to spojrzeć od szerszej strony.
To, co moim zdaniem, odróżnia overstriding przynoszący korzyści, od tego który przeszkadza, jest dokładnie ten odcinek czasowy, który trwa pomiędzy pierwszym muśnięciem stopy podłoża, a przyjęciem pełnego ciężaru ciała. Wyczynowcy wykorzystują ten moment, do ugięcia stawów całego ciała (w co można również wliczyć pewne rotacje, takie jak wewnętrza w biodrze, które generalnie z ruchem ugięcia ciała się dobrze "komponują"), a blokują w pełni to ugięcie dopiero w momencie przyjęcia pełnego ciężaru. W overstridingu w wydaniu typowego amatora, to zablokowanie następuje zbyt szybko. Albo różne segmenty ciała blokują się w różnych momentach, w słabo skoordynowany sposób. To jest trochę jak taka rozpaczliwa próba wyhamowania ciała, która jako sposób wyhamowania jest może skuteczna, ale nie daje się potem przełożyć efektywnie na ponowne przyspieszenie.
Więc w skrócie: ja widzę ten odcinek czasowy, jako moment, który można wykorzystać na "załadowanie" wszystkich tkanek (żeby użyć nomenklatury yacoolowej). Lądowanie daleko przed środkiem masy daje po prostu pewną przestrzeń na to załadowanie. W mniej efektywnym wydaniu overstridingu, to załadowanie jest niepełne albo po prostu gorzej skoordynowane. Porównując tutaj wyczynowców i amatorów, widać, że u wyczynowców całe ciało dużo płynniej się "sklada" przez okres trwania tej fazy, żeby potem się to urwało dramatycznie szybko. U amatorów pewne rzeczy już mogą być "zablokowane" od samego początku i zwyczajnie nie biorą udziału w ruchu. Z całą pewnością nie jest to zagadnienie typu 0/1, tylko pomiędzy tym co robi Kipchoge, a co robi przeciętny amator jeszcze jest dużo odcieni szarości.
Widać więc, że zmniejszenie tego overstridingu dla amatora, jako rodzaj prewencji, ma jakiś sens. Zmniejszając sobie tę przestrzeń, której i tak nie jest w stanie efektywnie zagospodarować, po prostu czyni swoje życie prostszym. Niemniej jednak, jeśli chce się ostatecznie biec szybciej, to i tak się od tego nie ucieknie. Dokładnie taka sama sytuacja jak ze skróceniem kroku i pójściem w kadencję.
To, co moim zdaniem, odróżnia overstriding przynoszący korzyści, od tego który przeszkadza, jest dokładnie ten odcinek czasowy, który trwa pomiędzy pierwszym muśnięciem stopy podłoża, a przyjęciem pełnego ciężaru ciała. Wyczynowcy wykorzystują ten moment, do ugięcia stawów całego ciała (w co można również wliczyć pewne rotacje, takie jak wewnętrza w biodrze, które generalnie z ruchem ugięcia ciała się dobrze "komponują"), a blokują w pełni to ugięcie dopiero w momencie przyjęcia pełnego ciężaru. W overstridingu w wydaniu typowego amatora, to zablokowanie następuje zbyt szybko. Albo różne segmenty ciała blokują się w różnych momentach, w słabo skoordynowany sposób. To jest trochę jak taka rozpaczliwa próba wyhamowania ciała, która jako sposób wyhamowania jest może skuteczna, ale nie daje się potem przełożyć efektywnie na ponowne przyspieszenie.
Więc w skrócie: ja widzę ten odcinek czasowy, jako moment, który można wykorzystać na "załadowanie" wszystkich tkanek (żeby użyć nomenklatury yacoolowej). Lądowanie daleko przed środkiem masy daje po prostu pewną przestrzeń na to załadowanie. W mniej efektywnym wydaniu overstridingu, to załadowanie jest niepełne albo po prostu gorzej skoordynowane. Porównując tutaj wyczynowców i amatorów, widać, że u wyczynowców całe ciało dużo płynniej się "sklada" przez okres trwania tej fazy, żeby potem się to urwało dramatycznie szybko. U amatorów pewne rzeczy już mogą być "zablokowane" od samego początku i zwyczajnie nie biorą udziału w ruchu. Z całą pewnością nie jest to zagadnienie typu 0/1, tylko pomiędzy tym co robi Kipchoge, a co robi przeciętny amator jeszcze jest dużo odcieni szarości.
Widać więc, że zmniejszenie tego overstridingu dla amatora, jako rodzaj prewencji, ma jakiś sens. Zmniejszając sobie tę przestrzeń, której i tak nie jest w stanie efektywnie zagospodarować, po prostu czyni swoje życie prostszym. Niemniej jednak, jeśli chce się ostatecznie biec szybciej, to i tak się od tego nie ucieknie. Dokładnie taka sama sytuacja jak ze skróceniem kroku i pójściem w kadencję.